Sycylia: mafiozi nie mogą być rodzicami chrzestnymi
Arcybiskup Monreale na Sycylii, Michele Pennisi, domaga się, aby we wszystkich włoskich diecezjach członkowie mafii nie mogli być rodzicami chrzestnymi, ani też przy bierzmowaniu. Włoski hierarcha proponuje, aby wydany dla jego archidiecezji zakaz przenieść do wszystkich diecezji.
Jak powiedział w rozmowie z włoskim dziennikiem "Corriere della Sera" z 17 marca, związki mafijne nie są jedynie fenomenem mentalności sycylijskiej, "lecz także włoskiej i europejskiej". Swoim braciom w biskupstwie w północnych Włoszech abp Pennisi poradził, aby nie dali się zwieść, gdy pod "płaszczykiem" religijności ukrywa się przestępstwa kryminalne.
W archidiecezji Monreale nie wyraża się już zgody na to, aby rodzicami chrzestnymi mogły być "osoby należące do związków mafijnych oraz mniej czy bardziej tajnych stowarzyszeń, sprzecznych z wartościami Ewangelii". Obowiązujący od 1983 roku Kodeks Prawa Kanonicznego stwierdza, że zadaniem chrzestnego jest "pomagać, żeby ochrzczony prowadził życie chrześcijańskie odpowiadające przyjętemu sakramentowi".
Abp Pennisi już w 2008 roku otrzymał ochronę policyjną po tym, gdy w diecezji Piazza Armerina, w porozumieniu z prefektem policji, odmówił odprawienia w swej katedrze pogrzebu Daniele Emanuello, jednego z szefów sycylijskiej mafii. Został on zabity przez policję, gdy próbował uciec przed aresztowaniem. "Nie mogłem pozwolić, by kościelny pogrzeb zamienił się w obrzęd wychwalania mafii" - oświadczył wówczas wskazując jednocześnie, że rodzina zmarłego nie została pozbawiona posługi duchowej, gdyż pogrzeb odprawił w kaplicy cmentarnej zakonnik franciszkański.
W obrębie podlegającej mu administracji kościelnej leżą takie mafijne miejscowości, jak Corleone, Cinisi, Partinico i San Giuseppe Jato. Po objęciu w 2013 roku archidiecezji Monreale, abp Pennisi zabronił bractwom katolickim przyjmowania w swoje szeregi członków mafii oraz innych organizacji przestępczych. Zaproponował też, aby grunty odebrane mafii przeznaczyć na tereny dla rehabilitacji więźniów.
Skomentuj artykuł