Papieskie spotkanie z niezłomnym księdzem
Papież Franciszek zaprosił do Watykanu kolumbijskiego kapłana, którego przemytnicy narkotyków próbowali zabić, ponieważ wyrywał spod ich wpływu dzieci ulicy. Miało to miejsce w Wenezueli gdzie ks. Horacio Nelson Zúñiga de la Parra od lat pracuje niosąc pomoc porzuconym dzieciom i młodocianym przestępcom.
Po bestialskim pobiciu kijami bejsbolowymi, kapłan przez kilka godzin leżał na ulicy w kałuży krwi, ponieważ nikt z przechodniów nie miał odwagi mu pomóc. Po czterdziestu dniach wybudził się ze śpiączki i na wpół sparaliżowany wrócił do swych podopiecznych. Dziś ks. Horacio kończy 45 lat. Wczoraj z tej okazji spotkał się z Papieżem Franciszkiem i koncelebrował z nim poranną Mszę.
"W lipcu wysłaliśmy do Papieża list opisując historię Horacio i prosząc, by zechciał udzielić mu swego błogosławieństwa na dalszą pracę. Nikt nie spodziewał się, że Franciszek zaprosi nas na Mszę" - opowiada matka kapłana. Wyznaje, że Papież wyraził podziw dla jego ogromnej odwagi oraz wielkiej miłości do ludzi, którym posługuje z narażeniem życia.
Sam ks. Horacio podkreśla, że wraca do swych podopiecznych umocniony. "Franciszek nadał nowy sens tej odrobinie krwi, którą przelałem dla Chrystusa" - powiedział bohaterski duchowny. Przypomniał zarazem, że jego przypadek nie jest odosobniony. W Kolumbii i Wenezueli wielu księży zapłaciło życiem za próbę wyrwania z ulicy dzieci i młodzieży. To zaangażowanie nie podoba się m.in. handlarzom bronią i przemytnikom narkotyków, którzy żerując na ich nieszczęściu czynią z nich młodocianych przestępców, zmuszają do kradzieży, handlu narkotykami czy wręcz wykonywania morderstw na zlecenie.
Na spotkanie z Papieżem ks. Horacio przyszedł o lasce, ponieważ po pobiciu wciąż ma problemy z chodzeniem i mówieniem. Mimo tych ograniczeń wciąż pracuje wśród potrzebujących, kierując obecnie w La Guira diecezjalną szkołą dla dzieci ulicy. Po wzbudzeniu się ze śpiączki, jak opowiada jego matka, powiedział: "Próbowali mi was odebrać, ale im się to nie udało, i nigdy im się nie uda".
Skomentuj artykuł