Nie trzeba się lękać burz i katastrof

Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Drodzy bracia i siostry!

W ubiegłą sobotę i niedzielę odbyłem, jak wiecie, podróż na Maltę i dziś chciałbym ją pokrótce omówić. Okazją do mojej wizyty pasterskiej była 1950. rocznica rozbicia się okrętu św. Pawła u brzegów archipelagu maltańskiego, w związku z czym przebywał on na tych wyspach przez trzy miesiące. Wydarzenie to miało miejsce ok. 60 r. i opowiadają o nim dość szczegółowo Dzieje Apostolskie (rozdziały 27-28). Podobnie jak św. Pawła, mnie również Maltańczycy przyjęli bardzo gorąco — w sposób naprawdę nadzwyczajny — i dlatego wyrażam jeszcze raz żywą i serdeczną wdzięczność prezydentowi Republiki, rządowi i innym władzom państwowym, a także dziękuję po bratersku biskupom tego kraju i wszystkim osobom, które współpracowały w przygotowaniu tego święta, jakim było spotkanie Następcy Piotra z mieszkańcami Malty. Historia tego ludu od prawie 2000 lat jest nierozerwalnie związana z wiarą katolicką, która ukształtowała jego kulturę i tradycje: mówi się, że na Malcie jest 365 kościołów, «jeden na każdy dzień roku», co stanowi widzialny znak tej głębokiej wiary!

Wszystko zaczęło się od tego wypadku: okręt, którym płynął do Rzymu Apostoł Paweł i wiele innych osób, po 14 dniach żeglugi, popychany przez wiatr, osiadł na mieliźnie w pobliżu Malty. Z tego względu po bardzo serdecznym spotkaniu z prezydentem Republiki w stolicy — Valletcie — gdzie zostałem radośnie powitany również przez licznie zgromadzoną młodzież, natychmiast udałem się z pielgrzymką do tzw. Groty św. Pawła w Rabacie na niezwykłą chwilę modlitwy. Tam też miałem możność spotkać się z liczną grupą maltańskich misjonarzy. Kiedy myślimy o tym, w jaki sposób ziarno Ewangelii dotarło na ten mały archipelag w środku Morza Śródziemnego, wielkim zdumieniem napełnia nas tajemniczy plan Bożej Opatrzności: budzi on pragnienie dziękowania Panu, a także św. Pawłowi, który pośród gwałtownej burzy zachował ufność i nadzieję oraz napełnił nimi również towarzyszy podróży. Dzięki tej katastrofie, a ściślej dzięki temu, że św. Paweł przebywał potem na Malcie, powstała żarliwa i wytrwała wspólnota chrześcijańska, która po dwóch tysiącach lat wciąż jest wierna Ewangelii i stara się zgodnie z nią rozwiązywać złożone problemy współczesnej epoki. Naturalnie nie jest to zawsze łatwe ani oczywiste, ale mieszkańcy Malty potrafią znaleźć w chrześcijańskiej wizji życia odpowiedź na nowe wyzwania. Znakiem tego jest na przykład zachowanie niezłomnego szacunku dla życia jeszcze nie narodzonego i dla świętości małżeństwa, o czym świadczy niewprowadzenie aborcji i rozwodu do ustawodawstwa waszego kraju.

Moja podróż miała zatem na celu utwierdzenie w wierze Kościoła, który jest na Malcie, bardzo żywotnego, zwartego i wyraźnie obecnego na terytorium Malty i Gozo. Cała ta wspólnota spotkała się we Florianie na placu Spichlerzy, przed kościołem św. Publiusza, gdzie z wielkim zaangażowaniem uczestniczyła w Mszy św., którą odprawiłem. Radością i otuchą napełniło mnie szczególne ciepło tego ludu, który sprawia wrażenie, że jest jedną wielką rodziną, zjednoczoną przez wiarę i chrześcijańską wizję życia. Po tej Mszy św. spotkałem się z kilkoma osobami, które padły ofiarą nadużyć ze strony duchownych. Złączyłem się z nimi w cierpieniu i wzruszającej modlitwie oraz zapewniłem o działaniach Kościoła.

Jeśli Malta sprawia wrażenie wielkiej rodziny, nie należy sądzić, że ze względu na jej położenie geograficzne społeczeństwo jest «odizolowane» od świata. Tak nie jest, i świadczą o tym na przykład kontakty, które Malta utrzymuje z różnymi krajami, i fakt, że w wielu krajach pracują maltańscy kapłani. Rodziny i parafie na Malcie potrafiły bowiem wychować licznych młodych ludzi w taki sposób, by mieli poczucie Boga i zmysł Kościoła, dlatego też wielu z nich wielkodusznie odpowiedziało na powołanie Jezusa i zostało kapłanami. Wielu z nich wybrało działalność misyjną ad gentes w odległych krajach, jako spadkobiercy św. Pawła, któremu duch apostolski nakazywał nieść Ewangelię tam, gdzie jeszcze nie dotarła. Ten właśnie aspekt uwypukliłem, mówiąc, że «wiara umacnia się, gdy jest przekazywana!» (Redemptoris missio, 2). Ta wiara jest pniem, na którym Malta się rozwinęła, a teraz się otwiera na różne rzeczywistości ekonomiczne, społeczne i kulturowe i wnosi w te dziedziny swój cenny wkład.

Oczywiście, na przestrzeni wieków Malta często musiała się bronić — widać to po fortyfikacjach. Strategiczne położenie małego archipelagu naturalnie przyciągało uwagę różnych potęg politycznych i wojskowych. Najgłębszym powołaniem Malty jest jednak chrześcijaństwo, a zatem powszechna misja pokoju! Słynny krzyż maltański, który każdemu kojarzy się z tym krajem, widniał na flagach wielokrotnie powiewających tam, gdzie toczyły się konflikty i walki, ale dzięki Bogu nigdy nie stracił swego najbardziej autentycznego i trwałego znaczenia: jest on znakiem miłości i pojednania, a takie jest prawdziwe powołanie narodów, które przyjmują i przyswajają sobie przesłanie chrześcijańskie!

Jako miejsce, gdzie w naturalny sposób krzyżują się drogi, Malta znajduje się na szlaku migracji: mężczyźni i kobiety, jak kiedyś św. Paweł, docierają do brzegów Malty, niekiedy uciekając od trudnych warunków życia, przemocy i prześladowań, co pociąga za sobą naturalnie złożone problemy o charakterze humanitarnym, politycznym i prawnym, których rozwiązanie nie jest łatwe, ale należy do niego dążyć niestrudzenie i wytrwale, koordynując wysiłki na poziomie międzynarodowym. Tak należy postępować we wszystkich krajach, które mają głęboko wpisane w konstytucjach i kulturach wartości chrześcijańskie.

Wyzwanie, jakie stanowi wpisywanie w złożoną współczesność niezmiennych wartości Ewangelii, jest fascynujące dla wszystkich, a zwłaszcza dla młodzieży. Młode pokolenia bardziej tego potrzebują, i dlatego chciałem, aby również na Malcie, mimo że moja wizyta była krótka, nie zabrakło spotkania z młodzieżą. Był to moment głębokiego i żywego dialogu, któremu dodało piękna otoczenie — port w Valletcie — i entuzjazm młodych. Nie mogłem nie przypomnieć im tego, co w młodości przeżył św. Paweł: było to doświadczenie wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju, przemawiające jednak do młodych pokoleń w każdej epoce z uwagi na radykalną przemianę, jaka w nim nastąpiła po spotkaniu z Jezusem zmartwychwstałym. Patrzyłem zatem na młodzież Malty jako na potencjalnych «spadkobierców» duchowej przygody św. Pawła, tak jak on powołanych do odkrycia piękna Bożej miłości, ofiarowanej nam w Jezusie Chrystusie; do przyjęcia tajemnicy Jego krzyża; do zwyciężania w chwilach próby i udręki, do tego, by nie lękać się życiowych burz i katastrof, bo zamysł Bożej miłości jest większy także od burz i katastrof.

Drodzy przyjaciele, takie jest — mówiąc syntetycznie — przesłanie, jakie zawiozłem na Maltę. Jak już wspomniałem, bardzo wiele również otrzymałem od tego Kościoła, od tego ludu pobłogosławionego przez Boga, który potrafił w skuteczny sposób współpracować z Jego łaską. Niech za wstawiennictwem św. Pawła Apostoła, św. Jerzego Preczy, kapłana, pierwszego maltańskiego świętego, i Najświętszej Maryi Panny, którą wierni mieszkańcy Malty i Gozo otaczają tak wielkim nabożeństwem, lud ten wciąż wzrasta w pokoju i dobrobycie.

Do Polaków:

Pozdrawiam serdecznie pielgrzymów polskich. Kościół w Polsce obchodzi w tych dniach Tydzień Biblijny pod patronatem Dzieła Biblijnego im. Jana Pawła II. Życzę, byście napełnili wasze życie Ewangelią. Niech Chrystus — «Słowo Boga» (Ap 19, 13) — błogosławi wam wszystkim, waszym rodzinom, waszej Ojczyźnie. W Nim szukajcie światła, pociechy i mocy. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie trzeba się lękać burz i katastrof
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.