Co łączy kapłana i przedsiębiorcę?

(fot. shutterstock.com)
Maciej Gnyszka

Dlaczego kapłan i przedsiębiorca mogą mieć z sobą wiele wspólnego? Czy można zaryzykować stwierdzenie, że kapłaństwo wiernych najłatwiej widać właśnie u przedsiębiorców?

Niedawno przeżyliśmy Zmartwychwstanie Pańskie, które wlało w nasze serca nową dawkę Wiary, Nadziei i Miłości. Jednocześnie w tym roku to Wielki Czwartek szczególnie pobudził mnie do refleksji w kierunku, który w jest mi bliski. Jak wiadomo jest to dzień w którym szczególniej patrzymy na kapłanów. Na tych, którzy codziennie in persona Christi dokonują teoretycznie niemożliwego - Przeistoczenia. Z tej okazji i ja chciałem dorzucić coś do refleksji na temat kapłaństwa. Choć sam jestem przedsiębiorcą i być może na pierwszy rzut oka nie powinienem mieć wiele na ten temat do powiedzenia.

Kapłan moim zdaniem to przede wszystkim sługa. W pierwszym rzędzie sługa kultu Bożego, który nie tylko go sprawuje, ale i szerzy. To nie ulega wątpliwości i weszło nawet do popkultury, na przykładzie dowcipu, kiedy to milicjant z drogówki zatrzymał księdza, by porządnie przeszukać i uprzykrzyć życie, jednak po chwili musiał go wypuścić, skoro kapłan przedstawił się jako SB. SB jednak nie pojmowana jako Służba Bezpieczeństwa, tylko Służba Boża właśnie.

DEON.PL POLECA

Kapłaństwo to jednak także służenie wspólnocie, której się przewodniczy. Św. Paweł w Liście do Galatów pisze: Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe. (Ga 6,2). Cała działalność księdza - w oczywisty sposób ta miękka, związana z kierownictwem duchowym, opieką nad różnymi grupami, etc., ale także ta związana ze sprawowaniem innych sakramentów, jak chrzest, spowiedź - to przecież służba ludziom. Co więcej, jest to służba bezcenna, jak bezcenna jest łaska, która płynie z sakramentów.

Przypomina mi się tutaj śmieszna scena ze śniadania Towarzystwa Biznesowego Siedleckiego, które odwiedził mój znajomy ksiądz z diecezji drohiczyńskiej. Gdy nadszedł moment, by się przedstawić, zrobił to mniej więcej tak:

Reprezentuję firmę z ponad 2000-letnią tradycją. Oferuję szeroką gamę usług - od chrztów, przez Msze Święte, po pogrzeby. Potrafię dobrze podnieść na duchu. Pomagam dążyć do świętości. Z takich rzeczy zwyklejszych, to amatorsko fotografuję. Ostatnio robiłem nawet sesję zdjęciową dla zakładu pogrzebowego i wszystko wyszło jak żywe.

Ta firma z 2000-letnią tradycją to przecież firma, która jako jedyna ma w ofercie dobra nieprzemijające, dobra bezcenne i dobra o boskim poziomie jakości!

Dlaczego stwierdziłem na początku, że kapłan i przedsiębiorca mają ze sobą wiele wspólnego? Bo jeśli kapłan jest sługą Boga i sługą ludzi, to przedsiębiorca jest do niego bardzo podobny. Służy Bogu współpracując w dziele stworzenia, nie tylko wytwarzając dobra materialne i intelektualne, ale także czyni ziemię poddaną sobie i swoim klientom. Służy ludziom nie tylko dlatego, że spełnia ich godziwe potrzeby i robi to lepiej niż inni, ale także dlatego, że stwarza dogodne warunki dla swoich ludzi do wzrostu. Wzrostu zarówno czysto ludzkiego, jak i duchowego - jeśli tylko dostrzega, że przedsiębiorczość może być dla niego powołaniem i drogą do świętości. Kto wie, może nawet to kapłaństwo wiernych najłatwiej widać właśnie u przedsiębiorców?

Na marginesie można dodać, że wcale nierzadkie są sytuacje, w których kapłan okazywał się być błyskotliwym przedsiębiorcą. I mam tu na myśli przede wszystkim św. Maksymiliana, którego mam nadzieję że Papież Franciszek ogłosi patronem przedsiębiorców i startupów. Dlaczego? Więcej na ten temat napisaliśmy na stronie www.StartupNaMaxa.pl, ale poniżej wymienię choć kilka powodów:

• w ciągu kilku lat z paroosobowej załogi bez lokum zrobił największy klasztor na świecie mieszczący na paru hektarach w wielu budynkach prawie 700-osobową załogę!

• w ciągu tych paru lat poszedł w global, jak to mówią startupowcy. Kilka lat po odpaleniu teresińskiego Niepokalanowa, otworzył jego oddział w Japonii i wziął się za budowę klasztoru w Indiach,

• do Japonii płynął na wariata - prawie bez pieniędzy i nie znając języka. Po miesiącu wydawał tam japońskiego Rycerza Niepokalanej… Uwaga. Po japońsku!

• w Polsce szybko liczba tytułów wydawanych w tym jednym z najnowocześniejszych ówczesnych wydawnictw (Niemcy podczas okupacji zawinęli park maszynowy do Rzeszy) - szybko podeszła w okolice dziesięciu,

• nakład polskiego Rycerza Niepokalanej to milion egzemplarzy miesięcznie! Mi-lion. Dziś nawet Super Express i Fakt mogą pomarzyć o takim nakładzie, mimo znacznie mniejszego odsetku analfabetów, niż przed wojną,

• wysłał na kurs pilotażu dwóch braci, ponieważ planował uruchomienie lotniska na potrzeby utrzymywania relacji z zagranicznymi placówkami Niepokalanowa,

• otworzył przy klasztorze jedną z najnowocześniejszych jednostek straży pożarnej i zaraz przed wojną także drużynę obrony chemicznej...

Robi wrażenie, prawda? Maksymilian służył. Najpierw Bogu, potem ludziom i robił to w bardzo przedsiębiorczy sposób. Takich przykładów jest więcej, nie tylko wśród osób duchownych. Bo można by oczywiście twierdzić, że Maksymilian mógł, bo był święty i miał z tego tytułu mnóstwo energii do działania. Tak, to prawda, ale także dziś bywają tacy przedsiębiorcy i to w dodatku świeccy. Przedsiębiorcy, którzy poprzez biznes służą Bogu i ludziom. Po raz kolejny pokażę choć kilku z nich na konferencji www.ZyjWObfitosci.pl 23 kwietnia na Stadionie Narodowym w Warszawie. Nie tylko osiągnęli i osiągają spektakularne sukcesy, ale robią to zgodnie z zasadami, inspirując nie mniej niż św. Maksymilian. Mam nadzieję, że się tam spotkamy i porozmawiamy zarówno o analogii kapłan - przedsiębiorca, jak i o św. Maksymilianie osobiście!

Maciej Gnyszka - Założyciel Towarzystw Biznesowych - specjalnie dla czytelników Deonu przygotowałem zniżkę 20% na bilety konferencji Żyj w Obfitości. Wystarczy przy składaniu zamówienia przez naszą stronę www.ZyjwObfitosci.pl wpisać kod: deon2016

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co łączy kapłana i przedsiębiorcę?
Komentarze (1)
MP
Marek Pawłowski
6 kwietnia 2016, 14:39
Dobrze. Miło i pięknie. A teraz łyżka dziegciu: jeżeli kapłan miałby tak łączyć bycie przedsiębiorcą jak ks. Stryczek to lepiej niech sobie odpusci. Ostatni artykuł ks. Stryczka o dzieleniu się dobrami dobrze obrazuje poziom mentalności niektórych biznesmenów. Nam dobrze, wam by nie paść z głodu. A jak się nie podoba to "paszli", innej roboty szukać. Warto też poszukać innych "perełek" ks. Wiosny, jak np.: o sile mężczyzny i kiedy to "kicha".