O. Wiśniewski OP: biskupi, którzy przenosili z miejsca na miejsce księży pedofilów powinni złożyć rezygnację
"Coraz więcej katolików jest zgorszonych zachowaniem biskupów i księży oraz tolerowaniem przez nich zła. Jakaś «smuta» zawisła nad polskim Kościołem. Jak można tego nie widzieć?" - pyta dominikanin.
Ojciec Ludwik Wiśniewski OP w tekście zamieszczonym w "Tygodniku Powszechnym" w czterech punktach opisał, co myśli o kryzysie, który przetacza się aktualnie przez Kościół w Polsce. Dominikanin odnosi się zarówno do sytuacji politycznej, jak i hierarchów Kościoła.
W pierwszym punkcie swoich rozważań duchowny wraca do słów, które wypowiedział w czasie pogrzebu zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Wyraźnie zaznacza, że apel, który skierował wówczas do polityków, adresowany był do każdej ze stron konfliktu w Polsce.
"Dlatego czuję się w obowiązku jeszcze raz wyraźnie powiedzieć, że słowa wypowiedziane podczas pogrzebu prezydenta Adamowicza adresowałem nie tylko do Jarosława Kaczyńskiego, ale także do Lecha Wałęsy, Donalda Tuska, Grzegorza Schetyny, Radosława Sikorskiego, Bronisława Komorowskiego, Pawła Kukiza i do wszystkich "aktorów" naszego życia publicznego" - napisał Wiśniewski.
Zauważył, że tkwimy wszyscy w nienawiści wobec "drugiej strony", a z samych siebie czynimy wzorzec "ukochania Polski i Polaków". Zdaniem dominikanina uczestniczymy w Polsce w "chocholim" tańcu pogardy, zacietrzewienia i przekonania o słuszności własnej racji.
W drugiej części tekstu, duchowny pokazuje, że dzisiejsza Polska szczególnie potrzebuje ludzi "świadomie budujących mosty między zwaśnionymi rodakami". Uważa, że jeśli budowa takich mostów nie jest możliwa na szczeblu centralnym, to trzeba to robić "niżej": w gminach, na wsiach, w miastach.
Ludwik Wiśniewski OP o tym, czego potrzebuje Kościół w Polsce [WYWIAD] >>
W trzecim rozdziale Ludwik Wiśniewski OP jako dobry przykład wskazuje prymasa Polaka, który jakiś czas temu powiedział: "Na to, co się w Polsce dzieje, Kościół nie może patrzeć spokojnie. Najwyższy czas, abyśmy ocknęli się - jako chrześcijanie i jako Polacy. Nadszedł czas, że Kościół powinien podjąć rolę mediatora wśród okładających się stron".
Jednak - jak zauważa Wiśniewski - Kościołowi w Polsce nie będzie łatwo, ponieważ jego autorytet został poważnie ukruszony. "Dziś coraz częściej pojawiają się głosy, że Kościół jest strukturą niewiarygodną, wręcz patologiczną, że jest systemem psychicznej opresji. Katolickich księży przedstawia się jako karierowiczów i ludzi o pustych, wypalonych z jakichkolwiek wartości wnętrzach. Z taką nienawiścią do Kościoła i do księży nie spotkaliśmy się nigdy, nawet w najgorszych czasach komunistycznych"- pisze dominikanin.
Jego zdaniem nienawiść ludzi niewierzących do Kościoła nie jest najgorszym, co mogło się przytrafić. "Gorsze jest to, że coraz więcej autentycznych chrześcijan nie odnajduje się w naszym Kościele. Coraz więcej katolików jest zgorszonych zachowaniem biskupów i księży oraz tolerowaniem przez nich zła. Jakaś «smuta» zawisła nad polskim Kościołem. Jak można tego nie widzieć"? - zauważa na łamach "Tygodnika".
Wiśniewski szuka przyczyn takiej sytuacji (w której zachowanie księży biskupów dla wielu wydaje się "nieewangeliczne, gorszące, trudne do zniesienia") i stwierdza, że może wynikać to z faktu, że "biskupi nie rozmawiają po bratersku z ludźmi i chyba nie zasiadają w konfesjonale, skoro nie wiedzą - a jeśli nie reagują, to znaczy, że nie wiedzą - co boli zatroskanych o Kościół".
Duchowny swój tekst kończy częścią w której odnosi się do kryzysu wykorzystywania seksualnego nieletnich w Kościele. Zdaniem dominikanina, Kościół w Polsce najpierw udawał, że go to nie dotyczy, a teraz zachowuje się "jak ktoś, kto przed rozpoczęciem niezbędnej do wykonania pracy boi się ubrudzić sobie ręce".
"Jeśli Kościół chce się naprawdę oczyścić, musi zdecydować się na niecodzienne działania. Będzie bolało! Ośmielam się powiedzieć to, co wielu ludzi boi się mówić głośno. Biskupi, którzy ukrywali to straszne przestępstwo, przenosząc z miejsca na miejsce księży pedofilów, powinni złożyć na ręce papieża rezygnację z urzędu. Biskupi emeryci, którzy też tak czynili, powinni odważnie i publicznie przyznać się do tego" - proponuje ojciec Wiśniewski.
Całość tekstu znajduje się w najnowszym numerze "Tygodnika Powszechnego".
Skomentuj artykuł