Przyszłość w rękach Boga, a nie wróżbitów

(fot. EPA/Danilo Schiavella)
Radio Watykańskie

W pierwszą niedzielę nowego roku Benedykt XVI nawiązał do prognoz, przepowiedni i planów, które wiążą się z rokiem 2010. W rozważaniu na Anioł Pański podkreślił, że chrześcijanin podchodzi do przyszłości w sposób odpowiedzialny. W dużej mierze zależy ona bowiem od jego decyzji. Na rozpoczynający się rok może też jednak patrzeć z nadzieją, pewny, że Bóg na dobre wszedł w ludzkie dzieje.

„Nie brakuje problemów w Kościele, świecie, i codziennym życiu rodzin – powiedział Papież. – Jednakże, dzięki Bogu, nasza nadzieja nie opiera się na mało wiarygodnych przepowiedniach czy prognozach gospodarczych, które skądinąd są ważne. Nasza nadzieja jest w Bogu, lecz nie w jakiejś tam ogólnie pojętej religijności czy w fatalizmie udającym wiarę. My ufamy Bogu, który w Jezusie Chrystusie objawił w sposób całkowity i ostateczny swą wolę bycia z człowiekiem, uczestniczenia w jego dziejach, aby nas wszystkich doprowadzić do swego królestwa miłości i życia. Ta wielka nadzieja ożywia a niekiedy i koryguje nasze ludzkie nadzieje” – mówił Ojciec Święty.

Papież zauważył, że w odróżnieniu od innych religii Bóg chrześcijan nie jest tylko stworzycielem świata, ale również Ojcem, który wybrał nas na swe przybrane dzieci i z tego względu sam stał się człowiekiem.

„Drodzy przyjaciele, prawdziwą podstawą nadziei dla ludzkości jest fakt, że historia ma sens, ponieważ «zamieszkała» w niej Boża Mądrość – powiedział Benedykt XVI. – Jednakże Boży zamysł nie urzeczywistnia się w sposób automatyczny. Jest on bowiem planem miłości, miłość zaś rodzi wolność i wymaga wolności. Królestwo Boże przychodzi niechybnie, więcej, już jest obecne w historii i dzięki przyjściu Chrystusa już zwyciężyło negatywne siły złego. Lecz każdy człowiek jest odpowiedzialny za przyjęcie Go we własnym życiu, dzień po dniu. Dlatego również rok 2010 będzie mniej lub bardziej dobry w zależności od tego, jak każdy z nas, w tym, za co jest odpowiedzialny, będzie potrafił współpracować z łaską Bożą. Patrzmy więc na Maryję Dziewicę, aby od Niej uczyć się tej duchowej postawy. Syn Boży w Niej stał się ciałem, ale nie bez Jej przyzwolenia. Ilekroć Bóg chce wraz z nami zrobić krok naprzód do «ziemi obiecanej», puka najpierw do naszego serca, oczekuje naszego «tak» w małych czy wielkich decyzjach” – mówił Papież.

DEON.PL POLECA

Po odmówieniu modlitwy Anioł Pański Papież pozdrowił w różnych językach wiernych i pielgrzymów, którzy dosłownie wypełnili dziś Plac św. Piotra. Przemawiając po hiszpańsku, przypomniał, że rozpoczęty właśnie rok jest Jubileuszem sanktuarium w Santiago de Compostela. Położony na krańcach kontynentu grób Jakuba Apostoła – zauważył Papież – stał się celem wielu pielgrzymek dla rzeszy pątników, którzy w drodze do Santiago poszukują światła wiary i łaski przebaczenia.

Na placu św. Piotra nie zabrakło też naszych rodaków, do których papież zwrócił się w następujących słowach: „Serdeczne pozdrowienie kieruję do Polaków. Dzisiejsza liturgia raz jeszcze przypomina, że odwieczne Słowo Boga stało się ciałem i zamieszkało pośród nas. Chrystus wszedł w naszą doczesność, aby wprowadzić ją w wieczność. Niech świadomość Jego stałej obecności w naszym życiu będzie źródłem pokoju i radości. Niech Pan wam błogosławi!”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przyszłość w rękach Boga, a nie wróżbitów
Komentarze (6)
L
leszek
4 stycznia 2010, 14:31
To metafora, a to napisałeś jest prawdą dla mnie oczywistą, ale dzięki za wykład. Nie szukaj zła, tam gdzie go nie ma. Domysliłem się że to miała być taka metafora. Ale jest ona bardzo niefortunna ze względu na to ZDOBYWANIE sprawności/zbawienia. Domyslałem się nawet, że możesz pod nią rozumieć co innego niż ona mówi, niemniej mówi ona to co mówi (zdobywanie zbawienia), dlatego skomentowałem.
RK
Robert Kożuchowski
4 stycznia 2010, 10:57
To metafora, a to napisałeś jest prawdą dla mnie oczywistą, ale dzięki za wykład. Nie szukaj zła, tam gdzie go nie ma.
L
leszek
4 stycznia 2010, 10:25
Życie jest jak obóz harcerski. Zdobywa się różne umiejętności i sprawności, ale najważniejsza sprawność to " zbawiony. exe." Absolutnie się z tym nie zgadzam. Takie ujęcie sugeruje że Jezus jest zupełnie niepotrzebny bo wystarczy sobie pozdobywać odpowiednie sprawności harcerskie... Wygląda na to że masz mentalność najemnika który sądzi że jak sobie zapracuje na zbawienie to potem pójdzie po nie jak do kasy bez żadnej łachy... A św. Paweł mówi w swoich listach zupełnie co innego, że chocbyśmy się nie wiem jak sprężali i starali to sami z siebie nie jesteśmy w stanie zasłużyć na zbawienie (wypełnić Prawo), nie jesteśmy w stanie być sprawiedliwymi. A dopiero gdy to zrozumiemy i uznamy, dopiero gdy zawierzymy Bogu, dopiero to zawierzenie może być nam poczytane (jak i Abrahamowi) za sprawiedliwość, i dopiero wtedy, niczym niezasłużoną łaską Jezusa Chrystusa możemy zostać zbawieni. A nie, zależnie od tego czy uda NAM się zdobyć jakąś gwarantującą zbawienie sprawność. ps jak widzę, czasami pojawia się tu jakiś drugi Leszek - na szczęście pisany z wielkiej litery.
RK
Robert Kożuchowski
4 stycznia 2010, 10:04
Życie jest jak obóz harcerski. Zdobywa się różne umiejętności i sprawności, ale najważniejsza sprawność to " zbawiony. exe."
Jurek
4 stycznia 2010, 09:41
Słowa naszego Papieża Benedykta XVI zawsze pełne są pereł: Jednakże Boży zamysł nie urzeczywistnia się w sposób automatyczny. Jest on bowiem planem miłości, miłość zaś rodzi wolność i wymaga wolności. Dla mnie jest to wezwanie do współpracy z Bogiem w Jego zbawczym dziele.
L
Leszek
3 stycznia 2010, 23:16
Dobrze, że papież powiedział coś o przepowiadaczach, których będzie przybywać. Ponieważ wielu nie wierzy w Boga, dlatego czytają przepowiednie, szukają wróżek i to nawet ludzie ochrzczeni, po studiach i na stanowiskach. Dbali o wiele w swoim życiu, tylko nie o wiarę, a teraz bojąc się o to życie szukają oparcia w..., no właśnie w czym??? Biedni duchowo i zarazem jakże nawini - tylko takim współczuć. Póki ktoś żyje zawsze może zwrócić się do Boga, ale każdy ma wolną wolę...