Tych utworów możemy już nie usłyszeć w kościele. Diecezja chce wprowadzić listę "piosenek zakazanych"

(fot. shutterstock.com)
Gość Niedzielny / ml

Miałby to być "zbiór utworów wokalno-instrumentalnych, których pod żadnym pozorem nie wolno wykonywać w kościele podczas uroczystości".

Trwa V Synod Diecezji Tarnowskiej. W czasie spotkania Komisji Głównej Synodu, która odbyła się 18 czerwca w kurii diecezjalnej, dyskutowano nad sprawami organizacyjnymi.

Zobacz też: Dzięki tej dziewczynce ich ślub obejrzało... niemal 10 milionów internautów >>

DEON.PL POLECA

Jak relacjonuje tarnowski "Gość Niedzielny", tematem, który jednak szczególnie mocno wybrzmiał, była muzyka, która pojawia się w czasie ślubów na terenie diecezji.

"Z diecezji dochodzą nas niepokojące głosy, iż niemała grupa narzeczonych usiłuje traktować obrzęd zaślubin jako prywatne poletko swej "radosnej twórczości" - powiedział ks. Andrzej Dudek, przewodniczącego Komisji ds. Kultu Bożego i Życia Sakramentalnego.

Zauważył również, że pokrzywdzonymi w tej sytuacji są księża, którzy nie mają odpowiedniego prawa, którego mogli by się trzymać w kontrowersyjnych sytuacjach: "księża nierzadko stawiani się w bardzo niekomfortowej sytuacji. Synod musi wziąć ich w obronę, musi pomóc duszpasterzom, dając im do ręki zbiór stosownych przepisów".

Zdaniem duchownego jednym z elementów schematu, w jaki mieliby zostać wyposażeni księża, powinien być spis "piosenek zakazanych".

"Zbiór utworów wokalno-instrumentalnych, których pod żadnym pozorem nie wolno wykonywać w kościele podczas uroczystości zaślubin" - powiedział ks. Dudek.

"Co teraz będzie - przemyka mi przez myśl - ze skądinąd poczciwym L. Cohenem i jego "Hallelujah", z którego uczyniono ślubny szlagier, choć utwór nie ma nic wspólnego z weselem" - zapytał na łamach tarnowskiego "Gościa Niedzielnego" ks. Andrzej Turek, Rzecznik V Synodu Diecezji Tarnowskiej.

Perfekcyjny wokal księdza na ślubie [WIDEO] >>

Poinformował również, że w związku z pełnym zrozumieniem przez Komisję Główną problemu, jaki zauważył ks. Dudka, stosowny dokument będzie pierwszym owocem sesji plenarnej synodu.

"Dni L. Cohena w kościołach diecezji tarnowskiej wydają się więc policzone" - pisze rzecznik tarnowskiego synodu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tych utworów możemy już nie usłyszeć w kościele. Diecezja chce wprowadzić listę "piosenek zakazanych"
Komentarze (3)
HW
~Halina Wichowska
7 sierpnia 2020, 12:52
Czy jest oficjalne stanowisko Episkopatu w tej sprawie, bo ostatnio media internetowe huczały na ten temat i jak to w głuchym telefonie jedni powtarzali po drugich,że nawet Ave Maria Bacha będzie zakazane????
a a
20 czerwca 2018, 19:49
Nigdy nie rozumiałem fenomenu tego Cohena, śpiewanie tego na ślubie jest niesamowicie niepoważne i infaltylne. Choć znając życie zakaz zakazem, a i tak będą robić swoje (zwłaszcza jeśli dobrze zapłacą).
A
arturwrona91
21 czerwca 2018, 12:17
Wypowiem się z perspektywy organisty z niemal 10-letnim stażem. Fenomen "Hallelujah" Cohena to zasługa sukcesu "Shreka", gdzie ta piosenka wybrzmiała m. in. na ślubie Fiony. Wielu ludziom się ta piosenka spodobała. Tekst samej piosenki nie jest zupełnie świecki. Jednak ja interpretuję ten tekst bardziej jako prywatne rozmyślania o sensie wiary [Zob. http://www.tekstowo.pl/piosenka,leonard_cohen,hallelujah.html ]. Jednak dzisiaj ta piosenka jednoznacznie kojarzy się ze "Shrekiem", będącym bezprzecznie jednym z największych hitów kinematografii. Raz się zdarzyło, że na ślubie nie dopuściłem do jej wykonania (być może było to możliwe dzięki światłemu ks. rektorowi u Salezjanów, który faktycznie traktował mnie jak fachowca, wręcz jak równorzędnego partnera, a nie jak parobka). Poza tym wiele razy słyszałem oryginalne nagranie piosenki Cohena i przeróbka na organy byłaby nieporozumieniem (po prostu źle to brzmi na organach). Trzeba się nad inną kwestią zastanowić - czy każda piosenka z nawiązaniem do wiary a nawet wręcz religijna nadaje się do wykonania na liturgii? Wielu ludzi po prostu nie ma wyczucia liturgii i nie ma takiej wrażliwości liturgicznej (nawet księżom jej brakuje). Gorsze jest to, że jak w grę wchodzą pieniądze, to ludzie tracą rozum. Już podczas nauk przedmałżeńskich powinno się uwrażliwić, że ślub to jednak liturgia. Jeśli para domaga się wykonania różnych dziwnych rzeczy, bo takie mają fanaberie, to trzeba się zastanowić, jaki jest stan wiary. Księża często na to przymykają oko, bo za ceremonią ślubną stoją ogromne pieniądze. Pytanie tylko, jak nazwać taką sytuację, kiedy z jednej strony ksiądz woła z ambony, że nie można służyć Panu Bogu i Mamonie, a potem przymyka oko na nieraz rażące nadużycia tylko dlatego, że ktoś sypnął kasą.