Węgierski biskup chce odejścia od obowiązkowego celibatu

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl / youtube.com)
KAI / sz

Duże zainteresowanie wywołał na Węgrzech wywiad, jakiego udzielił miejscowym mediom biskup diecezji Vác - Miklós Beer.

W obliczu coraz silniej odczuwanego braku księży hierarcha opowiedział się za odejściem od obowiązkowego celibatu. Jego zdaniem, kapłanami katolickimi mogliby zostać także sprawdzeni mężczyźni żonaci (viri probati) po odbyciu odpowiedniej gruntownej nauki. - Myślę, że już nadszedł ku temu czas - powiedział biskup w rozmowie z portalem internetowym szemlelek.blog.hu.

DEON.PL POLECA

74-letni obecnie hierarcha zapowiedział, że tę swoją wizję warunków dopuszczenia do kapłaństwa mężczyzn żonatych przedstawi papieżowi. Biskup zaznaczył, że w swojej diecezji nie może obsadzić ok. 10 funkcji proboszczów. - Dłużej nie da się tak działać, nie możemy ciągle oczekiwać pomocy księży z zagranicy, z Polski czy Indii - uważa biskup. Jego zdaniem, należy poszukiwać ludzi, którym będzie można powierzyć kierowanie parafią, a wśród nich mężczyzn, "prowadzących w głębokiej wierze piękne życie rodzinne".

Z dużym zaniepokojeniem patrzy bp Beer na "duchowe kierownictwo" wspólnot kościelnych w przyszłości. Jego zdaniem nie wystarczy tylko dać im do dyspozycji miejsca w seminariach duchownych, bo jest to "oszukiwanie samego siebie". Rozmówca portalu przyznał, że sam zna żonatych mężczyzn, którzy po odpowiednim przygotowaniu mogliby objąć kierowanie parafią jako proboszczowie. "Z takimi, właściwymi na ten urząd, żonatymi mężczyznami podjąłbym rozmowę i zaprosiłbym, aby odkryli w sobie powołanie do takiej roli" - dodał bp Beer.

Jednocześnie wypowiedział się stanowczo przeciw propozycji, aby niejako "zastępczo" niektóre funkcje księży przejmowali w parafii stali diakoni. Stały diakonat ma "inną misję" i nie powinien być traktowany jako pośredni szczebel do kapłaństwa, podkreślił biskup, przestrzegając: "Nie mieszajmy go z kapłaństwem".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Węgierski biskup chce odejścia od obowiązkowego celibatu
Komentarze (3)
Oriana Bianka
14 sierpnia 2017, 06:32
Biskup węgierski ma realny problem, bo brak jest księży. Wykonują tę posługę księża z Polski lub Indii. Uważa, że lepiej byłoby, aby to byli księża węgierscy - żonaci mężczyźni.  Ciekawa jestem, czy księża z Polski lub Indii mówią w ogóle po węgiersku, bo język węgierski jest niepodobny do innych języków europejskich. Jest to język ugro-fiński. Jest to więc realny problem, a nie atak na celibat. Wyobraźmy sobie taka sytuację w naszych parafiach. Nie wiem, czy Polacy chcieliby mieć proboszczów, którzy nie są Polakami i nawet nie mówią po polsku.
13 sierpnia 2017, 13:44
"Myślę, że już nadszedł ku temu czas" Obecna taktyka w Kościele: POŁOŻYĆ SIĘ I KLEPAĆ MATĘ
13 sierpnia 2017, 12:25
Coraz bardziej zdecydowany atak  na celibat. Ten biskup i jemu podobni, świadomie lub nieświadomie dążą do zniszczenia Kościoła katolickiego. Czyż nie widzą, że w innych kościołach, wschodnich, czy protestanckich, żonaci księża wcale  nie rozwiązują problemu. Sytuacja wcale się nie poprawia, a tylko przychodzą kolejne, wielkie problemy, które dotatkowo pogrążają i tak już w tarapatach Kościół katolicki (pedofilia, itp.) Wystarczy zobaczyć jak to wygląda np. w kościele bizantyjskim, greko-katolickim. Ile tam problemów z żonatymi księżmi, parafiami, "załatwianiem" bogatszych parafii, by utrzymać rodzinę, wymuszanie ofiar, bo trzeba utrzymać żonę i dzieci, zazdrość, a przy tym, jesteśmy tylko ludźmi, zdrady małżeńskie, rozwody, i inne problemy. O tym się nie mówi, bo niewygodne i nie pasluje do pięknej śpiewki o pobożnych, wypróbowanych rodzinach. Na kolana, post, troska o rodziny, modlitwa. A jak nie ma księży to wspólnota miejscowa doświadcza dopiero kto to jest szafarz i sakramenty. Nie ma się czego bać, księży biskupie "postępowy". Nie tędy droga. To Bóg daje powolania, a nie my sobie mamy zabezpieczać po ludzku. Nie ma powołań, to z naszej winy, dla naszego nawrócenia, a nie dla wygody, by szukać "łatwych rozwiąząń". Dwa tysiące lat doświadczeń w tym względzie, to mało? Znalazł się "wynalazca" i "uzdrowiciel" Kościoła.