Małgorzata z Oingt

Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Drodzy bracia i siostry!

Postać Małgorzaty z Oingt, którą chcę wam przedstawić dzisiaj, przybliża nam duchowość kartuzjańską, zainspirowaną przez syntezę ewangeliczną, sformułowaną przez św. Brunona i wyrażoną w jego życiu. Data jej urodzin nie jest znana, choć niektórzy sytuują ją ok. 1240 r. Małgorzata pochodzi z wywodzącej się ze starej szlachty, możnej rodziny Oingt z okolic Lyonu. Wiemy, że jej matka również miała na imię Małgorzata, że miała dwóch braci: Gwiskarda i Ludwika, a także trzy siostry: Katarzynę, Izabelę i Agnieszkę. Ta ostatnia poszła za nią do klasztoru, do kartuzji, a potem została jej następczynią jako przeorysza.

Nie mamy informacji na temat jej dzieciństwa, ale z jej pism możemy wnioskować, że upłynęło ono spokojnie, w kochającej się rodzinie. Posługuje się ona bowiem często obrazami związanymi z rodziną, ze szczególnym uwzględnieniem postaci matki i ojca, gdy pragnie wyrazić bezgraniczną miłość Boga. W jednej ze swoich medytacji modli się w następujący sposób: «O Panie, piękny i słodki, myślę o specjalnych łaskach, których mi udzieliłeś w swojej troskliwości: przede wszystkim, że mnie strzegłeś od dzieciństwa i uchowałeś od niebezpieczeństw tego świata, powołałeś mnie do oddania się Twojej świętej służbie, zaopatrzyłeś mnie we wszystko to, co było mi potrzebne, by jeść, pić, przyodziać się i obuć, a (robiłeś to) w taki sposób, że nie miałam sposobności myśleć o niczym innym, jak tylko o Twoim wielkim miłosierdziu» (Margherita d'Oingt, Scritti spirituali, [Pisma duchowe], Meditazione [Medytacja] V, 100, Cinisello Balsamo 1997, s. 74).

Również z jej medytacji wnioskujemy, że wstąpiła do klasztoru kartuzjańskiego w Poleteins, odpowiadając na powołanie Pana, zostawiając wszystko i przyjmując surową regułę kartuzjańską, by całkowicie należeć do Pana, być zawsze z Nim. Pisze: «Słodki Panie, zostawiłam mojego ojca i moją matkę, i moje rodzeństwo, i wszystkie rzeczy tego świata z miłości do Ciebie; ale to bardzo mało, bo bogactwa tego świata są tylko kolącymi cierniami, a im więcej człowiek ich posiada, tym bardziej jest nieszczęśliwy. Dlatego wydaje mi się, że zostawiłam jeno nędzę i ubóstwo; ale Ty wiesz, słodki Panie, że gdybym miała w posiadaniu tysiąc światów i gdybym mogła uczynić z nimi to, co zechcę, wszystko bym zostawiła z miłości do Ciebie; a gdybyś nawet dał mi wszystko, co posiadasz w niebie i na ziemi, dopóty bym nie spoczęła, dopóki bym nie miała Ciebie, bo Ty jesteś życiem mojej duszy, a ja nie mam i mieć nie chcę innego ojca i matki niż Ty» (tamże, Meditazione II, 32, s. 59).

Niewiele informacji mamy również na temat jej życia w kartuzji. Wiemy, że w 1288 r. została jej czwartą przeoryszą, pełniła tę funkcję aż do śmierci, która nastąpiła 11 lutego 1310 r. Z jej pism nie wynika, by przeżywała szczególne przełomy na swej drodze duchowej. Całe swoje życie pojmuje ona jako drogę oczyszczenia, wiodącą do pełnego upodobnienia się do Chrystusa. Chrystus jest księgą, która codziennie musi być spisywana, grawerowana we własnym sercu i własnym życiu, a szczególnie Jego zbawcza męka. W dziele Speculum Małgorzata, mówiąc o sobie w trzeciej osobie, zaznacza, że za sprawą Bożej łaski «wyryła w swoim sercu święte życie, które Bóg Jezus Chrystus prowadził na ziemi, Jego dobry przykład i Jego dobrą naukę. Tak dobrze umieściła słodkiego Jezusa Chrystusa w swoim sercu, że — jak jej się wydawało — był On przy niej i w ręce trzymał zamkniętą księgę, by ją pouczać» (tamże, I, 2-3, s.81). «W tej księdze znalazła ona opis życia, które Jezus prowadził na ziemi, od swoich narodzin aż do wstąpienia do nieba» (tamże, I, 12, s. 83).

Codziennie od rana Małgorzata oddaje się studiowaniu tej księgi. A kiedy dobrze się jej już przyjrzała, zaczyna czytać w księdze swojego sumienia, która odsłania jej fałsz i kłamstwa jej życia (por. tamże, I, 6-7, s. 82), pisze o sobie, by pomóc innym i by we własnym sercu utrwalić głębiej łaskę Bożej obecności, po to, by każdy dzień jej egzystencji był odbiciem spotkania ze słowami i czynami Jezusa, z księgą Jego życia. A to po to, by życie Chrystusa pozostawiło w duszy ślad trwały i głęboki i by można było zobaczyć wnętrze Księgi, czyli dojść do kontemplacji tajemnicy Boga Trójcy (por. tamże, II, 14-22; III, 23-40, s. 84-90).

W swoich pismach Małgorzata odsłania przed nami pewne elementy swojej duchowości, pozwalając nam dostrzec niektóre cechy swojej osobowości i zdolność umiejętnego zarządzania. Jest kobietą bardzo wykształconą; pisze zazwyczaj po łacinie, w języku erudytów, ale i po frankoprowansalsku, co również jest rzadkością; jej pisma są zatem pierwszymi znanymi utworami w tym języku. Jej życie jest bogate w doświadczenia mistyczne, opisane z prostotą, w sposób pozwalający przeczuć niewymowną tajemnicę Boga; podkreśla ona, że ograniczenia umysłu nie pozwalają jej uchwycić, a ludzki język nie potrafi jej wyrazić. Jej osobowość jest prostolinijna, nieskomplikowana, otwarta; obdarzona jest łagodną uczuciowością, wielką równowagą i zdolnością przenikliwego rozeznania, potrafi wnikać w głębie ludzkiego ducha, dostrzegać jego ograniczenia, dwuznaczności, ale także pragnienia, dążenie duszy do Boga. Odznacza się wybitnym talentem w dziedzinie zarządzania, łączy głębokie życie duchowe i mistyczne z posługą dla sióstr i wspólnoty.

Wymowny jest w tym względzie fragment listu do ojca: «Mój dobry ojcze, oznajmiam ci, że jestem tak zajęta potrzebami naszego domu, że nie mogę poświęcać ducha dobrym myślom; tak wiele mam bowiem pracy, że nie wiem, w którą stronę się obrócić. Nie zebraliśmy zboża w siódmym miesiącu roku, a nasze winnice zniszczyła burza. Do tego nasz kościół jest w tak złym stanie, że musimy go częściowo odbudować» (tamże, Lettere [Listy], III, 14, s. 127).

Pewna mniszka kartuzjańska tak opisuje postać Małgorzaty: «Jej dzieło świadczy o fascynującej osobowości, żywej inteligencji, skłonnościach do refleksji, o tym, że jest obdarzona łaskami mistycznymi: jednym słowem, święta to i mądra kobieta, która potrafi z pewnym poczuciem humoru wyrazić czysto duchową uczuciowość» (Una Monaca Certosina, Certosine, w: Dizionario degli Istituti di Perfezione, Roma 1975, col. 777). W dynamizmie życia mistycznego Małgorzata wykorzystuje doświadczenie uczuć naturalnych, oczyszczonych przez łaskę, jako dogodny środek, pozwalający lepiej zrozumieć działanie Boże i z większą gotowością i żarem mu się poddawać. Przyczyną tego jest fakt, że osoba jest stworzona na obraz Boga i z tego względu jest powołana do tego, by z Bogiem budować wspaniałą historię miłości, zdając się całkowicie na Jego inicjatywę.

Zafascynowana Bogiem Trójcą, Bogiem miłością, który objawia się w Chrystusie, Małgorzata żyje głęboką miłością do Pana, a z drugiej strony widzi ludzką niewdzięczność, graniczącą z nikczemnością, prowadzącą do paradoksu krzyża. Twierdzi, że krzyż Chrystusa przypomina stół porodowy. Ból Jezusa na krzyżu porównuje do bólu matki. Pisze: «Moja matka, która nosiła mnie w swoim łonie, bardzo cierpiała, by wydać mnie na świat, cały dzień czy całą noc, ale Ty, piękny i słodki Panie, dla mnie znosiłeś udręki nie przez jedną tylko noc czy jeden dzień, ale przez ponad trzydzieści lat (...); jakże gorzko cierpiałeś z mojego powodu przez całe życie! A kiedy nadeszła chwila porodu, był on tak bolesny, że Twój święty pot stał się jak krople krwi spływające wzdłuż całego ciała aż na ziemię» (tamże, Meditazione I, 33, s. 59).

Rozpamiętując opisy męki Jeuzsa, Małgorzata kontempluje Jego cierpienia z głębokim współczuciem: «Zostałeś złożony na twardym łożu krzyża w taki sposób, byś nie mógł się ruszyć czy obrócić, czy poruszyć członkami, jak zwykł czynić człowiek, który cierpi wielki ból, bo zostałeś całkowicie rozpięty, a Twoje ciało przytwierdzone gwoździami (...) i (...) rozdarto wszystkie Twoje mięśnie i żyły. (...) Ale wszystkich tych boleści jeszcze nie było Ci dosyć i zechciałeś, by Twój bok tak okrutnie przebito włócznią, żeby całe Twoje bezwładne ciało zostało przeorane i rozerwane; a Twoja najdroższa krew popłynęła tak gwałtownie, że powstało szerokie koryto niby wielkiego strumienia». W odniesieniu do Maryi stwierdza: «Nie dziw, że miecz, który przeszył Twoje ciało, przeniknął też serce Twojej chwalebnej Matki, która z taką miłością Cię wspierała (...), Twoja miłość bowiem przewyższa wszystkie inne miłości» (tamże, Meditazione II, 36-39. 42, s. 60 n.).

Drodzy przyjaciele, Małgorzata z Oingt zachęca nas do codziennego medytowania nad pełnym bólu i miłości życiem Jezusa i Jego Matki Maryi. W tym jest nasza nadzieja, sens naszej egzystencji. Z kontemplacji miłości Chrystusa do nas rodzą się siła i radość, pozwalające nam odpowiedzieć taką samą miłością, oddając nasze życie na służbę Boga i innych. Razem z Małgorzatą i my mówimy: «Słodki Panie, wszystko, czego dokonałeś, z miłości do mnie i do całego rodzaju ludzkiego, każe mi kochać Ciebie, a pamięć o Twojej najświętszej męce daje niezrównaną moc sile mojej miłości. Dlatego zdaje mi się (...), że znalazłam to, czego tak bardzo pragnęłam: kocham tylko Ciebie lub w Tobie, lub z miłości do Ciebie» (tamże, Meditazione II, 46, s. 62).

Na pierwszy rzut oka ta postać średniowiecznej kartuzki, a także całe jej życie, jej myśl zdają się bardzo odległe od nas, od naszego życia, od naszego sposobu myślenia i działania. Jeśli jednak przyjrzymy się istocie tego życia, widzimy, że ma związek także z nami i powinna stać się istotą również naszego życia.

Słyszeliśmy, że Małgorzata traktowała Pana jak księgę, wpatrywała się w Pana, uważała Go za lustro, w którym można zobaczyć również swoje sumienie. Z tego lustra w jej duszę spłynęło światło: otworzyła swoje wnętrze na słowo, na życie Chrystusa, i to ją przemieniło; sumienie doznało oświecenia, znalazło zasady, światło i zostało oczyszczone. Tego właśnie i my potrzebujemy: żeby słowa, życie, światło Chrystusa dostały się do naszego sumienia i je oświeciły, by pojęło, co jest prawdziwe i dobre, a co złe; by doznało oświecenia i oczyszczenia. Śmieci zalegają nie tylko na niejednej ulicy na świecie. Również w naszych sumieniach i w naszych duszach zalegają śmieci. Tylko światło Pana, Jego siła i Jego miłość oczyszczają nas i prowadzą właściwą drogą. Bierzmy zatem przykład ze św.Małgorzaty i wpatrujmy się w Jezusa. Czytajmy księgę Jego życia, dajmy się oświecić i oczyścić, aby się nauczyć prawdziwego życia. Dziękuję.

Do Polaków:

Serdecznie witam polskich pielgrzymów. Minione dni, w których wspominaliśmy wszystkich świętych i wszystkich wiernych zmarłych, uświadomiły nam na nowo, że nasze życie «zmienia się, ale się nie kończy», a wszyscy jesteśmy wezwani do świętości. Oby każdy dzień przeżywany w miłości Boga i bliźniego przybliżał nas do chwały świętych w niebie. Na tej drodze niech wam towarzyszy Boże błogosławieństwo.

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Małgorzata z Oingt
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.