USA: Komunia św. nie dla „katolickich gejów”

KAI / wab

Arcybiskup Saint Paul i Minneapolis, John Nienstedt odmówił udzielenia Komunii św. osobom popierającym publiczne zachowania homoseksualne i legalizację związków osób tej samej płci. Do zdarzenia doszło ponad tydzień temu podczas wizyty hierarchy w siedzibie college'u św. Benedykta i Uniwersytetu św. Jana w Collegeville w stanie Minnesota.

Rzecznik katolickiej uczelni poinformował, że we Mszy św. z udziałem studentów brała udział grupa 25 osób, która miała przypięte do ubrań tęczowe znaczki, wstążki i szarfy, symbolizujące poparcie dla postulatów gejowskich. Demonstrację tę zorganizowała grupa PriSM, reprezentująca mniejszości homoseksualne.

DEON.PL POLECA


Zgodnie z praktyką swego poprzednika, abp. Harry’ego Flynna i wytycznymi Stolicy Apostolskiej, metropolita Minneapolis konsekwentnie odmawia Komunii św. osobom, które traktują Eucharystię jako okazję do wyrażania stanowiska politycznego czy protestu przeciw zasadom moralnym wypływającym z konsekwentnego przyjęcia wiary.

„Eucharystia jest czasem świętym i Kościół nie pozwala, by ktoś traktował przyjęcie Komunii św. jako tło lub scenę dla protestów” – wyjaśnia Dennis McGrath, rzecznik archidiecezji Saint Paul i Minneapolis.

Tymczasem zaraz po Mszy św. z udziałem arcybiskupa benedyktyn o. Rene McGraw odprawił krótką Mszę św. dla tych, którym hierarcha odmówił Komunii św.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

USA: Komunia św. nie dla „katolickich gejów”
Komentarze (67)
K
Kamelia
13 października 2010, 17:34
Dlaczego lubię czytac posty Błękitnego Nieba? Bo są spokojne  i pełne dobroci dla drugiego człowieka.
Jurek
11 października 2010, 20:51
leszek, tak jak pisała Błękitne Niebo nie miejsce tutaj na tę dyskusję. Odpowiedziałem tutaj http://www.deon.pl/forum/temat,3,3838,1,nie-sakramentalni.html
L
leszek
11 października 2010, 19:52
Nie bardzo rozumiem. Ma być duszpasterstwo dla ludzi mających pokusę by zdradzić małżonka?!? No to może utworzyć osobne duszpasterstwa niosące profesjonalną pomoc dla osób chcących zachować każde z przykazań? Rozumiem, że osoby porzucone chcące pozostać wierne przysiędze małżeńskiej mogą wymagać szczególnej pomocy. Ale czy aż poprzez tworzenie specjalnych duszpasterstw? Jesli tak, to niech będzie, niech są, ale co to ma do rzeczy istnienie duszpasterstw niesakramentalnych? Abstrahując zupełnie od wypowiedzi Teresy i całej waszej "dyskusji", pozwolę sobie nie zgodzić się z Twoim stanowiskiem. Duszpasterstwo, w moim rozumieniu, ma stanowić uzupełnienie dla często słabej i nieudolnej walki człowieka z pokusami. Nawet człowieka całkiem dobrze "umocowanego" w wierze. Sam gdzieś wcześniej napisałeś, że człowiek jest tylko człowiekiem i może zbłądzić. Tak właśnie jest. Dlatego lepiej jest zapobiegać, niż leczyć. Duszpasterstwo, moim zdaniem pełni obie te role - jego zadaniem jest nie tylko "gaszenie pożarów", ale także prawidłowa formacja duchowa człowieka. Idąc dalej, gdyby praca formacyjna była prowadzona skutecznie (co jest oczywiście niemożliwe, choćby z uwagi na to, że sam formowany musi tego sam chcieć), nie byłoby konieczności tworzenia duszpasterstw dla wszelkiego rodzaju poranionych bądź zagubionych. Pozdrawiam @yemar, może się zdziwisz, ale zgadzam się z tym co napisałeś. Każdy człowiek jest ułomny, nie ma doskonałych, a więc wszyscy wymagamy dobrze prowadzonego duszpasterstwa. Ja wyraziłem tylko wątpliwości co do zasadności tworzenia specjalnych duszpasterstw przeznaczonych dla osób porzuconych/samotnych. Ale jeśli byłyby tworzone i byliby chętni to nie widzę żadnych ideologicznych przeszkód. No, może tylko pewne zagrożenia jeśli to będą grupy mieszane płciowo. Bo jak się spotyka samotny pan z samotną panią, i oboje są spragnieni bliskości, i oboje doskonale się rozumieją z racji takich samych problemów, to takie duszpasterstwo może się przerodzić w biuro matrymonialne.
L
leszek
11 października 2010, 18:53
Leszku, masz wypaczone spostrzeganie rzeczywistości, skoro litujesz się nad tymi, którzy świadomie porzucają rodziny. @Anda, tak apropo, to w którym miejscu litowałem się nad tymi, którzy świadomie porzucają rodziny? Ja jedynie stwierdziłem, że: osobom które porzuciły rodzinę dla PRZYPADKOWEGO ZAUROCZENIA chyba należałoby współczuć; przecież PRZYPADKOWE ZAUROCZENIE to każdemu może się przytrafić. Nie sądzisz że przypadkowe zauroczenie i świadome porzucenie to jednak różnica? A tak poza tym, to @Anda, to Twoje poglądy pod tym względem są wręcz zaprzeczeniem tego czego nauczał Jezus. Weź sobie przeczytaj choćby Mt 5,43-48: 43 Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. 44 A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; 45 tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. 46 Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? 47 I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? 48 Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. Gdybyś @Anda nie miał/miała wypaczonego chrześcijańskiego postrzegania rzeczywistości to bardziej by Ci było żal tych którzy grzeszą niż tych którzy dobrze czynią.
L
link
11 października 2010, 17:12
http://www.jezuici.pl/~rreclaw/teksty/more.html
A
Anda
11 października 2010, 16:55
Leszku, masz wypaczone spostrzeganie rzeczywistości, skoro litujesz się nad tymi, którzy świadomie porzucają rodziny.
Y
yemar
11 października 2010, 16:54
Nie bardzo rozumiem. Ma być duszpasterstwo dla ludzi mających pokusę by zdradzić małżonka?!? No to może utworzyć osobne duszpasterstwa niosące profesjonalną pomoc dla osób chcących zachować każde z przykazań? Rozumiem, że osoby porzucone chcące pozostać wierne przysiędze małżeńskiej mogą wymagać szczególnej pomocy. Ale czy aż poprzez tworzenie specjalnych duszpasterstw? Jesli tak, to niech będzie, niech są, ale co to ma do rzeczy istnienie duszpasterstw niesakramentalnych? Abstrahując zupełnie od wypowiedzi Teresy i całej waszej "dyskusji", pozwolę sobie nie zgodzić się z Twoim stanowiskiem. Duszpasterstwo, w moim rozumieniu, ma stanowić uzupełnienie dla często słabej i nieudolnej walki człowieka z pokusami. Nawet człowieka całkiem dobrze "umocowanego" w wierze. Sam gdzieś wcześniej napisałeś, że człowiek jest tylko człowiekiem i może zbłądzić. Tak właśnie jest. Dlatego lepiej jest zapobiegać, niż leczyć. Duszpasterstwo, moim zdaniem pełni obie te role - jego zadaniem jest nie tylko "gaszenie pożarów", ale także prawidłowa formacja duchowa człowieka. Idąc dalej, gdyby praca formacyjna była prowadzona skutecznie (co jest oczywiście niemożliwe, choćby z uwagi na to, że sam formowany musi tego sam chcieć), nie byłoby konieczności tworzenia duszpasterstw dla wszelkiego rodzaju poranionych bądź zagubionych. Pozdrawiam
L
leszek
11 października 2010, 16:44
Daj spokój. Wątek jest o czym innym. Dopiero teraz na to wpadłaś? A jak pisałaś obraźliwe treści na mój temat to nie docierało do Ciebie że wątek jest o czym innym? Może więc sama daj spokój.
L
leszek
11 października 2010, 16:32
Widzę Leszek, że z Tobą nie da się dyskutować. Nic się nie zmieniłeś. Nadal to samo, czyli brak szacunku dla rozmówców. Miałam nadzieję, ale znowu zawiodłam się! Trudno! Udanego popołudnia! Nie da się ze mną dyskutować? JurekS, jak na wzorcowego dyskutanta przystało napisał teresie po jej dyskusji ze mną: widzę, że próbujesz niektórym mówić o oczywistych rzeczach, ale trafiasz albo na ignorantów, albo na przesmiewców  a po moim pytaniu zamilkł jak grób. A Ty mi piszesz, że ze mną nie da się dyskutować, bo to JA okazuję brak szacunku dla rozmówców?!? A stwierdzenia JurkaS nazywające dyskutantów teresy (czyli głównie mnie) ignorantami lub prześmiewcami to nie jest zapewne obrażanie tylko mówienie prawdy? I tak samo zapewne mówił prawdę, a nie obrażał osób z duszpasterstwa związków niesakramentalnych mówiąc o tym co mówili, że to takie sobie pierdu, pierdu?!? I Ty zawiodłaś się na mnie? Że nie pokajałem się jako ignorant prześmiewca tylko dalej sobie swoje pierdu, pierdu? Ale ja na Tobie się nie zawiodłem...  Nie przeszkadzały Ci dyskusje z teresą choć były nie na temat, nie przeszkadzało Ci również to, że JurekS swoje zdanie nie na temat umieścił w tym wątku. Dopiero moje pytanie zadane w związku z wpisem JurkaS uznałaś za tak bardzo nie na temat, że aż raczyłaś poinformować mnie o tym dokonując odpowiedniego wpisu... Prezentujesz tę samą bezmyślną emocjonalność schlebiającą tym których lubisz i ubliżającą tym których nie lubisz...
Andrzej Szymański
11 października 2010, 15:07
To chyba oczywiste!
L
leszek
11 października 2010, 15:03
ps. dla mnie świadectwo Jurka jest bardzo mocne! Wg. mnie nie jest to żadne świadectwo. Mówiąc słowami samego JurkaS, takie tam pierdu, pierdu. A jeżeli już mówić o jakimś świadectwie, to jest to co najwyżej świadectwo skrzywionego odbioru świata przez JurkaS. Jak coś jest wg niego oczywiste to znaczy że jest(!) to (wg niego) oczywiste dla wszystkich, a ci którzy nie podzielają jego zdania to albo ignoranci albo prześmiewcy. A jak na duszpasterstwie związków niesakramentalnych nie było tak jak to sobie wyobraża i życzy JurekS, to znaczy że było to (mówiąc jego słowami) takie tam pierdu, pierdu.
L
leszek
10 października 2010, 22:35
tereso, widzę, że próbujesz niektórym mówić o oczywistych rzeczach, ale trafiasz albo na ignorantów, albo na przesmiewców. JurkuS, Byłbym wdzięczny gdybyś napisał co takiego - w dodatku oczywistego- mówi teresa. Bo pomimo starań nie bardzo rozumiem o co jej chodzi. I jak widać nie tylko ja jeden nie rozumiem o co jej chodzi. Ja nie będę teoretyzował. Byłem w takim duszpasterstwie (już wcześniej o tym pisałem). Wielkim zaskoczeniem dla mnie było to, że otoczono nas wielkim ciepełkiem. NIe było mowy, pytań, sugestii czy jeszcze są szanse na zawrócenie z grzesznej drogi, tylko wręcz utwierdzenie w tym co się stało. Takie (jak to mawia mój kolega) pierdu, pierdu. Napisz coś więcej o tym otaczaniu ciepełkiem. Kto Was/Ciebie otaczał takim ciepełkiem i na czym to otaczanie polegało. Bo jak na razie to co piszesz to takie (jak mawia Twój kolega) pierdu, pierdu. Udało mi się wyjść ze związku niesakramentalnego dzięki mojej wspólnocie i Łasce A na czym polegała rola tej Twojej wspólnoty? I co to była za wspólnota?
S
szawełpaweł
10 października 2010, 22:08
Apeluję o odróżnienie kilku pojec: a) geje b) homoseksualiści c) orientacja homoseksualna ad. a) znane jest stanowisko gejów, zwalczające Kosciół i idące za tym życie ad. b) osoby homoseksualne nie definiujące się jako geje, żyją skromnie i nie popierają ani postulatów ani stylu życia reprezentowanego przez gejów ad. c) to, że ktoś ma orientację homoseksualną, nie oznacza, że uprawia seks. Jest wiele osób homoseksualnych wierzących, które żyją z powodu Jezusa w czystości. Dopóki pod pojęciem homoseksualizm będzie rozumiane wszystko - geje, seks, itd., dopóty będzie to wielkie nieporozumienie. Nie wszystko musi się kojarzyc z seksem. Oczekiwałbym rozmowy o homoseksualnych osobach żyjących w czystości i będących w Kościele, żyjących w przyjaźni z drugą osobą, ale nie współżyjącą seksualnie, nie promującą tego, żyjącą normalnie, przystępując do spowiedzi, itd. Dopóki rozmówcy nie zauważą, że są takie osoby, dopóty będą krzywdzic takie osoby. Więcej na ten temat na moim blogu: <a href="http://www.homos.blog.onet.pl">www.homos.blog.onet.pl</a>
Jurek
10 października 2010, 21:56
tereso, widzę, że próbujesz niektórym mówić o oczywistych rzeczach, ale trafiasz albo na ignorantów, albo na przesmiewców. Ja nie będę teoretyzował. Byłem w takim duszpasterstwie (już wcześniej o tym pisałem). Wielkim zaskoczeniem dla mnie było to, że otoczono nas wielkim ciepełkiem. NIe było mowy, pytań, sugestii czy jeszcze są szanse na zawrócenie z grzesznej drogi, tylko wręcz utwierdzenie w tym co się stało. Takie (jak to mawia mój kolega) pierdu, pierdu. Udało mi się wyjść ze związku niesakramentalnego dzięki mojej wspólnocie i Łasce. Dzisiaj z perspektywy już prawie 10 lat widzę jak wiele bym stracił gdybym pozostał w takim związku. A wracając do artykułu. Potrzeba takich wyrazistych zachowań przedstawicieli Koścoła jak Arcybiskup Saint Paul i Minneapolis, John Nienstedt .
M
minimax
10 października 2010, 20:25
Moja babcia mowila:"czy to jest normalne zeby chlop clopowi wkladal w tylek?" I co jej odpowiedziałeś?
:
:-)
10 października 2010, 19:40
Teresa, daj spokój! Zajmij się sobą Kobieto! Nie Tobie dane sądzić! :-)
T
teresa
10 października 2010, 19:30
Rodziny przechodzą kryzys.Małżeństwa rozpadają się. Trzeba   iść za Chrystusem i świadczyć o Nim.  Związki niesakramentalne świadczą o tym,że Bóg nie został postawiony na pierwszym miejscu w życiu tych ludzi.
R
roman
10 października 2010, 19:03
Moja babcia mowila:"czy to jest normalne zeby chlop clopowi wkladal w tylek?"
L
leszek
10 października 2010, 18:37
Chłopie- wróć do własnych słów z pierwszych komentarzy i odnajdź w nich sens mojej wypowiedzi. Kobito- zanim cokolwiek napiszesz pomyśl trochę. Czemu wszyscy zawzięli się,żeby samotnych po rozwodzie nazywać porzuconymi.mam tego  dość. Najwyraźniej masz jakieś problemy ze swoją psychiką. Co rusz stawiasz zarzuty o coś czego nie było. A tym razem stawiasz zarzuty i masz pretensje do samej siebie... Bo sama napisałaś w 2010-10-09 19:16:53, że: Zostałam porzucona przez człowieka,którego kochałam,nie jestem w stanie przestać go kochać,choćby ze względu na naszą córkę.
P
PLLL.
10 października 2010, 18:35
Akty homoseksualne są grzechem i grzechem pozostaną. Wbrew wszelkim gejowskiej propagandzie. Ktoś, kto odrzuca świadomie przykazania Boże, żyje w grzechu i nie ma prawa do komunii. Z tego Kościół nigdy nie zrezygnuje. "Miękkie stanowisko wobec homoseksualizmu", jest niewiernością wobec Ewangelii.  Szacunek należy się osobom, ale ich zachowaniu, potępienie.
L
leszek
10 października 2010, 18:29
Teresa, Moni, mają rację, że jest mniej pomocy dla porzuconych. Chyba cały czas się nie rozumiemy... Owszem, osobom porzuconym często jest trudniej w życiu i potrzebują większej życiowej pomocy. Ale pomocy ŻYCIOWEJ! A czy to znaczy że potrzebują jakiejś szczególnej pomocy duszpasterskiej?!? Pomocy duszpasterskiej potrzebują GRZESZNICY, tym większej pomocy im bardziej uwikłane są w grzechu! Osoby które weszły w niesakramentalne zwiazki, to rozumiem... nie mogą przystępować do sakramentów, czują się odrzucone i skazane przez Kościół, i to oddziaływuje w kierunku odejścia z Kościoła. A czy osoby porzucone też nie mają dostepu do sakramentów i słyszą że żyjąc w grzechu zmierzają ku potępieniu? Osoby porzucone potrzebują ale nie duszpasterstwa lecz psychoterapii! cytat: W naszym społeczeństwie funkcjonuje pewnego rodzaju przyzwolenie na rozpad małżeństwa. Małżeństwo traktuje się jako jednorazowy akt. Tymczasem ten wybór dokonywany jest każdego dnia, tak jak moc sakramentu małżeństwa działa każdego dnia. Coś w tym jest. Kościół wytrwale stoi na straży nierozerwalności i wierności małżeńskiej dlatego trudna do zrozumienia jest dla mnie luka, jaka powstała w niesieniu duszpasterskiej, profesjonalnej pomocy osobom, które chcą pozostać wierne przysiędze małżeńskiej. Nie bardzo rozumiem. Ma być duszpasterstwo dla ludzi mających pokusę by zdradzić małżonka?!? No to może utworzyć osobne duszpasterstwa niosące profesjonalną pomoc dla osób chcących zachować każde z przykazań? Rozumiem, że osoby porzucone chcące pozostać wierne przysiędze małżeńskiej mogą wymagać szczególnej pomocy. Ale czy aż poprzez tworzenie specjalnych duszpasterstw? Jesli tak, to niech będzie, niech są, ale co to ma do rzeczy istnienie duszpasterstw niesakramentalnych? Takim osobom trudno jest zrozumieć fakt, że dla małżonków, którzy złamali przysięgę małżeńską i zawarli związek niesakramentalny, Kościół wydaje się być bardziej otwarty, niż dla nich. Tak, takim osobom trudno zrozumieć że im się wydaje...
T
teresa
10 października 2010, 18:29
 Istota moich wypowiedzi jest taka: Czy kierujesz się sercem ,czy rozumem po rozwodzie- najpierw skonsultuj się z Jezusem Chrystusem. Właściwie- zawsze się z Nim konsultuj.
J
jaka
10 października 2010, 18:21
ja też mam wątpliwości co do istoty wypowiedzi teresy :(
T
teresa
10 października 2010, 17:28
Jesteśmy dorośli? Z góry przepraszam za ten dowcip.      {{{-Opowiada mężatka koleżance: przyszedł do mnie hydraulik .Naprawił cieknący kran. Kiedy przyszło do zapłaty powiedział: albo mi się oddasz, albo zaśpiewaj. Koleżanka pyta: i co zrobiłaś? No--- przecież wiesz,że nie umiem śpiewać. }}}    Nie chcę,żeby takie duszpasterstwo dla osób samotnych po rozwodzie[MAŁŻONKÓW PO ROZWODZIE] stało się biurem matrymonialnym i miejscem schadzek,ale żeby się razem śmiać, śpiewać i wzajemnie sobie dopomagać we wszystkim ,w czym Bóg dozwala.
:
:(
10 października 2010, 17:17
Rzeczywiście, nie wiem również o co Teresie chodzi...
T
teresa
10 października 2010, 17:10
Chłopie- wróć do własnych słów z pierwszych komentarzy i odnajdź w nich sens mojej wypowiedzi. Czemu wszyscy zawzięli się,żeby samotnych po rozwodzie nazywać porzuconymi.mam tego  dość. OSOBY SAMOTNE PO ROZWODZIE , z wyboru- bo tak uczy Jezus Chrystus,NIE ZAWIERAJĄCE NOWYCH ZWIĄZKÓW,A WIĘC NIE CUDZOŁOŻĄCE MAJĄ PRAWO DO SZCZEGÓLNEJ OPIEKI,MAJĄ PRAWO DO TEGO ABY ICH WIARA W BOGA I ŚWIĘTOŚĆ SAKRAMENTU MALŻEŃSTWA ZOSTAŁA ZAUWAŻONA. MAJĄ PRAWO NA SPOTKANIACH WZAJEMNIE SIĘ WSPIERAĆ W TYCH DECYZJACH ORAZ POMAGAĆ SOBIE W ZWYCZAJNY SPOSÓB NP. W SYTUACJI,GDY CIEKNIE KRAN A NIE STAĆ MNIE NA HYDRAULIKA ZA 100 ZŁ. ZARAZ KTOŚ NAPISZE TU BRZYDKI DOWCIP,NIE, JEŻELI KTOŚ DECYDUJE SIĘ DOTRZYMAĆ WŁASNEGO SŁOWA,OPRZE SIĘ POKUSIE ŚPIEWANIA. Leszku- takie pomysły mnie leczą ,dzięki Bogu. A jak twoje zdrowie?  
P
ps
10 października 2010, 17:01
Tyle że Tobie chodziło raczej o co innego, o to aby pochylać się na porzuconymi ZAMIAST nad porzucającymi... tak jakby nie mozna było pochylić się i nad jednymi i nad drugimi... Teresa, Moni, mają rację, że jest mniej pomocy dla porzuconych. cytat: W naszym społeczeństwie funkcjonuje pewnego rodzaju przyzwolenie na rozpad małżeństwa. Małżeństwo traktuje się jako jednorazowy akt. Tymczasem ten wybór dokonywany jest każdego dnia, tak jak moc sakramentu małżeństwa działa każdego dnia. Kościół wytrwale stoi na straży nierozerwalności i wierności małżeńskiej dlatego trudna do zrozumienia jest dla mnie luka, jaka powstała w niesieniu duszpasterskiej, profesjonalnej pomocy osobom, które chcą pozostać wierne przysiędze małżeńskiej. Takim osobom trudno jest zrozumieć fakt, że dla małżonków, którzy złamali przysięgę małżeńską i zawarli związek nieskaramentalny, Kościół wydaje się być bardziej otwarty, niż dla nich. Związki niesakramentalne mogą liczyć na pomoc duszpasterską niemal w każdym wielkim mieście, gdzie przy wielu parafiach działają duszpasterstwa dla osób żyjących w takich związkach. Natomiast duszpasterstw dla osób porzuconych przez współmałżonka w całej Polsce jest dosłownie kilka. <a href="http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/religia/zwiazki-niesakramentalne,1,3338390,wiadomosc.html">http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/religia/zwiazki-niesakramentalne,1,3338390,wiadomosc.html</a>
L
leszek
10 października 2010, 16:54
Leszku- zadam  ostatni,konieczny cios: Przestań zadawać sobie ciosy a zacznij pisać o co Ci chodzi... dlaczego uważasz,że osoby samotne po rozwodzie zostały porzucone? Nie bardzo rozumiem... Wcale nie uważam że osoby samotne po rozwodzie zostały porzucone. Są przecież i tacy którzy wzięli rozwód po to aby właśnie porzucić. Zaczęłaś od niezadowolenia z istnienia duszpasterstw niesakramentalnych jako wiarołomców i użalania się nad losem samotnie dochowujących przysięgi. No to skoro są ci którzy złamali przysięgę i odeszli oraz ci którzy wskutek tego pozostali sami, to chyba mozna ich określić jako porzuceni. Zwłaszcza, że nawet sama siebie określiłaś jako porzuconą. jesli nie podoba Ci się określenie to mogę je zmienić na jakieś inne krótkie i równie komunikatywne. Skąd pomysł,że duszpasterstwo dla takich osób ma być jakąś formą gloryfikacji porzucenia[ a zatem ,jak domniemuję bycia denną ofiarą losu]. Skąd taki rownoważnik? Właśnie! Skąd?!? Bo ja nie mam pojęcia skąd! To Ty sobie wymysliłaś że duszpasterstwo ma być jakąś formą gloryfikacji porzucenia. Jest wiele osób ,które odchodzą od małżonka ,aby dalej wieść życie blisko Boga. Co Ty za bzdury znowuż pleciesz... NIE MOŻNA porzucić swojego małżonka aby dalej wieść życie blisko Boga! Chodzi raczej o to,żeby takie osoby umacniać w postanowieniu dotrzymania Ślubów Małżeńskich[ a propos Śluby Panieńskie weszły na ekrany] mimo pokus dołączenia do grupy osób niesakramentalnie związanych,stawiać im je za wzór i bodźcować ku nawroceniu Kogo stawiać za wzór? Tych co porzucili swoich małżonków?!?   Przychodzą mi na myśl słowa Jezusa- Zejdź mi z oczu szatanie. A mnie: idź się leczyć.
L
leszek
10 października 2010, 16:34
Leszku, osoba odpowiedzialna nie rzuci rodziny dla zauroczenia. Pomyśl trochę. Nieprawda. Sam/sama pomyśł. Osoba zauroczona nie jest sobą, traci rozum, gotowa jest zrobić coś czego normalnie przedtem nigdy by nie zrobiła. Fajna wymówka. Nic dodać, nic ująć. Czyzbys w ten sposób uspokajał własne sumienie? Argument z gatunku poniżej pasa... Typowa reakcja osoby zdradzonej... Nienawiść nie pozwala uznać, że zdradzający też może być godzien współczucia...
L
leszek
10 października 2010, 16:30
Ale skoro twierdzisz że są w śród nich osoby które porzuciły rodzinę dla PRZYPADKOWEGO ZAUROCZENIA to chyba należałiby im współczuć? Przecież PRZYPADKOWE ZAUROCZENIE to każdemu może się przytrafić? Komu współczuć? Tym co porzucają? Nie uważasz że można współczuć komuś kto jest dobrym mężem i ojcem, ale w pewnym momencie wskutek PRZYPADKOWEGO ZAUROCZENIA popełnia błąd niszczący całe zycie jego i jego bliskich?!? Przestepstwa popełniają nie tylko zwyrodnialcy, czasem są to zwyczajni, normalni ludzie którzy pod wpływem stresu popełnili jakiś błąd którego skutki okazały się fatalne. A może warto pochylić sie nad tymi porzuconymi zdradzonymi? Głupie pytanie! Oczywiscie że warto! Tyle że Tobie chodziło raczej o co innego, o to aby pochylać się na porzuconymi ZAMIAST nad porzucającymi... tak jakby nie mozna było pochylić się i nad jednymi i nad drugimi... Coraz bardziej utwierdzam sie  w przekonaniu, że Teresa ma rację. A w czym ma racje, bo naprawdę już nie wiem...
LS
Letni Sen
10 października 2010, 16:28
Leszku, osoba odpowiedzialna nie rzuci rodziny dla zauroczenia. Pomyśl trochę. Nieprawda. Sam/sama pomyśł. Osoba zauroczona nie jest sobą, traci rozum, gotowa jest zrobić coś czego normalnie przedtem nigdy by nie zrobiła. Fajna wymówka. Nic dodać, nic ująć. Czyzbys w ten sposób uspokajał własne sumienie?
L
leszek
10 października 2010, 16:24
Leszku, osoba odpowiedzialna nie rzuci rodziny dla zauroczenia. Pomyśl trochę. Nieprawda. Sam/sama pomyśł. Osoba zauroczona nie jest sobą, traci rozum, gotowa jest zrobić coś czego normalnie przedtem nigdy by nie zrobiła.
T
teresa
10 października 2010, 16:06
Leszku- zadam  ostatni,konieczny cios: dlaczego uważasz,że osoby samotne po rozwodzie zostały porzucone? Skąd pomysł,że duszpasterstwo dla takich osób ma być jakąś formą gloryfikacji porzucenia[ a zatem ,jak domniemuję bycia denną ofiarą losu]. Skąd taki rownoważnik?Jest wiele osób ,które odchodzą od małżonka ,aby dalej wieść życie blisko Boga. Chodzi raczej o to,żeby takie osoby umacniać w postanowieniu dotrzymania Ślubów Małżeńskich[ a propos Śluby Panieńskie weszły na ekrany] mimo pokus dołączenia do grupy osób niesakramentalnie związanych,stawiać im je za wzór i bodźcować ku nawroceniu    Przychodzą mi na myśl słowa Jezusa- Zejdź mi z oczu szatanie.
H
hmmmm
10 października 2010, 16:05
Leszku, osoba odpowiedzialna nie rzuci rodziny dla zauroczenia. Pomyśl trochę.
M
Moni
10 października 2010, 16:04
Ale skoro twierdzisz że są w śród nich osoby które porzuciły rodzinę dla PRZYPADKOWEGO ZAUROCZENIA to chyba należałiby im współczuć? Przecież PRZYPADKOWE ZAUROCZENIE to każdemu może się przytrafić? Komu współczuć? Tym co porzucają? A może warto pochylić sie nad tymi porzuconymi zdradzonymi? Coraz bardziej utwierdzam sie  w przekonaniu, że Teresa ma rację.
L
leszek
10 października 2010, 15:57
leszku, jak zwykle mylisz sie i nie czytasz ze zrozumieniem. Jak zwykle? Mylę się? Nie czytam ze zrozumieniem? Tak krótkie zdanie i tyle złośliwych epitetów już na samym początku krótkiej wypowiedzi? Musisz mnie bardzo nie cierpieć. To własnie osoba porzucona mo że stracic wiarę. Stracić wiarę to może każdy. Natomiast twierdzenie że TO WŁAŚNIE osoby porzucone mogą stracić wiarę jest całkowicie irracjonalne i nie ma ani jakiegokolwiek uzasadnienia ani potwierdzenia w praktyce. A spośród tych osób które akurat ja znam, to własnie te osoby które weszły w związki niesakramentalne powoli straciły wiarę. Niemożność przystępowania do sakramentów i związane z nią poczucie odrzucenia i skreślenia robiły swoje. A porzuceni, róznie sobie radzili, zależnie od tego jak sobie radzili z nienawiścią i pragnieniem zemsty, ale jakoś nie odchodzili z Kościoła. Nie użalaj sie nad tzw. niesakramentalnymi, bo wśród nich sa także osoby, które śwaidomie porzuciły swoja rodzinę  dla przypadkowego zauroczenia. @melbo, podaj mi proszę w którym momencie użalałem się nad niesakramentalnymi? Ale skoro twierdzisz że są w śród nich osoby które porzuciły rodzinę dla PRZYPADKOWEGO ZAUROCZENIA to chyba należałiby im współczuć? Przecież PRZYPADKOWE ZAUROCZENIE to każdemu może się przytrafić?
L
leszek
10 października 2010, 15:42
Dobra.Skończmy z tym ,tak jak  o. Rene skrócił o głowę sens wypowiedzi abp Johna odprawiając krótką mszę św. po mszy świętej.W sumie to przecież można być na wszystkich mszach św. w niedzielę i niczego nie zrozumieć. Tajemnicą mszy świętej jak sądzę osobiście,ja idiotka,pełna emocji ,pozbawiona treści,odmóżdżona ,odrzucona, jest wg. mnie owa żywa interakcja pomiędzy Golgotą Jezusa Chrystusa, a wynikiem uczuć,emocji,pamięci,wiary,rozumu  wierzących, czyli  naszej ofiary składanej Bogu. Ani wynik uczuć,emocji,pamięci,wiary,rozumu wierzących nie jest żadną ofiarą składaną Bogu, ani tym bardziej nie jest żadną tajemnicą mszy świętej jakakolwiek interakcja pomiędzy Golgotą Jezusa Chrystusa a wynikiem uczuć,emocji,pamięci,wiary,rozumu wierzących, (czyli rzekomo) naszej ofiary składanej Bogu. A więc znowuż jakiś bełkotliwy myślotok zamiast wypowiedzi...
M
melba
10 października 2010, 15:40
leszku, jak zwykle mylisz sie i nie czytasz ze zrozumieniem. To własnie osoba porzucona mo że stracic wiarę. Nie użalaj sie nad tzw. niesakramentalnymi, bo wśród nich sa także osoby, które śwaidomie porzuciły swoja rodzinę  dla przypadkowego zauroczenia.
L
leszek
10 października 2010, 15:34
może faktycznie powinno byc duszpasterstwo dla osób porzucionych, a nie dla tych "niesakramentalnych", którzy zostawili swoich małżonków? Duszpasterstwo to powinno być i jest dla wszystkich chrześcijan, a szczególnie dla tych którzy gubią swoją drogę do Boga. Ale jaki jest sens/potrzeba tworzenia duszpasterstw dla osób porzuconych, zwłaszcza zamiast duszpasterstw dla niesakramentalnych? Czy to porzuceni, a nie osoby wchodzące w związki niesakramentalne są osobami które są poważnie zagrożone utratą wiary? Niektórym najwyraźniej duszpasterstwo myli się z formą psychoterapii dla porzuconych, a dla niesakramentalnych z nienależną nagrodą. Stąd pomysł na brak duszpasterstw dla niesakramentalnych, jako należna im kara...
K
Kffiatek
10 października 2010, 14:51
może faktycznie powinno byc duszpasterstwo dla osób porzucionych, a nie dla tych "niesakramentalnych", którzy zostawili swoich małżonków?
PT
pozdrawiam Teresko
10 października 2010, 14:46
Teresko, staraj się wybaczać mężowi krzywdę jaką wam uczynił oraz zajmij się sobą i córką! Warto przeczytać: <a href="http://prasa.wiara.pl/doc/612948.Zdradzona-przysiega">http://prasa.wiara.pl/doc/612948.Zdradzona-przysiega</a> "Jakie prawa ma osoba zdradzana? Ma prawo do skutecznej obrony, z separacją małżeńską włącznie.(...) Zdrada to największy cios w przysięgę małżeńską. To najbardziej drastyczna forma łamania tej przysięgi. Osoba zdradzona może już nie być w stanie odzyskać radości ze wspólnego mieszkania. Może nie być w stanie powrócić do współżycia. Kościół to rozumie i staje po stronie krzywdzonych. Pragnę serdecznie przestrzec przed zdradami, bo to wyjątkowo bolesna forma krzywdzenia samego siebie i małżonka To także dramatyczne krzywdzenie własnych dzieci oraz tej trzeciej osoby, z którą doszło do współżycia. Takie rany są nieodwracalne."
RO
Rodzice Obojga stron
10 października 2010, 13:30
Dobra.Skończmy z tym ,tak jak  o. Rene skrócił o głowę sens wypowiedzi abp Johna odprawiając krótką mszę św. po mszy świętej.W sumie to przecież można być na wszystkich mszach św. w niedzielę i niczego nie zrozumieć.  Tajemnicą mszy świętej jak sądzę osobiście,ja idiotka,pełna emocji ,pozbawiona treści,odmóżdżona ,odrzucona, jest wg. mnie owa żywa interakcja pomiędzy Golgotą Jezusa Chrystusa, a wynikiem uczuć,emocji,pamięci,wiary,rozumu  wierzących, czyli  naszej ofiary składanej Bogu.
L
leszek
10 października 2010, 13:16
 tyle emocji w twoich komentarzach do moich komentarzy.jeśli wyzbędziemy się emocji  -pozbawimy się cech człowieczych;nawet neurochirurg światowej klasy zaklnie,kiedy instrumentariuszka upuści narzędzie w trakcie operacji,a musi myśleć-czy nie ma w nim emocji??? !. zanim zrównamy kogoś z brukiem dowiedzmy się jakie ma intencje i pokażmy mu,że prawda jest jeszcze inna. wnioski zawsze są ciekawe i zaskakujące. Próba rozmowy z Tobą to jak ze ślepym o kolorach. Piszesz coś bez sensu, ja usiłuję odpowiedzieć, a Ty kolejny tekst bez sensu... Nigdzie nie domagałem się abyś pisała bez emocji. Zwracałem jedynie uwagę, że Twoje pisanie polega na przekazywaniu emocji ZAMIAST treści. Póki nie napiszesz o co Ci chodzi to nie będę miał szansy odpowiedzieć.   Wniosek-  zaatakowałeś prawie każde zdanie w moim apelu i wypowiedzi, tak bardzo emocjonalnie i osobiście ,chociaż nie do ciebie kierowałam mój apel ,ale do duszpasterzy.O co ci chodzi? Odpowiedz przyjmując do wiadomości , że jestem za duszp. związków niesakramentalnych[a  sprzeciwianie się temu , przede wszystkim  mi zarzuciłeś]. Nie atakowałem żadnych zdań. Odniosłem się krytycznie do tego co pisałaś. Krytyka nie jest atakiem. A Ty nie kierowałaś żadnych apeli lecz odreagowując emocje wylewałaś swoje żale negatywnie wypowiadając się o duszpasterstwie małżeństw niesakramentalnych. Od tego się zaczęło. To Ty sama pisałaś, że: - 'Żądam też specjalnego duszpasterstwa dla osób rozwiedzionych,utrzymujących depozyt sakramentu małżeństwa i wiernych Bogu. Jak można uleczyć rodziny,małżeństwa,skoro kościół większą uwagę poświęca tym biedaczynom,w nowych związkach niesakramentalnych?'; - 'ludzie ,którzy po rozwodzie żyją samotnie stają się w społeczeństwie swoistym indywiduum, nie dość ,że borykają się samotnie ze wszystkim, wyrzekają się uciech ciała,nie dają rady z utrzymaniem poziomu życia i opieką nad dziećmi to jeszcze widzą,jak wszem i wobec kapłani uganiają się za rozbieganymi owieczkami, już w parach z kozłami.'. A teraz twierdzisz, że nie masz nic przeciwko duszpasterstwom małzeństw niesakramentalnych? Już nie żalisz się, że nie dość iż musisz cierpieć jako porzucona, to jeszcze musisz patrzeć jak Kościół (wg Ciebie) większą uwagę poświęca tym biedaczynom w związkach neisakramentalnych, gdy widzisz jak kapłani uganiają się za rozbieganymi owieczkami już w parach z kozłami, zamiast zająć się głaskaniem i pocieszaniem Ciebie?
T
teresa
10 października 2010, 12:13
 tyle emocji w twoich komentarzach do moich komentarzy.jeśli wyzbędziemy się emocji  -pozbawimy się cech człowieczych;nawet neurochirurg światowej klasy zaklnie,kiedy instrumentariuszka upuści narzędzie w trakcie operacji,a musi myśleć-czy nie ma w nim emocji??? !. zanim zrównamy kogoś z brukiem dowiedzmy się jakie ma intencje i pokażmy mu,że prawda jest jeszcze inna. wnioski zawsze są ciekawe i zaskakujące.   Wniosek-  zaatakowałeś prawie każde zdanie w moim apelu i wypowiedzi, tak bardzo emocjonalnie i osobiście ,chociaż nie do ciebie kierowałam mój apel ,ale do duszpasterzy.O co ci chodzi? Odpowiedz przyjmując do wiadomości , że jestem za duszp. związków niesakramentalnych[a  sprzeciwianie się temu , przede wszystkim  mi zarzuciłeś].  
L
leszek
10 października 2010, 09:00
 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Dochodzę do wniosku,że wymiana myśli do niczego nie prowadzi. Najpierw należałoby zacząć wymieniać myśli a nie przekazywać emocje. Leszku, nie oczekuję od Ciebie rady. Wiem, piszesz aby się odreagować. Jeżeli Ci ulży- wytrzyj sobie buty o mnie i idź dalej. Nie ulży mi. Każdy słucha głosu serca,zasłania uszy,żeby nie słyszeć sumienia,zaciska oczy,żeby prawda go nie zabiła. Bełkot. Słyszałam o mszach świętych za geniuszy rokowych,jaka szkoda,że nigdy nie byłam na mszy świętej dla małżonków kanonicznych po rozwodzie. Msze św. mają to do siebie że odprawiane są w takich intencjach jakie są zgłoszone. Nie byłoby tych Mszy św. za geniuszy rockowych gdyby nikt nie zgłosił takich intencji. Czemu więc nie poprosisz o odprawienie Mszy św. w intencji małżonków po rozwodzie? Jezus pyta dziś, a gdzie jest twój mąż/ żona? Większość powie Mu pewnie- :"Nie mam pojęcia, od rozwodu nie widziałam drania/małpy na oczy." Co Ciebie większość obchodzi. A Ty co Mu powiesz?
T
teresa
10 października 2010, 07:53
 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Dochodzę do wniosku,że wymiana myśli do niczego nie prowadzi.Rozwód- reasumując , kończy się u rozwidlenia wspólnej drogi życia.Polecam psalm 1. Mamy teraz dwie ścieżki zdrowia: dla związków niesakramentalnych i dla samotnych po rozwodzie. Leszku, nie oczekuję od Ciebie rady. Jeżeli Ci ulży- wytrzyj sobie buty o mnie i idź dalej.Każdy słucha głosu serca,zasłania uszy,żeby nie słyszeć sumienia,zaciska oczy,żeby prawda go nie zabiła. Słyszałam o mszach świętych za geniuszy rokowych,jaka szkoda,że nigdy nie byłam na mszy świętej dla małżonków kanonicznych po rozwodzie. Jezus pyta dziś, a gdzie jest twój mąż/ żona? Większość powie Mu pewnie- :"Nie mam pojęcia, od rozwodu nie widziałam drania/małpy na oczy."
L
leszek
9 października 2010, 22:25
Nie słyszysz co mówię. Twierdzę,że kościół prowadzi jakieś duszpasterstwo związków niesakramentalnych,tylko księża mogliby powiedzieć jaką ich działalność wykazuje skuteczność, a jak mniemam jest nią nawrócenie do Boga z możliwością podjęcia pełnego życia sakramentalnego. Slyszę to co mówisz. Nie słyszę tego co nie mówisz. Jak mam słyszeć to czego  nie mówisz?!? Pierwszy raz piszesz, że oczekujesz podawania skuteczności duszpasterstwa związków niesakramentalnych. Chodzi o to ,aby wesprzeć drugą grupę osób rozwiedzionych BEZ ZWIĄZKÓW NIESAKRAMENTALNYCH,nie wynosi się na ółtarze grzeszników,ale świętych. A niby jak wesprzeć? Duszpasterstwo samotnych rozwiedzionych? Marzy Ci się takie kościelne biuro matrymonialne? Do Ciebie leszku trzeba mieć świętą cierpliwość. To raczej do Ciebie trzeba mieć świętą cierpliwość.  To co piszesz przypomina myślotok w dodatku zapisywany w bełkotliwej postaci ze względu na nie stosowanie przez Ciebie zasad interpunkcji. Nie obchodzi cię jakie konsekwencje mają związki niesakramentalne,ale żeby się nimi zajmować jak dziećmi i głaskać po głowach ,tak? Nie! A jak żeś to sobie wymyśliła?!? W dodatku, doskonale wiem jakie konsekwencje mają związki niesakramentalne. A ponadto wcale nie oczekuję aby zajmować się nimi jak dziećmi. Ty zwyczajnie nie rozumiesz co czytasz... Oczywiście ,że nie-jesteśmy tego samego zdania, ale problem rozwodu widzimy inaczej. Tylko,że w sytuacji rozwodowej nie ma porzuconych i porzucających,są więksi i mniejsi grzesznicy. Może pora pomóc wszystkim? Nie jestem w stanie powiedzieć czy problem rozwodów widzimy podobnie czy różnie bo zwyczajnie nie wiem jak Ty go widzisz. Nie mam jednak nic przeciwko temu aby pomagać wszystkim. W dodatku, jestem przekonany że pomoc jest adresowana do wszystkich. Tyle że nie tak jak Tobie się to marzy.   A teraz możemy się poprzytulać na zgodę jak Teletubisie. A dlaczego zaraz jak jakieś homotubisie... [qoute]A tam w górze to artykuł był o gejach i życiu sakramentalnym osób ,które w grzechu ciężkim sprzeciwiając się nauce kościoła,przystępują do Eucharystii. Za to ,że osoby niesakramentalnie związane, szanując Ofiarę Zbawiciela  nie przyjmują Komunii św. uznają swą grzesznoć cześć im . To Twoja tendencyjna, wroga interpretacja. Nieprawdą jest że tylko zboczeńcy żyją w grzechu ciężkim sprzeciwiając się nauce Kościoła. Osoby związane niesakramentalnie również takie się trafiają. Niedołęga jestem ,ot co.Łatwowierny jesteś leszku.Prawda jest taka,że wkurza mnie nie ich duszpasterstwo,i że sobie używają życia,ale,to iż muszę cierpieć przez Chrystusa tak długo,bo idiotka przysiągłam kiedyś miłość,wierność,uczciwość małżeńską i że go nie opuszczę aż do śmierci ,poprosiłam o pomoc Trójcę Przenajświętszą  i wszystkich świętych, a krajowi duszpasterze dla mnie nie istnieją...Rozumiesz? Nie wiem co Ci poradzić.
T
teresa
9 października 2010, 20:13
Nie słyszysz co mówię. Twierdzę,że kościół prowadzi jakieś duszpasterstwo związków niesakramentalnych,tylko księża mogliby powiedzieć jaką ich działalność wykazuje skuteczność, a jak mniemam jest nią nawrócenie do Boga z możliwością podjęcia pełnego życia sakramentalnego. Chodzi o to ,aby wesprzeć drugą grupę osób rozwiedzionych BEZ ZWIĄZKÓW NIESAKRAMENTALNYCH,nie wynosi się na ółtarze grzeszników,ale świętych.Do Ciebie leszku trzeba mieć świętą cierpliwość. Nie obchodzi cię jakie konsekwencje mają związki niesakramentalne,ale żeby się nimi zajmować jak dziećmi i głaskać po głowach ,tak?Oczywiście ,że nie-jesteśmy tego samego zdania, ale problem rozwodu widzimy inaczej. Tylko,że w sytuacji rozwodowej nie ma porzuconych i porzucających,są więksi i mniejsi grzesznicy. Może pora pomóc wszystkim?    A teraz możemy się poprzytulać na zgodę jak Teletubisie. A tam w górze to artykuł był o gejach i życiu sakramentalnym osób ,które w grzechu ciężkim sprzeciwiając się nauce kościoła,przystępują do Eucharystii. Za to ,że osoby niesakramentalnie związane, szanując Ofiarę Zbawiciela  nie przyjmują Komunii św. uznają swą grzesznoć cześć im .     Niedołęga jestem ,ot co.Łatwowierny jesteś leszku.Prawda jest taka,że wkurza mnie nie ich duszpasterstwo,i że sobie używają życia,ale,to iż muszę cierpieć przez Chrystusa tak długo,bo idiotka przysiągłam kiedyś miłość,wierność,uczciwość małżeńską i że go nie opuszczę aż do śmierci ,poprosiłam o pomoc Trójcę Przenajświętszą  i wszystkich świętych, a krajowi duszpasterze dla mnie nie istnieją...Rozumiesz?
L
leszek
9 października 2010, 19:46
ale wierzcie mi nie stanowię dla nikogo wzoru,jestem uważana za idiotkę nieomal. Wierzę Nie widzę nienawiści w moich słowach. Stwierdzam fakt i żądam sprawiedliwości. Nie widzisz bo jesteś zaślepiona. Gdyby było inaczej to nie dolegałoby Ci istnienie duszpasterstw związków niesakramentalnych. Ale uważaj z tym stwierdzaniem faktów i żądaniem sprawiedliwości. Bo jeśli w stosunku do Ciebie również zostałoby zastosowane stwierdzenie faktów i zażądano sprawiedliwości to nie mogłabyś liczyć na zbawienie... Do  pioruna- leszku ,jak myślisz co przeżyła moja córka, dlaczego nie ma domu rodzinnego? A co to ma do rzeczy? Jak napiszę co myślę o przeżyciach Twojej córki to zgodzisz się z tym co piszę? Czy gdyby jej ojciec pozostał jak ja samotny nie oddałby jej każdej wonejj chwili,czy cierpiałaby jak teraz? Nie wiem czy cierpiałaby teraz. Ale nie wiem również co to ma do rzeczy... Generalnie zauważam, że Ty nie myślisz, Ty PRZEŻYWASZ, i nie przekazujesz informacji, ale wylewasz EMOCJE... i oczekujesz że czytający zacznie się użalać nad Tobą... Idź i nie grzesz więcej> Jaka to nienawiść- ja im dobrze życzę- nawróćcie się zanim nadejdzie śmierć.! Ano taka, że przeszkadza Ci istnienie duszpasterstw związków niesakramentalnych. Zamiast duszpasterstwa porzucających marzy Ci się kanonizacja porzucanych.
T
teresa
9 października 2010, 19:16
Drodzy Forumowicze,to prawda,oczytałam się onegdaj na temat kierownictwa duchowego i i przypomniało mi się dziecięce zachwycenie Bernardką z "Po górach, dolinach",ale wierzcie mi nie stanowię dla nikogo wzoru,jestem uważana za idiotkę nieomal.Wierzący ludzie[ takie składają deklaracje] , radzą mi ,żebym sobie kogoś znalazła,ułożyła życie,rzeczywiście po ludzku tak byłoby łatwiej. Dla mnie to dowód na brak wiary,a przynajmniej "oplucie"świętej przysięgi małżeńskiej. Nie widzę nienawiści w moich słowach. Stwierdzam fakt i żądam sprawiedliwości. A tak przy okazji ilu parafian dochowuje wierności swoim słowom i nie wiąże się na nowo komplikując wszystkim życie i raniąc własne dzieci .?. Zostałam porzucona przez człowieka,którego kochałam,nie jestem w stanie przestać go kochać,choćby ze względu na naszą córkę.Moj mąż ma nową rodzine i dzieci.Do  pioruna- leszku ,jak myślisz co przeżyła moja córka, dlaczego nie ma domu rodzinnego?Czy gdyby jej ojciec pozostał jak ja samotny nie oddałby jej każdej wonejj chwili,czy cierpiałaby jak teraz? Ludzie o tym nie myślą, w bezlitosny i egoistyczny sposób idą za głosem własego szczęścia nie biorąc odpowiedzialności za owoce malżeńskiego pożycia,sorry-pamiętają o zabraniu samochodu.  Co do fekaliów.    Lepiej  po sobie sprzątnąć   za życia,  niż po śmierci tkwić po pachy w efektach krzywoprzysięstwa. Daguś- jestem w rękach Pana, jak każdy.Miłej niedzieli, wybiera się kto na mszę św. jutro ? Idęi poskarżę się do JP II,może coś wskóra w sprawie-więcej wiernych ,mnie niewiernych w reklamie  Dobrej Nowiny.Idź i nie grzesz więcej> Jaka to nienawiść- ja im dobrze życzę- nawróćcie się zanim nadejdzie śmierć.!
A
Andzia
9 października 2010, 17:52
Ludzie!!! Poziom niektorych wpisów schodzi, stacza się na poziom ziejących nienawiścią i pogardą do siebie nawzajem forów typu wp Piszcie merytorycznie lub wcale. Opluwanie kogoś świadczy o braku argumentów
R
rubin
9 października 2010, 17:40
Dzięki arcybiskupowi za odwagę.
J
jagnaD
9 października 2010, 17:33
Teresko, a może byś chciałą, żeby Toba zajął się jakis ksiądz? Osobiście?
DD
do do teresy
9 października 2010, 17:16
do do teresy, wstyd tak się odzywać. Prawda zabolała? A  wypowiedzi teresy to łajno owinięte w papierek.
L
leszek
9 października 2010, 17:13
leszku ,leszku-jaki twoj status stanowy? tereso, tereso - a co to ma do rzeczy? jak jestem porzucony to mam rację a jak nie, lub nie daj Boże jestem porzucającym to nie mam racji? otóż- żądam- jest słowem użytym w celu uwydatnienia problemu ,z jakim rozmija się kościoł.nie przynoś proszę cielaka ,aby mnie powitać z drogi. ludzie ,którzy po rozwodzie żyją samotnie stają się w społeczeństwie swoistym indywiduum, nie dość ,że borykają się samotnie ze wszystkim, wyrzekają się uciech ciała,nie dają rady z utrzymaniem poziomu życia i opieką nad dziećmi to jeszcze widzą,jak wszem i wobec  kapłani uganiają się za rozbieganymi owieczkami, już w parach z kozłami. I tu wychodzi szydło z worka. Tobie nie dolega brak duszpasterstwa dla rozwiedzionych żyjących samotnie. Tobie dolega istnienie duszpasterstwa dla rozwiedzionych którzy weszli w kolejne związki. I póki będziesz widzeć kapłanów uganiających się za rozbieganymi owieczkami to Ci nie ulży. Ciebie zżera poczucie krzywdy i żądza odwetu... może lepszym bodźcem do nawrócenia synów marnotrawnych jest ukazanie jako wzór tych,którzy potrafią swojej połowy przysięgi małżeńskiej dotrzymać,modlitwa,aby tych osób przybywało, Na poważnie chcesz aby np. Ciebie dawano za wzór? I na poważnie sądzisz, że jak na wzór się postawi tych od któych małżonkowie pociekali to wtedy ci małżonkowie wrócą, a nie uciekną jeszcze dalej? Ale jak Ty sobie wyobrażasz stawianie takich porzuconych za wzór? Na każdej Mszy. św. mają Ciebie oprowadzać po kościele czy tylko na sumie, a może zdjęcie +życiorys w gablocie parafialnej? bo nie ma większej Miłości niż ,gdy ktoś życie swoje oddaje za... Jakoś nie widzę abyś chciała oddawać życie... Tobie przeszkadza nawet to że księża się uganiają za rozbieganymi... Niech dzieci na niedzielnych mszach świętych słyszą i widzą takich chrześcijan,bo jakoś giną oni w  prawdziwym tłumie powszechnej akceptacji zjawiska lekceważenia i plucia na WŁASNE SŁOWA PRZED BOGIEM I LUDŹMI. Pierwsze słyszę o prawdziwym tłumie powszechnej akceptacji i pluciu na własne słowa. Natomiast po raz kolejny słyszę z ust osoby porzuconej słowa świadczące o pragnieniu zemsty.
T
tad
9 października 2010, 17:02
do do teresy, wstyd tak się odzywać.
DT
do teresy
9 października 2010, 16:37
uganiają się za rozbieganymi owieczkami, już w parach z kozłami. A co cie to obchodzi kto jest w parze z kim? czlowiek ma żyć samotnie?Może ty tak zyjesz, bo żaden z tych "kozłów" ciebie nie zechciał.
B
Bławatek
9 października 2010, 16:34
Tereso, to że idzisz na różaniec, to żadna nowina. Mamy wszak październik - miesiąc różańcowy. Chciałaś zabłysnąć, i...nie udało się, prawda? Jedynie wyszła z Ciebie pycha.
T
teresa
9 października 2010, 16:21
Idziemy z córką na różaniec. Nie ,nie zmuszam jej dewocyjnie.Sama chce.
T
teresa
9 października 2010, 16:19
leszku ,leszku-jaki twoj status stanowy? otóż- żądam- jest słowem użytym w celu uwydatnienia problemu ,z jakim rozmija się kościoł.nie przynoś proszę cielaka ,aby mnie powitać z drogi. ludzie ,którzy po rozwodzie żyją samotnie stają się w społeczeństwie swoistym indywiduum, nie dość ,że borykają się samotnie ze wszystkim, wyrzekają się uciech ciała,nie dają rady z utrzymaniem poziomu życia i opieką nad dziećmi to jeszcze widzą,jak wszem i wobec  kapłani uganiają się za rozbieganymi owieczkami, już w parach z kozłami. może lepszym bodźcem do nawrócenia synów marnotrawnych jest ukazanie jako wzór tych,którzy potrafią swojej połowy przysięgi małżeńskiej dotrzymać,modlitwa,aby tych osób przybywało,bo nie ma większej Miłości niż ,gdy ktoś życie swoje oddaje za... Niech dzieci na niedzielnych mszach świętych słyszą i widzą takich chrześcijan,bo jakoś giną oni w  prawdziwym tłumie powszechnej akceptacji zjawiska lekceważenia i plucia na WŁASNE SŁOWA PRZED BOGIEM I LUDŹMI.
H
helios
9 października 2010, 15:07
kler niech lepoiej oczyści swoje szeregi z księży-konkubinariuszy i z dzieciatych kapłanów.
L
leszek
9 października 2010, 14:51
 Żądam też specjalnego duszpasterstwa dla osób rozwiedzionych,utrzymujących depozyt sakramentu małżeństwa i wiernych Bogu. Jak można uleczyć rodziny,małżeństwa,skoro kościół większą uwagę poświęca tym biedaczynom,w nowych związkach niesakramentalnych? Gdzie Msze św. ze specjalnym umacniającym błogosławieństwem? Przemawia przez Ciebie zawiść i złość. Zupełnie jak u drugiego syna z przypowieści o synu marnotrawnym. Czyż to nie Twoje zachowanie? Łk 15,25-32 : 25 Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. 26 Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. 27 Ten mu rzekł: Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego. 28 Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. 29 Lecz on odpowiedzał ojcu: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. 30 Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę. 31 Lecz on mu odpowiedział: Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. 32 A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się. Może poczytaj sobie Łk 15. Dla zachęty zacytuję tylko jeszcze jeden fragment, Łk 15,4-7: 4 Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? 5 A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona 6 i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła. 7 Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
T
teresa
9 października 2010, 13:56
 Żądam też specjalnego duszpasterstwa dla osób rozwiedzionych,utrzymujących depozyt sakramentu małżeństwa i wiernych Bogu. Jak można uleczyć rodziny,małżeństwa,skoro kościół większą uwagę poświęca tym biedaczynom,w nowych związkach niesakramentalnych? Gdzie Msze św. ze specjalnym umacniającym błogosławieństwem?   Teraz widać jaki procent decyduje o wszystkim. I niech z całego miasta przyjdą na tę mszę trzy osoby- warto. Jak jeszcze jakiś kapłan nie ma intencji mszy św. na poniedziałek- proszę przyjąć za wierne-rozwiedzione osoby,które szanują nieodwołalność sakramentu małżeństwa i głośno to jutro odczytać. Inwencji brak? Nie za wszystkich parafian,tylko za konkret.
T
teresa
9 października 2010, 13:50
 No co, biorę przykład z stylu i precyzyjności podanej w artykule informacji. Nie wiem ,czy wspomniana grupa gejów  zachowuje czystość i przychodzi do świątyni ,aby pokazać ,że wierzy i protestuje przeciw kamienowaniu. Czy arcybiskup odmówił profanacji Ciała Jezusa Chrystusa,czy Rene to gej,mutant, dobry kapłan,który rozeznał środowisko i dąży do nawrócenia jak największej grupy dusz. Nie wiem. A ty?
T
teresa
9 października 2010, 13:45
Z drugiej strony -podziwiam takie publiczne utożsamianie się z grzechem przeciw czystości...nie wyobrażam sobie ,żeby do świątyni weszła gromada oznakowanych złodziei,albo kłamców podatkowych,albo poszukiwanych zabójców. Ciekawe. Bo przecież nikt nikomu nie odbiera wolnej woli, obywatelstwa,wszelkich praw stosownych dla płci i wieku. Po co przychodzisz przed Ołtarz Boga Żywego? Na happening? On wyraził się jasno co do tej kwestii i jest NIEZMIENNY I MĄDRY.
MF
Michał Faflik
9 października 2010, 13:45
To już tylko wręczyć mu Komu? które wydają takie owoce. To znaczy jakie? Na szczęście ostatnie Słowo należy do Boga. Dokładnie tak, ale nie mam bladego pojęcia jakie stanowisko wyraziłaś...8-o
T
teresa
9 października 2010, 12:03
To już tylko wręczyć mu nagrodę Róży za czyste intencje ,brudne ręce i zadziwiające kontakty  z Jezusem Chrystusem[ to jakaś nowa odmiana szczepu?],które wydają takie owoce.Na szczęście ostatnie Słowo należy do Boga.