Uczestnicy MAGIS powierzyli swoje życie Maryi

(fot. MAGIS Poland / flickr.com)
MAGIS 2016 / pk

W sobotę uczestnicy programu MAGIS 2016 zjechali się do Częstochowy, aby przez weekend pobyć jeszcze ze sobą i wspólnie zakończyć MAGIS-ową przygodę.

- Moim zdaniem nie wszystkie prezentacje były idealnie przygotowane, a i tak sprawiały uczestnikom ogromną radość. Nawet większą niż gdyby wszystko było perfekcyjnie dopracowane. A to dlatego, że motywacje prezentujących wypływały prosto z serca, przez co uczestnicy tak dobrze się bawili. Inaczej byłaby to zwykła komercyjna impreza - recenzuje festiwal narodów Mirek Data z Brzozowa na Podkarpaciu.

W sobotę bowiem uczestnicy programu MAGIS 2016 zjechali się do Częstochowy, aby przez weekend pobyć jeszcze ze sobą i wspólnie zakończyć MAGIS-ową przygodę. Główną atrakcją sobotniego wieczoru był właśnie Festiwal Narodów, który jest nieodłącznym elementem MAGIS-u. Wówczas wybrane delegacje mogły podzielić się swoim dziedzictwem kulturowym, dlatego jak w kalejdoskopie pojawiały się w hali częstochowskiej Polonii, gdzie odbywała się cała impreza, muzyka, taniec, śpiew, i to w niespotykanych na co dzień aranżacjach i choreografiach. - Zdziwiło mnie to, że niewielki Timor Wschodni ma tak bogatą kulturę - mówi Agnieszka Skiba z Wrocławia.

- Niedzielnym poraniem była z kolei Msza Święta, na której gościł ojciec John Dardis SJ, prezydent Europejskiej Konferencji Jezuitów. I on też wygłosił Słowo Boże. - Abraham był skrępowany, prosząc Boga. Jego odpowiedź zaś była większa niż oczekiwania Abrahama. Po prostu je przerastała - mówił w trakcie homilii, nawiązując do pierwszego czytania. - Dlatego i wy nie bójcie się prosić o to, czego w danej chwili potrzebujecie - konkludował.

Niedzielnym popołudniem natomiast MAGIS-owicze udali się na Jasną Górę. I tam po raz ostatni zebrali się w swoich grupach dzielenia, czyli tzw. Kręgach MAGIS, mając okazję do podsumowania tego, co wydarzyło się w trakcie minionego tygodnia.

- Początkowo byłam bardzo smutna, bo przyjechałam tutaj ze złamanym sercem. Zakończył się bowiem mój kilkuletni związek ­- opowiada Audrey Jeanneton z Mauritiusa. - Jednak już pierwszego dnia usłyszałam piosenkę, mówiącą o życiu pełnym pasji, która bardzo do mnie trafiła. Zaczęłam się modlić jej słowami. I to mi bardzo pomogło. Bóg mnie uzdrowił. Od tego czasu też modlę się za tych, którzy mnie w jakiś sposób ranią, za całą tę sytuację, dzięki czemu czuję wewnętrzny spokój.

- Jestem inżynierem, rozwiązywanie problemów jest dla mnie chlebem powszednim. Dlatego początkowo ciężko mi było pogodzić się z tym, że nie mogę tym ludziom jakoś pomóc - wspomina Előd Janos Varga z Węgier, który w podpoznańskim Luboniu brał udział w eksperymencie społecznym. W jego ramach MAGIS-owicze opiekowali się bezdomnymi. - Uzmysłowiłem jednak sobie, że Jezus dał nam misję, posłał do bliźnich, abyśmy po prostu z nimi byli. Nie mówił, że mamy rozwiązywać ich problemy, tylko że mamy z nimi być, co mnie, inżynierowi, początkowo wydawało się trudne - pointuje Előd.

Następnie punktem programu było nabożeństwo pokutne z okazją do spowiedzi świętej. Po nim zaś młodzież przeszła przed oblicze Jasnogórskiej Pani, aby zawierzyć się Maryi.

Poniedziałkowym rankiem nastąpiło oficjalne zakończenie programu MAGIS 2016. Po południu młodzież uda się do Krakowa na ŚDM-y.

A co takiego MAGIS zmienił w życiu tych młodych ludzi? Czego doświadczyli? A może zamierzają kontynuować coś, czego tutaj się nauczyli?

- Po takim doświadczeniu człowiek staje się bardziej otwartym na inne kultury. Po raz pierwszy spotkałem tutaj ludzi z Afryki - stwierdza Előd Janos Varga z Węgier.

- Dla mnie największym odkryciem było doświadczenie mocy dzielenia się tym, co w danej chwili przeżywam. Opowiadania o swoich słabościach i sukcesach. Może to zaproponuję w swoje wspólnocie, gdy wrócę do siebie - opowiada z kolei Nicole Siew z Singapuru. - Poza tym jestem osobą nieśmiałą. Wykonanie pierwszego kroku nastręcza mi pewnych trudności. Postaram się nad tym popracować - dodaje.

Zrozumiałam, że czas, to czas. U mnie w kraju wszyscy notorycznie się spóźniają. To coś normalnego. Tutaj natomiast się nauczyłam, że poprzez spóźnianie nie okazuję szacunku drugiej osobie. Dlatego postaram się nad tym popracować - zapowiada Audrey Jeanneton z Mauritiusa. Catalina Hasbún z Chile zaś deklaruje: - Po raz pierwszy doświadczyłam czegoś takiego jak modlitwa tańcem. A jako że mamy się dzielić MAGIS-owymi owocami, to po powrocie do siebie nie tylko będę wciąż się tak modlić, ale też pokażę tę formę modlitwy innym.

- Myślę, że ignacjański rachunek sumienia to fajna sprawa. Postaram się go nadal praktykować. Przez to łatwiej mi będzie zobaczyć, jak Bóg mnie prowadzi oraz dostrzec otrzymywane od niego dary - stwierdza Ferdy Cayami z Indonezji. - Dzięki temu, co przeżyłem na eksperymencie, zrozumiałem, co tak naprawdę oznacza hasło spotkania MAGIS "dawać, a nie liczyć". Tak się bowiem złożyło, że już na samym początku zostaliśmy pozbawieni ciepłej wody. Wówczas mieszkańcy wioski, gdzie odbywał się eksperyment, użyczyli nam swoich domów, swoich łazienek, abyśmy mogli się wykąpać. I tak przez kilka dni. Oni nie liczyli kosztów, tylko dali nam to, czego w danej chwili najbardziej potrzebowaliśmy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Uczestnicy MAGIS powierzyli swoje życie Maryi
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.