Wadowice: W niebo poleciały setki balonów
Oklaskami, wiwatami oraz wypuszczeniem w niebo setek balonów w kolorze białym i żółtym powitali wadowiczanie oraz przybyli do papieskiego miasta pielgrzymi ogłoszenie Jana Pawła II świętym.
Zebrani na wadowickim rynku, którzy śledzą na telebimie transmisję uroczystości w Rzymie, w chwili wygłoszenia przez papieża Franciszka formuły kanonizacyjnej zaczęli, klaskać, machać chorągiewkami, a wielu nie kryło wzruszenia i płakało. Wspólnie odśpiewano "Barkę".
Przed rozpoczęciem transmisji Mszy świętej z Watykanu przy ołtarzu polowym ustawionym na rynku odprawiona została Eucharystia pod przewodnictwem proboszcza wadowickiej bazyliki Ofiarowania NMP ks. Stanisława Jaśkowca.
W homilii przeor wadowickiego klasztoru karmelitów o. Benedykt Belgrau OCD nawiązał do obchodzonego dziś i ustanowionego w 2000 roku przez Jana Pawła II święta Niedzieli Miłosierdzia Bożego. Zakonnik przypomniał, że szczególnie dzisiejszemu człowiekowi potrzebne jest orędzie nadziei. "Temu człowiekowi potrzeba dobrej nowiny o miłosierdziu. Tego wielkiego dzieła podjął się Jana Paweł II" - mówił karmelita kilkadziesiąt minut przed ogłoszeniem świętości papieża Polaka.
S. Magdalena Strzelecka, nazaretanka i wieloletnia kustosz Muzeum Domu Rodzinnego Jana Pawła II w Wadowicach przyznała, że przeżywa dziś wielką radość. "Mamy wielkiego orędownika, który żył w okresie bardzo ciężkim, jeśli chodzi o historię naszego kraju. Ufam mu bezgranicznie, że w tych trudnych czasach, gdy jest bezrobocie i młodzież wyjeżdża, że za jego wstawiennictwem stanie się cud i Polska podniesie się z kryzysu" - powiedziała zakonnica.
Znawca historii Wadowic Michał Siwiec-Cielebon zaznaczył, ze wadowiczanie towarzyszyli swemu wielkiemu rodakowi "w drodze do świętości". "Żyliśmy jego pontyfikatem. Wiedzieliśmy, że to coś nadzwyczajnego. Swoją posługą przerósł poprzedników ogromem duchowości" - dodał.
Na rynku przed domem rodzinnym Wojtyłów, zamienionym w nowoczesne Muzeum papieskie, zgromadziło się kilka tysięcy osób. Wielu z nich odwiedza dziś Muzeum.
Skomentuj artykuł