Chiński "Twitter" będzie karał użytkowników
Największy chiński odpowiednik Twittera, Weibo, wprowadził dla swych użytkowników nowy regulamin, w którym znalazła się lista zakazanych wypowiedzi. Użytkownikom przyłapanym na łamaniu zakazu może grozić nawet usunięcie z serwisu - informuje BBC w poniedziałek.
Według doniesień lokalnych mediów, każdy z ok. 300 mln internautów korzystających z Weibo dostanie na starcie 80 pkt. Punkty te będą im odbierane w razie naruszenia którejś z nowych zasad, a przyznawane, jeśli będą uczestniczyć w akcjach promujących serwis.
Jeśli zapas punktów użytkownika spadnie do 60, otrzyma on komunikat ostrzegawczy. Jeśli nie nastąpi poprawa w jego zachowaniu, grozi mu nawet skasowanie profilu i zakaz korzystania z portalu. Jeśli jednak specjalny zespół powołany do wdrożenia nowego regulaminu przed dwa miesiące z rzędu nie stwierdzi "wykroczeń" u użytkownika, stan jego konta powróci do wyjściowego poziomu 80 pkt.
Nowy kodeks postępowania dla użytkowników Weibo "to znak, że władze próbują ograniczać internet w Chinach, jednak zawsze znajdzie się grupa ludzi, którzy wymyślą sposób na obejście restrykcji" - ocenił Keryy Brown, szef think tanku Chatham House. Wskazał przy tym na "tradycję stosowania zawoalowanej krytyki, która pozwala ludziom na wyrażanie opinii przez odwoływanie się do ukrytych znaczeń". "Szczerze wątpię, czy (nowe) zasady cokolwiek zmienią" - dodał.
Powołując się na angielskie tłumaczenie "konwencji społeczności" Weibo, BBC pisze, że użytkownicy chińskiego portalu nie mogą: rozsiewać plotek, publikować nieprawdziwych informacji, atakować innych osób za pomocą osobistych przytyków czy oszczerczych komentarzy, naruszać podstawowych zasad chińskiej konstytucji, zagrażać honorowi Chin, promować kultów i przesądów, nawoływać do nielegalnych protestów i zgromadzeń.
Ponadto - podkreślono w regulaminie - użytkownikom nie wolno używać "zawoalowanych wyrażeń ani innych metod" do obchodzenia zawartych w nim zasad.
Według BBC nowy regulamin powstał na skutek skarg władz chińskich, wywołanych krążącymi w chińskim internecie nieprawdziwymi doniesieniami o zamachu na przywódcę Korei Płn. Kim Dzong Una oraz o rzekomym zamachu stanu, który miał odsunąć od władzy prezydenta Chin Hu Jintao.
Skomentuj artykuł