Przeor Jasnej Góry: nie zawsze wykazaliśmy się odpowiednią starannością
"Powinniśmy uwrażliwiać organizatorów pielgrzymek, by nie zawłaszczali tego miejsca własną tradycją i nie zachwaszczali go ideologią" - mówi nowy przeor Jasnej Góry, komentując kontrowersyjne hasła głoszone niekiedy w częstochowskim sanktuarium.
"Wiem, że Jasna Góra postrzegana jest jako bastion tej bardziej konserwatywnej części Kościoła w Polsce. Z pewnością przez wiele wydarzeń, jakie miały tu miejsce, zasłużyła sobie na to, by ją tak postrzegać. Ja jednak nigdy nie lubiłem takiego klasyfikowania na mapie Kościoła w Polsce: Łagiewniki, Toruń, Jasna Góra… To nas ogranicza i mocno upraszcza rzeczywistość kościelną" - mówi o. Samuel Pacholski w rozmowie z "Przewodnikiem Katolickim".
Przeor deklaruje, że będzie się "starał, żeby Jasna Góra była miejscem, do którego przyjść może każdy". "Naszym zadaniem jako kustoszy tego miejsca jest wpisana w paulińskiego ducha maksymalna otwartość na wszystkich i gościnność". Zaznacza, że paulini chcą mieć wpływ na to jakie treści płyną z jasnogórskiego sanktuarium, ale podkreśla, że nie może dokonywać cenzury tych, którzy zabierają tam głos.
"Każdy hierarcha, celebrans, uczestnik konferencji wypowiada się na własną odpowiedzialność. Nie możemy wyłączać mikrofonu – choć przyznaję, że raz miałem taką pokusę – czy wykluczać tych, z którymi nie do końca się zgadzamy. Ale też, jak to mówią: »twarz ma się tylko jedną«, więc nie chciałbym uwiarygodniać wszystkiego, co płynie z jasnogórskich głośników. W praktyce jednak nie jest to tak łatwe zadanie, jak się niektórym wydaje" - wyjaśnia.
"Rzeczywiście nie zawsze wykazaliśmy się odpowiednią starannością. Może czasem zabrakło wyobraźni i przewidywania możliwych skutków. Ktoś nie odrobił lekcji i wykazał się naiwnością. Niemniej, na ile znam moich współbraci z jasnogórskiego konwentu, wszystkim nam zależy na tym, żeby przybywający tutaj poczuli klimat nazaretańskiego domu, do którego zaprosiła ich Maryja" - uważa o. Pacholski. Jako przykład podaje pielgrzymkę kibiców w 2019 roku oraz pielgrzymkę narodowców.
"Wybuchały wtedy race, wznoszone były najróżniejsze hasła, spośród których: »Wielka Polska katolicka, wielka Polska narodowa« było tym najłagodniejszym. Zabrakło z naszej strony adekwatnej reakcji" - przyznaje duchowny. "Uważałem wtedy i nadal uważam, że powinniśmy uwrażliwiać organizatorów pielgrzymek, by nie zawłaszczali tego miejsca własną tradycją i nie zachwaszczali go ideologią".
Na uwagę Moniki Białkowskiej o tym, że Jasna Góra jednoznacznie nie odcięła się od tego wydarzenia, odpowiada, że właśnie w tym celu, aby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości, powstał regulamin sanktuarium.
"Niektórzy uważają, że napisany został na kolanie, po wystąpieniu pani wicepremier Emilewicz w kaplicy Cudownego Obrazu. To nieprawda. Zacząłem nad nim pracować już następnego dnia po objęciu urzędu, razem z rzecznikiem prasowym, z podprzeorami, korzystając również z pomocy biura prawnego. To słynne wystąpienie, owszem, przyspieszyło finalizację prac, ale sam regulamin był czymś, o czym mówiło się od dawna i o czym wiedziałem, że trzeba to zrobić na samym początku, żeby zasady były jasne" - ujawnia o. Pacholski. Jego zdaniem wystąpienie wicepremier Emilewicz, nie zawierało "treści agitacyjnych" i przywoływało katolicką naukę społeczną, lecz "nieszczęśliwy był kontekst: miejsce i czas".
"Należało jak najszybciej zapobiec podobnym zdarzeniom, zarówno dla dobra polityków, jak też Jasnej Góry" - mówi przeor.
"W naszym społeczeństwie i w Kościele istnieje głęboki podział. Nie chciałbym, żeby on się tutaj odtwarzał. Jasna Góra to jedno z tych miejsc, w których powinny zniknąć wszelkie podziały" - apeluje duchowny.
Skomentuj artykuł