Dominik Dubiel SJ: To kolęda dla tych, którzy czują, że jest im teraz w życiu trochę ciemno

- Stwierdziliśmy, że dobrze byłoby zrobić coś, co nam samym i naszym słuchaczom przypomni, że w tym wszystkim, co trudne, nie jesteśmy sami. Że wcielenie i wejście Boga w nasz świat jest dla nas źródłem nadziei; że pośród zła jest ciągle dużo dobra i to do dobra należy ostateczne słowo – mówi o swojej nowej kolędzie Dominik Dubiel SJ.

"A Bóg człowiekiem się stał" to poruszająca kolęda, przygotowana na Objawienie Pańskie przez jezuicką Modlitwę w Drodze. Zaaranżował ją Mateusz Banasiuk, napisał Dominik Dubiel SJ, który opowiada nam o kulisach pracy nad swoim nowym utworem.

Marta Łysek: Jak to się stało, że napisałeś kolędę?

Dominik Dubiel SJ: - Właściwie to zaczęło się tak, że Wojtek Morański SJ po rozmowie z Mateuszem Banasiukiem zaproponował, żebym napisał dla Modlitwy w Drodze jakąś quasi-kolędę "w moim stylu", którą później Mateusz zaaranżuje w swoim stylu (śmiech).

DEON.PL POLECA

A zupełnie serio, idąc faktycznie do "źródeł" tego projektu - ostatnimi czasy sporo rozmawialiśmy z Wojtkiem o tym, że czasy są dość trudne i ciemne. Ledwo wyzbieraliśmy się z pandemii, sytuacja na Ukrainie jest ciągle gorzej niż dramatyczna, do tego ostatnio doszły kolejne skandale, również w naszym zakonie. Stwierdziliśmy, że dobrze byłoby zrobić coś, co nam samym i naszym słuchaczom przypomni, że w tym wszystkim nie jesteśmy sami. Że wcielenie i wejście Boga w nasz świat, które świętujemy w tym czasie jest dla nas źródłem nadziei. Że pośród zła jest ciągle dużo dobra i to do dobra należy ostateczne słowo; że "światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła".

Kolęda jest zilustrowana zdjęciami uchodźców z Ukrainy w aureolach…

- Tak. Wątek tej niesamowitej fali dobroci i pomocy, jakiej udzielono w Polsce tak wielu ludziom uciekającym przed piekłem wojny pojawił się jako konsekwencja tych naszych wstępnych założeń.

W tekście słyszymy: „Bóg tak podobny do każdego z nas, że można Go łatwo przeoczyć”. Opowiesz trochę o kontekście tych słów?

- Św. Ignacy Loyola, założyciel naszego zakonu i twórca metody rekolekcyjnej zwanej Ćwiczeniami Duchowymi mawiał, że powinniśmy szukać i znajdować Boga we wszystkich rzeczach. Dostrzegać nie tylko obecność, ale i działanie Boga w naszej codzienności, w zwyczajnych wydarzeniach, w innych ludziach.

To, że Bóg stał się Człowiekiem jest nie tylko absolutną rewolucją w historii światowych religii, ale przede wszystkim zmienia nasze spojrzenie na świat i na innych. Bóg wysłał nam w ten sposób jasny komunikat, że podział na sacrum i profanum nie ma już racji bytu; że kult i nasze rozważania o Bogu są o tyle sensowne, o ile zakorzeniają nas w naszej codzienności i pomagają odkrywać Boga obecnego w nas i pośród nas. "Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami " - słyszeliśmy wielokrotnie w tych dniach. Tymczasem właśnie przez tę swoją subtelną, pokorną zwyczajność, przez to swoje utożsamianie się z każdym z nas, nieraz trochę umyka naszej uwadze. Te słowa dla mnie samego są po prostu przypominajką, żeby nigdy nie tracić z oczu konkretnego człowieka, bo nawet robiąc dobre, pobożne i szlachetne rzeczy, można łatwo przeoczyć Boga przychodzącego w drugim człowieku.

Co było dla Ciebie najważniejsze w tym projekcie?

- Z jednej strony oczywiście to, co jest sercem tego projektu: jego treść, czyli taka trochę osobista medytacja nad Jezusem Chrystusem - Bogiem, który wszedł w nasz świat. Bogiem bliskim, który uczy nas przeżywać nasze własne człowieczeństwo. Uczy nas bliskości z Ojcem i z ludźmi, z którymi dzielimy naszą codzienność. Budzi nadzieję, której doświadczamy, kiedy otwieramy się na to doświadczenie bezinteresownej miłości.

Z drugiej strony, dla mnie zawsze jest ważne, z kim robię dany projekt, ci konkretni ludzie, którzy są współtwórcami. Od producentów, realizatorów i wykonawców, po osoby, które troszczą się o kwestie techniczne. Wierzę, że aspekt relacyjny wewnątrz ekipy, z którą tworzymy piosenkę, jest równie istotny jak sama treść, którą chcemy przekazać. Nawet jeśli odbiorcy naszych piosenek nie są tego świadomi, to mam wrażenie, że jakoś "podskórnie" wyczuwają to.

To nie pierwszy raz, kiedy właśnie w tym składzie nagrywacie religijny utwór. Kasia Bogusz, Marysia Klich, Justyna Łokcik, Mateusz Banasiuk, Rafał Maciejewski… Jak to się stało, że taka ekipa powstała?

- Rdzeń naszej ekipy powstał kilka lat temu, podczas akcji "Majowe w domu", które zorganizowaliśmy z Modlitwą w Drodze w czasie pandemii. Zebrałem wtedy ekipę muzyków z bardzo różnych muzycznych światów, których cenię jako artystów, a prywatnie się po prostu z nimi się przyjaźnię. Codziennie każdy śpiewał majowe u siebie w domu i transmitowaliśmy to na żywo na fanpage'u Modlitwy w Drodze. Tak pojawiła się wspaniała sopranistka i lirniczka specjalizująca się w muzyce dawnej, Marysia Klich.

Kasia Bogusz, znana z jednej strony na scenie folkowej z zespołu Dikanda, z drugiej strony jedna z najważniejszych postaci w polskiej muzyce chrześcijańskiej, znana choćby z zespołu „Owca” czy z koncertu „Jednego Serca Jednego Ducha”. Dyrygentka, a obecnie wokalistka Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk, Justyna Łokcik. Reżyser dźwięku, kompozytor i pianista Mateusz Banasiuk. Rafał Maciejewski, pedagog Akademii Muzycznej w Łodzi, a przy tym jeden z najbardziej cenionych w Polsce kantorów. Okazjonalnie - wielu innych fantastycznych muzyków.

Pandemia się skończyła, ale nie przestaliście razem tworzyć.

Okazało się, że między wszystkimi zaangażowanymi w projekt powstał tak dobry klimat, że chociaż na początku większość nie za bardzo znała się między sobą, bo tylko ja byłem punktem wspólnym, to ostatecznie wszyscy zaprzyjaźnili się ze wszystkimi. Mijają lata, robimy kolejny projekty, czasem pojawiają się nowe osoby, czasem angażujemy tylko część tej stałej załogi - a my trwamy.

W tym konkretnym projekcie dołączył do nas jeszcze znakomity krakowski śpiewak Adam Dobek. Do tego Wojtek Morański SJ i Elwira Ginalska z Modlitwy w drodze, chłopaki ze studia Inigo pomagający w realizacji i Mikołaj Cempla odpowiedzialny za teledysk. Każdy jest absolutnym mistrzem świata w swojej dziedzinie. To po prostu radość i zaszczyt, że tacy ludzie podzielili się swoimi talentami, żeby ta kolęda mogła powstać.

Powiedz nam jeszcze, dla kogo najbardziej Wasza kolęda jest?

- Dobre pytanie... Mam nadzieję, że ta kolęda - jak to kolędy - będzie czymś, co nas wszystkich łączy ponad bieżącymi podziałami. Ale może najbardziej jest dla tych, którzy czują, że jest im teraz w życiu trochę ciemno i potrzebują odrobiny światła i nadziei, że "ciemność światłości nie ogarnęła"?

---

Dominik Dubiel SJ - kompozytor, dyrygent, pianista. Absolwent jezuickiej Akademii Ignatianum oraz Akademii Muzycznej w Krakowie. Obecnie studiuje teologię na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Mieszka w Rzymie.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dominik Dubiel SJ: To kolęda dla tych, którzy czują, że jest im teraz w życiu trochę ciemno
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.