Franciszek: Różnorodność pozwala nam wzrastać
W trwające w Rzymie obchody Jubileuszu Chorych w ramach Roku Miłosierdzia wpisała się papieska audiencja dla uczestników seminarium o osobach niepełnosprawnych, zorganizowanego przez włoski episkopat.
Franciszek spotkał się z nimi w auli Pawła VI również z okazji 25-lecia powołania przy włoskim Krajowym Biurze Katechetycznym specjalnego departamentu zajmującego się katechizacją niepełnosprawnych. Przypomnienie tej rocznicy ma być zachętą do jeszcze większego zaangażowania, aby osoby te w pełni uczestniczyły w życiu parafii, stowarzyszeń i ruchów kościelnych.
Powitanie Papieża w auli było owacyjne i wzruszające. Nim Franciszek zabrał głos, niepełnosprawni skierowali do niego swoje pytania. Dotyczyły one m.in. użytej kiedyś przez Ojca Świętego metafory: "chciałbym Kościoła, który będzie szpitalem polowym". Pomogła ona wielu w lepszym zrozumieniu takiej formy duszpasterstwa, która by potrafiła wszystkich włączyć do wspólnoty. Pytano zatem, w jaki sposób możemy kształtować rzeczywistość Kościoła, nie bojąc się różnorodności i stawiając w jej centrum osoby niepełnosprawne, które z tej racji nie są doskonałe i często wykraczają poza wizję wspólnoty normalnej i uporządkowanej.
Inne z pytań dotyczyło codziennej rzeczywistości. Mówiono, że jest bardzo wielu kapłanów i wspólnot parafialnych z radością przyjmujących obecność niepełnosprawnych w życiu Kościoła, dbających o ich dostęp do sakramentów, do grup młodzieżowych czy wspierających ich aktywny udział w liturgii. Czasami zdarza się jednak, że mimo podejmowanych wysiłków osoby dotknięte niepełnosprawnością, zwłaszcza intelektualną, wciąż mają na tym polu sporo problemów. Proszono zatem Franciszka, by wskazał drogę prowadzącą do tego, że nikt nie będzie wykluczony z życia Kościoła przez dominującą kulturę odrzucania.
Spontanicznie odpowiadając, Franciszek podjął wiele wątków. Jednym z nich była konieczność akceptacji różnorodności, która tak naprawdę ubogaca nas.
"Różnorodność. Każdy z nas jest inny. Nie ma nikogo, kto byłby taki sam jak drugi. Niektóre różnorodności są większe, inne mniejsze. Ale każdy z nas jest inny. Dziewczynka, która postawiła pytanie na początku, powiedziała: «Tak często boimy się różnorodności». Boimy się. Dlaczego? Ponieważ wyjście na spotkanie z osobą bardzo różną od nas jest wyzwaniem. A każde wyzwanie budzi lęk. Wygodniej jest się nie ruszać. Jest o wiele łatwiej nie zauważać różnorodności, mówiąc: «Ależ wszyscy jesteśmy tacy sami, a jeśli ktoś jest nie całkiem taki sam jak my, to zostawmy go na boku i nie spotkajmy się z nim». Taki lęk powoduje każde wyzwanie. Każde wyzwanie wzbudza lęk, budzi obawy. Ale tak nie może być. Różnorodność jest bogactwem, bo ja mam jedno, a ty masz coś innego i z tymi dwiema rzeczami zrobimy coś piękniejszego, większego.
I tak możemy iść naprzód. Pomyślmy o świecie, gdzie wszyscy byliby tacy sami. To byłby nudny świat. To prawda, że są różnorodności, które są bolesne, ale wszyscy wiemy, że biorą się z jakiejś choroby. Te różnorodności nam pomagają, są dla nas wyzwaniem i ubogacają nas. Dlatego nie bójcie się nigdy różnorodności. To jest właśnie droga do polepszenia, do tego, by być piękniejszymi i bogatszymi. Jak to zrobić? Trzeba zebrać razem to, co mamy. Zebrać razem. Jest taki piękny gest, którym my, ludzie, się posługujemy. To gest prawie nieświadomy, ale bardzo głęboki. Uścisk dłoni. Kiedy ja komuś ściskam dłoń, czynię wspólnym to, co mam dla ciebie.
Mówimy tu o szczerym uścisku dłoni. Daję tobie moją dłoń, a ty mi dajesz swoją. I to jest dobre dla wszystkich. Iść dalej z różnorodnością, bo różnorodność jest wyzwaniem, ale pozwala nam wzrastać. Pomyślcie, że za każdym razem, gdy ściskam komuś dłoń, daję mu coś mojego i otrzymuję coś od niego. A to także pozwala nam wzrastać" - powiedział Papież.
Skomentuj artykuł