Polacy i Ukraińcy uczcili pamięć pomordowanych

(fot. Foter / CC BY-SA)
KAI / kn

W 71. rocznicę zagłady polskiej wsi Huta Pieniacka k. Brodów odbyła tam 28 lutego pielgrzymkę delegacja z Polski. Z kolei pielgrzymi z Ukrainy uczcili w tym dniu pamięć Ukraińców zamordowanych w marcu 1945 r. w Pawłokomie, wsi położonej nad Sanem k. Dynowa.

Przy pomnikach odsłoniętych w Pawłokomie w 2006 r. i w Hucie Pieniackiej w 2009 r. z udziałem ówczesnych prezydentów Polski i Ukrainy Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenki sprawowano nabożeństwa żałobne.

W Hucie Pieniackiej modlitwę ekumeniczną z udziałem księży łacińskich oraz Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego i Ukraińskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego przewodniczył ks. infułat Józef Pawliczek, wikariusz generalny archidiecezji lwowskiej. Panichidzie (nabożeństwu żałobnemu) w Pawłokomie przewodniczył greckokatolicki biskup pomocniczy archidiecezji przemysko-warszawskiej Eugeniusz Popowicz.

"Zginęli za to, że byli Polakami" - mówiono w Hucie Pieniackiej. "Zginęli za to, że byli Ukraińcami" - powtarzano w Pawłokomie.

- Obecność państwa i dzisiejsze sprawowanie tego nabożeństwa i modlitwy są świadectwem, że ostatecznie zawsze zwycięża dobro - powiedziała prezes Stowarzyszenia Huta Pieniacka, Małgorzata Gośniowska-Kola, której matka urodziła się w tej miejscowości. - Przyjeżdżamy tutaj, bo prawda jest dla nas wiadoma, nie musimy niczego udowadniać. Tutaj zamordowano, spalono naszych najbliższych. Przyjeżdżamy tutaj także po to, żeby nauczyć się modlić, także za oprawców. Mamy w pamięci słowa naszych dziadków, rodziców, którzy odchodząc z tego świata mówili: "od nienawiści broń nas, Panie!".

- Czas leczy rany i czas zmienia nas, przychodzą nowe pokolenia - zaznaczył w słowie po modlitwie w Pawłokomie Wołodymyr Sereda, prezes Towarzystwa "Nadsiannia" (Nadsanie) i Związku Stowarzyszeń Deportowanych Ukraińców "Zakierzonnia" (Zakerzonie). - Oczywiście, że sposób myślenia tych ludzi sprzed 70 lat temu był inny. Przeciętni Polacy to są życzliwi Europejczycy, którzy wczuwają się w problemy ukraińskie oraz wspierają nasz naród, na ile jest to możliwie. I jest to dla nas, starszego pokolenia, bardzo dobry sygnał również dla naszych dzieci i wnuków.

Współorganizatorami uroczystości rocznicowych w Hucie Pieniackiej było Stowarzyszenie Huta Pieniacka z Polski, konsulat RP we Lwowie i miejscowe organizacje polskie, a w Pawłokomie - społeczność ukraińska w Przemyślu i Towarzystwo "Nadsanie" ze Lwowa. Zostały złożony kwiaty i zapalone znicze.

28 lutego 1944 r. polska wieś Huta Pieniacka została doszczętnie spalona przez 4. pułk policji SS i ukraińskie oddziały SS Galizien. Ofiarą padło tam od 800 do 1200 osób narodowości polskiej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polacy i Ukraińcy uczcili pamięć pomordowanych
Komentarze (4)
L
leszek
3 marca 2015, 00:39
Niech sobie wsadzą w ... buty takie świętowanie. Sprawcami rozlewu krwi byli ukraińscy nacjonaliści, którzy w latach 1943 i 1944 byli dopuścili się  zbrodni na Polakach na Wołyniu i Galicji Wschodniej. Strona polska dopuszczała się akcji odwetowych i masakra w Pawłokomie była elementem tej akcji. Jakby nie było zbrodni na Polakach, to nie byloby masakry w Pawłokomie. Najpierw trzeba w sposób poprawny oddać prawdę historyczną, ułożyć wydarzenia we właściwym ciągu skutkowo-przyczynowym i dopiero potem coś świętować. Inaczej to czyste drwiny, szyderstwa. Nie można kłamac, że jedno i drugie to to samo, bo to nie jest to samo. 
3 marca 2015, 00:03
A i tak cieszę się, że wreszcie coś świętujemy RAZEM.
3 marca 2015, 00:01
Wybaczmy sobie nawzajem. Wiem z wielu źródeł "mówionych", np. świadectwo Krzesimira Dębskiego, że Polakom wtedy, podczas Rzezi Wołyńskiej, pomagali również Ukraińcy i że część jego rodziny ocalili. Trudno strasznie czyta się to itd...Wybaczmy sobie nawzajem. Do tego, by Polacy wybaczyli, Wy nasi bracia ukraińscy, będziecie musieli mieć wiele serca....Mówię jak jest. 100000 ludzi...To dlatego. Nie mówię o sobie. Mówię o potomkach tamtych pomordowanych...
2 marca 2015, 23:56
Uprowadzenie 7 Polaków[edytuj | edytuj kod] Po wyjściu z Pawłokomy radzieckiej jednostki we wsi pojawił się 21 stycznia 1945 uzbrojony oddział w sile ok. 60 osób, który zabrał ze sobą siedmiu Polaków i jedną nastawioną propolsko Ukrainkę, w tym sołtysa Kacpra Radonia i delegata do Gminnej Rady Narodowej Ignacego Wilka[29]. Z. Konieczny w ślad za polskimi mieszkańcami Pawłokomy twierdzi, że był to oddział UPA[29], Eugeniusz Misiło, opierając się na relacjach ukraińskich, dowodzi, że chodziło o jednostkę NKWD, na co wskazuje jego zdaniem jednolite umundurowanie całej grupy oraz fakt, że w pierwszych miesiącach roku 1945 na terenie powiatu brzozowskiego nie było już tak silnych oddziałów UPA, które wycofały się w góry bądź zostały rozwiązane ze względu na ogromną przewagę liczebną jednostek radzieckich[30]. Ten sam autor wskazuje na fakt, że w okolicach Pawłokomy czynne były jednostki NKWD i zdarzały się przypadki, gdy oddziały AK i BCh omyłkowo brały je za oddziały ukraińskie[31]. Wobec faktu, że ślad po uprowadzonych zaginął, ich rodziny uznały ich za zamordowanych i apelowały - także za pośrednictwem księży greckokatolickich z Pawłokomy i Dynowa - o ujawnienie miejsca pochówku[32]. Działania te nie przyniosły żadnych rezultatów. W związku z tym Milicja Obywatelska aresztowała 22 lutego 11 (lub 17) Ukraińców, by w czasie śledztwa wydobyć od nich informację o losie Polaków. Ich dalszy los nie jest jasny[33]. W tym samym czasie AK wydało rozkaz likwidacji ukraińskiego sołtysa Dynowa Jerzego Prokopa, który został zabity razem z całą rodziną. W zbrodni tej brało udział dwóch braci Polaków uprowadzonych 21 stycznia[34].