Oskarża kard. Gulbinowicza o molestowanie seksualne. Jest reakcja kurii i franciszkanów

(fot. Mazur / episkopat.pl)
"Gazeta Wyborcza" / ml

"Nie wiedziałem, jak się zachować. Po prostu siedziałem jak skamieniały, nic nie mówiąc. To trwało kilka minut, po czym kardynał po prostu wyszedł".

Wrocławska "Gazeta Wyborcza" publikuje świadectwo Przemysława Kowalczyka, znanego również pod nazwiskiem Karol Chum. Kowalczyk jest informatykiem, publikuje wiersze. Na łamach "Gazety" znalazło się jego świadectwo rzekomego molestowania seksualnego przez kard. Henryka Gulinowicza.

Jak opisuje Kolaczyk, trudne dzieciństwo i liczne problemy w domu sprawiły, że wstąpił do Niższego Seminarium Duchownego franciszkanów w Legnicy. "Wyborcza" wymienia powody, dla których zdecydował się na taki krok: "dobrze się czuł w Kościele, był ministrantem, a poza tym chciał być daleko od ojca i poznać jakiegoś chłopaka. Od skończenia 14 lat uświadamiał sobie, że jest homoseksualny".

DEON.PL POLECA

Swoje 15. urodziny spędza jednak w domu. Tam dowiaduje się, że musi odebrać korespondencję z wrocławskiej kurii z przeznaczeniem do rektora niższego seminarium w Legnicy.

"Kiedy przyjechałem na miejsce, musiałem długo czekać. Było około godziny 21, gdy w końcu powiedzieli mi, że przesyłka jest jeszcze niegotowa. Mówiłem, że mogę wrócić do domu, bo przecież mieszkam we Wrocławiu, ale usłyszałem, żebym został. Przekonywali, że już późno, ale to żaden problem, bo znajdzie się wolny pokój" - opisuje tamten dzień.

To właśnie w tym pokoju miało dojść do molestowania seksualnego przez kardynała Gulbinowicza: "Nie wiedziałem, jak się zachować. Po prostu siedziałem jak skamieniały, nic nie mówiąc. To trwało kilka minut, po czym kardynał po prostu wyszedł".

Niże Seminarium Duchowne w Legnicy już nie istnieje. Na jego miejsce zostało powołane Katolickie Liceum Ogólnokształcące im. św. Franciszka z Asyżu. Dziennikarka "Gazety" sprawdziła, czy Kowalczyk faktycznie uczęszczał do placówki. "Sprawdziłem wszystkie dokumenty, rejestry, świadectwa ocen, ale nic nie wskazuje, że taki chłopak się u nas uczył. Ja go nie pamiętam" - mówi o. Józef Szańca, dyrektor liceum. Zdaniem Kowalczyka to właśnie Szańca wysłał go telefonicznie do kurii i zaaranżował "spotkanie" z kardynałem: " Jestem przekonany, że dobrze wiedział, po co naprawdę mam tam iść. Cała ta sytuacja była dobrze zaplanowana - wieczorna pora, brak przesyłki, którą miałem odebrać, i wolny pokój w pałacyku kardynała. Uważam, że ojciec Szańca miał jakąś umowę z Gulbinowiczem, żeby mu podsyłać chłopców. Dlatego nie dziwi mnie, że teraz kłamie. Chroni kardynała i siebie".

Kowalczyk po raz pierwszy swoje doświadczenia opowiedział w wywiadzie dla miesięcznika "Inaczej", periodyku środowisk LGBT.

"Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale ta moja historia nie była niczym niezwykłym w środowisku gejowskim w tamtym czasie. Dużo chłopaków miało takie doświadczenia, wiedziało się o tym, ale nie mówiło. A ja miałem jeszcze do tego kłopoty rodzinne" - opowiada "Wyborczej".

Ks. Kaczkowski pomógł ofierze prałata Jankowskiego. To dzięki niemu doznała uzdrowienia >>

Kowalczyk podkreśla, że przez lata był przekonany, że kardynał nie żyje: "dopiero rok temu przeczytałem, że będzie obchodził 95. Urodziny".

Po premierze "Kleru" chciał upublicznić ponownie swoją sprawę. "Chciałem upublicznić moją sprawę, napisałem nawet do jednego dziennikarza, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło" - mówi dziennikowi. Jako dowód pokazuje wiadomości wysłane w tamtym czasie.

Kolejną próbę podjął po obejrzeniu filmu braci Sekielskich. Na Facebooku opublikował wówczas swoje zdjęcie z podpisem: "Jestem ofiarą molestowania seksualnego. Mam twarz. Nazywam się Karol Chum. Mój kat to kardynał Gulbinowicz. Miałem wtedy 15 lat". Jak zauważa "Wyborcza", od dnia publikacji fotografii, Kowalczyk publikuje kolejne posty. "Często co kilka godzin".

Z Kowalczykiem skontaktował się delegat ds. pomocy ofiarom wykorzystywania seksualnego archidiecezji wrocławskiej ks. Bartosz Trojanowski. Duchowny zaprosił go na spotkanie, gdzie mógłby złożyć zeznania i wszcząć tym samym kościelną procedurę.

"Nie ufam, że Kościół będzie chciał uczciwie wyjaśnić tę sprawę. Nie oczekuję żadnej rekompensaty ani wsparcia, chciałem tylko, by ludzie poznali prawdę o kardynale. A jestem pewny, że nie byłem jedyny. Zachowywał się tak, jakby dla niego to było normalne. Był bardzo pewny siebie. Mam nadzieję, że moje mówienie i pisanie o tym skłoni inne jego ofiary do ujawnienia. Już dostałem sygnał od pewnej osoby, że miała sytuację z kardynałem" - mówi Kowalczyk.

"Niestety oskarżający księdza kardynała pan nam sprawy nie ułatwia. Odmówił spotkania z delegatem ds. pomocy ofiarom oraz złożenia wyjaśnień. Traktujemy jego publiczne oskarżenie bardzo poważnie i chcemy je wyjaśnić. Jednak bez ustalenia pewnych okoliczności może być to utrudnione" - poinformowała archidiecezja Wrocławska.

Rzecznik archidiecezji ks. Rafał Kowalski zapewnił, że sprawa zostanie rzetelnie zbadana, gdy tylko wpłynie oficjalne zgłoszenie.

Także Franciszkanie opublikowali oświadczenie w którym odnoszą się do tekstu "Wyborczej":

W związku z artykułem Gazety Wyborczej zatytułowanym "Były uczeń seminarium duchownego oskarżył kardynała Gulbinowicza o molestowanie" wyższy przełożony o. Józefa, byłego rektora Niższego Seminarium Duchownego w Legnicy, natychmiast po otrzymaniu informacji o publikacji w internecie osobiście skontaktował się z o. Józefem. Oświadczamy, że z rozmowy wynikają jasno dwie rzeczy: Po pierwsze, imię i nazwisko Przemysław Kowalczyk nie figuruje w żadnych archiwalnych dokumentach szkoły. Kilku upoważnionych pracowników szkoły kilka razy sprawdzało dzienniki i inne dokumenty i nie odnaleźli takiego nazwiska.Po drugie, o. Józef nigdy nikogo po nic nie wysyłał do kard. H. Gulbinowicza. Ani uczniów, ani dorosłych.Biuro Prasowe Prowincji św. Antoniego i bł. Jakuba Strzemię Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych (Franciszkanów)

Jednak kilka godzin później franciszkanie wydali kolejne oświadczenie z którego wynika, że Kowalczyk był uczniem Niższego Seminarium Duchownego:

W związku z artykułem Gazety Wyborczej zatytułowanym "Były uczeń seminarium duchownego oskarżył kardynała Gulbinowicza o molestowanie" wyższy przełożony o. Józefa, byłego rektora Niższego Seminarium Duchownego w Legnicy, natychmiast po otrzymaniu informacji o publikacji w internecie osobiście skontaktował się z o. Józefem. O godz. 12.31 do mediów zostało przesłane następujące oświadczenie:

"Oświadczamy, że z rozmowy wynikają jasno dwie rzeczy:

Po pierwsze, imię i nazwisko Przemysław Kowalczyk nie figuruje w żadnych archiwalnych dokumentach szkoły. Kilku upoważnionych pracowników szkoły kilka razy sprawdzało dzienniki i inne dokumenty i nie odnaleźli takiego nazwiska.

Po drugie, o. Józef nigdy nikogo po nic nie wysyłał do kard. H. Gulbinowicza. Ani uczniów, ani dorosłych".

Jednak o godz. 16.55 o. Józef zadzwonił do Sekretariatu Prowincji z wiadomością, że odnalazł informację, że Przemysław Kowalczyk był uczniem szkoły od września 1989 r. do 24 stycznia 1990 r. Jednocześnie podtrzymuje wypowiedź, że żaden z jego uczniów nigdy nie był przez niego posyłany do Księdza Kardynała.

Biuro Prasowe Prowincji św. Antoniego i bł. Jakuba Strzemię

Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych (Franciszkanów)

* * *

Ruszyła inicjatywa skierowana do osób, które doświadczyły przemocy na tle seksualnym w Kościele. "Kościół to nie tylko księża i biskupi. Jako świeccy również ponosimy za niego odpowiedzialność" - mówią inicjatorzy. Doświadczyłeś przemocy seksualnej? Kliknij w baner:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Oskarża kard. Gulbinowicza o molestowanie seksualne. Jest reakcja kurii i franciszkanów
Komentarze (5)
John Rambo
23 maja 2019, 12:24
Następny się poszedł do wyborczej wypłakać, a do sądu to nie ma kommu. 
MK
Marcin Kordaszewski
23 maja 2019, 11:36
Oj jak łatwo jest kogoś oskarżyć. To ponoć poeta więc i reklama się przyda. Ciekawe czy był by w stanie powtórzyć to przed prokuratorem gdzie za każde słowo bierze sie odpowiedzialność. pozdr.
WR
Wow Ras
22 maja 2019, 22:11
jak ta instytucja ma być wiarygodna, skoro prostej rzeczy - sprawdzenie, czy ktoś był uczniem niższego seminarium, czy nie był - nie potrafii rzetelnie wykonać. A może to celowe działąnie: najpierw się wyprzeć, potem dementi. Ręce opadają...
22 maja 2019, 20:08
Autorytet DEON-u "Gazeta Wyborcza", ręce opadają... Trzymam DEON za słowo, że chociaż on przeprosi, bo na michnikowszczyznę nie liczę.
AL
Andrzej Lipian
6 listopada 2020, 13:57
Po dzisiejszej informacji, to niektórzy na tym forum powinni biegusiem do spowiedzi i przepraszać