Chorzy i cierpiący są w Kościele uczestnikami pielgrzymki wiary i nadziei

Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Księża kardynałowie,

czcigodni bracia w biskupstwie,

drodzy bracia i siostry!

Ewangelie w syntetycznych opisach krótkiego, lecz intensywnego życia publicznego Jezusa zaświadczają, że głosi On słowo i uzdrawia chorych, co jest znakiem par excellence zbliżania się królestwa Bożego. Na przykład Mateusz pisze: «Obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu» (Mt 4, 23; por. 9, 35). Kościół, któremu powierzone jest zadanie kontynuowania w przestrzeni i w czasie misji Chrystusa, nie może zaniedbać tych dwóch zasadniczych dzieł: ewangelizacji i opieki nad chorymi na ciele i na duszy. Bóg bowiem pragnie uzdrowić całego człowieka, a w Ewangelii uleczenie ciała jest znakiem głębszego uzdrowienia, jakim jest odpuszczenie grzechów (por. Mk 2, 1-12). Nie dziwi zatem, że Maryja, Matka i wzór Kościoła, jest przyzywana i czczona jako «Salus infirmorum — Uzdrowienie chorych». Jako pierwsza i doskonała uczennica swego Syna zawsze otaczała Ona, towarzysząc Kościołowi w drodze, szczególną troską cierpiących. Świadczą o tym tysiące osób udających się do sanktuariów maryjnych, aby modlić się do Matki Chrystusa, która daje im siłę i ulgę. Ewangeliczne opowiadanie o nawiedzeniu (por. Łk 1, 39-56) pokazuje nam, że Dziewica po zwiastowaniu anioła nie zatrzymała dla siebie otrzymanego daru, lecz natychmiast wyruszyła w drogę, by pomóc starszej kuzynce Elżbiecie, która od sześciu miesięcy nosiła w łonie Jana. We wsparciu, jakie Maryja daje tej krewnej, która w podeszłym wieku przeżywa delikatny okres, jakim jest ciąża, widzimy zapowiedź całej działalności Kościoła, który wspiera życie, wymagające troski.

Papieska Rada ds. Duszpasterstwa Chorych i Służby Zdrowia, powołana do istnienia przed 25 laty przez czcigodnego Papieża Jana Pawła II, jest bez wątpienia szczególnym wyrazem tej troski. Z wdzięcznością myślę o kard. Fiorenzu Angelinim, pierwszym przewodniczącym tej dykasterii i od zawsze pełnym pasji animatorze działalności Kościoła w tej dziedzinie, jak również o kard. Javierze Lozanie Barraganie, który jeszcze parę miesięcy temu kontynuował i intensyfikował tę posługę. Serdecznie witam także aktualnego przewodniczącego, abpa Zygmunta Zimowskiego, który przejął to znaczące i ważne dziedzictwo, a także wszystkich pracowników, którzy w tym ćwierćwieczu w godny pochwały sposób współpracowali w tej misji Stolicy Apostolskiej. Pragnę ponadto pozdrowić stowarzyszenia i instytucje, zajmujące się organizowaniem Dnia Chorego, w szczególności Unitalsi i Opera Romana Pellegrinaggi. Najserdeczniejsze słowa powitania kieruję naturalnie do was, drodzy chorzy! Dziękuję wam za przybycie, a przede wszystkim za waszą modlitwę, wzbogaconą ofiarą waszych trudów i cierpień. Pozdrawiam również chorych i wolontariuszy w Lourdes, Fatimie i Częstochowie oraz w innych sanktuariach maryjnych, którzy są z nami połączeni, wszystkich, którzy nas słuchają za pośrednictwem radia i telewizji, zwłaszcza w szpitalach i we własnych domach. Oby Pan Bóg, który nieustannie czuwa nad swoimi dziećmi, dał wszystkim umocnienie i pocieszenie.

W dzisiejszej liturgii Słowa występują dwa główne tematy: pierwszy, o charakterze maryjnym, pojawia się w Ewangelii i w pierwszym czytaniu, będącym fragmentem końcowego rozdziału Księgi Izajasza, jak również w Psalmie responsoryjnym, zaczerpniętym z pieśni pochwalnej na cześć Judyty. Drugim tematem, który znajdujemy we fragmencie Listu Jakuba, jest modlitwa Kościoła za chorych, a w szczególności przeznaczony dla nich sakrament. We wspomnienie objawień w Lourdes, miejscu, które Maryja wybrała, by okazać swoją matczyną troskę o chorych, w liturgii słusznie rozbrzmiewa Magnificat, hymn Dziewicy, która wysławia cuda dokonane przez Boga w historii zbawienia: pokorni i ubodzy, jak i wszyscy, którzy boją się Boga, doświadczają Jego miłosierdzia, które radykalnie zmienia ziemskie losy i ukazuje tym samym świętość Stwórcy i Odkupiciela. Magnificat nie jest pieśnią tych, do których los się uśmiecha, którym wszystko się udaje; jest raczej dziękczynieniem tego, kto, choć nie są mu obce dramaty życia, pokłada ufność w odkupieńczym dziele Boga. Jest pieśnią, która wyraża niezłomną wiarę pokoleń mężczyzn i kobiet, którzy w Bogu złożyli swą nadzieję i sami zaangażowali się, jak Maryja, w niesienie pomocy braciom w potrzebie. W Magnificat słyszymy głos jakże licznych świętych miłosierdzia, mężczyzn i kobiet, mam na myśli w szczególności tych, którzy swe życie poświęcili chorym i cierpiącym, jak Kamil de Lellis i Jan Boży, Damian de Veuster i Benedykt Menni. Ten kto długo przebywa z osobami cierpiącymi, zna udrękę i łzy, ale także cud, jakim jest radość, będąca owocem miłości.

Matczyna troska Kościoła jest odblaskiem troskliwej miłości Boga, o której mówi prorok Izajasz: «Jak kogoś pociesza własna matka, / tak Ja was pocieszać będę; / w Jerozolimie doznacie pociechy» (Iz 66, 13). Ta matczyna troska przemawia bez słów, budzi w sercach otuchę, głęboką radość, radość, która w paradoksalny sposób współistnieje z bólem, z cierpieniem. Kościół, podobnie jak Maryja, zachowuje w swym sercu dramaty człowieka i Bożą pociechę, niesie je z sobą w historii. Na przestrzeni wieków Kościół ukazuje znaki miłości Boga, który wciąż dokonuje wielkich rzeczy w ludziach pokornych i prostych. Czyż zaakceptowane i ofiarowane cierpienie, szczere i bezinteresowne dzielenie się nie są cudami miłości? Czyż odwaga stawiania czoła złu będąc bezbronnym — jak Judyta — jedynie siłą wiary i nadziei pokładanej w Panu, nie jest cudem, którego łaska Boża nieustannie dokonuje w tak wielu osobach, poświęcających czas i siły, by pomóc tym, którzy cierpią? Ze względu na to wszystko żyjemy radością, która nie zapomina o cierpieniu, co więcej, jest ono w niej zawarte. Tak więc chorzy i wszyscy cierpiący są w Kościele nie tylko przedmiotem uwagi i troski, ale najpierw i przede wszystkim głównymi uczestnikami pielgrzymki wiary i nadziei, świadkami cudów miłości, radości paschalnej, której źródłem jest krzyż i zmartwychwstanie Chrystusa.

We fragmencie Listu św. Jakuba, który został przed chwilą odczytany, apostoł wzywa do wytrwałego oczekiwania na bliskie już przyjście Pana i w tym kontekście w szczególny sposób zwraca się do chorych. Jest to bardzo interesujące, ponieważ odzwierciedla działanie Jezusa, który uzdrawiając chorych, ukazywał, że królestwo Boże jest blisko. Choroba jest postrzegana w perspektywie czasów ostatecznych, z typowo chrześcijańskim realizmem, opartym na nadziei. «Spotkało kogoś z was nieszczęście? Niech się modli! Jest ktoś radośnie usposobiony? Niech śpiewa hymny!» (Jk 5, 13). Tak jakbyśmy słyszeli podobne słowa św. Pawła, kiedy zachęca, aby wszystko przeżywać w odniesieniu do radykalnej nowości Chrystusa, do Jego śmierci i zmartwychwstania (por. 1 Kor 7, 29-31). «Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem» (Jk 5, 14-15). Tu widoczne jest, że Chrystus wciąż działa w swoim Kościele: to nadal On działa, za pośrednictwem kapłanów; to Jego Duch działa poprzez sakramentalny znak oleju; to ku Niemu kieruje się wiara, wyrażona w modlitwie, i jak to się zdarzało w przypadku osób uzdrowionych przez Jezusa, każdemu choremu można powiedzieć: twoja wiara, wsparta wiarą braci i sióstr, cię uzdrowiła. Z tego tekstu, ukazującego podstawę sakramentu i sam sakrament namaszczenia chorych, wyłania się jednocześnie rola chorych w Kościele.

Jest to rola aktywna, «pobudzająca», jeśli można tak powiedzieć, do tego, by modlić się z wiarą. «Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów». W tym Roku Kapłańskim pragnę zwrócić uwagę na więź między chorymi i kapłanami, która jest swoistym przymierzem, ewangelicznym «współudziałem». Jedni i drudzy mają pewne zadanie: chory ma «sprowadzić» kapłanów, a oni powinni złączyć doświadczenie choroby z obecnością i działaniem Zmartwychwstałego i Jego Ducha. W tym właśnie możemy dostrzec pełne znaczenie duszpasterstwa chorych, którego wartość jest naprawdę niezmierzona, ze względu na ogromne dobro, jakie przynosi przede wszystkim choremu i samemu kapłanowi, ale także rodzinie, znajomym, wspólnocie i — poprzez nieznane i tajemnicze drogi — całemu Kościołowi i światu. W istocie, kiedy Słowo Boże mówi o uzdrowieniu, zbawieniu, o zdrowiu chorego, stosuje te pojęcia w sensie integralnym, nie oddzielając nigdy duszy od ciała: chory, uzdrowiony przez modlitwę Chrystusa, za pośrednictwem Kościoła, jest radością na ziemi i w niebie, jest pierwociną życia wiecznego.

Drodzy przyjaciele, jak napisałem w encyklice Spe salvi, «zasadniczo miarę człowieczeństwa określa się w odniesieniu do cierpienia i do cierpiącego. Ma to zastosowanie zarówno w przypadku jednostki, jak i społeczeństwa» (n. 38). Powołując do życia dykasterię zajmującą się duszpasterstwem służby zdrowia, Stolica Apostolska chciała wnieść swój wkład, i tym samym przyczynić się również do tworzenia świata w większym stopniu zdolnego otwierać się na chorych jako osoby i ich leczyć. Pragnęła bowiem pomóc im przeżywać doświadczenie choroby w sposób ludzki, nie odrzucając go, lecz nadając mu sens. Chciałbym zakończyć te rozważania słowami czcigodnego Papieża Jana Pawła II, który poświadczył je własnym życiem. W liście apostolskim Salvifici doloris napisał: «Chrystus nauczył człowieka równocześnie świadczyć dobro cierpieniem — oraz świadczyć dobro cierpiącemu. W tym podwójnym aspekcie odsłonił sens cierpienia do samego końca» (n. 30). Niech Maryja Dziewica pomaga nam w pełni żyć tą misją.

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chorzy i cierpiący są w Kościele uczestnikami pielgrzymki wiary i nadziei
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.