"Równość kobiet newralgicznym punktem ludzkości"

(fot. gc36.org)
PAP / pk

Generał zakonu jezuitów ksiądz Arturo Sosa powiedział, że równość kobiet i ich praw jest "newralgicznym punktem ludzkości". W wywiadzie dla agencji Ansa w Dniu Kobiet podkreślił, że walka z niesprawiedliwością wobec kobiet będzie długa.

- Przy każdej analizie na temat ubóstwa zawsze wychodzi na światło to, że dotyka ono bardziej kobiety i dzieci niż resztę populacji. Wydaje mi się więc, że jeśli chcemy naprawdę dążyć do pojednania ludzkości w duchu sprawiedliwości, musimy przede wszystkim otoczyć kobiety specjalną troską, wszystkie kobiety - małe, starsze, matki, niebędące matkami - oświadczył jezuita z Wenezueli.

Zwrócił uwagę na to, że na świecie obowiązują normy i sytuacje społeczne, które są niesprawiedliwe dla kobiet, a także na to, że "kultura umieszcza je w niewłaściwym miejscu". Zdaniem generała jezuitów zmiana tej sytuacji wymaga "długiej walki".

- Uważam, że bardzo newralgicznym punktem jest więc dla ludzkości to, by domagać się roli dla kobiet równej z rolą mężczyzny na wszystkich poziomach, z prawami i realnymi możliwościami, by coś zrobić - podkreślił przełożony zakonu jezuitów.

DEON.PL POLECA

Pytany, czy widzi też szansę na zwiększenie roli kobiet w Kościele, odparł, że decyzja papieża Franciszka o powołaniu komisji zajmującej się sprawą diakonatu kobiet jest "jasnym znakiem otwarcia na nowe możliwości". - Na podstawie doświadczeń z Ameryki Łacińskiej muszę powiedzieć, że bez kobiety nie ma Kościoła - dodał.

Ksiądz Sosa wyraził przekonanie, że obecnie "kobiety stanowią najbardziej stabilne wsparcie dla Kościoła", a "żywotność" zapewni Kościołowi tylko ich udział w nim.

- Rola ta będzie jeszcze większa w przyszłości, jeśli naprawdę będzie postępował proces zagwarantowania sprawiedliwości kobietom - ocenił Sosa. W jego opinii należy szukać różnych dróg, bo "jedyną kwestią nie jest to, czy kobieta będzie wyświęcana czy nie. To punkt, nad którym należy dyskutować. Lecz są inne sprawy" - zauważył.

- Zmiany w Kościele, na które tak mocno nalega papież Franciszek, polegają na dążeniu do zmiany jego struktury tak, by odpowiedzialność była w nim bardziej dzielona - uważa 68-letni generał jezuitów, który funkcję tę pełni od października zeszłego roku.

W obszernym wywiadzie dla włoskiej agencji Ansa nazwał też politykę budowania murów przeciw migrantom "nieludzką i daremną". Strach przed migrantami - zaznaczył - jest "mocno związany z niepewnością i ignorancją".

Wyraził także opinię, że wraz ze wzrostem populizmu rośnie groźba "powrotu do reżimów autorytarnych, dyktatorskich".

Przełożony jezuitów skrytykował też prezydenta USA Donalda Trumpa, mówiąc, że jego zapowiedź budowy muru na granicy z Meksykiem i dekret imigracyjny są "sprzeczne z wartościami Amerykanów i wartościami chrześcijan".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Równość kobiet newralgicznym punktem ludzkości"
Komentarze (19)
9 marca 2017, 07:44
Na świecie obowiazują normy i sytuacje społeczne niesprawiedliwe dla ludzi. Ale też świat jest pełen fikcji i lewackich frazesów o tzw. równości. Mężczyźni nie będa nigdy rodzić dzieci, mają też zupelnie inną wrażliwość, możliwości fizyczne, inny spośób myślenia i inne życiowe priorytety. Inne nie oznacza oczywisćie ani lepsze, ani gorsze.  Albo tą inność zaakceptujemy i wykorzystamy w życiu, albo pochłonie nas bezsensowna walka, która zniszczy wszystkich.
.A
. Anakin
9 marca 2017, 00:25
"To punkt, nad którym należy dyskutować." Nie. Nie należy. Jeśli dziś jezuici bylily tak wykształcenii jak kiedys wiedziałby, że Jan Paweł Ii zamkną na ten temat dyskusję w "Ordinatio sacerdotalis": "Aby zatem usunąć wszelką wątpliwość w sprawie tak wielkiej wagi, która dotyczy samego Boskiego ustanowienia Kościoła, mocą mojego urzędu utwierdzania braci (por. Łk 22,32) oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne." Napisał to by tacy generaowie jak ojciec Sosa nie musieli mówić bzdur. I żeby było jasne. Nie ma co się starać zadawalać Franciszka taką mową-trawą. Franciszek, spytał kogo trzeba, i  też zamkną na ten temat dyskusję.
9 marca 2017, 07:48
Populizm to taki kierunek myślenia obecny takze w Kościele.
Zbigniew Ściubak
8 marca 2017, 23:29
> Ksiądz Sosa wyraził przekonanie, że obecnie "kobiety stanowią najbardziej stabilne wsparcie dla Kościoła" 1. Nieustanne pomieszanie pojęć. Kościół jako instytucja aktualnie istniejąca, czy kościół jako wspólnota wszystkich wierzących. Owszem dla instytucji kobiety stanowią aktualnie najbardziej stabilne wsparcie. 2. Dlaczego kobiety stanowią najbardziej stabilne wsparcie dla instytucji kościoła? To bardzo ciekawe pytanie. Czy może dlatego, że ta instytucja, jej nauczanie, kształt i propagowany model życia jest dla kobiet atrakcyjny??? Zapraszam na startup mojej książki, potrzeba mi do wydania jeszcze tylko 46 wspierających. Warto! [url]https://polakpotrafi.pl/projekt/wydanie-ksiazki-droga[/url]
KJ
k jar
8 marca 2017, 22:56
Każdy, kto myśli, że likwidacja niesprawiedliwości wobec kobiet powinna rozpocząc się od zagwarantowania im równych praw, jest w błędzie. To typowo mizoginiczne widzenie kobiet,które zwalnia z odpowiedzialnosci za nie: równe prawa i równe obowiązki w sytuacji,gdy kobiety obarczone są urodzeniem i wychowaniem dzieci stawia je z miejsca w sytuacji przegranej. To właśnie idee równościowe są odpowiedzialne za niską dzietność i stopniowe wycofywanie się kobiet z funkcji macierzyńskich. Kobiety,dzieci, chorzy i starcy zawsze powinni mieć status nadzwyczajny.
Zbigniew Ściubak
8 marca 2017, 23:34
"Każdy, kto myśli, że likwidacja niesprawiedliwości wobec kobiet powinna rozpocząc się od..." Przepraszam, ale o jakiej niesprawiedliwości Pan mówi? Ciągle słyszę i czytam o jakiejś niesprawiedliwości. O co chodzi? Przecież, jeśli przyjąć ten PUNKT WIDZENIA, to kobietom wyrządzono jakąś krzywdę i zrobili to mężczyźni. To rodzi dalsze konsekwencje emocjonalne, poznawcze i przejawiające się w postawach.
KJ
k jar
9 marca 2017, 00:57
Niesprawiedliwością jest każde uprzedmiotowienie kobiet, czynienie krzywdy poprzez odmawianie im praw ludzkich i oczywiste, że czynią to mężczyźni obdarzeni władzą (nie ma większego łajdaka niż samiec alfa) .Każda władza deprawuje, a im jest bardziej absolutna tym bardziej deprawuje: prostytucja, przemoc domowa, wyzysk pracowniczy, opuszczenie matek z dziećmi, odmowa alimentów, itp. Lista grzechów mężczyzn jest długa i wielowiekowa. Jednak nie sądzę, aby mężczyźni z natury byli przewrotni. Mówiąc szczerze są na to za głupi. Odczuwają wyrzuty sumienia i wstyd, dlatego z powodu tego moralnego urazu starają się przerzucić część winy na kobiety jak biblijny Adam "dała mi owoc, więc zjadłem". Idee równościowe nie są niczym innym niż próbą wybrnięcia z sytuacji etycznej niesprawiedliwości, jaką wyrządzają mężczyźni kobietom: zamiast wychowywać dzieci lub płacić alimenty lepiej przekonać kobiety do aborcji, zamiast rozwijać w sobie wstrzemięźliwość seksualną lepiej wmówić kobiecie,że wyzwoli ją z seksualnych ograniczeń hormonalna pigułka, zamiast dawać fundusze na utrzymanie domu (a przecież muszę mieć pieniądze na samochód czy alkohol) lepiej wmówić kobietom, że nie ma jak praca zawodowa i pęd do kariery tak bardzo przeciez charakterystyczny dla mężczyzn. Mężczyźni mówią: zróbmy kobiety równymi sobie niech tak samo jak my będą rozwiązłe, o niewyparzonym języku, miłośniczki alkoholu i rozrywek. Zwolnią nas tym samym z odpowiedzialności, która tak uwiera nasze sumienie, rozgrzeszą nas z lenistwa i obowiązków. Dopóki mężczyźni tak jak Chrystus nie wezmą krzyża na swoje barki, nie ma możliwości wyzwolenia kobiet, a ucisk kobiet będzie się pogłębiał. Jak wielkie są grzechy mężczyzn można się przekonać słysząc wrzaski uczestniczek Manify. To doskonałe lustra męskiego ego.
9 marca 2017, 07:51
Straszni ci mężczyźni. Ja tam ich lubię.
9 marca 2017, 07:51
Ostatnio podjęto próbę wyrówania praw i podwyższano kobietom wiek emerytaulny. Aby faktycznei wyrównać szanse w sensie prawny należałoby wyrównać czas życia na emeryturze. Czyli kobiety powinny na nią przechodzic kilka lat póxniej od mężczyzn. Inaczej są dyskryminowane (mają niższą emeryturę).
KJ
k jar
9 marca 2017, 08:20
Mało powiedziane. Ja ich uwielbiam i kocham nad życie.
KJ
k jar
9 marca 2017, 08:29
To są właśnie fiksacje idei równościowej. Wypośrodkujmy wszelkie kryteria i poddajmy relacje damsko-męskie grze rynkowej. Tylko przy wycenie zycia nie dziwmy się, gdy kobiety przestaną rodzić,bo to im się nie będzie opłacać i zaczną się domagać wyceny usług domowych oraz opodatkowania mężów czy partnerów z uwagi na ich ograniczony wkład w podtrzymanie domowego ogniska. Może wtedy mężczyźni się obudzą, gdy będą musieli płacić kobietom za urodzenie dziecka. No w końcu jak równość to równość, chyba,że wynajmiemy sobie sztuczną macicę i po równo opłacimy stworzenie dziecka.
9 marca 2017, 08:44
W sytuacji, gdy kobieta nie pracuje, bo jest w ciazy, rodzi i wychowuje dziecko, to kto na nią łożył i jeszcze łozy? Największą krzywdą dla wszystkich jest wmawianie kobietom iż muszą pracować, aby sie utrzymać. I owszem można bawic sie w wycenę prac domowych, ale konsekwentnie trzeba wycenić każdą z nich, a nie tylko te które wykonują kobiety. Ale np jak wycenic stres mężczyzny, ktory musi utrzymać prace, aby rodzina miała co jeść?
Oriana Bianka
9 marca 2017, 09:32
"Niesprawiedliwością jest każde uprzedmiotowienie kobiet, czynienie krzywdy poprzez odmawianie im praw ludzkich i oczywiste, że czynią to mężczyźni obdarzeni władzą" Jak można tę sytuację zmienić, Pani zdaniem? Chyba nie zmienią tego sami mężczyźni, zatem to kobiety muszą posiadać władzę, aby tę sytuację niesprawiedliwą i krzywdzącą zmienić w taki sposób, aby uwzglenić specyfikę kobiecą, a nie tak, jak tego chcą mężczyźni. Obawiam się, że takiej władzy kobiety nie będą miały, jeśli nie będą dysponowały siłą ekonomiczną. 
KJ
k jar
9 marca 2017, 16:00
W 1930 roku Pius XI w encyklice "Casti connubii" ustalił obowiązującą do dziś w katolickiej nauce społecznej wykładnię ekonomiczną odnośnie tzw. płacy rodzinnej. W Polsce jej założenia przyjął w 1936 roku Pierwszy Synod Plenarny, a zatwierdziło państwo w 1937 roku. Do 1939 roku udało się wprowadzić w życie jedynie jej założenia w niektórych działach gospodarki: w edukacji, służbie zdrowia, sądownictwie i policji państwowej. Polski rząd na uchodźstwie przyjął założenia płacy rodzinnej jako podstawę systemu ekonomicznego w 1944 roku dla całości gospodarki. Komuniści zlikwidowali m.in. Stronnictwo Pracy, bo postulowało realizację tego programu. Początkowo w latach 1945-1946 wstrzymywali realizację programu z uwagi na zniszczenia wojenne i konieczność odbudowy kraju, a po wygranych wyborach wprowadzili jedynie jej załozenia dla najwyższych urzędów w państwie i dla wojska oraz służby bezpieczeństwa (stąd tak wysokie uposażenia emerytalne dawnych funkcjonariuszy bezpieki i wojska). Dla katolików sprawa jest jasna: wprowadźmy płacę rodzinną do gospodarki i według niej kształtujmy system dystrybucyjny dóbr i usług. Problem tkwi w mentalności elit, dla których model płacy rodzinnej jest zbyt konserwatywny, osłabia konkurencyjność oraz nisko różnicuje społeczeństwo.
KJ
k jar
9 marca 2017, 16:12
Katolicki model życia gospodarczego nie jest indywidualistyczny, a rodzinny. Nie ma pieniędzy kobiety i mężczyzny, ale są pieniądze rodziny. Katoliczki zamiast domagać się realizacji w życiu społecznym założeń katolickiej nauki społęcznej w zakresie płacy rodzinnej przyjęły model liberalny, który wręcz utrudnia im realizację katolickich ideałów, gdyż kreuje walkę płci. Jest utopią uważać, że jeśli katoliczki będą dysponować siłą ekonomiczną to zmienią krzywdzący system rozdziału dóbr (mieliśmy w XV wieku taką sytację w Hiszpanii i we Włoszech, co spowodowało tąpnięcie na rynku: nadwyżki pieniądza kobiety lokowały w inwestycje zamorskie, w odkrycia nowych lądów, gdyż miało to generować równowagę w ówczesnym sektorze bankowym, a jak wiemy spowodowało prawie całkowity upadek gospodarki, ratunkiem jedynym okazały się zamorskie kruszce, które jednak nie przejęły finansujące ekspedycję kobiety, a mężczyźni). Jedynie wspólnota rodzinna - trwała i niezmienna symbioza jest w stanie zahamować negatywne i wyniszczajace obie strony zjawisko walki płci. 
Oriana Bianka
9 marca 2017, 20:20
Wspólnota rodzinna jest ideałem. Ale to Pani napisała powyżej: "Każda władza deprawuje, a im jest bardziej absolutna tym bardziej deprawuje: prostytucja, przemoc domowa, wyzysk pracowniczy, opuszczenie matek z dziećmi, odmowa alimentów, itp. Lista grzechów mężczyzn jest długa i wielowiekowa." Jakie jest rozwiązanie i ratunek dla kobiet, które dotknęła jedna z krzywd, które Pani wymieniła powyżej? One najwyraźniej nie otrzymały wsparcia we wspólnocie rodzinnej. Jak im można zatem pomóc? Potem Pani pisze: "Dopóki mężczyźni tak jak Chrystus nie wezmą krzyża na swoje barki, nie ma możliwości wyzwolenia kobiet, a ucisk kobiet będzie się pogłębiał." W jaki sposób Pani chce nakłonić mężczyzn, aby wzięli krzyż na swoje barki? Wiele rzeczy, które Pani wymieniła jest słuszne, ale nie podaje Pani żadnego rozwiązania. 
8 marca 2017, 22:24
W imię solidarności z towarzyszem przewodniczącym od dziś towarzysze współbracia postanowili przyjmować do swych domów wyłącznie migrantki
ZZ
z z
8 marca 2017, 20:16
"Newralgicznym punktem"? No raczej największym błędem w historii ludzkości
WDR .
8 marca 2017, 17:49
"Przy każdej analizie na temat ubóstwa zawsze wychodzi na światło to, że dotyka ono bardziej kobiety i dzieci niż resztę populacji." Proponuje rozpocząć od siebie i żeby to było coś prozaicznego i jednocześnie widocznego tzn. zacząć płacić w ogóle, albo płacić więcej niż do tej pory kobietom zatrudnionym przez Kościół. Przynajmniej minimalną pensję, a nie wszystko za Bóg zapłać. O, to byłby znak, że to nie tylko polityczna gadka szmatka. Przy okazji, mężczyzn to też dotyczy.