Piotr Żyłka: w niedzielę nie pójdę na Mszę. I zachęcam Was, żebyście zrobili tak samo
W niedzielę nie pójdę na Mszę. I zachęcam Was, żebyście zrobili tak samo.
Zdaję sobie sprawę, że pewnie ta deklaracja i zachęta wywoła wiele skrajnych reakcji, ale długo o tym myślałem i brałem tę sprawę na modlitwę. W rezultacie podjąłem taką decyzję i jestem głęboko przekonany, że tak trzeba. Dlatego się dzielę.
Żeby była jasność - ja BARDZO kocham Eucharystię i kocham przyjmować Komunię. Kto mnie zna, wie, że jak tylko mi czas pozwala, biegam do kościoła prawie codziennie.
Ale:
• Obecnie funkcjonujemy w wyjątkowym czasie, więc są potrzebne wyjątkowe rozwiązania. Skoro w całym społeczeństwie podejmujemy działania, które mają na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się koronawirusa, to Kościół również powinien takie działania podjąć.
• Czytam opinie mówiące, że zaprzestanie odprawiania publicznie Mszy jest zdradą wiary. Przy okazji różni ludzie przytaczają przykłady, że "były straszne czasy, straszne zarazy i nikt Mszy nie przestawał odprawiać", więc my też nie powinniśmy dziś tego robić. Wszystko prawda. Ale też trochę czasy się zmieniły. Kilkadziesiąt lat temu albo kilka wieków temu nie było powszechnego dostępu do internetu, nie było możliwości uczestniczenia we mszy online w zasadzie z każdego zakątka Polski. Trochę się pozmieniało. Warto korzystać w mądry sposób z rozwoju technologii. Również w Kościele.
• Nie, nieuczestniczenie we Mszy w stanie wyjątkowym, nie jest zdradą wiary, nie jest też zdradą Ewangelii ani wyparciem się Chrystusa. Wręcz przeciwnie. Ewangelia mówi jasno - najważniejsza jest miłość. A dziś miłość do drugiego człowieka przejawia się we wzajemnej trosce, w solidarności, w odpowiedzialności, w myśleniu nie tylko o sobie.
• A co z miłością do Boga? Wierzymy, że Chrystus jest obecny w Komunii, ale wierzymy też, że jest On obecny w każdym człowieku. Tak więc pójście na Mszę i przyjęcie Komunii nie jest jedynym możliwym sposobem wyrażenia miłości do Boga i zjednoczenia się z Nim. Kochać Go i próbować jednoczyć się z Nim możemy też poprzez troskę o drugiego człowieka.
• Czy to, że nie pójdę w niedzielę na Mszę znaczy, że zapominam o Bogu? Oczywiście, że nie. Prawdopodobnie wielu z nas w najbliższych tygodniach więcej czasu będzie spędzać w domach. I wiecie co? To jest doskonała okazja, żeby pogłębić swoje życie duchowe. I spotykać się z Nim.
• Pomyślmy ile dobra może się wydarzyć, jeśli zaczniemy się codziennie RAZEM modlić. W małżeństwach, w związkach, rodzice z dziećmi, całe rodziny, współlokatorzy. A jak ktoś mieszka sam, to może połączyć się telefonicznie albo przez neta z przyjacielem i się z nim pomodlić. Na co dzień niestety zbyt często tego nie robimy. A to wielki błąd. Myślę, że każdy kto stara się regularnie modlić się z bliskimi osobami, wie o czym mówię. To jedna z najpiękniejszych rzeczy na świecie.
• Ten czas jest też szansą na przemyślenie naszego podejścia do sakramentów. Czy nie myślimy o nich magicznie? Że wystarczy pójść na Mszę, wykonać obowiązek i tyle. A to, co się dzieje w naszym życiu poza kościołem to inna bajka.
• Dodam jeszcze, że przed publikacją tego posta rozmawiałem z kilkoma lekarzami i z kilkoma osobami duchownym, których zdanie bardzo cenię. Wszyscy powiedzieli, że warto, żebym się podzielił swoją decyzją publicznie. Bo jeśli nie podejdziemy poważnie do zachowań prewencyjnych, to za chwilę będziemy mieć w Polsce drugie Włochy.
Mówiąc krótko - ja na Mszę w niedzielę nie idę. Prawdopodobnie nie zrobię tego też w kilka następnych niedziel. Będę w nich uczestniczyć online albo słuchając w radiu. Przyjmę Komunię duchową. Będę też szukać w ciągu dnia momentów na osobistą modlitwę. Więcej niż zazwyczaj.
I będę starać się wspierać ludzi, których Pan Bóg postawi na mojej drodze. Pewnie popełnię wiele błędów, ale będę się starać ze wszystkich sił.
Bądźmy ludźmi Ewangelii. Troszczmy się o siebie nawzajem. I nie stawiajmy ludziom alternatywy - albo pójdziesz na Mszę, albo jesteś złym katolikiem. To jest po prostu nieuczciwe.
Trzymajmy się dzielnie.
Skomentuj artykuł