Wzrasta rola Opus Dei i Żandarmerii
W okresie kilku minionych tygodni, odkąd wybuchał afera związana z przeciekami z Watykanu informacji poufnych wzrosła rola Opus Dei, Amerykanów oraz Żandarmerii - uważa ceniony watykanista - Sandro Magister. Jego zdaniem obecne napięcia wpłyną również na decyzje dotyczące desygnowania następcy obecnego Sekretarza Stanu, kard. Tarcisio Bertone oraz na przebieg ewentualnego konklawe.
Magister zauważa, że wśród bezpośrednich następstw afery Vatileaks widoczne jest zwiększenie roli Opus Dei. Choć decyzje dotyczące sekretarzy Papieskiej Rady ds. Interpretacji Tekstów Prawnych, Kongregacji ds. Duchowieństwa czy Prefektury Ekonomicznych Spraw Stolicy Apostolskiej (wszystkie te stanowiska zajmują biskupi związani z Dziełem), Benedykt XVI podejmował przed wybuchem skandalu, to znamienne jest powierzenie dochodzeń w tej sprawie kard. Julianowi Herranzowi oraz mianowanie w minionych dniach doradcy medialnego Grega Burke’a - numerariusza Opus Dei (numerariuszem jest także były rzecznik Watykanu, Joaquín Navarro Valls). Burke dołączy do "zespołu kryzysowego" w Sekretariacie Stanu, który tworzy substytut abp Angelo Becciu, asesor, ks. prałat Peter Brian Wells, ks. prałat Carlo Maria Polvani oraz odpowiedzialnych za media ks. Federico Lombardiego i prof. Giovanni Marii Viana z "L'Osservatore Romano".
Watykanista "L’Espresso" dodaje, że wraz z przybyciem Burka wzrasta w Watykanie rola Amerykanów. Znamienny w tym kontekście jest wzrost znaczenia przełożonego Rycerzy Kolumba, Carla Andersona, który jest m.in. sekretarzem Rady Nadzorczej "banku watykańskiego" - Instytutu Dzieł Religijnych i którego podpis widnieje pod protokołem, w którym wyraziła ona votum nieufności wobec dotychczasowego szefa Rady prof. Ettore Gotti Tedeschi.
Magister zwraca też uwagę na wzrost znaczenia Żandarmerii Watykańskiej. Od 2006 r., odkąd na jej czele stoi były oficer włoskich służb specjalnych, Domenico Giani zyskała ona szereg specjalistycznych urządzeń, pozwalających na skuteczniejszą ochronę bezpieczeństwa Państwa Watykańskiego.
Komentując niedawne spotkanie z pięcioma kardynałami oraz wcześniejsze z szefami dykasterii wyraża on przekonanie, że możliwe jest w obecnej sytuacji mianowanie nie Włocha. W takim wypadku będziemy mieli czynienia z wydarzeniem bezprecedensowym, gdyż od pontyfikatu Jana Pawła II przyjęto, że jeśli papież jest cudzoziemcem, to Sekretarz Stanu jest Włochem. Oznaczałoby też to wyraźnie, że główny ciężar utrzymywania dobrych relacji z państwem włoskim spadałby na episkopat Włoch.
Włoski watykanista dodaje, że afera "Vatileaks" mogłaby mieć także reperkusje na ewentualnym konklawe. Z jednej strony kardynałowie mogą bowiem uznać, że lepiej, aby papież nie był uwikłany we włoskie kontrowersje, z drugiej zaś, że Włoch będzie umiał lepiej sobie poradzić ze zdemaskowaniem i zwalczaniem intryg. Zauważa jednocześnie, że jest to jednak dyskusja czysto akademicka. W Watykanie pamięta się bowiem, że kiedy w 1872 r. po niemal 32 latach pontyfikatu Piusa IX wybierano jego następcę, kierowano się myślą, aby nie był on zbyt młody. Tymczasem Leon XIII kierował Kościołem 25 lat, i zmarł przekroczywszy 93 lata. Historia ta może się powtórzyć w przypadku Benedykta XVI - zauważa Sandro Magister.
Skomentuj artykuł