"Przez 8 lat papież krzyczał do nas: jest Bóg"

bp Grzegorz Ryś (fot. wsd.diecezja.krakow.pl)
KAI / pz

Ważnym elementem pontyfikatu Benedykta XVI było głoszenie pierwszeństwa wiary w Boga. Przez osiem lat papież krzyczał do nas: jest Bóg, jest perspektywa życia wiecznego. To wiara oparcia się o Osobę - mówił biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej Grzegorz Ryś podczas uroczystej Mszy św. dziękczynnej za pontyfikat papieża.

W świątyni zgromadzili się licznie klerycy, siostry zakonne, studenci, pracownicy wyższych uczelni i mieszkańcy Krakowa. O godz. 20.00 w kościołach archidiecezji krakowskiej biły dzwony. Natomiast ze wzgórza wawelskiego zabrzmiał Dzwon Zygmunta, który odzywa się podczas największych uroczystości kościelnych oraz państwowych i w najważniejszych dla narodu chwilach.

W homilii bp Grzegorz Ryś przywołał słowa papieża Benedykta XVI, który mówił, że to co mamy obecnie to wiara w postęp i że nią zastąpiona została chrześcijańska nadzieja. "Dlatego jesteśmy coraz bardziej przerażeni tym, co człowiek potrafi zrobić - mówił biskup. - Benedykt XVI uczył nas prawdziwej, rzetelnej wiary chrześcijańskiej i trafiał w sedno problemu".

DEON.PL POLECA

Zdaniem bp. Rysia, jednym z najważniejszych elementów pontyfikatu papieskiego jest głoszenie pierwszeństwa wiary w Boga, która jest zawierzeniem. - Wiara nie jest światopoglądem, zbiorem tradycji. Jest spotkaniem z Osobą, z Jezusem. Człowieka zbawia doświadczenie Boga - podkreślił hierarcha.

- Przez osiem lat papież krzyczał do nas: jest Bóg, jest perspektywa życia wiecznego. To wiara oparcia się o osobę. Wiara daje fundament inny niż pieniądze, nadaje życiu nową podstawę - tłumaczył biskup. I dodał, że wiara zbawia, ponieważ jest rozumiana jako doświadczenie miłości, a człowiek zostaje odkupiony przez miłość. - Benedykt XVI wypowiedział genialne słowa, że człowiek nie może po prostu być zbawiony z zewnątrz - powiedział bp Ryś. Zwrócił też uwagę jak ważne jest słuchanie Słowa Bożego, o czym mówił i co w szczególny sposób czynił papież.

- To elementy, które dają człowiekowi nadzieję na zbawienie i które zmieniają relacje ludzi na Ziemi - podkreślił biskup.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Przez 8 lat papież krzyczał do nas: jest Bóg"
Komentarze (19)
K
Krystyna
9 kwietnia 2013, 21:44
Naprawdę bardzo przepraszam, ale czy to jest jakiś artykuł sponsorowany? Nigdy nie słyszałam, aby Papież Benedykt XVI krzyczał, nie zrozumiałam też nic z jego nauczania. Kiedy pytam wśród znajomych naprawdę związanych z Kościołem, czy ktoś może mi je streścić? nie otrzymuję odpowiedzi. To, że człowiek sam się potępia lub sam przyjmuje Bożą miłość i dzięki temu zbawienie - to raczej dość podstawowa prawda naszej wiary. Teraz wiem, co do mnie mówi Namiestnik Chrystusa - Franciszek, bo powtarza Ewangelię i ją realizuje. Może nie spierajmy się o wielkość tego czy tamtego pontyfikatu tylko uchwyćmy się łaski i tego skandalu miłosierdzia, o którym był łaskaw J. E. napisać w swojej książce, zanim będzie za późno...
LS
le sz
2 marca 2013, 14:40
(Strażnica 1 czerwiec 1960, s. 351, wyd ang). Od kiedy Strażnica ma 351 albo 285 stron? Ale walnął Pan.Kompromitacja na całego. ;(Strażnica 1 maj 1957, s. 285, wyd. ang) ... No to rzeczywiście walnąłem ;-) Ta liczba stron to rzeczywiście straszna kompromitacja ;-) Na całego! ;-) I oczywiście sprawdził Pan to osobiście? ;-) No i jak rozumiem jest to ewidentny dowód na to, że pisząc iż jehowici nie kłamią, a jedynie stosują teokratyczną strategię wojenną napisałem nieprawdę? ;-) A ci jehowici, którzy przyłapani na kłamstwie powoływali się na to iż zgodnie z naukami spółki akcyjnej z Brooklynu nie kłamią lecz stosują teokratyczną strategię wojenną również walnęli i skompromitowali się na całego? ;-) Przypomina mi to sytuację gdy Halinka, żona Ferdka K., napisała książkę o swoim życiu małżeńskim. A Ferdek był na nią oburzony, jak mogła go tak zhańbić wypisując takie kłamstwa. I jako koronny dowód podał, że ona napisała iż gdy kiedyś poszedł z nią na wesołe miasteczko to wypił cztery wina malinowe, a to po pierwsze nie były wina malinowe lecz porzeczkowe, a po drugie, było ich pięć a nie cztery...
LS
le sz
2 marca 2013, 13:40
Powtarza Pan się za każdym razem.w kółko to samo. --- Powtarzam się?!? W kółko to samo?!? Nie jest Pan w stanie zaprzeczyć temu co napisałem to ignoruje to Pan i stawia fałszywe zarzuty? O, przepraszam, Pan przecież nie kłamie, Pan jedynie, cytuję: wykorzystuje teokratyczną strategię wojenną, ukrywając prawdę poprzez postawę i słowa na użytek służby. Nie był Pan w stanie zaprzeczyć że osoby które wymieniłem są zmyślone(bo jest to niemożliwe). --- Jak łatwo sprawdzić, wcale nigdzie nie twierdziłem że osoby na które powołują się jehowici są zawsze zmyślone. Tyle że istnienie takich osób wcale nie dowodzi, że słowa im przypisywane są prawdziwe. Tymczasem, jak miałem okazję nie raz się o tym przekonać, powoływanie się na nieistniejące wypowiedzi lub wręcz fałszowanie cytatów z realnie istniejących źródeł to typowo jehowickie fałszerstwo i manipulacja. Ale nawet jeśli akurat jakieś z przytaczanych przez Pana rzekomych cytatów miałyby być prawdziwe, to i tak nie dowodzą one niczego. Czy gdybym ja zaczął Panu cytować krytyczne dla spółki akcyjnej z Brooklynu wypowiedzi (nawet ludzi uważających się za jehowitów) to uznałby Pan to za merytoryczny i przekonujący argument? Nie sądzę. Bo w przeciwnym razie już dawno przestałby Pan być jehowitą. Nie zrozumiał Pan przykładu z dyktandem głupiego Jasia? No to tłumaczę: zawsze można wyszukać pasującą do potrzeb jakąś wypowiedź i powoływać się na nią dowodząc nawet najdzikszej bzdury. Ale dowodzi to co najwyżej niegodziwości metod dowodzenia. Z pańskich komentarzy przebija bezradność.A w swoich wypowiedziach odwraca Pan,,kota ogonem''zmieniając temat.żeby uciec od odpowiedzi. --- Nie, Szanowny Panie, najwyraźniej nic Pan nie zrozumiał. Albo ciągle stosuje Pan swoją teokratyczną strategię wojenną. Ani nie zmieniałem tematu, ani nie usiłowałem uciec od odpowiedzi, i bynajmniej nie okazywałem bezradności. Jedynie usiłowałem Panu wyjaśnić dlaczego nie widzę najmniejszego sensu we wchodzeniu z Panem w spór. Powtórzę jeszcze raz, trochę inaczej... Mam negatywne doświadczenia w sporach jehowitami, gdyż z reguły są to osoby bezrefleksyjne, powtarzające jehowicką propagandę jak automaty, w sposób permanentnie ćwiczony na cotygodniowych spotkaniach na podstawie matariałów preparowanych i dostarczanych przez spółkę akcyjną z Brooklynu. Przypierane do muru argumentami kłamią w żywe oczy, a przyłapane na kłamstwie tłumaczą, że to nie kłamstwo lecz teokratyczna strategia wojenna. Są oni tak zaprogramowani, że nawet gdy udowodni im się fałszywość i zmienność nauk ich Ciała Kierowniczego, to tłumaczą to otrzymywaniem nowego światła i halsowaniem. Myślę że to już wystarczy jako argumentacja przeciw wdawanu się w spory. Ale dodatkowo, nie widzę sensu wchodzenia w spór z kimś kto bez jakiegokolwiek szacunku dla wierzeń i poglądów gospodarzy, nadużywając ich życzliwości i otwartości wkrada się im do domu, by ukrywając swoją tożsamość podstępnie szerzyć swoją jehowicką propagandę.
T
Tomek
2 marca 2013, 11:27
@jeszcze myślacy To forum nie służy do wklejania najróżniejszych teorii i ich ogłoszania światu. Jest przewidziane po to żeby czytelnicy w uporządkowany sposób mogli się odnieść do poruszanych w artykule treści. Treści Pana postów spamują forum, nie dotyczą tematu i nie są tutaj mile widziane.
JM
jeszcze myślący
2 marca 2013, 10:27
(Strażnica 1 czerwiec 1960, s. 351, wyd ang). Od kiedy Strażnica ma 351 albo 285 stron? Ale walnął Pan.Kompromitacja na całego. (Strażnica 1 maj 1957, s. 285, wyd. ang)
JM
jeszcze myślący
2 marca 2013, 08:33
Powtarza Pan się za każdym razem.w kółko to samo.Nie był Pan w stanie zaprzeczyć że osoby które wymieniłem są zmyślone(bo jest to niemożliwe).Z pańskich komentarzy przebija bezradność.A w swoich wypowiedziach odwraca Pan,,kota ogonem''zmieniając temat.żeby uciec od odpowiedzi.
LS
le sz
1 marca 2013, 22:43
Jeśli mogłem jeszcze mieć na początku jakiekolwiek wątpliwości to teraz już ich nie mam. Wklejane przez Pana teksty to oparta na kłamstwach i półprawdach standardowa jehowicka propaganda. W związku z powyższym jestem również przekonany, że choć ukrywa się Pan pod nickiem "jeszcze myślący", to jest Pan po prostu tzw. świadkiem Jehowy. Tyle tylko że mając niegodziwe zamiary przychodzi Pan ukrywając się w owczej skórze i krąży szukając kogo pożreć. Nie widzę więc najmniejszego sensu wchodzenia z Panem w spór. Zwłaszcza że Pana dotychczasowa argumentacja - standardowa argumentacja wyszkolonego w teokratycznej "szkole" jehowity - przypomina argumentację Jasia który dostał pałę z dyktanda rojącego się od błędów, ale upierał się że wszystko napisał dobrze i oskarżył nauczycielkę o szykany. A jako dowód przytaczał dyktanda kolegów którzy dostali czwórki i piątki a nie pały, choć mieli te same błędy co on. Tyle tylko że oni mieli po jednym błędzie, a on miał ich kilkadziesiąt różnych. Chyba nigdy nie przestanę się dziwić jak to możliwe, że dla zwalczania chrześcijaństwa jehowici gotowi są nie tylko fałszować źródła ale i wykorzystywać nawet najbardziej kuriozalne wypowiedzi nie mające nic wspólnego chrześcijaństwem. Fakt, jehowita nigdy nie kłamie, jehowita jedynie wykorzystuje teokratyczną strategię wojenną, ukrywając prawdę poprzez postawę i słowa na użytek służby (Strażnica 1 maj 1957, s. 285, wyd. ang). Bo okłamywanie wrogów Boga nie jest w rzeczywistości kłamstwem, lecz strategią wojenną (Strażnica 1 czerwiec 1960, s. 351, wyd ang). A jak teokratyczna strategia wojenna nie wypali i już nie można się czegoś wyprzeć to jeszcze powołać się na rzekome halsowanie, czyli lawirowanie od kłamstwa do kłamstwa. No i pozostaje nowe światło uzyskane przez Ciało Kierownicze (oczywiście Ciało Kierownicze z Brooklynu, a nie tfu z Watykanu...) poprzez zawsze nieomylny kanał łączności. Halsowanie i nowe światło zawsze umożliwiają jehowicie bezkarne zanegowanie (nawet wielokrotne) dotychczasowego stanowiska.
JM
jeszcze myślący
1 marca 2013, 21:27
To też wymyślony historyk? A może to manipulacja? Historyk Will Durant wyjaśnia: „Kościół przyswajał sobie niektóre zwyczaje religijne i formy kultu charakterystyczne dla przedchrześcijańskiego [pogańskiego] Rzymu — noszenie stuły i szat pogańskich kapłanów, używanie kadzidła i święconej wody podczas rytualnego oczyszczenia, palenie świec, utrzymywanie wiecznego ognia przed ołtarzem, kult świętych; przejął też architekturę bazyliki, prawo rzymskie jako podstawę prawa kanonicznego, tytuł pontifex maximus przysługujący najwyższemu kapłanowi, a w IV wieku łacinę (...) Wkrótce stróżami porządku i przedstawicielami władzy miejskiej zostali biskupi, nie zaś prefekci rzymscy, namiestników prowincji wsparli — jeśli nie zastąpili — metropolici (arcybiskupi), a miejsce zgromadzenia prowincjalnego zajął synod biskupów. Kościół rzymski szedł krok w krok za państwem rzymskim” (The Story of Civilization: Part III—Caesar and Christ).
JM
jeszcze myślący
1 marca 2013, 21:14
Jeżeli pan ma obawy że taki katolicki historyk jak E.I Watkin,czy katolicki profesor Gordon Zahn czy Paul Johnson który napisał Historię chrześcijaństwa,czy Tibor Koves nie istnieli lub nie istnieją,to ubolewam nad Pańskim brakiem wiedzy.Jeszcze czas na edukację.Obawiam się że zwątpi Pan, że również nie istniał pewien katolicki kardynał.Oto jego wypowiedź W dziele O rozwoju doktryny chrześcijańskiej katolicki kardynał John Henry Newman tak oto pisał w XIX wieku o niechrześcijańskim pochodzeniu wielu nauk, ceremonii i zwyczajów odstępczego chrześcijaństwa: „Świątynie ku czci poszczególnych świętych ozdabiane w związku ze świętami gałęziami drzew, kadzidło, lampy, świece, ślubowane ofiary dziękczynne za powrót do zdrowia, woda święcona, prawo azylu, dni święte i całe okresy liturgiczne, używanie kalendarza, procesje i błogosławieństwo pól, szaty liturgiczne, tonsura, pierścień małżeński, zwracanie się ku wschodowi, obrazy w okresie późniejszym, być może śpiew kościelny i Kyrie eleison [pieśń „Panie, zmiłuj się”] — wszystko to jest pochodzenia pogańskiego i zostało uświęcone przez przejęcie do Kościoła” 
LS
le sz
1 marca 2013, 20:05
Szanowny panie Leszku.Czy kwestionuje Pan wypowiedzi historyków katolickich?  Czyżby i oni pisali kłamstwa i półprawdy?Proszę zauważyć że w komentarzach często są cytowane ich wypowiedzi.Jezeli chodzi o ścisłość to nie ma takiego wyznania jehowici,ja przynajmniej nie znam. ... --- Proszę zauważyć że nigdzie nie wypowiadałem się na temat jakichkolwiek wypowiedzi historyków katolickich. Tym bardziej nie przypisywałem im pisania kłamstw czy półprawd. Napisałem wyraźnie i jednoznacznie, że to co Pan pisze to standardowe półprawdy i kłamstwa, zupełnie jak przekopiowane z propagandowych wydawnictw jehowitów. To że jakiś jehowicki propagandysta napisze sobie, że cytuje wypowiedzi historyków katolickich jeszcze nie oznacza, że to prawda. Jak miałem okazję nie raz się o tym przekonać, z reguły okazuje się, że albo taki historyk wcale nie istnieje, albo wcale nie jest historykiem katolickim, albo nic takiego nie powiedział lub powiedział wręcz coś przeciwnego. Sam Pan jest przykładem tego typu manipulacji i fałszerstw - ja napisałem o półprawdach i kłamstwach propagandowych wydawnictw jehowickich, a Pan insynuuje że ja kwestionuję wypowiedzi historyków katolickich, przypisując im pisanie półprawd i kłamstw. A jeśli chodzi o ścisłość, to nie ma również takiego wyznania jak tzw. świadkowie Jehowy.
JM
jeszcze myślący
1 marca 2013, 19:36
Szanowny panie Leszku.Czy kwestionuje Pan wypowiedzi historyków katolickich?  Czyżby i oni pisali kłamstwa i półprawdy?Proszę zauważyć że w komentarzach często są cytowane ich wypowiedzi.Jezeli chodzi o ścisłość to nie ma takiego wyznania jehowici,ja przynajmniej nie znam.
LS
le sz
1 marca 2013, 18:54
Na 11 wpisów przynajmniej 9 to teksty brzmiące jak inspirowane nienawiścią propagandowe wydawnictwa jehowitów. Standardowe półprawdy i kłamstwa. Jak pokopiowane z materiałów rozpowszechnianych przez akwizytorów spółki akcyjnej z Brooklynu - Watch Tower Bible and Tract Society.  Ale oczywiście uważa się za jeszcze myślącego
JM
jeszcze myślący
1 marca 2013, 15:18
Dnia 20 lipca 1933 roku kardynał Pacelli (późniejszy papież Pius XII) podpisał w Rzymie konkordat z nazistowskimi Niemcami, dając wyraz zainteresowaniu Watykanu rosnącą potęgą narodowego socjalizmu. W imieniu Hitlera podpisał ten dokument von Papen, którego Pacelli udekorował później wysokim odznaczeniem papieskim — Wielkim Krzyżem Orderu Piusa. W książce Satan in Top Hat (Szatan w cylindrze) Tibor Koeves skomentował to następująco: „Konkordat był dla Hitlera wielkim osiągnięciem. Stanowił pierwsze poparcie moralne z zewnątrz, i to od wielce poważanego autorytetu”. Na mocy konkordatu Watykan miał wycofać poparcie dla niemieckiej partii katolickiej Centrum, sankcjonując tym samym jednopartyjne „państwo totalne” Hitlera. Prócz tego artykuł 14 tego układu głosił: „Bulle nominacyjne dla arcybiskupów, biskupów, koadiutorów z prawem następstwa lub prałata niezależnego wtedy dopiero zostaną wydane, gdy nazwisko kandydata przedstawione zostanie pełnomocnikowi Rzeszy w odnośnym kraju i zostanie ustalone, że nie istnieją przeciwko niemu zastrzeżenia natury ogólnopolitycznej”. Pod koniec roku 1933 (który został ogłoszony przez Piusa XI „Rokiem Świętym”) poparcie Watykanu stało się głównym atutem Hitlera w dążeniu do podporządkowania sobie świata.
JM
jeszcze myślący
1 marca 2013, 15:15
Papież Jan XXIII chwalił Mussoliniego Wygląda na to, iż od pewnego czasu w łonie Kościoła katolickiego toczy się walka między zwolennikami i przeciwnikami kanonizacji papieża Jana XXIII. Niedawno wyszło na jaw, że w wielu swych listach z lat trzydziestych (a więc z okresu przed wstąpieniem na tron papieski) nie szczędził on pochwał faszystowskiemu przywódcy Benito Mussoliniemu, który w trzeciej i czwartej dekadzie obecnego stulecia rządził Włochami. Przyszły papież pisał, iż nad Mussolinim najwyraźniej czuwa „Opatrzność”. Wprawdzie listy te opublikowano już sporo lat temu, ale ich wydawca, były sekretarz osobisty Jana XXIII, opuścił fragmenty ze słowami uznania pod adresem faszystowskiego dyktatora, aby — jak się wyraził — „uniknąć wykorzystywania ich do celów politycznych”. Zdaniem wielu pominięte urywki odgrzebano jedynie po to, by utrudnić obecnemu papieżowi poczynienie kroków w celu beatyfikacji Jana XXIII. W każdym razie ujawnienie owych fragmentów „w gruncie rzeczy niewiele wnosi do tego, co już wiadomo o postawie władz kościelnych wobec faszyzmu” — zauważa mediolański dziennik Corriere della Sera.
JM
Jeszcze myślący
1 marca 2013, 14:50
Zwracam sie do teologów kościoła rzymsko-katolickiego i różnych intelektualistów ktorzy próbują przekonywać,że kościół idzie śladami Jezusa Chrystusa.Czy Jezus prześladował,torturował i  zabijał inaczej myślących? Czy Jezus zasiadał w sądzie jako sędzia czy oskarżyciel?  Czy wydawał wyroki na ludzi którzy mieli inne zdanie niż On sam? A może raczej był w roli oskarżonego? Posłuchajcie panowie teologowie,Jezus nigdy nie prześladował nie torturował i nie zabijał inaczej myślących.To ówczesne duchowieństwo (Faryzeusze,sadyceusze i uczeni w piśmie) było inicjatorem żeby inaczej myślącego człowieka skazać na śmierć.Duchowieństwo rzymsko-katolickie na czele z papieżami przez całe stulecia postępowało w podobny sposób.       Czyli prześladowało,torturowało i zabijało inaczej myślących motywując, że w ten sposób chroni prawdę słowa Bożego.Papież był wzrocznią.Ileż to mądrych i wykształconych ludzi sponiewierano,męczono a niektórych w końcu uśmiercono.Oto przykłady:Galileusz,Serwet Michał,Tyndale William,Hus Jan,Wiklif Jan,Savonarola Girolamo i wielu innych.Czy byli to naiwni głupcy? Czy byli niewykształconymi ludźmi? A może byli niebezpieczni dla kościoła? Kościół nie tolerował nikogo,kto w najmniejszym stopniu nie podzielał jego obłudnej polityki.Praktycznie niewiele się zmieniło do dzisiaj.Może tylko tyle że nie ma osławionej  inkwizycji.
S
suares
1 marca 2013, 10:58
Papieska decyzja to znak dla wszystkich wierzących. Sygnał żeby obudzili się ze snu. Przez lata utrzymywano, oficjalnie obalony wczoraj przesąd o tym, że kapłaństwo to powołanie, że to Duch Św. wybiera, że Bóg potrzebuje administracji, urzędników, reprezentantów i pośredników do kontaktu z człowiekiem. Bóg jest tak blisko każdego swojego stworzenia że nie sposób go zobaczyć, nazwać, wyrazić za pomocą wobrażeń. Religia siłą rzeczy uczyniła Jezusa, cieślę z Nazaretu bożkiem. Chrześcijaństwo to doświadczenie Boga, relacja, odniesienie do wieczności, do czegoś co trwa, co jest niezmienne jak Prawda, Dobro, Miłość, Litość. Nałożenie na to przesłanie miłości, na tę dobrą nowinę projektu religijnego jest szczytowym osiągnięciem szatanów. Musimy za łaską Boga która rozlewa się poza kontrolą oficjalnych kościelnych dyrektyw zmienić swoją perspektywę. Każdy musi uświadomić sobie że każdej chwili swojego życia stoi w obecności Boga. Trzeba mieć tę wyzwalającą świadomość iż nie o sąd tu się rozchodzi nad naszymi czynami bo Bóg nie sądzi ale zbawia. Bóg objawił nam w chrześcijaństwie że jest miłością i miłosierdziem. Grzech jest błędem świadomości, fałszywym obrazem świata, błędnym pojmowaniem istoty człowieka i istoty życia.
RM
Również myślący
1 marca 2013, 08:11
Do myślącego: podaj proszę treść listów pasterskich biskupów niemieckich, z tego okresu, np. w obronie szkół przed ideologią Fuhrera. Jako osoba myśląca na pewno masz dostęp do całego spektrum materiałów, żeby wyrobić sobie właściwy pogląd, a nie tylko do wybranych. Z niecierpliwością czekam na cytaty...
JM
Jeszcze myślący
1 marca 2013, 08:01
Czym jeszcze się zajmowali papieże.  Biskupi katoliccy Niemiec ogłosili list pasterski następującej treści:   „W tej decydującej chwili wzywamy i napominamy naszych katolickich żołnierzy, aby posłuszni Führerowi spełniali swój obowiązek z zaangażowaniem całej swej osobowości.   „Apelujemy do wiernych o przyłączenie się do żarliwych modłów o to, żeby za sprawą Boskiej Opatrzności ta wojna zakończyła się błogosławionym sukcesem i pokojem dla naszej ojczyzny i naszego narodu”.   Ponadto każdy biskup skierował do wiernych swojej diecezji specjalne orędzie. Wystosował je również biskup Rottenburga w Wirtembergii, który w minionym roku został usunięty ze swej diecezji za odmowę wzięcia udziału w głosowaniu podczas wyborów zorganizowanych przez partię narodowosocjalistyczną.   Arcybiskup kardynał Bertram, głowa episkopatu niemieckiego, również wystosował do swego stada patriotyczne orędzie, w którym między innymi znalazło się następujące wezwanie: „Bądźcie ludźmi wielkiego serca, wy wszyscy, którzy ufacie Bogu Wszechmogącemu”.
JM
Jeszcze myślący
1 marca 2013, 07:58
 Na przykład w faszystowskich Włoszech kardynał Gasparri oraz Mussolini podpisali 11 lutego 1929 roku traktaty laterańskie, na mocy których miasto Watykan stało się suwerennym państwem. Papież Pius XI oznajmił, że „zwrócił Włochy Bogu, a Boga — Włochom”. Czy rzeczywiście? Przypomnijmy, co się zdarzyło w 6 lat później. Dnia 3 października 1935 roku Włochy napadły na Abisynię, twierdząc, że jest to „kraj barbarzyński, w którym ciągle jeszcze istnieje niewolnictwo”. Kto naprawdę był barbarzyńcą? A czy Kościół katolicki potępił barbarzyństwo Mussoliniego? Papież składał w tej sprawie mgliste oświadczenia, ale jego biskupi dość wyraźnie udzielali błogosławieństwa wojskom swej włoskiej „ojczyzny”. W książce The Vatican in the Age of the Dictators (Watykan w erze dyktatorów) Anthony Rhodes donosi: