Ojciec Seyfried ze wspólnoty Chemin Neuf: Nie próbujemy się nawzajem nawracać
- W naszej wspólnocie nie praktykujemy prozelityzmu. Wierzymy, że jeśli każdy z nas będzie się osobiście nawracał, jeśli w ramach naszych Kościołów będziemy zbliżać się do Jezusa, to będziemy coraz bliżej siebie, aż dojdziemy do pełnej jedności – powiedział o. Petr Seyfried ze Wspólnoty Chemin Neuf w Łodzi.
Ojciec Peter Seyfried jest członkiem Wspólnoty Chemin Neuf, założonej w 1973 r. w Lyonie przez jezuitę ojca Laurenta Fabre'a i siedem świeckich osób, mężczyzn i kobiet stanu wolnego. W 1975 r. do wspólnoty dołączyli pierwsi małżonkowie Pierre i Vivette Briaudet.
- Ojciec Fabre od początku czuł powołanie do tego, żeby nasza wspólnota była nie tylko dla mężczyzn czy kobiet, duchownych czy świeckich, ale także dla ludzi różnych stanów, którzy chcą żyć wspólnie. Obecnie większość członków wspólnoty stanowią małżeństwa, a jedną trzecią osoby konsekrowane - podkreślił.
Życie pod jednym dachem
Wyjaśnił, że członkowie wspólnoty żyją razem pod jednym dachem. - W każdym domu są piętra dla sióstr, dla braci, małżeństwa mają swoje mieszkania, z własną kuchnią. Ale mamy też przestrzeń wspólną – salę spotkań i kaplicę. Większość rodzin mieszka w osobnych domach, ale są członkami wspólnoty, uczestniczą w jej misji i w modlitwach – zaznaczył. Wyjaśnił, że Chemin Neuf jest wspólnotą katolicką, która ma powołanie do działalności na polu ekumenizmu.
- W sercu naszej wspólnoty jest instytut zakonny dla księży na prawie pontyfikalnym. Jednak członkami wspólnoty są także osoby należące do innych Kościołów – zastrzegł. Duchowny przyznał, że wciąż między Kościołami istnieją różnice, m.in. w sprawie dostępu do sakramentów.
„Nie próbujemy się nawzajem nawracać”
Ojciec Seyfried wyjaśnił, że we wspólnocie nie praktykuje się prozelityzmu. - Nie próbujemy się nawzajem nawracać. Wierzymy w to, że jeśli każdy z nas będzie się nawracał osobiście, w ramach swojego Kościoła, jeśli będziemy coraz bardziej zbliżać się do Jezusa, to będziemy coraz bliżej siebie, aż dojdziemy do pełnej jedności" – powiedział.
- Im bardziej nasze Kościoły będą naprawdę chrześcijańskie, co oznacza, że będą stawiać Chrystusa w centrum, tym bliżej nam będzie do siebie – dodał.
Ojciec Seyfried przyznał, że panująca między członkami różnych wyznań nieufność czasem bierze się z tego, że wśród chrześcijan istnieją grupy mocno nastawione na prozelityzm i przeciąganie chrześcijan innych wyznań na swoją stronę.
- My tak nie robimy. Wierzymy, że panujące między nami różnice to nie tylko przeszkoda, ale też ubogacenie. Wierzymy, że możemy się dzięki nim od siebie dużo nauczyć. Ja sam od prawosławnych uczę się głębokiej duchowości, od protestantów – zakochania w Słowie Bożym. My, katolicy, również mamy dużo do zaproponowania – stwierdził.
Pozbycie lęków przed innymi ludźmi
Dodał, że spotykać się warto także dlatego, by pozbyć się zakorzenionego w ludziach od wieków lęku przed innymi. - Kiedy kogoś nie znamy, to się go boimy. Pozwala to zmienić doświadczenie spotkania – wyjaśnił. Zaznaczył, że najpierw trzeba się spotkać na poziomie ludzkim, by rozmawiać na przykład o różnicach dogmatycznych.
- Genialną okazją do tego, by wyjść do drugich, jest Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, który rozpoczyna się 18 stycznia. Ci, którzy trochę obawiają się kontaktów ekumenicznych, mogą to zrobić w sposób „bezpieczny”, bo spotkania są zorganizowane także przez Kościół katolicki i "pod kontrolą" biskupów. Więc mogę zaufać, że nic złego mnie tam nie spotka – podkreślił.
Zdaniem ojca Seyfrieda podziały w łonie chrześcijaństwa są wielką przeszkodą w ewangelizacji.
- Misjonarze różnych wyznań mają takie doświadczenia, że kiedy najpierw przychodził ktoś z jednego Kościoła i nauczał prawd wiary, a później ktoś z innego Kościoła i mówił, że to, co mówił ten pierwszy, to nieprawda, Kościół tracił wiarygodność. Dlatego ekumenizm jest tak ważny, bo Kościół jest ciałem Chrystusa, a podziały są największym skandalem – ocenił.
- Wszyscy wierzymy w Chrystusa, wierzymy, że przyszedł, umarł i zmartwychwstał, jest z nami i nas prowadzi, a nie potrafimy być w jedności, spieramy się, a czasem wręcz walczymy jedni przeciw drugim. To wielka rana – stwierdził.
- Dlatego – jak zastrzegł – praca na rzecz ekumenizmu jest szczególnie ważna w dzisiejszym świecie, w którym istnieją różne bolesne podziały. Rolą chrześcijan jest więc dawanie świadectwa wkładania wysiłku w pracę na rzecz jedności.
Źródło: PAP / tk
Skomentuj artykuł