Reakcje na antychrześcijańskie prowokacje
Rada Instytucji Religijnych Ziemi Świętej oraz przełożony franciszkańskiej Kustodii ostro potępili prowokacyjne gesty skierowane przeciwko mniejszości chrześcijańskiej w Izraelu. Napisy deklarujące "śmierć chrześcijanom" są prawdopodobnie dziełem niektórych prawicowych ugrupowań izraelskich osadników, znanych z nacjonalistycznych akcji przeciwko Palestyńczykom, izraelskim działaczom pokojowym, a także wspólnocie chrześcijańskiej.
Rada Instytucji Religijnych w wydanej deklaracji skierowała gorący apel do chrześcijan, żydów i muzułmanów o poszanowanie wszystkich miejsc kultu i przestrzeni życia wyznawców każdej religii. Wyraziła jednocześnie ubolewanie nad zachowaniem ekstremistów, którzy Miejsca Święte wykorzystują w celu politycznych rozgrywek.
W obronie mniejszości chrześcijańskiej wystąpił o. Pierbattista Pizzaballa OFM, franciszkański kustosz Ziemi Świętej. W liście do prezydenta Izraela Shimona Peresa przypomniał, że autorzy tego typu gestów nigdy nie zostali ukarani, co jest bolesnym przykładem przyzwalania na akty nietolerancji. "Wspólnoty chrześcijańskie żyjące w Izraelu - podkreślił o. Pizzaballa - są znane z pokojowego usposobienia oraz opartych na szacunku dobrych relacji z żydami i muzułmanami". Kustosz zwrócił się z prośbą do prezydenta Izraela o podjęcie konkretnych działań w celu wykorzenienia tych niebezpiecznych przykładów antychrześcijańskich akcji.
Price Tag ("Etykietka") jest nazwą prowadzonej przez żydowskich osadników i nacjonalistów kampanii, która uderza głównie w Palestyńczyków i członków izraelskich organizacji promujących dialog i pokój. W ostatnich latach nasiliły się akty wandalizmu wobec chrześcijańskich instytucji. Jak napisał o. Pizzaballa w liście do prezydenta Peresa, "te szokujące hasła pojawiające się na chrześcijańskich miejscach modlitwy, zwłaszcza w Jerozolimie, ranią uczucia wszystkich chrześcijan w Izraelu niezależnie od ich wyznania, a także setki tysięcy pielgrzymów odwiedzających Jerozolimę i Ziemi Świętej oraz miliony wierzących na całym świecie".
Skomentuj artykuł