Rosyjski Kościół Prawosławny na Ukrainie bez parafian? "Świeccy dostrzegają w tym próbę wciągnięcia ich w politykę"

(fot. MarinaGrigorivna / Shutterstock)
KAI / pch

Wypowiedzenie przez Patriarchat Moskiewski wspólnoty eucharystycznej z Konstantynopolem pociągnie za sobą także silny konflikt wewnętrzy wewnątrz rosyjskiego prawosławia - uważa religioznawca i publicysta Sergiej Czapnin, były szef wydawnictw Patriarchatu Moskiewskiego, dziś kościelny dysydent.

Publikujemy jego komentarz do sytuacji na Ukrainie w tłumaczeniu Pawła Przeciszewskiego:

Autokefalia Kościoła Prawosławnego Ukrainy (KPU) postawiła poważne pytanie prawosławiu rosyjskiemu: Co właściwie Rosyjski Kościół Prawosławny (RKP) oferuje współczesnemu społeczeństwu? Tak się składa, że pojęcia używane w ostatnich latach przez ten Kościół, takie jak: "świat rosyjski" czy "tradycyjne wartości" jako kluczowe elementy nowej ideologii prawosławnej - mającej też dać ideową podstawę odbudowie imperialnej pozycji Rosji - stały się przyczyną konfliktu, mającego nie tylko wymiar kościelny, ale również kulturowy a nawet polityczny. Mało kto na Ukrainie jest gotów do przyjęcia ideologii, która jest eksportowana do nich w stanie surowym, niczym ropa naftowa. Nie dość tego, rodzi ona tam otwarty sprzeciw.
A co w samej Rosji? Po decyzji Świętego Synodu Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego o zerwaniu łączności eucharystycznej z Patriarchatem Konstantynopolitańskim w związku z przyznaniem autokefalii Ukraińskiemu Kościołowi Prawosławnemu w kręgach Kościoła prawosławnego rozgorzała dyskusja. Przecież zerwanie łączności eucharystycznej to skrajny, najradykalniejszy środek w polityce kościelnej. Wymaga on zaprzestania wspólnych modlitw a przede wszystkim wspólnego sprawowania liturgii przez biskupów i kapłanów obydwu Kościołów, a dla świeckich - wprowadza pełny zakaz uczestnictwa w Eucharystii, czyli przystępowania do Komunii w świątyniach Patriarchatu Konstantynopolitańskiego we wszystkich krajach świata.
Użycie tak skrajnych i restrykcyjnych środków, dotyczących każdego członka RKP, sprowokowało dyskusję o charakterze zarówno teologicznym, jak i dotyczącej praktyki kościelnej. Sięga ona samego rozumienia Kościoła jako wspólnoty, oraz praktyki zarządzania Kościołem. Bowiem jest to próba wciągnięcia kapłanów i laikatu RKP w konflikt jurysdykcyjno-polityczny między patriarchą Cyrylem a patriarchą Bartłomiejem. Patriarcha Cyryl krańcowo zaostrza ten konflikt. 
Z najwyższym prawdopodobieństwem można uznać, że postanowienia Synodu Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego nie mogą wpłynąć ani na patriarchę Bartłomieja, ani na sytuację na Ukrainie. Za to będą silnie oddziaływać na sytuację wewnątrz RKP, bowiem podjęte przez synod decyzje naruszają zasady gry, jakie de facto ukształtowały się w relacjach między biskupami, duchowieństwem i laikatem. Reguły te zostały naruszone przez Święty Synod, jeden z najwyższych organów władzy kościelnej.
Dotąd w większości przypadków synod zajmował się problemami ściśle "administracyjnymi": mianował przeorów, dziękował gubernatorom za wsparcie finansowe i logistyczne udzielane wizytom patriarchy, akceptował rezultaty konferencji międzynarodowych, przenosił biskupów z katedry na katedrę, itp. Świeccy nigdy dotąd nie interesowali się decyzjami synodu zdając sobie sprawę, że w żaden sposób nie dotyczą one ich obecności z życiu kościelnym. 
I nagle, niczym grom z jasnego nieba została podjęta decyzja o zerwaniu przez Patriarchat Moskiewski wspólnoty eucharystycznej z Konstantynopolem. A dotyczy ona wszystkich członków rosyjskiej Cerkwi i każdego z osobna. Oznacza, że np. rosyjskim pielgrzymom nie wolno odtąd przystępować do Komunii św., ani na Athosie, ani w Jerozolimie, ani w Paryżu, ani w żadnym innym miejscu, gdzie tylko odprawiają kapłani Patriarchatu Konstantynopolitańskiego. A w przypadku złamania tego zakazu, jak wyjaśniają kościelni urzędnicy, osoby świeckie, powinny wyrazić "szczególną skruchę" w trakcie spowiedzi. Wyrażać więc skruchę teraz będzie należało z powodu rzeczy najbardziej naturalnej dla prawosławnego chrześcijanina - uczestnictwa w liturgii i przystąpienia do Najświętszego Sakramentu.
Innymi słowami - patriarcha Cyryl i jego synod wdarli się w życie każdego prawosławnego chrześcijanina - i to nie ze słowami wspomożenia, nie z przesłaniem umacniającym wiarę i relacje między ludźmi, a z brutalnym zakazem nie umotywowanym teologicznie. Świeccy dostrzegają w tym próbę wciągnięcia ich w politykę kościelną i żądanie aby każdy z nich osobiście włączył się w konflikt z Patriarchatem Konstantynopola.
Dla wielu świeckich pierwszą reakcją na decyzję synodu było zaskoczenie, ale później nie wszyscy zgodzili się ze takim stanowiskiem, gdyż motywacja polityczna jest nazbyt oczywista. Towarzyszy temu niechęć do osobistego rozliczania się za nieudaną politykę patriarchy Cyryla i metropolity Hilariona (Ałfiejewa). Pojawiło się też uzasadnione pytanie: kto i w jaki sposób będzie karać świeckich, którzy dopuszczą się nieposłuszeństwa wobec synodu? 
Znacznie głębsze pytanie brzmi: w jaki sposób można potwierdzić, że człowiek świecki np. Piotr Iwanow, jest członkiem RKP i postanowienia synodu mają dla niego moc obowiązującą? Odpowiedź brzmi szokująco: w żaden sposób. Bowiem w Rosyjskim Kościele Prawosławnym tylko biskupi, kapłani i urzędnicy kościelni posiadają dokumenty potwierdzające ich przynależność do RKP, a przytłaczająca większości świeckich nie ma takich dokumentów, ani nie są prowadzone księgi parafialne.
W praktyce większości prawosławnych Kościołów istnieje członkostwo w parafiach, co oznacza, że parafianie to ludzie, którzy świadomie wstąpił do danej parafii i zgodził się na ponoszenie odpowiedzialności za utrzymanie świątyni i kapłana. Niczego analogicznego Rosyjski Kościół Prawosławny nie posiada. Statut tego Kościoła bardzo niejasno określa status kanoniczny świeckich - najliczniejszej grupy w Kościele. 
W ciągu ostatnich 10 lat, czyli w okresie pontyfikatu Cyryla w RKP została po cichu przeprowadzona głęboka reforma kościelno-administracyjna. Głównym jej elementem jest likwidacja rady parafialnej działającej w charakterze organu kierującego działalnością i majątkiem wspólnoty. Cała odpowiedzialność została złożona na barkach kapłana. Świątynie parafialne zostały zarejestrowane nie jak dotąd jako samodzielne podmioty prawa, ale w charakterze "przedstawicielstw patriarszych". W tych świątyniach rada parafialna została zwyczajnie zlikwidowana, a proboszcz - działając w imieniu patriarchy - jednoosobowo decyduje o wszystkim.
Zamiary patriarchy Cyryla były łatwe do prześledzenia - Rosyjskiemu Kościołowi Prawosławnemu niezbędna jest twarda wertykalna władza, analogicznie jak i państwu. Cała władza na poziomie parafii powinna więc być skoncentrowana w rękach proboszcza, na poziomie eparchii (diecezji) - biskupa, a na poziomie całego Kościoła - patriarchy. Mechanizm kolegialnego zarządzania: sobór biskupi, synod, rada międzysoborowa - choć zostały powołane, ale w praktyce nie mają nic do powiedzenia.
Każde, mniej czy więcej dokładne określenie statusu świeckich prowadzi nieuchronnie do ograniczenia wszechwładzy patriarchy, episkopatu, duchowieństwa, bo zakłada zmianę podziału praw i obowiązków. Dlatego nie można nawet przypuścić, że patriarcha Cyryl zgodzi się na wprowadzenie nowych zmian w statucie RKP. W tej materii niebezpieczne jest ruszanie czegokolwiek - nawet nieznaczna "liberalizacja" stanowi zagrożenie demontażu twardej, wertykalnej, struktury hierarchicznej, którą Cyryl budował od pierwszych dni swojego pontyfikatu.
W rezultacie wszystko odbywa się tak jak w baśni Andersena "Król jest nagi!". A częste słowa Cyryla, że stoi on na czele największego w świecie Kościoła prawosławnego, to fikcja. Cyryl komenderuje faktycznie kilkoma setkami biskupów i dwoma-trzema dziesiątkami tysięcy kapłanów. Rosyjski Kościół Prawosławny to dziś to Kościół praktycznie bez świeckich. 
Patriarcha Cyryl i synod są w takim stopniu oderwani od życia Kościoła, że nawet w pełni nie rozumieją, jak głęboka przepaść powstała między nimi a wiernymi. Moment prawdy nastąpi kiedy świeccy otwarcie oznajmią, że postanowienia synodu ich nie obowiązują. Sami zaczną decydować, czy mają przestrzegać albo nie przestrzegać tych zakazów, na sformułowanie których nie mogą w żaden sposób wpłynąć. List otwarty do patriarchy z prośbą o odwołanie decyzji o zerwaniu łączności eucharystycznej ma ponad 3000 podpisów, jednakże ani patriarcha, ani inni członkowie synodu w żaden sposób na niego nie zareagowali.
Po 30 latach "dynamicznego odrodzenia", Rosyjski Kościół Prawosławny znalazł się w głębokim kryzysie. Nie jest on w stanie wpłynąć na życie społeczeństwa, a tym bardziej nie może stać się "punktem wzrostu" dla nowej aktywności obywatelskiej. Hierarchia kościelna odizolowała się od świeckich i wybrała sojusz z państwem, a świeccy w odpowiedzi poszukują alternatywnych form uczestnictwa w życiu Kościoła. Nierzadko wybierają swego rodzaju "indywidualizm prawosławny": modlę się, chodzę do cerkwi, ale praktycznie nie mam tam kontaktu z nikim, a o Patriarchacie nawet słyszeć nie chcę. 
Artykuł został pierwotnie opublikowany w Gazieta "Wiedomosti", 16 stycznia 2018 r.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rosyjski Kościół Prawosławny na Ukrainie bez parafian? "Świeccy dostrzegają w tym próbę wciągnięcia ich w politykę"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.