"Powinniśmy się identyfikować z imigrantami"

(fot. cardinalseansblog.org)
Radio Watykańskie / pz

Jako naród imigrantów powinniśmy się identyfikować z innymi imigrantami, którzy usiłują dotrzeć do Stanów Zjednoczonych - powiedział kard. Sean O’Malley podczas transgranicznej Mszy w Arizonie. Odprawił ją wczoraj z kilkunastoma amerykańskimi biskupami pod niemal 10-metrowym płotem, który oddziela USA od Meksyku.

Ołtarz stał po stronie amerykańskiej, ale wierni uczestniczyli w Eucharystii po obu stronach płotu. Przez płot przyjmowali też komunię. "Jesteśmy tutaj, na pustyni Arizony, by opłakiwać niezliczoną rzeszę migrantów, którzy ryzykowali własnym życiem, by dotrzeć do Stanów Zjednoczonych" - powiedział arcybiskup Bostonu.

"Tu na granicy znajdowane są ciała mężczyzn, kobiet i dzieci, którzy próbowali przedostać się do Stanów Zjednoczonych - mówił amerykański puerpurat. - Co roku 400 ciał. Im trudniej jest pokonać granicę, tym większe ryzyko ludzie podejmują i tym więcej ich umiera. W ubiegłym roku przybyło do Stanów Zjednoczonych 25 tys. dzieci bez opiekunów. Kilkadziesiąt tysięcy rodzin jest rozdzielonych na skutek migracji rodziców. Ponad 10 mln nielegalnych migrantów jest wystawionych na wyzysk i brak podstawowych świadczeń socjalnych. Żyją oni w stałym lęku".

Kard. O’Malley przypomniał, że wrogość względem imigrantów nie jest zjawiskiem nowym. Jego przodkowie przybyli z Irlandii w czasie wielkiego głodu w połowie XIX w. Irlandczyków przewoziły tak zwane statki-trumny, jedna trzecia podróżnych nie docierała bowiem do celu. Przypuszczam, że jedynie niewolnicy z Afryki mieli gorszą przeprawę. Ze względów etnicznych i religijnych byliśmy niepożądani - wspominał arcybiskup Bostonu. W tym kontekście podkreślił, że to właśnie ciężka praca imigrantów zbudowała sukces Stanów Zjednoczonych. Również dziś imigranci przyczyniają się do rozwoju tego kraju, jednak aktualny system migracyjny jest niesprawny, prowadzi do niewysłowionych cierpień i marnowania zasobów, zarówno ludzkich, jak też materialnych - podkreślił kard. O’Malley.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Powinniśmy się identyfikować z imigrantami"
Komentarze (3)
3 kwietnia 2014, 00:18
Pamiętam jeszcze jedno stwierdzenie z tego wywiadu z TVP Polonia z ust Irańczyka. Powiedział, że byli chudzi, wycieńczeni, obdarci, ale godni i że zwrócił uwagę na to, że mieli jasne, radosne oczy...Polacy tamci mówili, że czuli się, jakby z piekła trafili do raju.
3 kwietnia 2014, 00:16
W tym wywiadzie pytani byli też o wrażenia Irańczycy. Większość z nich wtedy też była dziećmi. Ale pamiętali Polaków. Opisywali pierwsze wrażenie mniej więcej tak: na plaży pojawiło się bardzo dużo ludzi i widzieliśmy, że byli wycieńczeni, że byli obdarci, chudzi, pewnie głodni, że nie mieli nic. No więc podeszliśmy do nich z daktylami itd. (tak mniej więcej pamiętam program). Chcieliśmy pohandlować. Ale szybko spostrzegliśmy, że oni naprawdę nie mają nic. Więc stopniowo zaczęli nasi ludzie przychodzić do tych ludzi na plaży i dawać im coś.  Irańczycy zaczęli rozdawać daktyle, ubranie...Po jakimś czasie na zasadzie jakiegoś kredytu zaczęto tworzyć szkoły dla polskiej młodzieży. Z tego samego programu pamiętam informację, że budynki na szkoły POLSKOJĘZYCZNE! były podnajmowne od  żyjących tam Ormian. Z tego wyłania się obraz Iranu jako państwa życzliwego, dobrego i wolnego. Bo Polaków nikt tam nie gnębił z powodu katolicyzmu. A i Ormianie żyli sobie najwyraźniej spokojnie...
3 kwietnia 2014, 00:08
Zdaję sobie sprawę z karkołomności traktowania emigrantów otwarcie w znaczeniu bezkrytycznego przyjmowania ich w granice kraju przyjmującego (z mojego punktu widzenia jest to Polska). Ale jednocześnie widzę to, że jeśli podchodzi się do tego sceptycznie, trzeba założyć, zę mnie to nigdy nie spotkało lub nigdy nie spotka. Z powodu zaborów Polacy byli wysiedlani i niejednokrotnie doświadczyli pomocy ze strony ludzi z odległych części świata. Byli to m.in. Irańczycy i Nowozelandczycy. Nie pytali, brali ludzi pod opiekę "jak leciało".  Ze względu na opisaną historię swojego narodu kard. Sean O’Malley ma moim zddniem szczególne podstawy do nawoływania o otwartościość względem imigrantów. Podobnie Papież... To nigdy nie będzie opłacać się państwu przyjmującemu. Ale jednocześnie jak można patrzeć tylko na kasę...Przykład? Oglądałam w TVP Polonia wywiad z Polakami, którzy trafili do np. Teheranu, kiedy ich Anders wyciągnął z Syberii. Ci ludzie byli wtedy dziećmi. Dzisiaj ci, którzy przeżyli, wspominają reakcję Irańczyków i pamiętają pierwsze wrażenie: zostali potraktowani jak ludzie.