Sport to sposób na wychowanie i ewangelizację

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl))
Radio Watykańskie / CTV / mh

Idźcie na całość. W życiu nie zadawalajcie się przeciętnym remisem, nie bądźcie letni. Zawsze dążcie do zwycięstwa - apelował Papież podczas spotkania z włoskimi klubami i stowarzyszeniami sportowymi. Franciszek zauważył, że w życiu tak jak w sporcie trzeba iść na całość. Dotyczy to również relacji z Bogiem. Życie trzeba poświęć temu, co liczy się naprawdę i trwa na zawsze. W tym kontekście Ojciec Święty prosił zebranych o modlitwę w jego intencji, aby i on mógł grać w ten sposób aż do końca, aż do chwili, kiedy Pan Bóg powoła go do siebie.

Franciszek wskazał na istotną rolę sportu w życiu chrześcijańskim.

"Tak wielu wychowawców, księży i sióstr zaczynało właśnie od sportu, by dojrzeć do swej życiowej i chrześcijańskiej misji - powiedział Ojciec Święty. - Tak wiele waszych stowarzyszeń sportowych powstało i nadal działa w cieniu kościelnych dzwonnic, przy oratoriach, z kapłanami i zakonnicami. To piękne, kiedy w parafii jest grupa sportowa. Kiedy jej nie ma, w parafii czegoś brakuje, nieprawdaż. Ale ta grupa sportowa musi mieć dobre fundamenty, na miarę wspólnoty chrześcijańskiej, inaczej, lepiej, żeby jej w ogóle nie było! Sport we wspólnocie może być doskonałym narzędziem misyjnym, bo sprawia, że Kościół może być blisko każdego człowieka, aby mu pomóc być lepszym i spotkać Jezusa Chrystusa".

Ojciec Święty wiele miejsca poświęcił wychowawczej roli sportu. Jest on jednym z elementów, które pozwalają uniknąć patologii społecznych w nowych pokoleniach.

"Sport jest dla młodzieży drogą wychowania, jedną z trzech, obok szkoły, i pracy - powiedział Papież. - Jeśli będą istnieć te trzy drogi, to zapewniam was, nie będzie narkomani, nie będzie nadużywania alkoholu. Bo szkoła, sport i praca cię rozwija, niesie na przód. Nie zapominajcie o tym. Wam, działaczom sportowym, wam liderom, ludziom polityki przypominam o tym: edukacja, sport i miejsca pracy".

Okazją do dzisiejszego zlotu sportowców w Watykanie było 70-lecie Włoskiego Centrum Sportowego, isntytucji zrzeszającej kluby i organizacje sportowe o inspiracji chrześcijańskiej. Już od rana okolice Watykanu zmieniły się nie do poznania. Ulica prowadząca na plac św. Piotra - Via della Conciliazzione - została przemieniona w małe miasteczko sportowe. Pojawiły się boiska do koszykówki czy siatkówki, a nawet maty do judo i karate. Szacuje się, że w jubileuszowym festynie i spotkaniu z Papieżem uczestniczyło od 50 do 100 tys. osób.

 

Więcej»

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sport to sposób na wychowanie i ewangelizację
Komentarze (5)
M
misjonarz
8 czerwca 2014, 22:47
Wyjaśnie jeszcze pewne "meritum", ale o zdrowiu człowieka decyduje tzw. wskaźnik Vo 2 max (max. pochłanianie tlenu), ten wskaźnik mówi o tym, jak długo i z jaką mocą możemy wykonywać pewne aktywności ruchowe. Mówi on też o tym z jaką prędkością możemy biegać, jednak nie jest tak zawsze, bo wiadomo, że 2 osobników o takim samym Vo 2 max może się radykalnie różnić w prędkości biegu. Tak więc np. maratończyk może mieć zbliżone lub nawet mniejsze Vo 2 max w stosunku do wioślarza, ale będzie powiedzmy 2 razy szybciej od niego biegał, jednak gdyby maratończyk wsiadł do łodzi, to byłoby z nim kiepsko. Nie ma więc co się zachwycać wynikami specjalistów, np. maratończyków, gdyż to, że on tak biega jest subiektywne, chociaż obiektywnie szybko biega w przestrzeni (najlepsi, nawet 20 km. / h). Zachodzi więc pytanie, czy normalny człowiek powinien się wzorować na maratończyku albo na wioślarzu ? No nie powinien, bo wiadomo, że normalny człek nigdy nie dojdzie do takiej formy i wyników, jak sportowiec, ale może jakoś dążyć, żeby uśrednić to, czyli np. dojść do max. 10 do 12 / h. i np. wiosłowania przez 5 ze swoim tempem. Gdy do tego będzie dążył, to podniesie mu się znacznie Vo2 max i tym samym będzie zdrowszy. Takich aktywności, normalny człowiek może sobie wymyślać do woli, ale niech pamięta, że dla niego startowanie w zawodach, to tylko przyjemność i jakaś satasfyakcja a nie wynik sportowy. Dlaczego więc wciąż i wciąż mówi się o tym sporcie ? Odpowiedź jest prosta, bo sport jest medialny i tym samym "na topie". No i właśnie, medialność, to jakaś sława lub pragnienie jej, tylko pytanie czemu to ma służyć ?
M
misjonarz
8 czerwca 2014, 22:30
Mam dużo pytań :-), ale dlaczego wciąż panuje przekonanie, że "sport to zdrowie" ? No pewnie, że uprawianie jakichś dyscyplin sportowych daje korzyści, ale przeważnie jest troszkę inaczej "przez sport do kalectwa" i dlatego nie jestem zwolennikiem sportu, chociaż czasem czymś się fascynuję, np. koszykówką. Jednak jest różnica między sportem a rekreacją a różnica polega na specjalizacji. Przy sporcie istnieje specjalizacja w danej dziedzinie a przy rekreacji, może być taki "misz masza". Ja to preferuję i to daje mi zdrowie, pomimo tego, że już w życiu w wyniku nacisku na pewne dyscypliny nabawiłem się mocnych kontuzji. Pomimo wszystko te kontuzje nie wykluczają mnie z rekreacji (chociaż jest to ryzykowne - mój stan kolana nie pozwala np. na: bieganie, skakanie). Pomimo wszystko biegam :-), czasem lekko skaczę i preferuję różne aktywności, od rowera, po pływanie, od wędrówek górskich, po spacery, od ćwiczeń gimnastycznych po ćwiczenie znacznie siłowe. To powoduje mój wszechstronny rozwój a kontuzje lubią się dosyć szybko zaleczać :-). Naprawdę :-), ostatnio naderwałem m. płaszczkowaty, co nie pozwalało mi na bieganie, ale już się uspokoiło i mogę biegać :-). Tak więc zdrowa aktywność i wszechstronność pozwala się rozwijać a nie tylko powiem w przenośni "głupie gonienie za piłką", dlatego apeluję - nie specjalizujmy się, tylko uprawiajm rekreację.
J
Jan
8 czerwca 2014, 11:53
Dzisiejsza uroczystość Zesłania Ducha Świętego na żywo była transmitowana w TV Trwam i nadal do obejrzenia na portalu TV Trwam i Radia Maryja
A
Auge
8 czerwca 2014, 09:18
Jest w tym sporo racji, szkoda tylko, że dla polskich katolików (mam tu na myśli różne duszpasterstwa itp.) synonimem ewangelizacji przez sport musi być zawsze piłka nożńa ;)
8 czerwca 2014, 11:46
E! ;) I w szkole średniej, i na studiach potknęłam się w środowiskach katolickich o siatkówkę :-)  Dużo w tym racji w każdym razie.