Rosyjski historyk: autokefalia Kościoła ukraińskiego jest nieuchronna i wcześniej czy później ona nastąpi
"Błędem jest powstrzymywać wszelkimi siłami Konstantynopol od udzielenie autokefalii i samemu jej nie dać" - mówi dla ukraińskiego portalu profesor Andriej Zubow.
Patriarchat Moskiewski w praktyce nie ma narzędzi nacisku, aby nie dopuścić do ogłoszenia przez Konstantynopol autokefalii prawosławia ukraińskiego - uważa Zubow. W rozmowie wyraził on m.in. przekonanie, że pełna niezależność prawosławia na Ukrainie jest nieuchronna i dla Moskwy najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby to ona a nie Konstantynopol udzieliła Kijowowi autokefalii.
Pytany o główny cel zapowiedzianej na 31 sierpnia podróży patriarchy moskiewskiego Cyryla do Stambułu, profesor przyznał, że najprawdopodobniej chodzi oczywiście o "problemu ukraiński", chociaż komunikat oficjalny, dotyczący tej wizyty, wspomina jedynie mgliście, że obaj patriarchowie omówią "sprawy dwustronne, budzące wzajemne zainteresowanie". "Przypuszczam, że ponieważ patriarcha Cyryl jest człowiekiem rozsądnym, to rozumie, że autokefalia Kościoła ukraińskiego jest nieuchronna i wcześniej czy później ona nastąpi, i to raczej wcześniej, gdyż sprawa ta już dawno dojrzała" - zaznaczył rozmówca portalu.
Jego zdaniem są dwie możliwości rozwiązania tego problemu: autokefalii udzieli Konstantynopol, tworząc nowy Kościół, do którego przystępują wszystkie istniejące na Ukrainie wspólnoty prawosławne, albo zrobi to Moskwa, obdarzając niezależnością część swego Kościoła. To drugie posunięcie jest, zdaniem profesora, znacznie korzystniejsze dla Rosji, a i tak główny cel, czyli uzyskanie autokefalii, zostanie osiągnięty.
"Błędem jest powstrzymywać wszelkimi siłami Konstantynopol od udzielenie autokefalii i samemu jej nie dać" - tłumaczył historyk, po czym obrazowo wytłumaczył obecną sytuację: "W domu wyrosła córka i czas wydać ją za mąż. Lepiej ją wydać niż pozwolić, aby uciekła z kimś samowolnie". I taka decyzja Moskwy byłaby najrozsądniejsza i najpożyteczniejsza dla niej - dodał naukowiec.
Zwrócił następnie uwagę, że niedawno "minister spraw zagranicznych" Patriarchatu Moskiewskiego, metropolita Hilarion, objechał niemal wszystkie lokalne Kościoły prawosławne, w celu przekonania ich o niecelowości ukraińskiej autokefalii, ale - zdaniem profesora - właściwie niczego nie osiągnął. I idea, przed którą usiłował przestrzec swych rozmówców, czyli nowy "rok 1054" (gdy rozeszły się Kościoły katolicki i prawosławny), jest mało prawdopodobna. W dodatku może okazać się szkodliwa i bolesna dla samego Kościoła rosyjskiego, który wszyscy będą odtąd uważać za rozłamowy - zauważył prof. Zubow. Dodał, że gdyby Moskwa poszła drogą oskarżania Konstantynopola o spowodowanie rozłamu, byłby to "ogromny błąd i zbrodnia przeciw Kościołowi".
Historyk zaznaczył, że Moskwa nie ma obecnie żadnych dźwigni nacisku na Patriarchat Ekumeniczny a cały świat prawosławny jest bardzo rozdrażniony tym, że "Cyryl w istocie oszukał Bartłomieja i nie wziął udziału w Soborze Wszechprawosławnym na Krecie [w czerwcu 2016]". W rzeczywistości trzeba obecnie odbudowywać stosunki międzykościelne i nie ma na co naciskać - podkreślił profesor.
Przypomniał jednocześnie, że niedawno Rosja bardzo zepsuła sobie stosunki z Grecją, próbując skłócić tamtejszy Kościół prawosławny z Konstantynopolem. Intryga ta się nie udała, a dyplomatów rosyjskich wydalono z tego kraju, co "oczywiście wywarło złe wrażenie i w Kościele Grecji, i w Konstantynopolu" - zauważył naukowiec. Wyraził w związku z tym pogląd, że oprócz "kwestii ukraińskiej" drugim ważnym tematem rozmowy Cyryla w Stambule będzie przywrócenie "normalnych stosunków między Moskwą a Konstantynopolem, nadszarpniętych wskutek niezręcznych i niesłusznych działań" strony rosyjskiej.
Skomentuj artykuł