Religia i nauka nie muszą być w konflikcie

PAP / psd

Religia i nauka nie muszą być w konflikcie, działają na różnych płaszczyznach i nie nakładają się na siebie; dialog między tymi dziedzinami wymaga wzajemnej wiedzy, a nie uprzedzeń - mówili teolodzy i naukowcy uczestniczący w piątek w Warszawie w debacie "Nauka i wiara".

Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury kard. Gianfranco Ravasi, przywołując słynnych filozofów: Schellinga i Filona z Aleksandrii, podkreślił, że teologowie i naukowcy nie powinni przekraczać granic swych dyscyplin, powinni jednak mieć pojęcie o innych dziedzinach.

Kardynał wskazał na szkody, jakie czyni fundamentalizm zarówno teologiczny, jak i naukowy. "Wielu teologów używało Biblii jako narzędzia interpretacji nauki, a nie czytamy w Ewangelii, by Pan powiedział: ześlę wam Ducha Świętego, który nauczy was, jak porusza się słońce i księżyc. Jest też fundamentalizm scjentystyczny, pozytywistyczny" - powiedział Ravasi, przypominając postulat negowania wszystkiego, co wykracza poza doświadczalną fizykę.

"Teologiczna niewiedza uczonych, poza nielicznymi wyjątkami, jest równa naukowej niewiedzy teologów, to jest źródło nieporozumień" - powiedział fizyk, filozof i teolog ks. prof. Michał Heller. Dodał, że obcość światów nauki i religii bierze się stąd, że "typowy przedstawiciel każdego z nich nie tylko posiada znikomą wiedzę o drugim świecie, lecz również swoje poglądy o nim formułuje na podstawie na ogół całkowicie zniekształconych własnych wyobrażeń na jego temat".

Przyznał, że "propozycje współczesnych teologów nie tylko nie trafiają do mentalności naukowców, lecz także często stwarzają dla nich kolejną barierę".

Podkreślił zarazem, że historia relacji między nauką a teologią "pełna jest twórczych oddziaływań między tymi dziedzinami, także wtedy, gdy oddziaływania przybierały formę konfliktu".

Zaznaczył, że nie trzeba na siłę uzgadniać wyników religii i nauki, ale potrzebni są "ludzie pomostowi", kompetentni w obu dziedzinach. Dodał, że w dzisiejszym świecie "nauka i religia coraz częściej stają się sprzymierzeńcami w obronie racjonalności".

Fizyk, prof. Krzysztof Meissner ocenił, że przypisywanie nauce "roli absolutu zdolnego odpowiedzieć na każde pytanie miało pewne uzasadnienie" w deterministycznej fizyce dziewiętnastowiecznej, jednak mechanika kwantowa i ogólna teoria względności zmieniły ten obraz radykalnie - wskazały, że mogą istnieć obszary niedostępne naszemu poznaniu. Dodał, że są ważne pytania, np. o przyczynę powstania wszechświata, na które nauka nigdy nie odpowie.

Meissner zgodził się z poglądem, że nauki przyrodnicze nieprzypadkowo powstały w cywilizacji judeochrześcijańskiej, a nie w starszych i mających imponujące osiągnięcia kulturach Chin czy Indii.

"Trudno by znaleźć przykłady stymulacji nauki przez teologię" - powiedział biolog prof. Piotr Węgleński. Przypomniał, że Kościoły sprzeciwiały się szczepieniom, sekcji zwłok, transplantacjom, antykoncepcji, in vitro, badaniom na komórkach macierzystych i inżynierii genetycznej.

Zdaniem fizyka prof. Łukasza Turskiego w nauce warto czasami podjąć ryzyko negowane z etycznego punktu widzenia, mając na uwadze przyszłe korzyści. Argumentował, że obliczenia nawigacyjne Kolumba były błędne, ale ci, którzy nie wrócili z jego wyprawy, "byli ofiarami eksperymentu naukowego, który zmienił świat na lepsze". Przypomniał też niebezpieczne skutki uboczne wczesnych szczepionek.

Debata odbyła się na Uniwersytecie Warszawskim w ramach "Dziedzińca Dialogu". Jest to odbywający się od dwóch lat na całym świecie cykl spotkań zainicjowany przez papieża Benedykta XVI. Ich cel to promocja dialogu i stworzenie przestrzeni, na której spotykają się osoby wierzące, agnostycy, ateiści i osoby obojętne religijnie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Religia i nauka nie muszą być w konflikcie
Komentarze (12)
12 października 2013, 07:44
Wyznawcom religii naukowej pragnę też przypomnieć, iż, bardzo duży wkład w jej rozwój miały osoby z różnorakimi uznanymi dziś jednostkami chorobowymi. Znaczna część z nich, gdyby żyła dziś, byłaby leczona od dzieciństwa, bowiem z naukowego punktu widzenia byli ludźmi wymagającymi pomocy medycznej, aby dostosowywać ich umysł do poziomu przyjętego przez naukę za normę.
12 października 2013, 07:38
Np. zmartwychwstanie Jezusa. Albo kościelny dogmat o transsubstancjacji, albo cuda polegające na przemianie wody w wino, wskrzeszanie zmarłych. Te twierdzenia religijne oczywiście w ogóle nie wskazują na sprzeczność z nauką, konkretnie z naukami przyrodniczymi (fizyka, chemia, biologia)? Wyznawcy religii naukowej zakładają, iż posiadają całość wiedzy, a to, czego nie rozumieją, to, czego nauka nie poznała i nie opisała, to nie istnieje. Tyle, ze takie podejście nie jest podejściem naukowym. Warto uważać z odrzucaniem pojęć takich jak transubustancja czy zmartwychwstanie. To ze dziś nauka, czyli ludzki rozum nie potrafi tego wytłumaczyć, nie oznacza to, iż takie zjawiska nie istnieją. Ograniczanie się do pojęć dziś wyjaśnionych i odrzucanie tych niewyjaśnionych nie jest i nigdy nie było podejściem naukowym.
D
Dominique
12 października 2013, 05:22
Nauka faktycznie nic nie mówi Bogu... To prawda - całkowita zgoda w tej kwestii.  Sprzeczność między religią, a wiarą polega na tym, że to religia nie ogranicza się do dyskusji o Bogu, ale wypowiada się na tematy o których nie ma pojęcia - np. na temat tego jak powstał wszechświat, jak powstało życie, skąd bierze się moralność, skąd się bierze świadomość itp. To są wszystko zagadnienia, którymi zajmują się wyspecjalizowane nauki przyrodnicze dające dziś wyjaśnienia wymienionych zjawisk.  Problem polega na tym, że religia też chce się wypowiadać na tematy zarezerwowane dla wiedzy fizycznej i biologicznej i np. wmawia ludziom, że następuje rzeczywista przemiana substancji podczas Eucharystii albo, że można zmartwychwstać? Więc raczej są sprzeczności.
D
Dominique
12 października 2013, 05:00
Jeżeli chodzi o KK to przez całe stulecia traktowano biblijny opis stworzenia świata jako opis realny, dosłowny, potępiając tym samym twierdzenia nauk przyrodniczych, np. teorię Darwina, Galileusza i in. Dziś kościół i teologowie są krytycznie nastawieni do najnowszych osiągnięć fizyki teoretycznej i kosmologii, która stawia hipotezę, że Wszechświat mógł powstać spontanicznie, z niczego w efekcie kwantowych fluktuacji. Na ten temat przeprowadzonych było na świecie wiele debat naukowych (patrz np.: http://www.youtube.com/watch?v=7lz1BIPG82A ).
D
Dominique
12 października 2013, 04:51
Wiara nie jest w konflikcie z nauką... Hmmm... Pomyślmy. Np. zmartwychwstanie Jezusa. Albo kościelny dogmat o transsubstancjacji, albo cuda polegające na przemianie wody w wino, wskrzeszanie zmarłych. Te twierdzenia religijne oczywiście w ogóle nie wskazują na sprzeczność z nauką, konkretnie z naukami przyrodniczymi (fizyka, chemia, biologia)? Gdyby religia dotyczyła tylko i wyłącznie sfery boga i duszy pojmowanych jako kategorii abstrakcyjnych, jako metafor, wtedy rzeczywiście nie byłoby konfliktu twierdzeń religijnych i nauki. Ale religia uzurpuje sobie prawo do wypowiadania twierdzeń dotyczących świata materialnego, które są w ewidentnej i oczywistej sprzeczności z ustaleniami nauki. Ludzie wierzą, że bóg lub szatan, czyli byty znane tylko z religii realnie wpływają na przebieg fizycznych zdarzeń życiu, np. dokonując cudów lub opętań. Zdaniem religii więc, na ciąg zdarzeń w świecie fizycznym wpływają byty metafizyczne, czego nauka nigdy nie stwierdziła, więcej - stoi to w ewidentnej sprzeczności z jej ustaleniami, mówiącymi że to co się dzieje w świecie fizycznym, ma naturalne przyczyny dające się wyjaśnić. To jak można twierdzić, że nie ma konfliktu między nauką a religią? Trzeba być kompletnym ignorantem, żeby tak uważać. Inny przykład - wprowadzanie do nauki fałszywych twierdzeń przez religię: tak się akurat składa, że twórcami pseudo-naukowych twierdzań np. kreacjonizmu, czy neokreacjonizmu zwanego dziś "inteligentnym projektem" były i są osoby o religijnej motywacji. Ludzie wierzący w boga tak bardzo, że przeszkadza im sekularny charakter nauki, więc próbujący wprowadzić do nauki pogląd, iż są dowody na to, że to bóg stworzył wszechświat czy życie, podczas gdy takich dowodów nie ma. To jak to jest - nie ma konfliku między wiarą religijną a nauką?
B
B
12 października 2013, 00:39
Widac zazarta debata byla. Kazda z jednej stron przedstawiona :)
R
rafi
11 października 2013, 22:53
Moim zdaniem wiara w ogóle nie jest w konflikcie z nauką (chociaż metody badawcze mogą być w konflikcie z moralnością, ale to co innego), a wręcz nauka może być wsparciem dla wiary - tej prawdziwej wiary - bo nauka obala podstawy wszelkich zabobonów. Myślę że Bóg wręcz zachęca do zgłębiania tajemnic Wszechświata, który stworzył. Nauka tak naprawdę nie mówi nic o Bogu ponieważ zajmuje się ona jedynie prawami przyrody - takimi, które jest w stanie zaobserwować każda osoba na świecie, przeprowadzając odpowiednie doświadczenia. A jak na razie nikt nie wymyślił jeszcze doświadczeń które mogłyby dowieść istnienia (lub zaprzeczyć istnieniu) Boga. Kwestia istnienia Boga pozostaje więc kwestią wiary....
D
Dominique
11 października 2013, 18:57
Tu natomiast: [url]http://www.youtube.com/watch?v=6Gt4WSK_NlQ[/url] kolejnych 50 współczesnych naukowców, wielu z nich to nobliści z nauk przyrodniczych, wypowiada się na temat braku jakichkolwiek związków między nauką a religią. Wszyscy wskazują na brak jakichkolwiek dowodów na istnienie bogów. 
D
Dominique
11 października 2013, 18:54
Tu ciekawe wideo: [url]http://www.youtube.com/watch?v=s47ArcQL-XQ[/url] 50 współczesnych światowej sławy naukowców wypoiadających się o bogu. Wszyscy jednym głosem twierdzą, że religie są kompletnie zbędne w rozwoju nauki, nie mają z nią związku. Co więcej możemy naukowymi metodami zbadać jak i dlaczego ludzie sobie wymyślili licznych bogów.
D
Dominique
11 października 2013, 18:49
Kościół katolicki, a szerzej - religie monotestyczne - były i są odwiecznymi wrogami postępu naukowego. Lawrence Krauss - współczesny fizyk teoretyczny oraz kosmolog, powiedział, że współczesnym naukom przyrodniczym (kosmologia, fizyka, biologia, chemia) jakakolwiek wiedza o teologii jest kompetnie zbędna, niepotrzebna. By rozwijać się naukowo można nie wiedzieć kompletnie niczego o bogu, takim czy innym. Natomiast współcześnie teologowie, żeby w miarę sesnowenie wypowiadać się o bogu, i jego relacjach między światem fizycznym, materialnym, a rzekomo istniejącym światem metafizycznym (dusza, bóg itd.) - muszą mieć przynajmniej podstawową wiedzę z zakresu nauk przyrodniczych. W przeciwnym wypadku będą opowiadać głupoty i głpoty na tematy naukowe.
A
aka
11 października 2013, 18:26
Bardzo jestem ciekawa tej debaty, może będa dostępne drukowane materiały?
S
sebastian
11 października 2013, 18:03
Było zaprosić terlikowskiego, powiedziałby wam jak łódź Noego wyrzeźbiła wielki kanion :---)