Nasze modlitwy o jedność potwierdzajmy gestami pojednania

Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Drodzy bracia i siostry!

Wielka radość ogarnia nas za każdym razem, gdy spotykamy się u grobu Apostoła Pawła w liturgiczne wspomnienie jego nawrócenia, by zakończyć Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Witam was wszystkich serdecznie. W sposób szczególny witam kard. Cordera Lanzę di Montezemolo, a także opata i wspólnotę mnichów, którzy nas goszczą. Witam kard. Kaspera, przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Witam również obecnych kardynałów, biskupów i pasterzy różnych Kościołów i Wspólnot kościelnych, zebranych tu dzisiejszego wieczoru. Słowa szczególnej wdzięczności kieruję do tych, którzy uczestniczyli w przygotowaniu modlitw, co wymagało od nich dzielenia się refleksjami, rozmawiania i zarówno słuchania siebie nawzajem, jak wspólnego wsłuchiwania się w Słowo Boże.

Nawrócenie św. Pawła dostarcza nam wzoru i wskazuje drogę do pełnej jedności. Jedność bowiem wymaga nawrócenia: od podziału do wspólnoty, od jedności zranionej do uzdrowionej i pełnej jedności. To nawrócenie jest darem zmartwychwstałego Chrystusa, podobnie jak w przypadku św. Pawła. Dowiedzieliśmy się o tym ze słów samego Apostoła, zawartych w odczytanym przed chwilą fragmencie Pisma Świętego: «Za łaską Boga jestem tym, czym jestem» (1 Kor 15, 10). Ten sam Pan, który powołał Szawła na drodze do Damaszku, zwraca się do członków swojego Kościoła — który jest jeden i święty — i wzywając każdego po imieniu, pyta: Dlaczego mnie podzieliłeś? Dlaczego naruszyłeś jedność mego ciała? Nawrócenie odbywa się w dwóch wymiarach. Najpierw dostrzega się i uznaje w świetle Chrystusa własne winy; i to uznanie jest bolesne, rodzi skruchę i pragnienie zaczęcia od nowa. Następny krok to uświadomienie sobie, że wejście na tę nową drogę nie jest naszą inicjatywą. Polega ono na tym, by pozwolić się zdobyć Chrystusowi. Jak mówi św. Paweł: «Pędzę, abym też [to] zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa» (Flp 3, 12). Nawrócenie wymaga naszego «tak», mojego «pędzę»; w ostatecznym rozrachunku nie jest wynikiem mojego działania, ale darem, pozwoleniem, żeby Chrystus mnie kształtował; jest śmiercią i zmartwychwstaniem. Dlatego św. Paweł nie mówi: «nawróciłem się», ale: «umarłem» (Ga 2, 19), jestem nowym stworzeniem. Tak naprawdę nawrócenie św. Pawła nie było przejściem od niemoralności do moralności — był człowiekiem o wielkiej moralności; od wiary błędnej do wiary prawdziwej — jego wiara była prawdziwa, choć niekompletna; było natomiast poddaniem się miłości Chrystusa — rezygnacją z własnej doskonałości, pokorą kogoś, kto bez reszty oddaje się na służbę Chrystusowi, by służyć braciom. I tylko gdy rezygnujemy z samych siebie, gdy upodabniamy się do Chrystusa, możemy być zjednoczeni także między sobą, możemy stać się «jednym» w Chrystusie. To komunia z Chrystusem zmartwychwstałym daje nam jedność.

Możemy zauważyć ciekawą analogię do dynamiki nawrócenia św. Pawła, medytując nad biblijnym fragmentem Księgi proroka Ezechiela (37, 15-28), wybranym w tym roku na podstawę naszych modlitw. Jest w nim opisany symboliczny gest złączenia dwóch kawałków drewna w ręce proroka, który w ten sposób przedstawia przyszłe działanie Boga. Jest to druga część rozdz. 37, w którego pierwszej części opisana jest znana wizja wyschłych kości i wskrzeszenia Izraela przez Ducha Bożego. Jakże nie zauważyć, że profetyczny znak jednoczenia ludu Izraela następuje po wielkim symbolu wyschniętych kości, ożywionych przez Ducha? Wyłania się z tego teologiczny model, analogiczny do modelu nawrócenia św. Pawła: na pierwszym miejscu jest moc Boga, który przez swojego Ducha dokonuje wskrzeszenia, niczym nowego stworzenia. Ten Bóg, który jest Stworzycielem i jest w stanie wskrzesić umarłych, potrafi także doprowadzić do zjednoczenia podzielony lud. Paweł — tak jak Ezechiel i bardziej niż Ezechiel — staje się wybranym narzędziem głoszenia jedności uzyskanej przez Jezusa poprzez krzyż i zmartwychwstanie — jedności między Żydami i poganami, aby utworzyć jeden nowy lud. Zmartwychwstanie Chrystusa rozszerza więc zakres jedności: nie chodzi tylko o jedność plemion Izraela, ale o jedność Żydów i pogan (por. Ef 2; J 10, 16); o zjednoczenie ludzkości rozproszonej z powodu grzechu, i jeszcze więcej — o jedność wszystkich wierzących w Chrystusa.

Wybór tego fragmentu Księgi Ezechiela zawdzięczamy braciom z Korei, którzy w szczególny sposób odnieśli do siebie ten biblijny tekst, zarówno jako Koreańczycy, jak i jako chrześcijanie. W podziale narodu żydowskiego na dwa królestwa zobaczyli siebie — synów jednej ziemi, rozdzielonych przez wydarzenia polityczne: żyjących część na północy, część na południu. To ludzkie doświadczenie pomogło im lepiej zrozumieć dramat podziału chrześcijan. Teraz w świetle Słowa Bożego, które nasi bracia Koreańczycy wybrali i zaproponowali wszystkim, wyłania się napełniająca nadzieją prawda. Bóg obiecuje swemu ludowi nową jedność, która ma być znakiem i narzędziem pojednania i pokoju także w wymiarze historycznym, dla wszystkich narodów. Jedność, którą Bóg daje swemu Kościołowi i o którą się modlimy, jest oczywiście komunią w sensie duchowym, w wierze i miłości. My jednak wiemy, że ta jedność w Chrystusie jest zaczynem braterstwa również na płaszczyźnie społecznej, w relacjach między narodami i w całej rodzinie ludzkiej.

Jest zaczynem Królestwa Bożego, który sprawia, że całe ciasto rośnie (por. Mt 13, 33). W tym sensie modlitwy, które wznosimy w tych dniach, odwołując się do proroctwa Ezechiela, stały się także wstawiennictwem za ludzkością nękaną w obecnych czasach przez rozmaite konflikty. Tam gdzie ludzkie słowa stają się bezsilne, bo dominuje dramatyczna przemoc i szczęk oręża, nie słabnie prorocza moc Słowa Bożego, które powtarza nam, że pokój jest możliwy, i że to my powinniśmy być narzędziami pojednania i pokoju. Dlatego nasze modlitwy o jedność i pokój muszą zawsze potwierdzać czynione z odwagą przez nas, chrześcijan, gesty pojednania. Myślę wciąż o Ziemi Świętej: jak ważne jest, żeby wierni, którzy tam żyją, oraz pielgrzymi, którzy tam się udają, dawali wszystkim świadectwo, że różnorodność obrzędów i tradycji nie powinna być przeszkodą dla wzajemnego poszanowania i braterskiej miłości. Pośród naturalnych odmienności różnych tradycji musimy dążyć do jedności w wierze, w naszym fundamentalnym «tak» powiedzianym Chrystusowi i Jego jedynemu Kościołowi. W ten sposób różnice nie będą już przeszkodą, która nas dzieli, ale bogactwem wielorakich sposobów wyrażania wspólnej wiary.

Na zakończenie tych rozważań chciałbym nawiązać do wydarzenia, które najstarsi spośród nas na pewno dobrze pamiętają. 25 stycznia 1959 r., dokładnie 50 lat temu, błogosławiony papież Jan xxiii wyraził w tym miejscu po raz pierwszy swoją wolę zwołania «ekumenicznego soboru Kościoła powszechnego» (AAS [1959], s. 68). Ogłosił to kardynałom w Sali Kapitularnej klasztoru św. Pawła po odprawieniu uroczystej Mszy św. w bazylice. Tej opatrznościowej decyzji, do której — jak sam twierdził z przekonaniem — zainspirował mojego czcigodnego poprzednika Duch Święty, zawdzięczamy dokument o podstawowym znaczeniu dla ruchu ekumenicznego, jakim jest Dekret Unitatis redintegratio. Czytamy w nim, między innymi: «Rzeczywisty ekumenizm nie istnieje bez wewnętrznej przemiany. Wszak z nowości ducha (por. Ef 4, 23), z zaparcia się samego siebie i z swobodnego wylania miłości pochodzą i dojrzewają pragnienia jedności» (UR, 7). Postawa głębokiego nawrócenia w Chrystusie, odnowy duchowej, wzbudzanie w sobie coraz większej miłości do innych chrześcijan zrodziły nową sytuację w stosunkach ekumenicznych. Owoce dialogów teologicznych, wraz z ich punktami stycznymi oraz dokładniejszym ropoznaniem istniejących nadal rozbieżności, pobudzają do dalszego odważnego zmierzania w dwóch kierunkach — wprowadzania w życie tego, co już zostało osiągnięte, i nowego zaangażowania z myślą o przyszłości.

Papieska Rada ds. Popierania Jedności Chrześcijan, której dziękuję za służbę sprawie jedności wszystkich uczniów Chrystusa, podjęła ostatnio refleksję nad odbiorem oraz przyszłością dialogu ekumenicznego. Ta refleksja z jednej strony służy temu, by właściwie docenić to, co już zostało osiągnięte, z drugiej strony ma na celu znalezienie nowych dróg umożliwiających dalsze relacje między Kościołami i Wspólnotami kościelnymi w aktualnej sytuacji. Wciąż mamy przed sobą cel, jakim jest pełna jedność. Jej osiągnięcie jest zadaniem trudnym, lecz fascynującym dla chrześcijan, którzy chcą żyć zgodnie z pragnieniem wyrażonym w modlitwie Pana: «aby wszyscy stanowili jedno (...), by świat uwierzył» (J 17, 21). Sobór Watykański ii przypomniał nam, że «ten święty plan pojednania wszystkich chrześcijan w jedności jednego i jedynego Kościoła Chrystusowego przekracza ludzkie siły i zdolności» (UR, 24). Ufni w modlitwę Pana Jezusa Chrystusa i zachęceni przez znaczące postępy ruchu ekumenicznego, prośmy z wiarą Ducha Świętego, aby nadal nas oświecał i prowadził na naszej drodze. Niech nas inspiruje i towarzyszy nam z nieba Apostoł Paweł, który tak wiele trudził się i cierpiał dla jedności mistycznego Ciała Chrystusa; niech nam towarzyszy i nas wspiera Błogosławiona Maryja Dziewica, Matka jedności Kościoła.

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nasze modlitwy o jedność potwierdzajmy gestami pojednania
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.