Sudan: Kościół wobec wyzwań secesji Południa

(fot. EPA/MOHAMED MESSARA)
Radio Watykańskie

Jednym z problemów, którym będą musiały stawić czoła władze nowopowstałego państwa, są uchodźcy masowo napływający z Północy. „Kiedy minie euforia związana z niepodległym bytem, trzeba będzie zmierzyć się z twardą rzeczywistością – mówi bp Macram Max Gassis. – Na Południu nie ma szkół, szpitali, brak nawet domów, w których mogliby zamieszkać. Przybysze praktycznie przywożeni są ciężarówkami i wysadzani w szczerym polu”.

Hierarcha przypomina, że tylko w samym Chartumie mieszka ok. 4 mln południowych Sudańczyków, którzy mogą zdecydować się na powrót w rodzinne strony. To wszystko, jak dodaje, może być zapowiedzią ogromnej tragedii humanitarnej.

Pojawiające się obawy nie przysłaniają zarazem nadziei wiązanych z secesją. Dla wielu referendum jest szansą na trwały pokój dla Sudanu. „Referendum jest dla Sudanu szansą. Dane nam zostały możliwości, których nigdy dotąd nie mieliśmy. Jest to dla nas szansa, nie problem. Szansa na trwały pokój, raz na zawsze – mówi bp Hiboro Kusala z Tambura Yambio. – Jeśli dobrze, mądrze i z czystym sumieniem z tej szansy skorzystamy, zapobiegniemy w ten sposób wojnom i wielu ludzkim cierpieniom w tym kraju. Udział w tym referendum zależy od przygotowania”. Sudański hierarcha dodaje, że każdy głęboko musi się zastanowić nad motywami swego wyboru. „Nie możemy się kierować emocjami. Referendum musi się odbyć w spokojnej atmosferze. O to się modlę. Podejmujemy bowiem decyzję, która będzie wiążąca nie tylko dla nas, ale dla całego narodu i dla przyszłych pokoleń. Dlatego też potrzebny jest spokój, a nasza motywacja musi być jasna i mieć oparcie w czystym i wolnym sumieniu. Bo decyzja, którą podejmę będzie miała natychmiastowe i długofalowe konsekwencje. Jednym słowem, nasze motywacje muszą być wolne od nienawiści” – podkreślił bp Hiboro Kusala.

Ewentualny podział kraju na Sudan Północny, zamieszkany głównie przez muzułmanów, i Sudan Południowy, w którym większość stanowią chrześcijanie, nie jest obojętny także dla życia Kościoła. Sudańscy biskupi przywołują na pamięć sytuację po odzyskaniu przez Erytreę niezależności od Etiopii. Z powodu sytuacji politycznej biskupi musieli się wówczas spotykać np. w Rzymie czy w Nairobi. Stąd już teraz episkopat Sudanu apeluje, by po ewentualnym podziale kraju biskupi pozostali zjednoczeni i by wciąż istniała jedna wspólna konferencja episkopatu.

Referendum niepodległościowe poprzedziła modlitewna akcja „101 dni dla pokoju”. Włączyli się w nią nie tylko chrześcijanie, ale i wyznawcy innych religii obecnych w Sudanie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Sudan: Kościół wobec wyzwań secesji Południa
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.