Franciszek: ta encyklika jest wciąż aktualna
"«Pacem in terris» wytycza linię, która wychodząc od pokoju, który trzeba zbudować w sercach ludzi zmierza do przemyślenia naszego modelu rozwoju i działania na wszystkich szczeblach, aby nasz świat był światem pokoju" - powiedział dziś Ojciec Święty.
Papież Franciszek przyjął na audiencji uczestników spotkania zorganizowanego przez Papieską Radę "Iustitia et Pax" z okazji 50. rocznicy wydania tego ważnego dokumentu przez bł. Jana XXIII.
Ojciec Święty przypomniał, że kiedy bł. Jan XXIII ogłaszał 11 kwietnia 1963 r. swoją encyklikę, miało miejsce szczególne napięcie "zimnej wojny". Pod koniec 1962 r. ludzkość znalazła się na krawędzi światowej wojny nuklearnej, zaś papież zaapelował o pokój. Był on nie tylko apel skierowany do ludzi, ale także żarliwa modlitwa do Boga. Rozpoczęty wówczas z trudem dialog, doprowadził za pontyfikatu bł. Jana Pawła II do otwarcia przestrzeni wolności i dialogu. Jednak pomimo upadku murów świat nadal potrzebuje pokoju, a przesłanie "Pacem in terris pozostaje bardzo aktualne.
Papież Franciszek podkreślił, że podstawą budowania pokoju jest fakt, iż człowiek, społeczeństwo i władza pochodzą od Boga. Sprawia to, że poszczególne osoby, rodziny, grupy społeczne i państwa muszą angażować się, by żyć w sprawiedliwości i solidarności. "Tak więc budowanie pokoju jest zadaniem wszystkich ludzi, idąc za przykładem Jezusa Chrystusa dwoma drogami: promowanie i praktykowanie sprawiedliwości, w prawdzie i miłości oraz wnoszenie wkładu, każdy według swych możliwości w integralny rozwój ludzki, zgodnie z logiką solidarności" - zaznaczył Ojciec Święty.
Odnosząc się do obecnej rzeczywistości, papież postawił pytanie, czy nauczyliśmy się tej lekcji "Pacem in terris"? Czy słowa, sprawiedliwość i solidarność są tylko w naszym słowniku czy też wszyscy staramy się, aby stały się one rzeczywistością?
Przypomniał naukę encykliki bł. Jana XXIII, że nie może być prawdziwego pokoju i zgody, jeśli nie podejmiemy działań na rzecz większej sprawiedliwości i solidarności, jeśli nie przezwyciężymy egoizmu, indywidualizmu, interesów grupowych i to na wszystkich poziomach.
Następnie Ojciec Święty wskazał, że konsekwencją przypominania o tym, że człowiek pochodzi od Boga jest krzewienie, poszanowanie i ochrona wartości osoby, godności każdej osoby ludzkiej. Chodzi nie tylko o zapewnienie najważniejszych praw obywatelskich i politycznych, ale także danie wszystkim możliwości dostępu do tego, co niezbędne do życia - pokarmu, wody, mieszkania, opieki zdrowotnej, edukacji oraz możliwości tworzenia i utrzymania rodziny. Mają one nadrzędny priorytet na szczeblu krajowym i międzynarodowym. Od nich zależy trwały pokój dla wszystkich. Papież dodał, że konieczne jest także poszanowanie prawa do tworzenia i istnienia stowarzyszeń, które kierując się zasadą pomocniczości i w duchu solidarności dążą do tych celów.
Papież Franciszek zaznaczył, że do obowiązków Kościoła nie należy dawanie konkretnych, wskazówek w sprawach, które w ich złożoności muszą być pozostawione swobodnej dyskusji - kwestii politycznych, gospodarczych czy społecznych. Natomiast sprawy te wymagają dialogu, wzajemnego wysłuchania, cierpliwości, poszanowania drugiego, uczciwości a także gotowości do przemyślenia na nowo swojej opinii.
Podkreślił, że podstawowe zasady "Pacem in terris" mogą owocnie kierować studium i dyskusją nad nowymi zjawiskami współczesnego świata, takimi jak konieczność zapewnienia edukacji wszystkich obywateli, wpływu mediów na sumienia, dostępu do zasobów ziemi, dobrego lub złego wykorzystania rezultatów badań w dziedzinie biologii, wyścig zbrojeń oraz środki bezpieczeństwa narodowe i międzynarodowe. Wskazuje na to wyraźnie światowy kryzys gospodarczy, który jest poważnym objawem braku szacunku dla człowieka i dla prawdy, przejawiające się w decyzjach podejmowanych przez rządy i obywateli.
"«Pacem in terris» wytycza linię, która wychodząc od pokoju, który trzeba zbudować w sercach ludzi zmierza do przemyślenia naszego modelu rozwoju i działania na wszystkich szczeblach, aby nasz świat był światem pokoju" - stwierdził papież Franciszek.
Skomentuj artykuł