Synod o rozwiedzionych w nowych związkach?

(fot. woodleywonderworks / flickr.com)
Sylwia Wysocka / PAP / slo

Dużym wyzwaniem pontyfikatu papieża Franciszka jest sprawa osób rozwiedzionych, które wstąpiły w nowe związki małżeńskie i nie mogą być zgodnie z przepisami kościelnymi dopuszczone do sakramentu komunii świętej, bo uważane są za żyjące w grzechu cudzołóstwa.

Od lat kwestia ta jest przedmiotem gorących dyskusji w Kościele, także z udziałem najwyższej hierarchii. Niektórzy jej przedstawiciele uważają, że rozwiązanie tej sprawy to jedno z najważniejszych zadań Kościoła katolickiego, który przyznaje, że stoi wobec coraz poważniejszych oznak kryzysu w zlaicyzowanym świecie.

Jednocześnie rośnie w szeregach Kościoła świadomość, że nie może pozwolić sobie na wykluczanie, czy spychanie na margines ogromnej liczby ludzi, którzy czują się wręcz dyskryminowani.

O potrzebie rozwiązania tego problemu mówi się od dawna i tym głośniej, im bardziej stanowczo przypominają o sobie w publicznych deklaracjach osoby wierzące, które znalazły się właśnie w takiej sytuacji życiowej i apelują o to, by nie traktować ich jako wiernych drugiej kategorii. Przypomina się, że dla osób głęboko wierzących sprawa ta jest powodem poważnych wewnętrznych rozterek i nawet cierpienia.

DEON.PL POLECA

Jej analizą zajął się niegdyś kardynał Joseph Ratzinger, który stwierdził, że jest to "stan pokutny". - Cierpienie tego, kto nie przystępuje do komunii, ale jej jednak bardzo pragnie, stanowi więź, która podtrzymuje jego jedność ze zbawiającą miłością Chrystusa - powiedział kard. Ratzinger.

Kościół zapewnia o trosce o wiernych będących w takiej sytuacji i mówi o potrzebie stworzenia specjalnego duszpasterstwa dla osób rozwiedzionych w nowych związkach. Postulowali to zarówno Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI. Jednak propozycja specjalnej opieki duszpasterskiej bywa krytykowana przez niektóre bardziej konserwatywne środowiska duchowieństwa.

Liczne deklaracje i opinie, że kwestia ta wymaga coraz pilniejszej refleksji oraz nowego uregulowania, nie doprowadziły do żadnego postępu doktrynalnego. Świadczy o tym niedawna wypowiedź prefekta Kongregacji Nauki Wiary arcybiskupa Gerharda Muellera, który przypomniał, że osoby będące w ponownym związku małżeńskim nie mogą przystępować do komunii, bo - jak tłumaczył - nierozerwalność sakramentalnego małżeństwa katolickiego jest "normą Boga" i dlatego Kościół nie może nią "dobrowolnie dysponować".

Istotną wykładnię z ostatnich lat stanowi posynodalna adhortacja apostolska Benedykta XVI z 2007 r., w której podkreślono: "Synod Biskupów potwierdził praktykę Kościoła, opartą na Piśmie Świętym, niedopuszczania do sakramentów osób rozwiedzionych, które zawarły nowe związki, ponieważ swoim stanem i sytuacją życiową obiektywnie zaprzeczają tej jedności w miłości pomiędzy Chrystusem i Kościołem, która wyraża się i realizuje w Eucharystii".

Coraz więcej dyskusji i krytyki wśród rozwiedzionych wiernych będących w związkach niesakramentalnych wywołują też dopuszczone przez kościelną dyscyplinę wyjątki od zakazu przystępowania do komunii. Sprawę tę reguluje m.in. dokument Kongregacji Nauki Wiary z 1994 r., który stwierdza, że konieczne jest życie w pełnej wstrzemięźliwości seksualnej i to na zawsze.

To wyrzeczenie się współżycia interpretowane jest następująco: ludzie ci muszą żyć jak brat z siostrą. Decyzję o dopuszczeniu do sakramentu podejmuje duszpasterz, na którego kościelne normy nakładają obowiązek uprzedniego upewnienia się, że deklaracja ta będzie przestrzegana.

Poza tym wymaga się, aby nie dopuszczano do "niebezpieczeństwa zgorszenia". To zaś oznacza, że osoby dopuszczone do komunii muszą ją przyjmować nie w swojej parafii, lecz w innej.

Tym wiernym, którzy chcą powrócić do życia zgodnego z doktryną Kościoła o nierozerwalności małżeńskiej, radzi się uzyskanie kościelnego orzeczenia nieważności małżeństwa.

Watykaniści zastanawiają się, czy przełomu dokona Franciszek - papież otwarcia i dialogu, który wielokrotnie mówi o potrzebie zapraszania ludzi do wspólnoty Kościoła i zagwarantowania, by czuli się tam "jak w domu". Nadzieje te wyrażane od początku nowego pontyfikatu doprowadziły do tego, że pojawiły się na łamach włoskiej prasy zdementowane natychmiast przez Watykan spekulacje, jakoby papież polecił Papieskiej Radzie do spraw Rodziny przygotowanie dokumentu na temat możliwości przystępowania osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach, do komunii.

W lipcu podczas rozmowy z dziennikarzami w samolocie lecącym do Rzymu z Brazylii papież pytany o to, czy może dojść do zmiany w dyscyplinie Kościoła w tej kwestii odparł: "Myślę, że to jest czas miłosierdzia". Przyznał wręcz, że w Kościele jest wiele "osób zranionych", a jako jego zadanie wskazał ich leczenie. Franciszek zapowiedział, że będzie dyskutował o tym ze swymi ośmioma kardynałami-doradcami i że tą złożoną sprawą zajmie się synod biskupów.

- Uważam, że trzeba na to spojrzeć w całości duszpasterstwa małżeństwa - powiedział papież.

Tym większe nadzieje rozbudziła wtorkowa wiadomość o tym, że w październiku 2014 r. odbędzie się w Watykanie III Nadzwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów, którego temat będzie następujący: "Wyzwania duszpasterskie związane z rodziną w kontekście ewangelizacji".

Jednak, czy sprawa osób w związkach niesakramentalnych będzie przedmiotem jego obrad, będzie można dowiedzieć się dopiero za jakiś czas, z roboczego dokumentu, który zostanie wydany przed synodem jako podstawa do dyskusji.

Zwołanie synodu zbiegło się w czasie z debatą w niemieckim Kościele, do jakiej doszło, gdy archidiecezja fryburska ogłosiła wytyczne dla duszpasterzy, że osoby rozwiedzione i będące w nowych związkach mogą przystępować do komunii.

Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi komentując tę inicjatywę oświadczył, że należy unikać wprowadzania "zamieszania" i położył nacisk na znaczenie zwołania synodu, bo to on - jak podkreślił - przyniesie odpowiedź na pytanie, którą drogą pójdzie Kościół.

Jeden z największych autorytetów Kościoła, zmarły przed rokiem charyzmatyczny kardynał Carlo Maria Martini apelował w ostatnich latach życia o "zakończenie dyskryminowania" osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach. Argumentował, że to właśnie ci ludzie wymagają w Kościele szczególnej troski.

Czas pokaże, czy postulaty kardynała Martiniego, zwolennika radykalnych reform w Kościele, krytykowanego, podobnie jak obecnie papież Franciszek, przez środowiska konserwatywne za liberalizm poglądów, okażą się aktualne w czasach wielkich przemian zapoczątkowanych przez ten pontyfikat.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Synod o rozwiedzionych w nowych związkach?
Komentarze (39)
F
franek
13 marca 2014, 13:15
Dzięki Bogu to nie Martini został papieżem a nasz rodak . Natomiast kompletną bzurą jest porównywanie osoby Martiniego do obecnego papieża Bergolio który ma swój franciszkański styl   , nie mniej jednak pod względem doktrynalnym papież stoi na straży tradycjii - podobie jak Benedykt XVI i JPII którzy zdecydowanie są pod tym względem w opozycji do nieżyjącego już kardynała Martiniego.
TJ
to jest chore
20 stycznia 2014, 20:46
No i co z ludzkim odczuciem sprawiedliwości. Rzucił żonę z dwójką dzieci, jest w nowym związku, ma nowe dziecko, fajnie, że się nawrócił, ale co z tamtą żoną i ich porzuconymi dziećmi? Która nie wyszła za mąż, bo nie chciała z Komunii rezygnować? Przyjmowanie Komuni przez takiego człowieka w nowym związku jakby zaświadcza, że wszystko w porządku, a jednak - nie jest.  ... Jasne, że przyjmowanie Komunii św. przez taką osobę nie jest w porządku. Żona została sama z dziećmi, a wiadomo jakie są z tym problemy, trzeba je wychowac, nakarmić, zabrać do lekarza, gdy chorują, trzeba pracować 24 godz/dobę, może jeszcze trzeba spłacać wspólny kredyt, czyli być ojcem i matką w jednym, a pan małżonek w nowym związku pozbył się wszystkich problemów i oświadcza że się "nawrócił", bo będzie żył w "czystości" z nową żoną. I to ma być wystarczający powód do przyjmowania przez niego Komunii świętej? To jest chory pogląd.
H
hej
20 stycznia 2014, 20:04
Mam wrazenie, ze najtrudniej osobom w relacjach niesakramentalnych jest zrezygnowac z seksu. Tu chodzi o ten seks w tym wszystkim... Ja jestem takim wlasnie dzieckiem, ktorego ojciec alkoholik bil jego matke. Moja mama NIE odeszla od ojca. Moj ojciec po 40 latach przestal pic... Mimo,ze jestem dzieckiem z rodziny dysfunkcyjnej to NIE POPIERAM rozwodow. Mimo tego,ze moj ojciec bil moja matke, wyzywal ja i nas, wyganial w zimie na dwor, ze nie przekazywal nam wiary katolickiej, ze byl najgorszym ojcem to ja NIE popieram rozwodow. Rozumiem separacje, ale nie rozwod i nie cudzolozenie. Dlatego tez popieram i rozumiem stanowisko KK w tej sprawie.
I
iZA
20 stycznia 2014, 19:28
Jestem praktykującym Katolikiem. Zawarłem ślub prawie 5 lat temu. Przed ślubem mieliśmy z przyszłą żoną wiele problemów, wiele zranień, ale się na związek zdecydowaliśmy. Po ślubie już było bardzo źle. Żona się chciała kilka razy wyprowadzić. Wciąż się o wszystko kłóciliśmy i bardzo się raniliśmy. Były okresy, że dwa tygodnie ze sobą nie rozmawialiśmy. Nikt z was tutaj na forum nie wyobraża sobie w jakim piekle duchowym żyłem. To było prawdziwe zstąpienie do otchłani. Szatan ciągnął mnie i żonę ze wszystkich sił w przepaść... Dzieki za swiadectwo, niech Was dobry Bog wspiera!
JM
Jerzy Malinowski
20 stycznia 2014, 19:23
...kobieta z małym dzieckiem porzucona przez męża,powinna mieć prawo do nowego sakramentu małżeństwa. ... Jakieś cytaty z Biblii, z Magisterium Kościoła na potwierdzenie tej tezy? .......J13,34-35 "Miłujcie się wzajemnie! Jak ja was umiłowałem,tak macie wy także wzjaemnie się miłować. Po tym wszycscy poznaja, że jesteście uczniami moimi,jeżeli miłość mieć będziecie jedni ku drugim." Chrześcijanie nie okazują porzuconej kobiecie miłości biblijnej, bowiem ich prawo skazuje ją na cierpienie fizyczne(brak seksu) i duchowe(samotność). Taka kobieta jest podwójnie upokorzona. 
P
Petrus
20 stycznia 2014, 18:12
Jestem praktykującym Katolikiem. Zawarłem ślub prawie 5 lat temu. Przed ślubem mieliśmy z przyszłą żoną wiele problemów, wiele zranień, ale się na związek zdecydowaliśmy. Po ślubie już było bardzo źle. Żona się chciała kilka razy wyprowadzić. Wciąż się o wszystko kłóciliśmy i bardzo się raniliśmy. Były okresy, że dwa tygodnie ze sobą nie rozmawialiśmy. Nikt z was tutaj na forum nie wyobraża sobie w jakim piekle duchowym żyłem. To było prawdziwe zstąpienie do otchłani. Szatan ciągnął mnie i żonę ze wszystkich sił w przepaść. Jedyne co czułem całym sobą to fakt, iż to jest moja Żona i że mamy zawarty Sakrament. Jakby ostatkiem sił chwyciłem się modlitwy do Jezusa o ratunek. Po prostu błagałem na kolanach, ze wszystkich swoich sił, żeby Pan Bóg wyprowadził nas z tej Gehenny i żebyśmy mogli żyć w sakramencie. Przerażała mnie perspektywa życia bez przyjmowania Komunii do końca życia, gdybyśmy się rozwiedli. I Jezus mnie wysłuchał. Krok po kroku, dzień po dniu, zaczął mi odsłaniać prawdę o moim związku ale przede wszystkim prawdę o mnie i o moich grzechach. Zobaczyłem jak bardzo grzeszyłem przed małżeństwem i w jego trakcie, choć w sumie nic "złego" nie robiłem - nie biłem, nie piłem, nie zdradzałem. Tylko byłem dużym egoistą zapatrzonym w spełnianie własnych pragnień. Bo ciągle zewsząd słyszałem i czytałem jak to "mam prawo do realizacji swoich potrzeb". Pan Jezus lecząc mnie, lecząc także moją żonę uleczył nas. I wciąż nas leczy. Nie mówcie więc proszę i nie piszcie, że nie da się uratować małżeństwa. Trzeba się przede wszystkim zaprzeć samego siebie, choćby się wydawał nie do uniesienia. Zobaczyć swój grzech a nie wciąż koncentrować się na cudzym. I chwycić się Krzyża Jezusa. Nawet nie wiecie jak ogromną moc ma ten Sakrament. Ale trzeba o niego codziennie walczyć.
JM
Jerzy Malinowski
20 stycznia 2014, 17:43
To powiedz mi co ma zrobić kobieta z dzieckiem, którą mąż bił? zdradzał? Miała z nim byc nadal? Nie zasługuje przez niego teraz na to aby być w nowym związku i przyjmować komunie świętą? ... Kobieta w tej sytuacji powinna przeprowadzić separację i żyć z dziećmi bez męża. Nie ma powodu, żeby wchodzić w nowy związek, który oczywiście będzie niesakramentalny i będzie grzechem. Jeżeli jednak weszła w taki związek, to zawsze może zrezygnować z seksu i wtedy oczywiście może się skutecznie wyspowiadać, a następnie przyjąc komunię św. ......kobieta ma dwadzieśia parę lat,jest w nowym związku,ma  potrzeby seksualne .........i co, ma się wyspowiadać. Dobra rada,pozostają jej tylko marzenia erotyczne,masturbacja,bliskść i czułość mężczyzny. 
20 stycznia 2014, 17:25
Antonino, jest szansa, że papież Franciszek zmieni zakaz Komunii świętej dla osób takich jak Ty. Pokazał że stać go na odstąpienie od tradycji chrzcząc dziecko nieślubne Nieslubne dzieci w Polsce chrci sie bez problemów od wielu lat.  Zakaz Komunii św nie istnieje, istnieje co najwyzej konsekwencja życia w grzechu smiertelnym, mówiąca, iż w takim wypadku przyjęcie Komunii św jest świętokradztwem.   Zresztą dziś rozwód nie jest przeszkodą do przyjmowania Komunii sw, zresztą tak samo jak życie w związku niesformalizowanym. Jedym problemem tak naprawde jest seks pozamałzeński.  
I
I
20 stycznia 2014, 17:20
...kobieta z małym dzieckiem porzucona przez męża,powinna mieć prawo do nowego sakramentu małżeństwa. ... Jakieś cytaty z Biblii, z Magisterium Kościoła na potwierdzenie tej tezy?
JM
Jerzy Malinowski
20 stycznia 2014, 16:41
To powiedz mi co ma zrobić kobieta z dzieckiem, którą mąż bił? zdradzał? Miała z nim byc nadal? Nie zasługuje przez niego teraz na to aby być w nowym związku i przyjmować komunie świętą? czemu ona jest winna? Pisanie że niedługo nikt nie będzie chciał zawierać małżeństwa sakremantalnego jest nie uzasadnione. Sakrament ten będa zawierać osoby, które oboje tego pragną i nie będą się po ślubie zdradzać itp. i ich małżeństwo przetrwa aż do śmierci. Pozdrawiam. Im więcej takich zapowiedzi zmiany stanowiska KK w sprawie osób żyjących w związkach niesakramentalnych, tym bardziej podkopuje się wartość Sakramentu małżeństwa. Za rok ma być Synod, a więc przez rok będą się toczyły dyskusje i coraz większe naciski wszystkich niesakramentalnych by rozluźnić zasadę nierozerwalności małżeństwa, wprowadzić furtkę, amnestię, wyjątki, czy co tam jeszcze, byle tylko dopuścić osoby żyjące w cudzołóstwie do Komunii świetej. Niedługo nikt nie będzie chciał zawierać małzeństwa sakramentalnego, bo po co? Jaką wartość będzie miał ślub w kosciele, jeśli Kościół zaakceptuje życie sakramentalne również po rozwodzie i w nowym związku? Papiez może chce dobrze, ale rozbudził takie spekulacje, że już trudno będzie to powstrzymać. Lawina ruszyła i obawiam się ze zmiecie ostatnich wiernych wierzących w nierozerwalność Sakramentu Małzeństwa. ...kobieta z małym dzieckiem porzucona przez męża,powinna mieć prawo do nowego  sakramentu małżeństwa.  ...
DA
do Antoniny
20 stycznia 2014, 16:24
Jestem samotną osobą po rozwodzie (mąż sakramentalny związany juz z którąś tam kobietą-zupełnie się ode mnie odcinający). Czy gdybym weszła w inny związek- to wg Ciebie ja go zdradzam? Mowię tu równiez o sytuacji, w której z punktu widzenia ludzkiego-ja nikogo nie ranię. Chcesz mi dowalic poligamią, związkiem lesbijskim, czy ewentualnymi zmarszczkami? Nie udało się :) :) pozdrawiam :) ... Antonino, jest szansa, że papież Franciszek zmieni zakaz Komunii świętej dla osób takich jak Ty. Pokazał że stać go na odstąpienie od tradycji chrzcząc dziecko nieślubne
I
I
20 stycznia 2014, 14:19
Antonino! W imię "miłości do mężczyzny - jeżeli taka się przytrafi" usprawiedliwiasz zdradę: męża (rozumiem, że był Twoim sakramentalnym mężem), danego mu słowa, przysięgi złożonej Bogu i Kościołowi)? Więc dlaczego nie dajesz tego samego prawa mężowi lub żonie? Dla Boga i dla Kościoła (a zatem i dla mnie) rozwód nie istnieje, więc nie ma ISTOTNEJ różnicy pomiedzy sytuacją Twojego męża sprzed rozwodu a Tobą obecnie. Niestety, biorąc ślub powinnaś o tym wiedzieć i rozumieć Twoje słowa: "ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość" i słowa Kościoła (cytat z JCh): "co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela". Przykro mi, ale oprócz współczucia i modlitwy nic więcej Kościół dać Ci nie może.
20 stycznia 2014, 13:59
...Nie rozumiesz moich intencji. Ja mówię o sytuacji, gdy w małżeństwie zrobiłam wszystko,by je poskładać. Jestem samotną osobą po rozwodzie (mąż sakramentalny związany juz z którąś tam kobietą-zupełnie się ode mnie odcinający). Czy gdybym weszła w inny związek- to wg Ciebie ja go zdradzam? Mowię tu równiez o sytuacji, w której z punktu widzenia ludzkiego-ja nikogo nie ranię. ... Mimo, iż wg Ciebie patrząc po ludzku nie ranisz swojego męża, to niestety, wchodząc w inny związek tez go zaczniesz zdradzać. Ale chyba ważniejszym jest, ze zaczniesz zdradzać siebie, swoje słowo dane uroczyście. To patrząc po ludzku jest osobista tragedią żon, tak czesto porzucanych przez mężów. Jedyna nadzieja w Panu, on nigdy nie wymaga czegoś ponad nasze siły, choć czasami to nam ten kryż życia wydaje sie nie do udźwignięcia.
A
antonina
20 stycznia 2014, 13:49
jazg napisał "nie ma powodu, żeby wchodzic w nowy związek"..... Nie ma powodu?????????????? A miłośc do innego mężczyzny? -jeżeli taka się przytrafi? To nie jest powód? . .. Rozumiem, że "miłość do innej kobiety - jeżeli taka się przytrafi" Twoim zdaniem usprawiedliwia również zdradę? Albo poligamię? Albo związek lesbijski? Wystarczający powód, czy jeszcze coś jest koniecznego? Np. zmarszczki żony? ...Nie rozumiesz moich intencji. Ja mówię o sytuacji, gdy w małżeństwie zrobiłam wszystko,by je poskładać. Jestem samotną osobą po rozwodzie (mąż sakramentalny związany juz z którąś tam kobietą-zupełnie się ode mnie odcinający). Czy gdybym weszła w inny związek- to wg Ciebie ja go zdradzam? Mowię tu równiez o sytuacji, w której z punktu widzenia ludzkiego-ja nikogo nie ranię. Chcesz mi dowalic poligamią, związkiem lesbijskim, czy ewentualnymi zmarszczkami? Nie udało się  :) :) pozdrawiam :)
I
I
20 stycznia 2014, 13:03
jazg napisał "nie ma powodu, żeby wchodzic w nowy związek"..... Nie ma powodu?????????????? A miłośc do innego mężczyzny? -jeżeli taka się przytrafi? To nie jest powód? . .. Rozumiem, że "miłość do innej kobiety - jeżeli taka się przytrafi" Twoim zdaniem usprawiedliwia również zdradę? Albo poligamię? Albo związek lesbijski? Wystarczający powód, czy jeszcze coś jest koniecznego? Np. zmarszczki żony?
JM
Jerzy Malinowski
20 stycznia 2014, 12:34
@Kinga Poza tym wymaga się, aby nie dopuszczano do "niebezpieczeństwa zgorszenia". To zaś oznacza, że osoby dopuszczone do komunii muszą ją przyjmować nie w swojej parafii, lecz w innej. Jasne. Zdurniałym 'prawdziwym katolikom' ksiądz nie jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego ci ludzie mogą przyjmować Komunię. ... Mądra Kingo, ci zdurniali katolicy to biskupi, którzy taką właśnie procedurę uchwalili. Oni rzeczywiście są prawdziwymi katolikami, przeciwnie, niż ty. ......a co z księżmi co nie przestrzegają celibatu, a przyjmują Ciało Chrystusa.
Jadwiga Krywult
20 stycznia 2014, 12:28
Mądra Kingo, ci zdurniali katolicy to biskupi, którzy taką właśnie procedurę uchwalili. Oni rzeczywiście są prawdziwymi katolikami, przeciwnie, niż ty. Jazg, już Ci ktoś powiedział, że nie umiesz czytać. Biskupi uchwalili, bo wiedzą, że owieczki są bardzo zdurniałe i nie pojmą, że zgodnie z nauką Kościoła ludzie w ponownych związkach mogą pod pewnymi warunkami przyjmować Komunię. Uchwalili, żeby zdurniałe owieczki nie jazgotały.
A
antonina
20 stycznia 2014, 12:27
jazg napisał "nie ma powodu, żeby wchodzic w nowy związek"..... Nie ma powodu?????????????? A miłośc do innego mężczyzny? -jeżeli taka się przytrafi? To nie jest powód? A samotnośc, której się nie chciało, a która tak okrutnie boli, to nie powód? I uwierz mi, seks jest którymś tam czynnikiem,który może mnie popchnąć w inny związek. NO,ale nam rozwodnikom nie wolno kochać,nie wolno kogos szanować,opiekowac się i wspólnie dzielic zycie-bo to grzech. Ktos dobrze napisał- lepiej zepchnąć nas do drugiej kategorii ludzi.
20 stycznia 2014, 12:19
@antonina Za chwilę mogę stanąć w obliczu - czy wejśc w nowy związek czy nie? Mogę, bo nie wiem jak ułozy mi się zycie. Wiem jedno- nikt nie ma prawa osądzać osób, które wchodzą w nowe związki, by z kims dzielić zycie i nie być samotnym. ... Może nikt nie ma prawa ich osądzać, ale nie zmienia to faktu, że takie osobe są trwale w stanie grzechu ciężkiego i dlatego nie mogą przystąpić do komunii św. Piszę oczywiście o przypadku, gdy w nowym związku para współżyje ze sobą seksualnie.
20 stycznia 2014, 12:16
@Kinga Poza tym wymaga się, aby nie dopuszczano do "niebezpieczeństwa zgorszenia". To zaś oznacza, że osoby dopuszczone do komunii muszą ją przyjmować nie w swojej parafii, lecz w innej. Jasne. Zdurniałym 'prawdziwym katolikom' ksiądz nie jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego ci ludzie mogą przyjmować Komunię. ... Mądra Kingo, ci zdurniali katolicy to biskupi, którzy taką właśnie procedurę uchwalili. Oni rzeczywiście są prawdziwymi katolikami, przeciwnie, niż ty.
A2
Aleja 26
20 stycznia 2014, 12:16
Zawsze mnie ciekawiło, kto i na jakiej podstawie stwierdza "głębokość wiary"...
20 stycznia 2014, 12:14
To powiedz mi co ma zrobić kobieta z dzieckiem, którą mąż bił? zdradzał? Miała z nim byc nadal? Nie zasługuje przez niego teraz na to aby być w nowym związku i przyjmować komunie świętą? ... Kobieta w tej sytuacji powinna przeprowadzić separację i żyć z dziećmi bez męża. Nie ma powodu, żeby wchodzić w nowy związek, który oczywiście będzie niesakramentalny i będzie grzechem. Jeżeli jednak weszła w taki związek, to zawsze może zrezygnować z seksu i wtedy oczywiście może się skutecznie wyspowiadać, a następnie przyjąc komunię św.
A
antonina
20 stycznia 2014, 12:14
Sama jestem w trakcie rozwodu...mąż przysłowiowo bił, pił, zdradzał na prawo i lewo. Do pewnego momentu wierzyłam,że moja miłośc i modlitwy o uzdrowienie tego związku wystarczą, by byc dalej rodziną. MInęły 3 lata, a mąż ani jednym gestem nie wykazał woli, by się zmienic. Wręcz przeciwnie-ile przemocy (każdego rodzaju), bólu ,upokorzenia i samotności nie tylko mojej ale i dzieci trzeba było znieść to wie tylko człowiek, który tego doświadczył. Za chwilę mogę stanąć w obliczu - czy wejśc w nowy związek czy nie? Mogę, bo nie wiem jak ułozy mi się zycie. Wiem jedno- nikt nie ma prawa osądzać osób, które wchodzą w nowe związki, by z kims dzielić zycie i nie być samotnym. My rozwodnicy jestesmy tacy sami jak Wy-zyjący w żwiązkach sakramentalnych. Kochamy, czujemy tak samo. Czy mamy potem całe zycie ponosic karę za to,że to ta druga osoba okazała się nie fair?
20 stycznia 2014, 12:09
Kard. Martini może i był charyzmatyczny, ale głosił głupoty, żeby nie napisać - herezje. Cudzołóstwo jest grzechem ciężkim, Chrystus wyraźnie powiedział, że nie wolno oddalać żony, a kto by z osobą oddaloną współżył, ten popełnia cudzołóstwo. Tłumacząc na język współczesny, w przypadku rozpadu małżeństwa, oboje małżonkowie nie mogą współżyć z innymi osobami. To samo mówią apostołowie w swoich listach. Współczesny Kościół nie ma władzy zmienić tego, co ogłosił Chrystus i Jego apostołowie. Dlatego kard. Martini głosił bzdury. Św. Paweł pisze wyraźnie, że kto przyjmuje komunię św. niegodnie, ten jest winien grzechu wobec Krwi i Ciała Pańskiego. A niegodnie przyjmuje każdy, kto czyni to będąc w stanie grzechu ciężkiego. Dlatego żaden synod, żaden sobór i żaden papież nie jest władny uznać, iż ludzie, którzy po rozpadzie swojego małżeństwa weszli w niesakramentalny związek z inną osobą, może przystępować do komunii św.
Jadwiga Krywult
20 stycznia 2014, 11:48
Poza tym wymaga się, aby nie dopuszczano do "niebezpieczeństwa zgorszenia". To zaś oznacza, że osoby dopuszczone do komunii muszą ją przyjmować nie w swojej parafii, lecz w innej. Jasne. Zdurniałym 'prawdziwym katolikom' ksiądz nie jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego ci ludzie mogą przyjmować Komunię. Przyjmowanie Komunii w innej parafii nie jest rozwiązaniem. Przecież taki 'prawdziwy katolik zagrożony zgorszeniem' może być przypadkowo na Mszy w tej innej parafii, zobaczy i co ? Zgorszenie gotowe. Poleci do sądu, rozwiedzie się, znajdzie nową żonę/męża. 
M
msl
19 stycznia 2014, 23:13
Błąd! Żyjący w związku cywilnym rozwodnicy nie mogą być głęboko wierzącymi więc skąd to utyskiwanie nad ich trudnym losem? ...Mogą.
ZS
zgadzam się
19 stycznia 2014, 21:53
 co z ludzkim odczuciem sprawiedliwości. Rzucił żonę z dwójką dzieci, jest w nowym związku, ma nowe dziecko, fajnie, że się nawrócił, ale co z tamtą żoną i ich porzuconymi dziećmi? Która nie wyszła za mąż, bo nie chciała z Komunii rezygnować? Przyjmowanie Komuni przez takiego człowieka w nowym związku jakby zaświadcza, że wszystko w porządku, a jednak - nie jest. ...  
M
Mira
19 stycznia 2014, 21:28
Czasem dzieję się tak, że ludzie biorą ślub, bo są z rodzin katolickich, potem się rozwodzą (z różnych przyczyn, czasem mąż porzuca żonę lub odwrotnie, alkoholizm, przemoc, awantury, długi zaciągane przez jednego ze współmałżonków, które obciążają drugiego i dzieci, czasem bezdzietność - słowem zwykle dużo nieszczęścia), po jakimś czasie udaje się założyć nowy związek, rodzą się nowe dzieci, mija jakis czas i dopiero wtedy, wraz z upływem lat pojawia się głód Boga, dostrzega się własną sytuację w innym świetle. Tylko że nawet ci, którzy żałują wejścia w nowy związek z tego powodu, że odciął ich od sakramentów, nie moga łatwo zdecydować sie na jego zerwanie - zwłaszcza jeśli w rodzinie są dzieci, które taka decyzja bardzo skrzywdzi. I tu jest ból. Ale - nie żyjemy w raju i wszystkiego nie da się na ziemi doskonale pogodzić. Oczywiście, można powiedziec - niech przyjmuja Komunię, skoro tak bardzo pragną. Ale jak ocenic kto bardzo pragnie, a kto ma inne powody? No i co z ludzkim odczuciem sprawiedliwości. Rzucił żonę z dwójką dzieci, jest w nowym związku, ma nowe dziecko, fajnie, że się nawrócił, ale co z tamtą żoną i ich porzuconymi dziećmi? Która nie wyszła za mąż, bo nie chciała z Komunii rezygnować? Przyjmowanie Komuni przez takiego człowieka w nowym związku jakby zaświadcza, że wszystko w porządku, a jednak - nie jest. Każda sprawa jest z pewnościa inna. Jeśli komuś naprawdę zależy zwykle stara się o uznanie nieważności poprzedniego małżeństwa - i to często sprawia wrażenie sprawy naciąganej, no i kosztuje. Trzeba rozwagi w decyzji o małżeństwie. Jeśli człowiek jest przekonany, że to do końca życia to sie zastanowi. jeśli w głowie ma myślenie, że jak nie wyjdzie to sie rozwiedzie - no to na starcie jest juz kiepsko.
Grzegorz
15 października 2013, 11:30
Tak sytuacja beznadziejna, ale wyobrażasz sobie że kobieta ileś lat z małym dzieckiem czeka i modli o poprawę męża? Poźniej mu znów zaufa bo on się "zmienił" a po pół roku historia się powtarza. To powiedz mi co ma zrobić kobieta z dzieckiem, którą mąż bił? zdradzał? Miała z nim byc nadal? Nie zasługuje przez niego teraz na to aby być w nowym związku i przyjmować komunie świętą? czemu ona jest winna? Sytuacja beznadziejna – mąż bije, pije i zdradza. Można uciec, ale można też ufając Boga, wierząc w Jego obietnice modlić się o uzdrowienie męża, o uzdrowienie małżeństwa. Wybór drogi jest też zewnętrzna oznaką wiary między innymi w Łaskę Sakramentu Małżeństwa. Pisanie że niedługo nikt nie będzie chciał zawierać małżeństwa sakremantalnego jest nie uzasadnione. Sakrament ten będa zawierać osoby, które oboje tego pragną i nie będą się po ślubie zdradzać itp. i ich małżeństwo przetrwa aż do śmierci. Można pokładać nadzieję w moc miłości, pragnień i ludzkiej mocy, można przyjąć, iż dzięki dwojgu ludzi małżeństwo przetrwa całe życie i wytrzyma wiele burz. Tyle, że jest to podejście stricte ateistyczne, pozbawione wiary w Boga. Sakrament Małżeństwa jest Łaską, daną nam darmo, abyśmy dzięki Niej wzrastali i uświęcali się w małżeństwie. Owszem trzeba z tą Łaska współpracować, ale nie dzięki ludzkim zabiegom i zasługom, ale dzięki Bogu małżeństwo katolików przetrwa do końca. ...
15 października 2013, 07:57
To powiedz mi co ma zrobić kobieta z dzieckiem, którą mąż bił? zdradzał? Miała z nim byc nadal? Nie zasługuje przez niego teraz na to aby być w nowym związku i przyjmować komunie świętą? czemu ona jest winna? Sytuacja beznadziejna – mąż bije, pije i zdradza. Można uciec, ale można też ufając Boga, wierząc w Jego obietnice modlić się o uzdrowienie męża, o uzdrowienie małżeństwa. Wybór drogi jest też zewnętrzna oznaką wiary między innymi w Łaskę Sakramentu Małżeństwa. Pisanie że niedługo nikt nie będzie chciał zawierać małżeństwa sakremantalnego jest nie uzasadnione. Sakrament ten będa zawierać osoby, które oboje tego pragną i nie będą się po ślubie zdradzać itp. i ich małżeństwo przetrwa aż do śmierci. Można pokładać nadzieję w moc miłości, pragnień i ludzkiej mocy, można przyjąć, iż dzięki dwojgu ludzi małżeństwo przetrwa całe życie i wytrzyma wiele burz. Tyle, że jest to podejście stricte ateistyczne, pozbawione wiary w Boga. Sakrament Małżeństwa jest Łaską, daną nam darmo, abyśmy dzięki Niej wzrastali i uświęcali się w małżeństwie. Owszem trzeba z tą Łaska współpracować, ale nie dzięki ludzkim zabiegom i zasługom, ale dzięki Bogu małżeństwo katolików przetrwa do końca.
Grzegorz
15 października 2013, 00:55
To powiedz mi co ma zrobić kobieta z dzieckiem, którą mąż bił? zdradzał? Miała z nim byc nadal? Nie zasługuje przez niego teraz na to aby być w nowym związku i przyjmować komunie świętą? czemu ona jest winna? Pisanie że niedługo nikt nie będzie chciał zawierać małżeństwa sakremantalnego jest nie uzasadnione. Sakrament ten będa zawierać osoby, które oboje tego pragną i nie będą się po ślubie zdradzać itp. i ich małżeństwo przetrwa aż do śmierci.  Pozdrawiam. Im więcej takich zapowiedzi zmiany stanowiska KK w sprawie osób żyjących w związkach niesakramentalnych, tym bardziej podkopuje się wartość Sakramentu małżeństwa. Za rok ma być Synod, a więc przez rok będą się toczyły dyskusje i coraz większe naciski wszystkich niesakramentalnych by rozluźnić zasadę nierozerwalności małżeństwa, wprowadzić furtkę, amnestię, wyjątki,  czy co tam jeszcze, byle tylko dopuścić osoby żyjące w cudzołóstwie do Komunii świetej. Niedługo nikt nie będzie chciał zawierać małzeństwa sakramentalnego, bo po co? Jaką wartość będzie miał ślub w kosciele, jeśli Kościół zaakceptuje życie sakramentalne również po rozwodzie i w nowym związku? Papiez może chce dobrze, ale rozbudził takie spekulacje, że już trudno będzie to powstrzymać. Lawina ruszyła i obawiam się ze zmiecie ostatnich wiernych wierzących w nierozerwalność Sakramentu Małzeństwa. ...
Z
zero
10 października 2013, 18:59
Im więcej takich zapowiedzi zmiany stanowiska KK w sprawie osób żyjących w związkach niesakramentalnych, tym bardziej podkopuje się wartość Sakramentu małżeństwa. Za rok ma być Synod, a więc przez rok będą się toczyły dyskusje i coraz większe naciski wszystkich niesakramentalnych by rozluźnić zasadę nierozerwalności małżeństwa, wprowadzić furtkę, amnestię, wyjątki,  czy co tam jeszcze, byle tylko dopuścić osoby żyjące w cudzołóstwie do Komunii świetej. Niedługo nikt nie będzie chciał zawierać małzeństwa sakramentalnego, bo po co? Jaką wartość będzie miał ślub w kosciele, jeśli Kościół zaakceptuje życie sakramentalne również po rozwodzie i w nowym związku? Papiez może chce dobrze, ale rozbudził takie spekulacje, że już trudno będzie to powstrzymać. Lawina ruszyła i obawiam się ze zmiecie ostatnich wiernych wierzących w nierozerwalność Sakramentu Małzeństwa.
S
sacdjo
10 października 2013, 17:42
To uprawiane przez modernistyczną sektę V2 promowanie cudzołożnictwa nie jest obecnie właściwie niczym nowym. Zasadniczy atak na istotę małżeństwa już się dawno odbył, a to przez - zmianę definicji celu małżeństwa, tzn. dodanie osobnego "dobra małżonków", jakby ich właściwym dobrem i drogą do zbawienia nie było spłodzenie i wychowanie potomstwa w dozgonnej wierności, - zmiana obrzędu zawarcia sakramentu małżeństwa na ryt wynaleziony przez świętokradców exzakonnika M. Luthera i jego konkubinę exzakonnicę K. von Bora, a przejęty przez masoński obrzęd "ślubów" cywilnych: podczas gdy w obrzędzie katolickim kapłan nakłada obrączki nowożeńcom (na znak Bożego powołania i daru małżeństwa), to właśnie Luther z konkubiną po raz pierwszy nałożyli sobie nawzajmem obrączki, podkreślając przez to, że małżeństwo NIE jest sakramentem.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
10 października 2013, 16:20
Dlaczego Ci głęboko wierzący rozwodnicy przed podjęciem decyzji o rozwodzie i wejściu w nowy związek nie pytali Boga o Jego zdanie w tej sprawie. I nie liczyli się z konsekwencjami. Czy wtedy nie wiedzieli, że nowy związek (partner) nie zastąpi im Boga, nie zaspokoi głębokiej potrzeby komunii z Bogiem? Pozostaje tylko nadzieja, że Pan uwzględni ich cierpienie, sprowadzone na własne życzenie. Bóg jest miłosierny, wybacza zdrady wobec całkowitej przemiany serca. Ale tylko On może może tę przemianę sprawić i dokładnie wie, kiedy ona następuje.
10 października 2013, 15:38
BÓG USTANOWIL PEWNE ZASADY KTÓRE NALEŻY PRZESTRZEGAĆ. SAMA JESTEM PO ROZWODZIE , TRAUMA NA CAŁE ŻYCIE I JESTEM W DRUGIM ZWIĄZKU , ALE MAM ŚWIADOMOŚĆ ŻE TO GRZECH. CIĘZKI GRZECH............................ CZY BYLIŚCIE KIEDYŚ PRZY "DAWANIU" HOSTII ROZWIEDZIONYM, MOŻNA TYLKO UCAŁOWAŁ KIELICH , WIELKI PŁACZ ................................ ... Płacz? Brak pełnej komunii z Bogiem to konsekwencja bardzo złych decyzji życiowych, które zresztą można odwrócić, ale.... Właśnie to ale jest wyzwaniem dla nas wszystkich.
10 października 2013, 15:36
Człowiek wierzący Bogu, żyjący w głębokiej komunii z Bogiem nie ma potrzeby ani rozwodu, ani tym bardziej życia w nowym świeckim „małżeństwie”. Natomiast oczywistym jest, iż wielu, poprzez grzech śmiertelny traci tę wieź i wtedy popełnia wiele spektakularnego zła, w tym także swoimi czynami zaprzecza prawdzie o świętości i nierozwiązywalności małżeństwa. Wielu później pragnie wrócić do pełnej komunii z Bogiem i Kościołem, ale nie jest w stanie odrzucić tego zła, które im towarzyszy. I to jest wielki ból i wielkie wyzwanie dla Kościoła, jako wspólnoty ochrzczonych. Tyle, że nie może to odbywać się poprzez odrzucenie jedynej drogi nawrócenia danej nam przez Pana, czyli Sakramentu Spowiedzi Sw.
D
DUNIA
10 października 2013, 15:35
BÓG USTANOWIL PEWNE ZASADY KTÓRE NALEŻY PRZESTRZEGAĆ. SAMA JESTEM PO ROZWODZIE , TRAUMA NA CAŁE ŻYCIE I JESTEM W DRUGIM ZWIĄZKU , ALE MAM ŚWIADOMOŚĆ ŻE TO GRZECH. CIĘZKI GRZECH............................ CZY BYLIŚCIE KIEDYŚ PRZY "DAWANIU" HOSTII  ROZWIEDZIONYM, MOŻNA TYLKO UCAŁOWAŁ KIELICH , WIELKI PŁACZ ................................
W
Wierząca
10 października 2013, 15:21
Błąd! Żyjący w związku cywilnym rozwodnicy nie mogą być głęboko wierzącymi więc skąd to utyskiwanie nad ich trudnym losem? ...Nie mogą być, bo Ty tak mówisz? Pewnie zakładasz, że gdyby byli głęboko wierzący, to by się nie rozwiedli a przynajmniej nie weszli by w drugi związek. Mylisz moralność z wiarą, można być głęboko wierzącym i można być przy tym grzesznikiem, popełniać błędy. Na szczęście to nie Ty jesteś Bogiem. Bóg zna serce każdego grzesznika, widzi również jego cierpienie i pochyla się nad nim z miłością.
A
Alfista
10 października 2013, 15:00
Błąd! Żyjący w związku cywilnym rozwodnicy nie mogą być głęboko wierzącymi więc skąd to utyskiwanie nad ich trudnym losem?