Papież: niech Morze Śródziemne będzie obszarem pokoju, sprawiedliwości i gościnności

(fot. PAP/EPA/DONATO FASANO)
KAI / ml

Niech region ten będzie miejscem pokoju, braterstwa i gościnnego przyjmowania imigrantów, niech zapanują tu sprawiedliwość i pomyślność dla wszystkich – życzył Franciszek biskupom z państw basenu Morza Śródziemnego, uczestniczącym w międzynarodowym spotkaniu "Morze Śródziemne granicą pokoju".

Papież spotkał się z nimi 23 lutego w bazylice św. Mikołaja w Bari na zakończenie wydarzenia, rozpoczętego 19 bm.

Przybyłego bazyliki Ojca Świętego powitali gorącymi oklaskami zgromadzeni 58 biskupów z całego regionu. W imieniu Włoskiej Konferencji Biskupiej (CEI) przemówił jej przewodniczący kard. Gualtiero Bassetti, następnie krótkie przemówienia powitalne wygłosili arcybiskup Sarajewa kard. Vinko Puljić i administrator apostolski Łacińskiego Patriarchatu Jerozolimy abp Pierbattista Pizzaballa.

DEON.PL POLECA

Następnie zabrał głos papież. Na wstępie podziękował episkopatowi Włoch za zaproponowanie tego spotkania i wszystkim przybyłym za udział w nim. Improwizując dodał, że Bari dzięki swym tradycjom i położeniu stało się "stolicą jedności". Wyraził nadzieję, że spotkanie to może być początkiem "procesu słuchania i konfrontacji, aby przyczynić się do budowania pokoju na tym kluczowym obszarze świata". Przypomniał też, że w Bari głęboko zakorzeniły się więzi między różnymi narodami, tradycjami i religiami i trwa tu nieustanny dialog ekumeniczny i międzyreligijny.

Ojciec Święty wskazał, że w regionie Morza Śródziemnego "ukształtowała się nasza cywilizacja jako wynik spotkania różnych ludów" a to jego położenie zobowiązuje mieszkające tam ludy i kultury do stałej bliskości, zachęca do pamiętania o tym, co je łączy. Zaapelował o zgodne współżycie, bo tylko ono pozwala im "cieszyć się z szans, jakie oferuje ten region z punktu widzenia bogactwa, piękna terenu i różnych tradycji ludzkich". Globalizacja jeszcze bardziej uwypukliła rolę tego obszaru jako skrzyżowania interesów i ważnych wydarzeń społecznych, politycznych, religijnych i gospodarczych. Morze Śródziemne pozostaje obszarem strategicznym, którego równowaga wywiera wpływ także na inne części świata - dodał papież.

Przypomniał użytą niegdyś przez włoskiego polityka i działacza chrześcijańskiego Giorgio La Pirę nazwę tego morza jako „wielkiego Jeziora Tyberiadzkiego”. Była to analogia między czasami, w którym żył i działał Jezus a tymi, w których żyją dzisiaj mieszkające tam narody. W tym epicentrum głębokich podziałów i konfliktów mamy dawać świadectwo jedności i pokoju. Świadomi swej wiary i przynależności do Kościoła, winniśmy zastanowić się, jaki wkład uczniowie Pana mogą oferować wszystkim ludziom obszaru śródziemnomorskiego – powiedział Franciszek.

Przekonywał, że przekaz wiary musi czerpać z dziedzictwa, przechowywanego przez ten region, strzeżonego przez żyjące tu wspólnoty chrześcijańskie. Szczególną rolę ma tu do odegrania pobożność ludowa, w której doświadczenie chrześcijańskie znajduje wyraz tyleż ważny, co niezbędny, gdyż pobożność ludu jest najczęściej wyrazem prostej i prawdziwej wiary.

Wielkie znaczenie i ogromny potencjał mają na tym obszarze również skarby artystyczne, łączące treści wiary z bogactwem kultur, z pięknem dzieł sztuki. Jest to dziedzictwo, które nieustannie przyciąga miliony turystów z całego świata i którego należy starannie strzec jako cennego spadku otrzymanego „na kredyt”, który trzeba przekazać przyszłym pokoleniom - podkreślił Ojciec Święty. Zwrócił uwagę, że na tym tle głoszenia Ewangelii nie można oddzielać od zaangażowania na rzecz dobra wspólnego i od działania w roli niestrudzonych budowniczych pokoju.

Obszarowi temu zagraża dziś wiele ognisk niestabilności i wojen, zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i w państwach Afryki Północnej oraz między różnymi grupami etnicznymi, religijnymi i wyznaniowymi. Nie możemy zapominać o stale groźnym i dalekim od rozwiązania konflikcie między Izraelczykami a Palestyńczykami - zauważył mówca.

W tym kontekście przypomniał słowa św. Jana XXIII z jego encykliki "Pacem in terris", iż wojna jest „nonsensem”, prawdziwym szaleństwem, gdyż wszystko burzy, zabija ludzi i niszczy zasoby, zamiast budować stosunki międzyludzkie i gospodarcze. "Wojny nigdy nie będzie można uważać za coś normalnego ani zaakceptować jako nieunikniony sposób uregulowania rozbieżności i sprzecznych interesów" – podkreślił Franciszek. Wskazał, że „nie ma żadnej alternatywy dla pokoju”, ponieważ wszelkie przejawy wyzysku i panowania niszczą zarówno atakujących, jak i zaatakowanych. Jest to krótkowzroczna wizja rzeczywistości, wojna pozbawia bowiem przyszłości nie tylko innych, ale także samych siebie, jest porażką wszelkich planów ludzkich i Bożego - powiedział Ojciec Święty.

Niezbędnym warunkiem wstępnym budowania pokoju, który Kościół i wszelkie instytucje cywilne muszą zawsze traktować pierwszoplanowo, jest sprawiedliwość. Jest ona łamana wtedy, gdy nie uwzględnia się potrzeb ludzi a niesprawiedliwe interesy gospodarcze przeważają nad prawami jednostek i wspólnoty. Utrudnia ją też kultura odrzucenia, traktująca ludzi, jakby byli rzeczami oraz rodząca i wzmacniająca nierówności. Papież podkreślił wkład licznych dzieł miłosierdzia, edukacji i formacji, prowadzonych przez chrześcijan w przeciwstawianiu się kulturze odrzucenia, a gdy instytucje kościelne i pojedyncze osoby wspierają opuszczonych i potrzebujących, Ewangelia zyskuje nową siłę przyciągania.

Zwrócił uwagę, że niewiele warte jest społeczeństwo, nawet wysoko rozwinięte technologicznie, jeśli nie solidaryzuje się z potrzebującymi. Głoszenie Ewangelii to przekaz takiego sposobu myślenia, w którym nie ma ostatnich, Kościół zaś, angażując się coraz aktywniej, staje się znakiem uprzywilejowanej troski o maluczkich i ubogich.

Papież wspomniał z kolei o tych, "którym w regionie Morza Śródziemnego jest najciężej", czyli o uchodźcach, uciekających przed wojną lub opuszczających swe ziemie ojczyste w poszukiwaniu życia godnego człowieka. Do wzrostu ich liczby przyczyniły się, zdaniem Franciszka, nasilające się konflikty, ale też "dramatyczne warunki klimatyczne na coraz większych obszarach". Zjawisko to, rozwijając się dynamicznie, głęboko naznaczy region Morza Śródziemnego, na które państwa i wspólnoty religijne nie mogą być nieprzygotowane - przestrzegł Ojciec Święty. Dodał, że dotyczy to zarówno krajów, do których docierają migranci, jak i rządów i Kościołów państw pochodzenia migrantów, które ubożeją wraz z wyjazdem wielu młodych – przestrzegł Ojciec Święty.

Wyraził ubolewanie, że w wielu środowiskach szerzy się poczucie obojętności, a nawet odrzucenia, a taką postawę piętnują liczne przypowieści ewangeliczne, potępiające tych, którzy zamykają się w swoim bogactwie i niezależności, nie zauważając tych, którzy wołają o pomoc. Zaczyna dominować poczucie strachu, prowadzące do obrony przed tym, co instrumentalnie przedstawia się jako inwazję. Zdaniem Franciszka retoryka konfliktu cywilizacji służy jedynie usprawiedliwieniu przemocy i podsycaniu nienawiści. a wspólnota międzynarodowa poprzestała na interwencjach zbrojnych, podczas gdy powinna budować instytucje gwarantujące równe szanse i miejsca, w których obywatele mogliby czuć się odpowiedzialnymi za dobro wspólne.

W imieniu zebranych Franciszek zaapelował do rządów o troskę o mniejszości i o wolność religijną. Prześladowania, których ofiarami są przede wszystkim wspólnoty chrześcijańskie, są raną, rozdzierającą nasze serce, która i nie może pozostawiać nas obojętnymi – dodał. Jednocześnie zapewnił, że "nigdy nie pogodzimy się z faktem, iż ci, którzy szukają nadziei drogą morską, umierają bez otrzymania pomocy lub że ci, którzy przybywają z daleka, stają się ofiarami wykorzystywania seksualnego, są niedostatecznie wynagradzani lub są wynajmowani przez mafię".

Papież przyznał, że przyjmowanie i integracja przybyszów to niełatwa sprawa, ale - dodał - wznoszenie murów przed nimi uniemożliwia im i nam dostęp do bogactwa, jakie niesie druga osoba, która zawsze stanowi okazję do rozwoju. Niechęć do komunii, wpisanej w serce człowieka i w dzieje narodów, oznacza przeciwdziałanie procesowi jednoczenia się rodziny ludzkiej – zaznaczył Franciszek.

Przypomniał, że Morze Śródziemne ma szczególne powołanie jako „kulturowo zawsze otwarte na spotkania, dialog i wzajemną inkulturację”. Położenie to stanowi zatem niezwykły potencjał, toteż nie można dopuścić, aby z powodu nacjonalizmów szerzyły się przekonania przeciwne, to znaczy, aby powstawały uprzywilejowywane państwa trudniej dostępne i bardziej odizolowane geograficznie. "Jedynie dialog pozwala się spotkać, przezwyciężyć uprzedzenia i stereotypy, lepiej poznać samych siebie" - podkreślił papież.

Wyraził nadzieję, że szczególną rolę mają tu do odegrania nowe pokolenia, gdy mają zapewniony dostęp do zasobów i warunki, aby móc czynnie tworzyć swą drogę życiową, stają się one wówczas siłą zdolną do tworzenia przyszłości i nadziei.

Ojciec Święty przypomniał też, że "dla wierzących w Ewangelię dialog ma wartość nie tylko antropologiczną, ale także teologiczną", a słuchanie swego brata to nie tylko akt miłosierdzia, ale też sposób słuchania Ducha Bożego, który z pewnością działa także w drugim człowieku i przemawia ponad granicami. Zwrócił uwagę na konieczność wypracowania teologii przyjęcia i dialogu, która na nowo odczytałaby i zaproponowała nauczanie biblijne. Należy w tym celu dokładać wszelkich starań, aby postawić pierwszy krok i nie wykluczać ziaren prawdy, powierzonych także innym - stwierdził mówca.

Przestrzegł też przed "wypaczonym przekonaniem", że przeciwstawiając się tym, którzy nie podzielają naszego przekonania, bronimy Boga. W rzeczywistości ekstremizmy i fundamentalizmy zaprzeczają godności człowieka i jego wolności religijnej, powodując upadek moralny i pobudzając do antagonistycznej koncepcji stosunków międzyludzkich - wskazał Biskup Rzymu. Z tego też powodu pilną potrzebą jest bardziej ożywione spotkanie różnych wyznań religijnych, pobudzane przez szczery szacunek i zamiary pokoju.

Przywołał w tym kontekście zawarte w podpisanym przed rokiem w Abu Zabi Dokumencie o ludzkim braterstwie stwierdzenie, iż „autentyczne nauki religii zachęcają nas do trwania zakorzenionymi w wartościach pokoju; do wspierania wartości wzajemnego zrozumienia, braterstwa ludzkiego i harmonijnego współistnienia”. Także w sprawie pomocy dla ubogich i przyjmowania migrantów można osiągnąć bardziej aktywną współpracę między grupami religijnymi i różnymi wspólnotami.

"Są to życzenia, które pragnę przekazać wam, drodzy współbracia, na zakończenie owocnego i pokrzepiającego spotkania w minionych dniach" – stwierdził w podsumowaniu Ojciec Święty. Zawierzył ich wstawiennictwu apostoła Pawła, "który jako pierwszy przepłynął Morze Śródziemne, stawiając czoła wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwom i przeciwnościom, aby nieść wszystkim Ewangelię Chrystusa". Życzył, aby jego przykład wskazywał biskupom drogi, "na których trzeba nadal radośnie i wyzwalająco angażować się na rzecz przekazywania wiary w naszych czasach".

Na zakończenie Franciszek przekazał swym słuchaczom "jako polecenie" słowa proroka Izajasza, który mimo spustoszenia Jerozolimy po wygnaniu nadal dostrzegał przyszłość pokoju i dobrobytu. Oto dzieło, jakie Pan wam powierza dla tego umiłowanego obszaru śródziemnomorskiego: odbudowa zerwanych więzi, podźwignięcie miast zniszczonych przez przemoc, sprawienie, aby rozkwitł na nowo ogród tam, gdzie dziś są ziemie jałowe, zaszczepienie nadziei tym, którzy ją utracili i zachęcenie tych, którzy zamknęli się w sobie, by nie bali się brata. Niech Pan towarzyszy waszym krokom i niech błogosławi wasze dzieło pojednania i pokoju" – zakończył swe przemówienie papież.

Oto polski tekst przemówienia Ojca Świętego:

Drodzy bracia,

Cieszę się ze spotkania z wami i jestem wdzięczny każdemu z was za przyjęcie zaproszenia Włoskiej Konferencji Biskupiej do wzięcia udziału w tym spotkaniu, które gromadzi Kościoły Morza Śródziemnego. Kiedy w swoim czasie kardynał Bassetti przedstawił mi tę inicjatywę, natychmiast ją zaakceptowałem z radością, dostrzegając w niej możliwość rozpoczęcia procesu słuchania i konfrontacji, aby przyczynić się do budowania pokoju na tym kluczowym obszarze świata. Z tego powodu chciałem być obecny i zaświadczyć o wartości tkwiącej w nowym wzorcu braterstwa i kolegialności, którego jesteście wyrazem.

Uważam za znamienną decyzję o umiejscowieniu tego spotkania w Bari – mieście tak ważnym ze względu na jego więzi z Bliskim Wschodem, a także z kontynentem afrykańskim. Jest to wymowny znak tego, jak głęboko zakorzenione są powiązania między różnymi narodami i tradycjami. Ponadto diecezja Bari od zawsze podtrzymywała dialog ekumeniczny i międzyreligijny, niestrudzenie pracując nad ustanowieniem więzi wzajemnego szacunku i braterstwa. To nie przypadek, że właśnie tutaj półtora roku temu postanowiłem spotkać się z przywódcami wspólnot chrześcijańskich Bliskiego Wschodu w ważnym momencie konfrontacji i komunii, aby pomóc Kościołom siostrzanym podążać razem i poczuć się bliższymi sobie.

W tym szczególnym kontekście zgromadziliście się, aby zastanowić się nad powołaniem i losem regionu Morza Śródziemnego, nad przekazywaniem wiary i krzewieniem pokoju. To Mare nostrum jest miejscem fizycznym i duchowym, w którym ukształtowała się nasza cywilizacja jako wynik spotkania różnych ludów. Właśnie ze względu na swe położenie morze to zobowiązuje ludy i kultury, które się z nim stykają, do stałej bliskości, zachęcając je do pamiętania o tym, co je łączy i do zapamiętania, że tylko żyjąc w zgodzie mogą cieszyć się z szans, jakie oferuje ten region z punktu widzenia zasobów, piękna terenu, różnych tradycji ludzkich.

W naszych czasach znaczenie tego obszaru nie zmalało w następstwie procesów określanych przez globalizację. Wręcz przeciwnie, globalizacja podkreśliła rolę Morza Śródziemnego jako skrzyżowania interesów i wydarzeń znaczących ze społecznego, politycznego, religijnego i gospodarczego punktu widzenia. Morze Śródziemne pozostaje obszarem strategicznym, którego równowaga wywiera swój wpływ także na inne części świata.

Można powiedzieć, że jego wymiary są odwrotnie proporcjonalne do jego wielkości, co prowadzi nas do porównania go nie tyle do oceanu, ile do jeziora, jak to już uczynił Giorgio La Pira. Nazywając je „wielkim Jeziorem Tyberiadzkim”, zasugerował on analogię między czasami Jezusa a naszymi, między środowiskiem, w którym On się poruszał, a tym, w którym żyją narody, zamieszkujące je dzisiaj. I tak, jak Jezus działał w różnorakim kontekście kultur i przekonań, tak też my umieszczamy siebie w strukturze wielowymiarowej i wielopłaszczyznowej, rozdartej podziałami i nierównościami, które powiększają niestabilność. W tym epicentrum głębokich porozrywanych linii oraz konfliktów gospodarczych, religijnych, wyznaniowych i politycznych jesteśmy wezwani do dawania świadectwa jedności i pokoju. Czynimy to, wychodząc od naszej wiary i przynależności do Kościoła, zadając sobie pytanie, jaki wkład, jako uczniowie Pana, możemy oferować wszystkim mężczyznom i kobietom obszaru śródziemnomorskiego.

Przekazywanie wiary musi czerpać owoce z dziedzictwa, które przechowuje region śródziemnomorski. Jest to spuścizna strzeżona przez wspólnoty chrześcijańskie, ożywiane katechezą i sprawowaniem sakramentów, kształtowaniem sumienia oraz osobistym i wspólnotowym słuchaniem Słowa Pańskiego. W szczególności w pobożności ludowej doświadczenie chrześcijańskie znajduje wyraz równie ważny, jak nieodzowny: doprawdy pobożność ludu jest najczęściej wyrazem prostej i prawdziwej wiary.

Na tym obszarze zasobem o ogromnym potencjale są również skarby artystyczne, które łączą treści wiary z bogactwem kultur, z pięknem dzieł sztuki. Jest to dziedzictwo, które nieustannie przyciąga miliony turystów z całego świata i należy go starannie strzec jako cennego spadku otrzymanego „na kredyt”, który trzeba przekazać przyszłym pokoleniom.

Na tym tle głoszenie Ewangelii nie może być oddzielone od zaangażowania na rzecz dobra wspólnego i pobudza nas do działania w roli niestrudzonych budowniczych pokoju. Dziś obszarowi śródziemnomorskiemu zagraża wiele ognisk niestabilności i wojen, zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i w różnych państwach Afryki Północnej, a także między różnymi grupami etnicznymi, religijnymi i wyznaniowymi. Nie możemy zapominać o wciąż nierozwiązanym konflikcie między Izraelczykami a Palestyńczykami, który grozi niesprawiedliwymi rozwiązaniami, a zatem zapowiadającymi nowe kryzysy.

Wojna, która kieruje zasoby materialne na zakup broni i na wysiłek zbrojny, odciągając je od żywotnych czynności społeczeństwa, takich jak wsparcie rodzin, służba zdrowia i oświata, jest „nonsensem”, zgodnie ze słynnym wyrażeniem św. Jana XXIII (enc. "Pacem in terris", 127). Innymi słowy, jest prawdziwym szaleństwem, ponieważ szaleństwem jest niszczenie domów, mostów, fabryk, szpitali, zabijanie ludzi i niszczenie zasobów, zamiast budowania stosunków międzyludzkich i gospodarczych. Jest to obłęd, z którym nie możemy się pogodzić: wojny nigdy nie będzie można uważać za coś normalnego ani zaakceptować jako nieunikniony sposób uregulowania rozbieżności i sprzecznych interesów.

Ostatecznym celem każdego społeczeństwa ludzkiego pozostaje pokój tak bardzo, że można powtórzyć, iż „nie ma żadnej alternatywy dla pokoju” . Nie ma jakiejkolwiek rozsądnej alternatywy dla pokoju, ponieważ wszelki projekt wyzysku i panowania szpeci zarówno atakujących, jak i zaatakowanych. Ujawnia też krótkowzroczną koncepcję rzeczywistości, zważywszy, że pozbawia on przyszłości nie tylko innych, ale także samych siebie. Wojna jawi się jako porażka wszelkiego planu ludzkiego i Bożego: wystarczy odwiedzić jakieś miejsce lub miasto będące widownią konfliktów, aby zdać sobie sprawę z tego, że z powodu nienawiści ogród zamienia się w nieużytek i odludzie, a ziemski raj w piekło.

Niezbędnym warunkiem wstępnym budowania pokoju, który Kościół i wszelkie instytucje cywilne muszą zawsze uważać za priorytet, jest sprawiedliwość. Jest ona łamana tam, gdzie nie uwzględnia się potrzeb ludzi i gdzie niesprawiedliwe interesy gospodarcze przeważają nad prawami jednostek i wspólnoty. Sprawiedliwość utrudnia również kultura odrzucenia, która traktuje ludzi tak, jakby byli rzeczami oraz rodzi i wzmacnia nierówności, tak że nad brzegami tego samego morza żyją społeczeństwa obfitości i takie, w których wielu walczy o przetrwanie. Do przeciwstawienia się takiej kulturze zdecydowanie przyczyniają się niezliczone dzieła miłosierdzia, edukacji i formacji, prowadzone przez wspólnoty chrześcijańskie. I za każdym razem, gdy diecezje, parafie, stowarzyszenia, wolontariusze lub poszczególne osoby starają się wspierać opuszczonych lub potrzebujących pomocy, Ewangelia zyskuje nową atrakcyjność.

W dążeniu do dobra wspólnego - które jest innym imieniem pokoju - należy przyjąć kryterium wskazane przez tegoż La Pirę: kierujcie się „oczekiwaniami ludzi ubogich” . Zasada ta, której nigdy nie można odkładać na podstawie wyrachowania lub z powoływaniem się na niestosowność, jeśli jest traktowana poważnie, pozwala na radykalną zmianę antropologiczną, która czyni wszystkich bardziej ludzkimi.

Na co się zresztą zda społeczeństwo osiągające nieustannie nowe wyniki technologiczne, ale stające się mniej solidarne wobec potrzebujących? Wraz z głoszeniem Ewangelii przekazujemy natomiast logikę, w której nie ma ostatnich, i staramy się, aby Kościół, przez coraz aktywniejsze zaangażowanie stawał się znakiem uprzywilejowanej troski o maluczkich i ubogich, ponieważ „niezbędne są dla ciała te członki, które uchodzą za słabsze” (1 Kor 12,22) i „gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki” (1 Kor 12,26).

Wśród tych, którym w regionie Morza Śródziemnego jest najciężej, są osoby uciekające przed wojną lub opuszczające swe ziemie w poszukiwaniu życia godnego człowieka. Liczba tych braci – zmuszonych do porzucenia osób ukochanych i ojczyzny oraz narażonych na skrajną biedę – powiększyła się ze względu na narastanie konfliktów oraz z powodu dramatycznych warunków klimatycznych i środowiskowych na coraz większych obszarach. Łatwo jest przewidzieć, że zjawisko to, ze swą dziejową dynamiką, głęboko naznaczy region Morza Śródziemnego, na które państwa i wspólnoty religijne nie mogą być nieprzygotowane. Dotyczy to krajów, przez które przechodzą przepływy migracyjne i będących miejscem przeznaczenia, ale też rządów i Kościołów państw pochodzenia migrantów, których przyszłość ubożeje wraz z wyjazdem wielu młodych.

Zdajemy sobie sprawę, że w różnych kontekstach społecznych upowszechniło się poczucie obojętności, a nawet odrzucenia, co każe myśleć o postawie piętnowanej w wielu przypowieściach ewangelicznych, o tych, którzy zamykają się w swoim bogactwie i niezależności, nie zauważając tych, którzy czy to słowami czy po prostu swoim stanem ubóstwa wołają o pomoc. Toruje sobie drogę poczucie strachu, prowadzące do wznoszenia obrony przed tym, co instrumentalnie przedstawia się jako inwazję. Retoryka konfliktu cywilizacji służy jedynie usprawiedliwieniu przemocy i podsycaniu nienawiści. Niedomagania lub, w każdym razie, słabość polityki i sekciarstwo są przyczynami radykalizmów i terroryzmu. Wspólnota międzynarodowa poprzestała na interwencjach zbrojnych, podczas gdy powinna budować instytucje gwarantujące równe szanse i miejsca, w których obywatele mogliby czuć się odpowiedzialnymi za dobro wspólne.

Ze swej strony, bracia, zabieramy głos, aby prosić rządy o troskę o mniejszości i o wolność religijną. Prześladowania, których ofiarami są przede wszystkim, ale nie tylko, wspólnoty chrześcijańskie, są raną, rozdzierającą nasze serce, która i nie może pozostawiać nas obojętnymi.

Jednocześnie nigdy nie pogodzimy się z faktem, iż ci, którzy szukają nadziei drogą morską, umierają bez otrzymania pomocy lub że ci, którzy przybywają z daleka, stają się ofiarami wykorzystywania seksualnego, są niedostatecznie wynagradzani lub są wynajmowani przez mafię.

Oczywiście gościnność i godna integracja to etapy niełatwego procesu; trudno sobie jednak wyobrazić stawienie mu czoła przez wznoszenie murów. W ten sposób uniemożliwia się raczej dostęp do bogactwa, jakie niesie druga osoba, która zawsze stanowi okazję do rozwoju. Kiedy wyrzekamy się pragnienia komunii, wpisanego w serce człowieka i w dzieje narodów, to przeciwdziałamy procesowi jednoczenia się rodziny ludzkiej, który już wytycza sobie drogę pośród tysięcy przeciwności.

W tej dziedzinie Morze Śródziemne ma szczególne powołanie: jest to morze wymieszania, „kulturowo zawsze otwarte na spotkania, dialog i wzajemną inkulturację”. Położenie nad Morzem Śródziemnym stanowi zatem niezwykły potencjał: nie pozwólmy, aby z powodu ducha nacjonalistycznego szerzyło się przekonania przeciwne, to znaczy, aby były uprzywilejowywane państwa trudniej dostępne i bardziej odizolowane geograficznie. Jedynie dialog pozwala się spotkać, przezwyciężyć uprzedzenia i stereotypy, lepiej poznać samych siebie.

Pod tym względem szczególną szansę stanowią nowe pokolenia, gdy jest im zapewniony dostęp do zasobów i znajdują się w warunkach, aby stać się czynnymi twórcami swej drogi życiowej: wówczas okazują się siłą zdolną do rodzenia przyszłości i nadziei. Osiągnięcie tego jest możliwe tylko tam, gdzie jest akceptacja nie powierzchowna, lecz szczera i życzliwa, praktykowana przez wszystkich i na wszystkich poziomach, na codziennej płaszczyźnie stosunków międzyludzkich, a także na poziomie politycznym i instytucjonalnym, oraz krzewiona przez twórców kultury i tych, którzy ponoszą większą odpowiedzialność za kształtowanie opinii publicznej.

Dla tych, którzy wierzą w Ewangelię, dialog ma wartość nie tylko antropologiczną, ale także teologiczną. Słuchanie brata jest nie tylko aktem miłosierdzia, ale także sposobem słuchania Ducha Bożego, który z pewnością działa także w drugim człowieku i przemawia ponad granicami, w jakich często usiłujemy ujarzmiać prawdę. Znamy ponadto wartość gościnności: „przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę” (Hbr 13,2).

Konieczne jest wypracowanie teologii przyjęcia i dialogu, która na nowo odczytałaby i zaproponowała nauczanie biblijne. Można ją wypracować jedynie wówczas, jeśli dołożymy wszelkich starań, aby uczynić pierwszy krok i nie będziemy wykluczali ziaren prawdy, powierzonych także innym. W ten sposób konfrontacja treści różnych wyznań może dotyczyć nie tylko prawd, w które wierzymy, ale także szczególnych tematów, które stają się punktami kluczowymi całej doktryny.

Nazbyt często historia przeżywała sprzeczności i walki oparte na wypaczonym przekonaniu, że przeciwstawiając się tym, którzy nie podzielają naszego przekonania, bronimy Boga. W rzeczywistości ekstremizmy i fundamentalizmy zaprzeczają godności człowieka i jego wolności religijnej, powodując upadek moralny i pobudzając do antagonistycznej koncepcji stosunków międzyludzkich. Z tego też powodu pilną potrzebą jest bardziej ożywione spotkanie różnych wyznań religijnych, pobudzane przez szczery szacunek i zamiary pokoju.

Spotkanie takie wynika ze świadomości, określonej w Dokumencie o ludzkim braterstwie, podpisanym w Abu Zabi, że „autentyczne nauki religii zachęcają nas do trwania zakorzenionymi w wartościach pokoju; do wspierania wartości wzajemnego zrozumienia, braterstwa ludzkiego i harmonijnego współistnienia”. Także w sprawie pomocy dla ubogich i przyjmowania migrantów można osiągnąć bardziej aktywną współpracę między grupami religijnymi i różnymi wspólnotami, tak aby konfrontację ożywiały wspólne cele i aby towarzyszyło jej czynne zaangażowanie. Ci, którzy razem trudzą się, by budować pokój i praktykować gościnność, nie będą już mogli zwalczać się z powodu wiary, ale pójdą drogami konfrontacji pełnej szacunku, wzajemnej solidarności, dążenia do jedności.

Są to życzenia, które pragnę przekazać wam, drodzy współbracia, na zakończenie owocnego i pokrzepiającego spotkania w minionych dniach. Zawierzam was wstawiennictwu apostoła Pawła, który jako pierwszy przepłynął Morze Śródziemne, stawiając czoła wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwom i przeciwnościom, aby nieść wszystkim Ewangelię Chrystusa: niech jego przykład wskazuje wam drogi, na których trzeba nadal radośnie i wyzwalająco angażować się na rzecz przekazywania wiary w naszych czasach.

Jako polecenie przekazuję wam słowa proroka Izajasza, aby dawały nadzieję i przekazywały siłę wam i każdej z waszych wspólnot. W obliczu spustoszenia Jerozolimy po wygnaniu prorok nadal dostrzegał przyszłość pokoju i dobrobytu: „Zabudują prastare rumowiska, podniosą z gruzów dawne budowle, odnowią miasta zburzone, świecące pustkami od wielu pokoleń” (Iz 61,4) ). Oto dzieło, jakie Pan wam powierza dla tego umiłowanego obszaru śródziemnomorskiego: odbudowa zerwanych więzi, podźwignięcie miast zniszczonych przez przemoc, sprawienie, aby rozkwitł na nowo ogród tam, gdzie dziś są ziemie jałowe, zaszczepienie nadziei tym, którzy ją utracili i zachęcenie tych, którzy zamknęli się w sobie, by nie bali się brata. Niech Pan towarzyszy waszym krokom i niech błogosławi wasze dzieło pojednania i pokoju.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Papież: niech Morze Śródziemne będzie obszarem pokoju, sprawiedliwości i gościnności
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.