Włoski pastor: luteranie też boją się ekumenizmu
Na ekumeniczną odwagę Franciszka podejrzliwie patrzy niewielka, lecz wojownicza część świata katolickiego, która oskarża go o "wyprzedaż doktryny". Ale oporu przeciw dialogowi nie brakuje także w świecie luterańskim - uważa dziekan Kościoła Ewangelicko-Luterańskiego we Włoszech, pastor Heiner Abbas Bludau.
Skomentował on wywiad Franciszka dla dziennika "Avvenire" z 18 listopada. Kulminacją tego nowego etapu była wizyta Biskupa Rzymu w Lund, gdzie rozpoczęto obchody 500-lecia reformacji.
Pastor Bludau dostrzega dwa ważne owoce papieskiej podróży do Szwecji. Przede wszystkim już sam fakt, że się odbyła, ma znaczenie nie tylko symboliczne, ale także realne.
- Pamiętajmy, że Franciszek jest głową Kościoła, którego różni przedstawiciele jeszcze kilka lat temu twierdzili, że katolicy nie mają czego świętować z okazji 500-lecia reformacji. A dziś z uczuciami braterstwa i wdzięczności patrzymy na udział Franciszka w inauguracji Jubileuszu Reformacji - zauważył luterański duchowny.
Ale szwedzka podróż papieża była znacząca także z innego powodu. - Jest tak, jakby po dziesięcioleciach owoce Soboru Watykańskiego II, które były - proszę wybaczyć mocne określenie - "zamrożone", teraz okazały się silnymi i znaczącymi impulsami na wspólnej drodze wiary - zaznaczył pastor Bludau.
We wspomnianym wywiadzie dla "Avvenire" Ojciec Święty, podejmując treści wspólnej deklaracji katolicko-luterańskiej, podpisanej w Lund, wskazał na konieczność dawania widzialnego ekumenicznego świadectwa w obszarach praktycznych, okazując tym "miłość duszpasterską", w czym niektórzy dostrzegli niedostateczne uznanie dla dialogu teologicznego. Tymczasem, według dziekana Kościoła Ewangelicko-Luterańskiego we Włoszech, dawanie wspólnego świadectwa i pomaganie potrzebującym zawsze musi się dokonywać w odniesieniu "do centrum wiary, do orędzia Ewangelii".
- Ten, kto to robi, nie lekceważy ani tym bardziej nie deprecjonuje teologii, wręcz przeciwnie: odwołuje się się do jej najważniejszych podstaw. Trzeba pamiętać, że teologia powinna służyć za przewodnika w praktyce dnia codziennego i w dzisiejszym świecie - podkreślił pastor Bludau.
Zauważył, że na ekumeniczną odwagę Franciszka podejrzliwie patrzy niewielka, lecz wojownicza część świata katolickiego, która oskarża go o "wyprzedaż doktryny". Ale oporu przeciw dialogowi nie brakuje także w świecie luterańskim.
- Uważam, że nie można tu mówić o wyprzedawaniu doktryny, chodzi raczej o odwoływanie się do najważniejszych spraw wiary, które zresztą łączą luteran i katolików. Mam jednak świadomość, że Kościoły zbudowane są także z reguł, struktur i zwyczajów, i rozumiem, że nadanie większego znaczenia temu, co stanowi centrum wiary może wywoływać lęk. Czasem dzieje się to zresztą także w świecie luterańskim. Niektórzy boją się, że zmiana jest zdradą własnego Kościoła i że ryzykuje się zagubieniem własnej tożsamości. Ale tak nie jest. Nie wolno bać się ciągłego reformowania się w oparciu o centrum wiary, aby dawać chrześcijańskie świadectwo, ukazujące drogę ku przyszłości, odpowiadającej dobrej nowinie Ewangelii - powiedział luterański duchowny.
Jego zdaniem "w tej chwili jedność nie jest celem do osiągnięcia, lecz drogą, którą się idzie razem". - Nie możemy więc myśleć jedynie o dyskusjach, negocjacjach i dokumentach teologicznych, choć są ważne dla prowadzenia wszystkich wierzących wspólną drogą. Na przykład uważam, że z teologicznego punktu widzenia pierwszorzędne znaczenie ma zajęcie się tematem gościnności eucharystycznej, gdyż możliwość uczestnictwa katolika w Wieczerzy Pańskiej i przyjmowania Eucharystii przez protestanta wzmocniłyby wzajemne zaangażowanie na tej wspólnej drodze.
Ale równie ważna jest praktyka wspólnej diakonii na rzecz ubogich i dawania wspólnego świadectwa o Jezusie Chrystusie w naszym coraz bardziej zsekularyzowanym świecie. Powiedziałbym, że niedawna podróż papieża do Lund powinna być rozpatrywana i oceniana właśnie w świetle znaczenia tej wspólnej praktyki - stwierdził pastor Bludau.
Skomentuj artykuł