Zakaz wjazdu patriarchy Cyryla na Ukrainę
Zapowiedź zakazu wjazdu patriarchy Cyryla na Ukrainę to parodia tego, do czego jest powołane Ministerstwo Kultury - w ten sposób przedstawiciel Patriarchatu Moskiewskiego skomentował wczorajsze oświadczenie Wołodymyra Juszkewycza z Ministerstwa Kultury Ukrainy, że patriarcha Cyryl nie zostanie wpuszczony do tego kraju, gdyby zamierzał tam przybyć.
Według W. Kipszydze z zarządu informacyjno-analitycznego Synodalnego Wydziału Informacyjnego Patriarchatu Moskiewskiego, wystąpienie polityka ukraińskiego przeciw ewentualnej wizycie "szanowanego na całym świecie przywódcy religijnego [tzn. Cyryla - KAI] jest nonsensem". "Wszelki organ, odpowiedzialny za kulturę, jest powołany do wykorzystywania każdej możliwości poszukiwania przestrzeni dla pokoju i współpracy, i to nawet tam, gdzie występują przeciwieństwa" - stwierdził Kipszydze.
Wyraził też wątpliwości, czy wypowiedź Juszkewycza jest jego prywatnym poglądem czy też odzwierciedla ona stanowisko całego resortu, gdzie - jak się wyraził - "pracują w większości niewątpliwie rozsądni ludzie". Jeśli jednak jest to oficjalny punkt widzenia, to "bez wątpienia cofa on społeczeństwo ukraińskie do sowieckich standardów myślenia" - zaznaczył analityk Patriarchatu. Jego zdaniem "przeciwdziałanie wizytom przywódców religijnych oznacza lęk przed usłyszeniem słów prawdy, przed swymi obywatelami, którzy są całkowicie wolni w uczestniczeniu lub nie w tego rodzaju wizytach".
"Niezależnie od tego, czy wizyta ta dojdzie do skutku czy nie, stanowisko to można uznać za sprzeczne z poglądami europejskimi nie tylko współczesnymi, ale średniowiecznymi, na wolność religijną, która przewiduje możliwość swobodnego współdziałania duszpasterza z wiernymi" - oświadczył kierownik służby informacyjno-analitycznej Patriarchatu.
19 bm. Wołodymyr Juszkewycz - dyrektor Departamentu ds. Religii i Narodowości Ministerstwa Kultury Ukrainy - w specjalnym oświadczeniu zapowiedział, że jeśli zwierzchnik Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP) zostałby zaproszony np. przez promoskiewski Ukraiński Kościół Prawosławny (UKP) do tego kraju, to nie zostanie tam wpuszczony. Podkreślił przy tym, że zakaz ten dotyczy również obszarów wschodnich, "tymczasowo okupowanych".
Juszkewycz wyjaśnił, że tego rodzaju wizyta w czasie rosyjskiej agresji wojskowej przeciw Ukrainie, jest "niepożądana, prowokacyjna i zaangażowana politycznie". Może ona zrodzić "jedynie konfrontację międzywyznaniową, toteż będzie ona możliwa dopiero po powstrzymaniu agresji Rosji i po zwrocie wszystkich zagrabionych przez nią ziem ukraińskich" - dodał dyrektor Departamentu, odpowiedzialnego za stosunki państwowo-kościelne w tym kraju.
Oświadczenie to nawiązywało do decyzji o zaproszeniu Cyryla, jaka mogła zapaść na odbytym 19 czerwca w Ławrze Kijowsko-Pieczerskiej Synodzie Biskupów UKP. Ale po zakończeniu obrad przedstawiciel tego Kościoła zaprzeczył, jakoby miano zapraszać patriarchę i nazwał doniesienia na ten temat plotkami.
Przeciw ewentualnemu przyjazdowi głowy RKP wystąpił też burmistrz Chersonia Wołodymyr Nikołajenko, tym razem w związku z planami przeniesienia zbliżających się obchodów rocznicy chrztu Rusi z Kijowa do tego miasta. Zapewniając o "wielkim szacunku" do patriarchy oraz wszystkich duchownych i wiernych UKP, jak również o wspieraniu "rozwoju duchowości w mieście", burmistrz stwierdził, że "obecnie Cyryl nie ma żadnego związku z duchowością".
"Krótko mówiąc: Panie Cyrylu, nikt tutaj na Pana nie czeka" - napisał Nikołajenko. Ironizował przy tym, że 350 tys. mieszkańców Chersonia to trochę za mało, aby zapewnić ochronę ewentualnemu gościowi, a rada miasta nie ma już licencji na "fotoshop", aby domalować na zdjęciu do patriarchy Cyryla jego wiernych. Mer miasta podkreślił, że "pan Cyryl jako zwierzchnik RKP błogosławi agresję Federacji Rosyjskiej przeciw naszemu krajowi i jest głównym propagandzistą wymyślonego «Świata Rusi», za który umierają obecnie Czeczeńcy i Rosjanie na wschodzie Ukrainy".
Skomentuj artykuł