Synod pod znakiem II Soboru Watykańskiego
"Rozpoczął się dobrze, a zakończył jeszcze lepiej. Synod zapoczątkowuje czas nowej ewangelizacji, wzywając wszystkich członków Kościoła, duchownych i świeckich, na start do misji, wskazywanej jako zadanie wszystkich ochrzczonych" - czytamy w komentarzu redakcyjnym "L`Osservatore Romano".
W najnowszym wydaniu watykański dziennik podsumowuje kończące się jutro III Zgromadzenie Zwyczajne Synodu Biskupów, które obradowało od 7 do 28 października br. w Watykanie na temat: "Nowa ewangelizacja dla przekazu chrześcijańskiej wiary". Za edycją polską "L`Osservatore Romano" publikujemy pełny tekst komentarza.
Rozpoczął się dobrze, a zakończył jeszcze lepiej. Synod zapoczątkowuje czas nowej ewangelizacji, wzywając wszystkich członków Kościoła, duchownych i świeckich, na start do misji, wskazywanej jako zadanie wszystkich ochrzczonych. Orędzie do ludu Bożego potwierdza, że Kościół zachęca do misji nie dlatego, że jest powodowany pesymizmem, ale raczej ponaglany nadzieją, w duchu prawdziwej przyjaźni dla współczesnej ludzkości. Nie zrywając, a wręcz umacniając wątek nowości duszpasterskiej, będącej dziedzictwem Vaticanum II
Rozpoczęty pod znakiem Soboru, obecny Synod - chwila kolegialnej refleksji, aby konkretnie zareagować na duchowe pustynnienie w naszych czasach - nawiązał do Soboru Watykańskiego II, stawiając w centrum swego horyzontu wiarę w Jezusa Nazarejczyka, ukazując Go Kościołowi jako gwiazdę polarną całego duszpasterstwa. Teraz, gdy dobiega już końca, podejmując wskazania przedstawione na początku przez Benedykta XVI, Synod jawi się wyraźnie jako dziecko Soboru. Sam Papież, inaugurując obrady, zwrócił uwagę na ścisły związek między Rokiem Wiary a zgromadzeniem synodalnym jako sposobność, by godnie uczcić 50-lecie największego zgromadzenia episkopatu katolickiego, jakie pamięta historia. Nauczanie Vaticanum II, które zostało zawarte w Katechizmie, pozostaje w naszych czasach niezawodnym punktem odniesienia dla wiary.
Zgromadzenie synodalne potwierdziło zdecydowane przyjęcie nauczania soborowego i zaangażowanie z przekonaniem w jego dalsze pełne wprowadzanie w życie. Nieobecni byli, a w każdym razie nie mieli decydującego wypływu na prace "prorocy fatalizmu". Wytworzyła się natomiast rzeczywista sympatia do człowieka nękanego przez liczne trudności w obecnej chwili historycznej. Kulminacyjnym wyrazem pragnienia ojców synodalnych, by okazywać bliskość i potwierdzać, że Kościół jest blisko ludzkości przeżywającej wszelkiego rodzaju cierpienia, była niezwykła decyzja o wysłaniu delegacji synodalnej do Syrii, w sam środek zawieruchy. Wiele głosów wyrażało szczególną troskę w związku z powszechnym utrzymywaniem się ograniczeń wolności, nie tylko religijnej, nędzy i niesprawiedliwości, chorób i niepewności pracy, konfliktów, migracji, zamachów na godność i na życie człowieka. W auli synodalnej wielokrotnie dochodziła do głosu zdeklarowana wola takiego Kościoła, który zna słabości wiernych i swoich kapłanów, który pragnie być przyjacielem młodzieży, rozumu i nauki, wsłuchuje się w poszukujących prawdy, także niewierzących, prowadzi dialog z innymi religiami i stara się pozszywać rozdarcia z innymi Kościołami i wyznaniami chrześcijańskimi postrzegając to jako przyczynek do pokoju i definitywnego przezwyciężenia przemocy.
Doszła do głosu wyraźniejsza świadomość co do jakości ewangelizacji. Wyraził to dobrze jeden z ojców synodalnych, zachęcając wszystkich, aby się zastanowili, "czy Dobra Nowina, którą głosimy, jest dobra dla ubogich i czy my, jako Kościół, staramy się, aby to głoszenie było wiarygodne".
W publikacjach czytamy, że u początków tej decyzji jest odnowa duchowa, którą Kościół ma głosić i urzeczywistniać z racji powołania, jako warunek nowej ewangelizacji. Decydujące znaczenie ma osobiste spotkanie każdego chrześcijanina z Chrystusem. Jest to główny cel, w którym można usłyszeć echo podstawowej troski Papieża Ratzingera, cechującej jego pisma, który nie przypadkiem poświęcił część swojego czasu na pisanie Jezusa z Nazaretu. Tylko wówczas, gdy na nowo postawi się w centrum Jezusa, aggiornamento, które trzeba doprowadzić do końca, jest realizowane w taki sposób, by Kościół nie zatracił racji swojego istnienia i swojego działania.
Skomentuj artykuł