Wspomnienie o ojcu Jacku Bolewskim SJ

Wojciech Nowak SJ

Był chodzącym przykładem tego, czym żył i o czym pisał. Jego ziemska wędrówka była związana od pewnego momentu nierozerwalnie z modlitwą Imienia Jezus.

Ojciec Jacek Bolewski SJ - profesor teologii, dla wielu ojciec duchowy i nauczyciel modlitwy medytacyjnej, autor wielu książek, m.in. Prosta praktyka medytacji (1992), Nic jak Bóg. Postacie iluminacji Wschodu i Zachodu (1993), Sztuka u Boga. Duchowość obecna w twórczości (1998), Zająć się Ogniem. Odkrywanie duchowości ignacjańskiej (2001), Objawienie Szekspira (2002), powierzył się w pełni Imieniu Jezus dnia 21 maja 2012 r., w poniedziałek w nocy po Uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego, idąc wiernie po śladach swojego Mistrza, ku jutrzence "dnia, który nie zna zachodu".

DEON.PL POLECA

Był chodzącym przykładem tego, czym żył i o czym pisał. Jego ziemska wędrówka była związana od pewnego momentu nierozerwalnie z modlitwą Imienia Jezus. Poznawał medytację m.in. pod kierunkiem ojca H. Enomiya-Lassalle'a SJ, jednakże, dopiero dzięki spotkaniu z innym jezuitą, ojcem Franzem Jalicsem, którego podręcznik modlitwy kontemplacyjnej przetłumaczył na język polski (Rekolekcje kontemplatywne, WAM, Kraków 2008), odnalazł ostatecznie owo "jedno, ale decydujące dopowiedzenie: miejsce zenowskiej koncentracji na oddechu czy koanie zajęło skupienie na imieniu Jezus. Odczułem, że wreszcie znalazłem - nie tylko integrację wcześniejszych doświadczeń, ale wszystko ... Nieoczekiwane znalezienie się u celu było dla mnie wielkim darem". Nauczał potem: "(...) posuwanie się drogą wcielenia i śladem oddechu - symbolu działającego w nas Ducha - prowadzi nas do Tego, w którym rozpoczęło się wcielenie samego Boga, dopełniając się w posłanym przez Niego Duchu. Bo w Jezusie wszystko się jednoczy - to, co w niebiosach, i to, co na ziemi (Ef 1, 10) ... zostało nam dane Słowo, przez które wszystko się stało (J 1, 3), i które wcieliło się w Człowieku imieniem Jezus. To imię nie tylko oznacza: ‘Bóg zbawia’, ale objawia konkretną postać tego zbawienia - właśnie Jezusa, prawdziwego Człowieka i prawdziwego Boga". Modlitwę Imienia Jezus traktował jako "drogę na całe życie", której był wierny w różnych okolicznościach codzienności, czego byłem niejednokrotnie świadkiem.

Żył pełnią, gdyż - jak tłumaczył - Imię Jezus zawiera wszystko. Kwestia początku w Bogu była także jednym z głównych tematów teologicznej refleksji ojca Jacka. Jego praca doktorska w języku niemieckim nosi tytuł Czysty początek. Znakiem tego początku była dla niego tajemnica Niepokalanego Poczęcia powiązana z biblijną wizją Mądrości, którą Bóg stworzył "na początku" (por. Prz 8, 22). "W tym świetle - pisał - można także pojąć, że człowiek początkujący - jako otwarty na Boski Początek - otwiera się także na Mądrość i może mieć nadzieję na ciągłe w niej wzrastanie". Ojciec Jacek wzrastał w mądrości jako teolog i kontemplatyk. Harmonijne połączenie rozumu i praktyki "czystej modlitwy" skupionej na Imieniu Jezus umożliwiały mu poznawanie tajemnicy Boga. Podczas Kongresu Mariologicznego w Lourdes, w 2008 roku, modlił się nie o uzdrowienie, tylko "o odrodzenie - w tajemnicy Początku, Mądrości i Miłości". Tym pragnieniem odtąd żył. "Co dalej - pisał - okaże się na dalszej drodze, gdy ciągle początkujący pielgrzym ujrzy jeszcze bliżej koniec - i nowy początek".

Również w Lourdes, podczas odprawiania Mszy św., przeżył - w pewnym sensie - własną śmierć. Tracąc niemalże przytomność - "słabł coraz bardziej, ledwie widział, co się wokoło dzieje" - zauważył, że na skutek braku reakcji z jego strony, omija go podawana wśród celebransów patena z Bożym Ciałem. Wtedy to, w ostatniej chwili "zdążył jeszcze sięgnąć po Ciało Pańskie, potem Je przyjąć" i "to wreszcie przywróciło mu siły; nastąpiło przesilenie". Wspominając to wydarzenie, pisał: "To było jakby przeżycie śmierci, przejście przez nią do nowego życia. W ostatniej chwili życia na ziemi będzie podobnie: sami niczego nie możemy tutaj uczynić poza jednym - przyjęciem, że nie przestaje działać Inny, Przychodzący ...".

Powierzanie się Maryi, było integralnym elementem praktykowanej przez niego Modlitwy Imienia Jezus. Nauczał: "Maryja, która pierwsza przyjęła Jezusa, pomaga w modlitwie skupionej na Nim. Po wstępnym przygotowaniu - w skupieniu uwagi na ciele i oddechu - można zacząć odmawiać Zdrowaś aż do słów: błogosławiony owoc żywota Twojego - Jezus. I tu stajemy - trwamy w Imieniu. Dopiero gdy upłynie czas przeznaczony na modlitwę, pozostaje reszta: Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz, i w godzinę śmierci naszej. Amen". W ten sposób sam przygotowywał się do końca swojej ziemskiej wędrówki: "Nie ulega wątpliwości, że Maryja modli się za nami ‘teraz’ - w modlitwie, w której za Nią powtarzamy Jeszua. W Nim owo ‘teraz’ otwiera się na wieczność Boga. W upływającym czasie przybliżamy się z każdą chwilą do tej ostatniej, kiedy nastanie dla nas wieczne Teraz: Obecność uszczęśliwiająca w pełni. W każdym oddechu przychodzi - przypomnijmy - chwila ‘bezruchu’, nasycenia kolejną porcją tchnienia - życia. W skupieniu przeżywamy każde tchnienie jako ostatnie. W końcu czas ustanie: nadejdzie moment, kiedy podczas wdechu wymówimy jeszcze Je-, jednak okaże się, że reszta dopełni w przejściu na drugą stronę - do życia, gdzie ‘wydech’ będzie wytchnieniem, odpocznieniem w Bogu".

Pogrzeb o. Jacka Bolewskiego SJ odbył się dziś w Warszawie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wspomnienie o ojcu Jacku Bolewskim SJ
Komentarze (1)
B
burek
26 maja 2012, 03:59
Chwala Bogu, ze daje nam ojcow kosciola jak ojciec Jacek. Jest On w Domu Ojca, czyz mozna prosic o wiecej...  Chwala Panu.