Bajkowe obrazki - Monte Sant’Angelo
Ognisty wojownik walczący z szatanem od zarania chrześcijaństwa otaczany był kultem. To do niego zanoszono prośby: Św. Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną…
Wnikający w Adriatyk ostrogą włoskiego buta półwysep Gargano odbiega od innych rejonów Italii ukształtowaniem terenu, klimatem, lokalnym kolorytem, typem mieszkańców, może także i mentalnością ludzi twardych, pasterzy i rybaków nienawykłych do narzekań. Z jedynego w tym rejonie większego miasta Foggia droga biegnie po urodzajnej równinie w kierunku płaskiej niczym stół górze porośniętej karłowatymi, rosochatymi dębinami, pochylonymi od wiatrów ciągnących od morza. Szara gajami oliwkowymi równina ustępuje nagle miejsca pastwiskom usłanym głazami z wapienia. Minąwszy rozjazd do San Giovanni Rotondo, rozpoczyna mozolną wspinaczkę ostrymi zakosami prawie na sam grzbiet Gargano wznoszący się 800 m n.p.m. Widoki stąd rozciągają się bajkowe. Najpierw na Manfredonię, miasto o wielkiej przeszłości wciśnięte między morze i górę. Potem na tę szarą, posępną równinę gajów oliwkowych. Wreszcie na morze, w którego odmętach ginie gdzieś hen daleko wybrzeże Apulii, aż po Bari.
Obrońca ludu chrześcijańskiego
Zadumawszy się przy grobie Ojca Pio, postanowiłem odwiedzić grotę, w której czci się od niepamiętnych czasów Michała Archanioła. Zawsze intrygowało mnie nazewnictwo wywodzące się od imienia tego księcia wojsk niebiańskich, nadawane wielu miejscowościom Europy, ale i Meksyku. We Francji będzie to Mont Saint-Michel, w Anglii – Mount Saint Michael, w Hiszpanii – San Miguel, w Meksyku podobnie, ale i San Miguel del Milagro, czyli słynący cudami, nazwany tak dla odróżnienia głównego miejsca pielgrzymkowego Nowej Hiszpanii od innych okolicznych miejscowości noszących tę samą nazwę. Wreszcie tu, w Italii, Monte Sant’Angelo. Skąd te wszystkie bardzo stare, sięgające początków średniowiecza nazwy? Są one pochodną pewnego procesu, mianowicie postępów chrystianizacji wśród ludów barbarzyńskich, które w prowincjach upadłego Imperium Romanum podjęły trud budowania własnej państwowości. Uważano, że skoro przyjmowano już chrześcijaństwo, acz w sposób ciągle jeszcze powierzchowny i niedoskonały, należało to ziarno nowej wiary ustrzec w duszach neofitów przed zakusami złego ducha. A czyjej opiece, jeśli nie Michała Archanioła, zwycięsko walczącego z szatanem i jego zwolennikami, było najlepiej powierzyć tych ludzi? Tą samą logiką kierowali się XVI-wieczni franciszkanie w Meksyku, polecając trosce anielskiego młodzieńca z dobytym mieczem swych nowo nawróconych Indian.
Uroczy obrazek
Jadę zatem do Monte Sant’Angelo na półwyspie Gargano. Miasteczko jest przeurocze, posadowione na skarpie z widokiem na morze, pełne maleńkich, białych domków w średniowiecznej dzielnicy Junno, w których za okno służą przeszklone drzwi, ciągle otwarte, pozwalające dyskretnie zaglądnąć do skromniutkich pomieszczeń. Trzeba przed sąsiadami uważać, co się tam w środku mówi, bo nawet słowa wypowiedziane półgłosem słychać na ulicy. A te są stareńkie, wąskie, zacienione parasolami suszącej się bielizny, przystosowane nie do aut, lecz osiołków. Wszystko tu aż dyszy przeszłością, również te kilka kościołów z różnych epok, wprawdzie ubogich, jednak zdobionych trochę na modłę romańską, trochę gotycką, może najbardziej barokową. A jaki tu jest romanizm, inny niż na północy, jakiś bardziej radosny, śródziemnomorski! Podziwiać można ponury zamek sięgający epoki Normanów, jeśli nie wcześniejszej, jako zamek cesarski będący przez pewien czas własnością Fryderyka II, który zawładnął południem Italii. Ach – o czym nie można zapomnieć! – są sklepiki z wystawionymi na zewnątrz bochnami chleba z apulijskiej pszenicy, tak wielkimi jak koło od wozu. Smaczny to chleb, z dodatkiem twardego, miejscowego sera wystarczający na całodzienne pożywienie, zapijane doskonałym winem z okolicznych winnic.
Piękne miasteczko!
87 schodów w dół
Trudno jest bez przystawania to tu, to tam dotrzeć prosto do Michała Archanioła. Zawsze coś człowieka zatrzymuje po drodze. Figurę Archanioła znaleźć można ukrytą głęboko w grocie obudowanej warstwami kilku kościołów. Nie wchodzi się do niej, pnąc się schodami do góry, lecz przeciwnie, schodzi się w głąb ziemi, do groty zamienionej na kaplicę. W głównym ołtarzu widać w srebrnym cyborium za szkłem figurę młodzieńca odkutego w marmurze. Ubrany jest na modłę rzymskiego legionisty: w pancerz z motywem ludzkiej twarzy na piersiach, w podwiązane pod kolanami rzymskie sandały z motywami paszcz jakby lwich. W prawicy dzierży błyszczący miecz. W lewej dłoni trzyma łańcuch, którym krępuje deptanego stopami szatana. Ten jakby próbował się bronić, ale daremnie. Na twarzy urodziwego młodzieńca artysta, Andrea Contucci Sansovino, który wykonał figurę w 1507 roku, utrwalił wyraz przewagi nad odwiecznym wrogiem człowieka. Jakby chciał wyrazić przekonanie: nie masz szans, szatanie, w starciu z mocami nieba.
Tę odmianę figury powielano wszędzie przez całe wieki, nawet w odległym Meksyku. Widać, że pierwowzór pochodzi z Europy, może właśnie z Italii, może nawet z tego miejsca. W kronikach zapisano, że Michał Archanioł objawiał się tu trzykrotnie pod koniec V wieku i po raz czwarty, ostatni, w 1656 roku, kiedy za sprawą jego interwencji ustała szalejąca w tym rejonie zaraza. O tym, że grota jest miejscem czczonym od niepamiętnych czasów, świadczą nie tylko zapisy kronikarskie, ale i materialne świadectwa kultu w postaci dzieł sztuki sakralnej. W wielu miejscach na ścianach widnieją jeszcze nie do końca zniszczone przez czas bardzo stare freski, niektóre to prawdziwe arcydzieła średniowiecza. Podziwiać też można kamienne płaskorzeźby i takież figury wielu świętych, nie tylko Archanioła, pochodzące z różnych epok. Miejscowy skarbiec i muzeum, pełne wotów i precjozów, dobitnie świadczą, że w poczet pielgrzymów wpisywał się nie tylko prosty lud, ale przybywali tu królowie, książęta, magnaci i biskupi. Cesarz Fryderyk II pozostawił relikwiarz Krzyża Świętego. Jan Paweł II podarował patenę i kielich z wygrawerowaną datą pobytu u Michała Archanioła: 24 maja 1987 roku. A w sanktuarium posługę duchową sprawują polscy księża ze Zgromadzenia św. Michała Archanioła (michalici), założonego na początku XX wieku przez bł. ks. Bronisława Markiewicza. To też wymowny akcent powszechności Kościoła, cierpiącego na Zachodzie z powodu niedostatku powołań.
Skomentuj artykuł