Synod o życiu rodzinnym opartym na Chrystusie

(fot. EPA/FABIO CAMPANA)
KAI / slo

O oparciu życia rodzinnego na Jezusie Chrystusie mówiono podczas 5. kongregacji generalnej Synodu Biskupów 8 października w Watykanie.

Wystąpienia ojców synodalnych poświęcone były w tym dniu drugiej części "Instrumentum laboris", dotyczącej "planu Bożego" wobec rodziny. W oparciu o teologię małżeństwa i rodziny stawiano postulaty, jak Kościół może pomóc małżeństwu i rodzinie.
Omawiając obrady synodalne abp Stanisław Gądecki przypomniał, że bez oparcia na Jezusie Chrystusie rodzinie ciężko jest sprostać trudnościom, jakie napotyka ona każdego dnia.

- Bez takiej postawy jeszcze trudniej jest przyjąć postawę służby wobec drugiego człowieka, gdyż zazwyczaj człowiek jest skłonny do realizacji samego siebie. Tym bardziej jest to ważne w małżeństwie, które opiera się na miłości ofiarnej. Dlatego tak istotna jest osobista duchowa więź małżonków i rodziny z Chrystusem. Bez niej też trudno jest człowiekowi przyjąć drogę krzyża, która bardzo często towarzyszy małżonkom - powiedział metropolita poznański.

DEON.PL POLECA

Podczas kongregacji wiele rozmawiano na temat rozumienia miłosierdzia, o jego relacji do prawdy czy sprawiedliwości. - Jeśli nie ma mowy o prawdzie, to nie ma też mowy o miłosierdziu, podobnie jest w relacji miłosierdzia do sprawiedliwości. Są to bardzo ważne konstatacje, gdyż bez nich bardzo łatwo mówić o miłosierdziu jako jedynie uczuciowości - zaznaczył hierarcha i dodał: - Jeśli będziemy pojmować miłosierdzie bez sprawiedliwości, to jak np. wytłumaczyć Sąd Ostateczny. Jeśli nie ma sprawiedliwości, to nie istnieje odpowiedzialność człowieka a jego czyny są bez treści i żadnych sankcji".

W trakcie prezentacji zwracano też m.in. uwagę na to, co wnosi dialog międzyreligijny do samozrozumienia katolicyzmu. Postawiono nawet tezę, że jeśli ktoś nie orientuje się w dialogu między religiami, to ma wówczas trudności ze zrozumieniem własnej religii. Jest to szczególnie ważne w krajach, gdzie chrześcijanie są mniejszością wśród wyznawców islamu, buddyzmu, sintoizmu i innych religii, pozwala bowiem na głębsze samookreślenie, jak odnaleźć w tym kontekście wyjątkowość wiary w Jezusa Chrystusa.

Jeden z ojców synodalnych z Indii zwrócił uwagę, że hinduizm nie zna czegoś takiego jak katecheza a całość przekazu religijnego dokonuje się tylko w rodzinie przy pomocy liturgii rodzinnej. Przekazywana z pokolenia na pokolenie jest ona podstawą przekazu wiary hinduskiej. Zadał pytanie, czy my, katolicy, nie powinniśmy też kłaść nacisku na liturgię rodzinną. Abp Gadecki przypomniał, że w Kościele katolickim od dawana istnieje rytuał rodzinny. - Mamy do niego księgę, ale nie praktykujemy liturgii rodzinnej. Ograniczamy się zazwyczaj do modlitwy rodzinnej albo i jej wcale nie praktykujemy - zaznaczył i dodał: Liturgia rodzinna jest bardzo ciekawą formą, dzięki której możemy przekazywać wiarę.

Poruszono także temat trudności rodzinnych związanych ze służbą wojskową, jak nieobecność w domu, napięcia z nią związane, stres pourazowy, szczególnie gdy jest ona pełniona w regionie zbrojnego konfliktu. Wszystkie te urazy odbijają się później na życiu rodzinnym. Stąd bardzo ważna rola duszpasterstwa wojskowego, które powinno wspomagać żołnierzy dotkniętych pourazową traumą i ich rodziny.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Synod o życiu rodzinnym opartym na Chrystusie
Komentarze (2)
10 października 2015, 11:08
Zaczyna smucić mnie ten Synod. Bo widac, iż nic poza komunałami nie jest w stanie zoferować współczesnym katolickim rodzinom. Bez oparcia swoejgo zycia na Jezusie Chrystusie nie można sie nawet nazwac katolikiem, coż więc dopiero mówić o rodzinie. Od zawsze wiarę przekazywana była pokoleniowo i nie chodzi oczywiscie tylko o formy religijne (modlitwa, wspólne religijne zwyczaje). Wiara to przecież sposób życia, którego uczyły rodziny. Rodzina formomuje do doroslego zycia w każdym jego aspekcie. A dziś sie okazuje, iż musimy patrzeć na inne religie, bo katolicy juz tego nie czynią? Gdzie byli duszpasterze Koscioła, ktorzy te trywializmy zauwazają dopiero na Synodzie? I na koniec potwierdza sie teza o współczesnym, fałszywym rozumieniu miłosierdzia. Bo konieczność przypomnienia, iz wyplywa ono z prawdy i sprawiedliwosci pokazuje jak pustym sa te wszelakie hasła o miłosierdziu.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
10 października 2015, 11:37
Cóż tu się dziwić. Objawienia św. Faustyny były długo blokowane przez Kurię Rzymską. To, że Janowi Pawłowi II udało się ją kanonizować to prawdziwy cud i interwencja z Nieba. A teraz próbuje się to Boże Miłosierdzie maksymalnie zafałszować, strywializować i wszystko nim klajstrować. A z objawień wynika, że to ma być ratunek dla skruszonych, współpracujących z łaską Bożą grzeszników, żeby nie ulegali rozpaczy i niewierze pośród bezkresu grzechu na świecie. Jan Paweł II napisał jakąś encyklikę o miłosierdziu, ale nie znam jej. Wszyscy chętnie obdzielaliby grzeszników miłosierdziem, zapominając, że miłosierdzie jest w pierwszym rzędzie przymiotem Boga, bo tylko On odpuszcza grzechy. Nasze miłosierdzie ma polegać na pracy, aby przekonywać o miłosierdziu Boga w powiązaniu z Prawdą i sprawiedliwością Bożą i przyprowadzać grzeszników do trybunału Miłosierdzia, tzn. do sakramentu pojednania.