"Relatywizm oraz złe prawo zagraża religii"

ks. Federico Lombardi SJ - rzecznik prasowy Watykanu (fot. Madrid11 / flickr.com)
KAI / wm

Na zagrożenia dla wolności religijnej płynące z ograniczeń prawnych i administracyjnych, a także ze strony coraz bardziej upowszechniającego się relatywizmu wskazuje w swoim cotygodniowym komentarzu dla magazynu CTV "Octava Dies" rzecznik Stolicy Apostolskiej, ks. Federico Lombardi SJ.

Pretekstem do poruszenia wspomnianych kwestii jest niedawny list pasterski biskupów kanadyjskich na temat wolności sumienia i religii.

Zdaniem ks. Lombardiego, dokument ten ma nie tylko znaczenie lokalne, ale wręcz kluczowe dla sytuacji ludzi wierzących i zaangażowania Kościoła w naszych czasach. Kwestia ta jest też często i przy różnych okazjach poruszana w wystąpieniach papieskich.

Rzecznik Watykanu wskazuje na dwie główne przyczyny braku wolności religijnej. Po pierwsze, są to ograniczenia ustawowe. Powołuje się na badania renomowanego amerykańskiego instytutu Pew Forum on Religion and Public Life, z których wynika, że ponad 70 proc. krajów świata narzuca ograniczenia prawne bądź administracyjne, które praktycznie anulują prawa ludzi wierzących, zarówno w wymiarze indywidualnym jak i grupowym. Z kolei raport Pomocy Kościołowi w Potrzebie stwierdza, że chrześcijanie są przedmiotem 75 proc. prześladowań religijnych w świecie. Istnieją też jednak ograniczenia wypływające z coraz bardziej agresywnego relatywizmu, skierowanego przeciw ludziom, którzy twierdzą, że wiedzą, gdzie znajduje się prawda i sens życia. Nacisk ten jest coraz bardziej odczuwalny w społeczeństwach zachodnich. Dlatego nie można się dziwić, że oprócz burzliwych debat w USA, dotyczących nade wszystko ubezpieczeń zdrowotnych, pojawił się obecnie list biskupów kanadyjskich.

Ks. Lombardi zwraca uwagę, że porusza on kwestie wolności religijnej w sposób zrównoważony, dogłębnie, w szerokiej perspektywie. Ma na celu potwierdzenie prawa religii, by ingerować w sferze publicznej, aby zachować właściwą relację między Kościołem a Państwem, by kształtować sumienia do prawdy obiektywnej, aby chronić prawo do sprzeciwu sumienia.

Rzecznik Stolicy Apostolskiej zaznacza, iż ludzie wierzący i Kościół chcą jedynie dobra wspólnego. Powinni mieć możliwość wnoszenia swego wkładu w życie społeczne bez pogwałcania swych sumień czy wiary, z czym mamy często do czynienia w różnych nowych sytuacjach społecznych i kulturowych.

Ks. Lombardi przypomina, że pomocą dla zaangażowania chrześcijan we współczesny świat jest nauka Benedykta XVI. Szczególne znaczenie mają w tym zakresie wielkie przemówienia papieża w Westminster Hall w Londynie i w berlińskim Bundestagu. "Idźmy tą drogą" - zachęca ks. Federico Lombardi SJ.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Relatywizm oraz złe prawo zagraża religii"
Komentarze (1)
AZ
Apostoł z Kobieżyna
19 maja 2012, 14:50
Myślę, że relatywizm moralny bierze się z nauczania samego Kościoła. Jak to możliwe? Bardzo prosto. Otóż Kosciół oficjalnie naucza, że niemożliwy jest stan świętości większy od stanu świętości np. Matki Boskiej. Gdy pytałem wprost o to profesorów na KUL-u to najśmieszniejsza odpowiedź brzmiała - próbuj pan. Więc próbuję. Mało tego takie pragnienie jest zgodne z teologią dogmatyczną oraz zatwierdzonymi przez Kościół pragnieniami świętych, np. Wincentego Pallotiego. Chyba te uwagi będą częścią naszej pracy z profesorem Z. SAC. Okazuje się bowiem, że oficjalne Nauczanie Magisterium Kościoła jest właśnie takie - można tę świętość przekraczać, nawet w sposób nieskończony i to nawet świętość Chrystusa zmartwychwstałego jako człowieka. Gdyby Kościół w swoim nauczaniu poszedł tą drogą to rozwinąłby skrzydła Ducha Świętego i byłby jak Orzeł a nie podobny do kury, skulony i zbity - oczekujący na ucięcie głowy i bycie rosołem. Realna perspektywa bycia nieśmiertelnym, bycia świętszym niż szatan w chwili stworzenia jest bardzo atrakcyjna. Tego typu prace teologiczne mogłyby stworzyć dobrą i żyzną glebę, na której mogłoby się rozwinąć oficjalne nauczanie Kościoła. Kim że ja jestem, aby takie rzeczy pisać? Cóż, mogę nie pisać. To jest coś w duchu ,,Pierwotnego Chrześcijanina", który na tym forum proponował, żeby zamiast konferencji zrobić zebranie wiernych z biskupem diecezjalnym i błagać o zesłanie Ducha Świętego jak w Wieczerniku albo wtedy, gdy zatrzęsła się ziemia. Np. na każdym wiernym w stanie łaski uświęcejącej spocząłby jeden język ognia. Można spróbować w seminarium, gdzie Jego Ekscelencja bp. Ryś wykłada. Z piątym rokiem na wyjściu modlić się nieustannie przez wiele dni (Aposotolowie potrzebowali 10-ciu dni, ale mieli ducha nieskończonej modlitwy, teraz czas jest ograniczony do miesiąca, kwartału, może roku). Może wreszcie Seminarium na Gołębiej zapłonie jak wieczernik w dniu Piędziesiątnicy.