"Płacząca" Matka Boża uratowała ich synka. Niesamowite cuda dzieją się tam do dziś

(fot. shutterstock.com)
Gość Niedzielny / kw

Od 1993 roku na portrecie Matki Bożej w małej parafii pod Lublinem widnieją ślady łez. Mało kto słyszał o cudach, które wyprosiła tam Maryja.

Niezwykła historia miała początek w Żabiej Woli, kilkanaście kilometrów od Lublina. W głównym ołtarzu świątyni, gdzie znajduje się do dziś obraz Matki Bożej Jasnogórskiej, pojawiły się krwawe łzy.

 

Łzy na obliczu Maryi

W sierpniu 1993 roku sprawa trafiła na łamy prasy krajowej, dotarła do radia i telewizji, a obraz Matki Bożej w Żabiej Woli stał się obiektem czci. Świątynię zaczęły odwiedzać pielgrzymki indywidualne i zbiorowe. Dziś jednak ludzie coraz częściej zapominają, co cały czas dzieje się w małej wsi pod Lublinem.

1 sierpnia jako pierwsze ujrzały "łzy" na obliczu Matki Boskiej dwie kobiety modlące się w ławkach świątyni. Spostrzegł je również młody, 23-letni wówczas kościelny Mariusz Grabowski. Tego dnia widział je również ks. kan. Tadeusz Pawlas, proboszcz parafii. Na obliczu Matki Boskiej widoczne były pod lewym okiem wyraźne krople cieczy o czerwonej barwie.

Po tym wydarzeniu do Żabiej Woli zaczęli napływać liczni pielgrzymi. Co więcej, uzdrowienia, które miały tam miejsce za przyczyną Matki Bożej Płaczącej, nie dały się wytłumaczyć zwykłą wiedzą medyczną.

 

Pomoc w sprawach trudnych i beznadziejnych

Jak pisze Agnieszka Gieroba z lubelskiego "Gościa Niedzielnego", niedawno Maryja z Żabiej Woli uzdrowiła dziecko z drugiego końca Polski. Chłopiec uległ bardzo poważnemu wypadkowi na budowie, wskutek którego stalowa lina ucięła mu obie ręce. Trafił do ośrodka, w którym przyszywa się kończyny - mimo skomplikowanej operacji, do rąk nie powróciło krążenie.

- Sąsiadem ludzi, którym zdarzył się wypadek, był kleryk, który niedawno odwiedził naszą parafię w Żabiej Woli. Dał on rodzicom obrazek z wizerunkiem Maryi z naszego kościoła i powiedział, żeby się modlić - mówi cytowany w "GN" ks. Tadeusz Pawlas - Do modlitwy ruszył cały oddział pacjentów z Trzebnicy, którzy byli bardzo poruszeni wypadkiem małego dziecka, a których rodzice poprosili o modlitwę do Matki Bożej z Żabiej Woli. W tym czasie lekarze zdecydowali o amputacji przyszytych rąk, gdyż obumarły. Rodzice, klęcząc przy łóżku, modlili się.

To, co zdarzyło się potem, było niespodziewane. - Gdy lekarze przyszli zabrać chłopca na operację, zauważyli że niespodziewanie wróciło krążenie. Z punktu widzenia medycyny było to zjawisko niewytłumaczalne - opowiada historię cudu ks. Tadeusz.

Rodzice chłopca nie wiedzieli, jak podziękować za ten niezwykły cud. Podarowali Maryi... swoje obrączki.

Potrzebujesz pomocy w trudnej, a nawet beznadziejnej sprawie? Warto udać się do Żabiej Woli i prosić Maryję o pomoc! 

* * *

W ostatnim czasie pojawiło się sporo złych wiadomości o katolikach i Kościele. Media tak mają, że skupiają się na złu i sensacji. Chcemy jednak dawać prawdziwy obraz, pokazać dobro, które płynie z Kościoła. Czy znasz jakieś dobre historie? Znasz fajnego księdza lub robicie coś fajnego przy parafii lub ze wspólnotą? A może przeżyłeś coś takiego, co zmieniło twoje życie? Napisz do nas (kliknij tutaj lub w baner) >>

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Płacząca" Matka Boża uratowała ich synka. Niesamowite cuda dzieją się tam do dziś
Komentarze (2)
GF
~Grzegorz Figiela
11 grudnia 2020, 14:32
Cud uzdrowienia. A tyle dzieci z oddziałów onkologii czeka na cud! I czek i czeka i czeka i dzieci umierają krzycząc że nie chcą umierać. Jeczą z bólu bo morfina nie pomaga i cud jakoś nie nadchodzi. Leczą i uzdrawiają lekarze i naukowcy. Wiem co mówię bo w 2 lata jestem z dzieckiem na onkologii w Krakowie( USD) i widziałem śmierć a nigdy żadnego cudu o którym powyżej piszecie.
AK
~Angelika Kucaj
12 grudnia 2020, 18:54
O cud trzeba poprosić,trzeba się modlić, najważniejsze to trzeba mocno wierzyć i czasami trzeba zmienić też swoje życie, czasami....reszta to wola Boża