Anioły, demony i współczesne fantazje na temat katolicyzmu

(fot. gracewells533 / flickr.com // (CC BY 2.0))
bp Robert Barron

Kończąc oglądanie "Aniołów i demonów" Rona Howarda, mia­łem ochotę krzyczeć do ekranu: "Nie, nie, macie to wszystko na odwrót!".

Głównym tematem filmu, opartego na thrillerze Dana Browna o tym samym tytule, jest walka pomiędzy "nauką" a katolicyzmem. Wydaje się, jakoby prastare stowarzyszenie ra­cjonalistów, działających pod nazwą Iluminaci, prześladowane w minionych wiekach przez Kościół, powróciło, aby się zemścić. Porwali czterech kardynałów i umieścili niszczycielski ładunek wybuchowy pod bazyliką św. Piotra, grożąc zrównaniem Watyka­nu z ziemią w czasie, gdy zbiera się konklawe, aby wybrać nowego papieża. Na ratunek przybywa profesor Robert Langdon, chłodny agnostyk z Harvardu, pomagając rozwikłać zagadkę po otrzy­maniu dostępu do archiwów Watykanu, którego poprzednio mu odmówiono (przypuszczalnie z powodu szkód, jakie wyrządził w "Kodzie Leonarda da Vinci"!).

Wraz z rozwojem fabuły, oraz sprytnym odkryciem zbrod­niczego spisku naukowców przez Langdona, odczuwa się pokusę stwierdzenia: "No w końcu czarnymi charakterami są racjonaliści, a ofiarami wierzący". Ale nie tak szybko (uwaga! zdradzam treść filmu). Co więcej, dowiadujemy się, że cała sprawa została obmy­ślona przez złego kamerlinga, osobę mającą największy dostęp do poufnych informacji Watykanu, który to wskrzesił dawną historię o Iluminatach i zorganizował cały ten podły plan po to, aby stwo­rzyć kozła ofiarnego, przeciwko któremu mógłby zaangażować się w heroiczną walkę i w ten sposób zaaranżować wybór siebie samego na papieża! (Przysięgam, że nie zmyślam).

Nie wnikając już bardziej w głupkowate zawiłości tej opo­wieści, czy widać już, co sprowokowało mój krzyk serca dotyczą­cy tego, że to wszystko jest na odwrót? W rzeczywistości to nie katolicyzm odczuwa nieustanną potrzebę wznawiania konfliktu pomiędzy nauką a wiarą, ale raczej świecka nowoczesność - a sam film Rona Howarda stanowi kluczowy dowód rzeczowy. Istnieje pewien uporczywie trwający mit dotyczący tego, że "no­woczesny" świat - zwłaszcza w kontekście naukowym - powstał w wyniku strasznej walki z zacofanym katolicyzmem. A zatem wielu piewców nowoczesności odczuwa regularną potrzebę wy­stawiania Kościoła katolickiego jako kozła ofiarnego i worka treningowego, jak gdyby w celu odtwarzania tego założyciel­skiego mitu. Oczywiście, głównym aktem tego dramatu jest hi­storia prześladowania Galileusza przez niedouczony i mściwy Kościół, a zatem Brown i Howard koncentrują uwagę na sprawie renesansowego naukowca: Langdon zostaje niemal uduszony przez podłych watykanistów, w czasie gdy skrupulatnie bada archiwum Galileusza, a pod koniec filmu wdzięczny kardynał nagradza nieustraszonego naukowca od dawna ukrytym tekstem mistrza. Cóż.

DEON.PL POLECA

Choć fakty te są dobrze znane, wydaje się, że wymagają one powtórzenia. Albert Wielki oraz Tomasz z Akwinu należeli do wczesnych zwolenników nauki arystotelesowskiej; Kopernik, po­pularyzator heliocentrycznego pojmowania Układu Słonecznego, był księdzem; Grzegorz Mendel, ojciec genetyki i główny poprzed­nik Darwina, był zakonnikiem; wielu twórców współczesnej nauki - Newton, Kepler, Tycho Brahe, Kartezjusz, Pascal, Leibniz - było głęboko religijnymi ludźmi; człowiek, który sformułował teorię wielkiego wybuchu o kosmicznym pochodzeniu, był księdzem. Być może, co najważniejsze, współczesne nauki fizyczne zrodzi­ły się właśnie w kontekście kultury chrześcijańskiej, gdzie wiara w stworzenie, a w związku z tym w uniwersalną zrozumiałość, była traktowana jako coś oczywistego. A dziś, rzekomo złowrogi i występujący przeciwko nauce, Watykan jest sponsorem szeregu obserwatoriów i wspiera na swoich papieskich uniwersytetach towarzystwa zaangażowane w dialog z nauką na najwyższym po­ziomie. Co więcej, w listopadzie 2014 roku jezuicki brat i astronom watykański, Guy Consolmagno, został pierwszym duchownym odznaczonym prestiżowym medalem Carla Sagana "za znakomitą komunikację aktywnego planetologa z ogółem społeczeństwa".

Pomimo tragedii incydentu z Galileuszem, spowodowane­go ignorancją i w niektórych przypadkach złą wolą pewnych duchownych tamtego okresu, katolicyzm nie jest wrogiem na­uki i nie czuje absolutnie żadnej potrzeby definiowania się jako występujący przeciwko nauce, tak jakby te dwie dziedziny były w jakiejś grze, w której wygrywa tylko jedna strona. Kościół od dawna jest przekonany, że skoro Bóg jest jeden i skoro wszelka prawda pochodzi od Boga, ostatecznie nie może istnieć konflikt pomiędzy prawdami objawionymi oraz prawdami odkrywanymi poprzez korzystanie z ludzkiego rozumu. Zatem Kościół cieszy się z wszystkiego, co nauki empiryczne odkrywają i oczekuje, że przy zachowaniu właściwej interpretacji, nie będzie żadnego konfliktu pomiędzy tymi odkryciami a jego wiarą.

Tym, co mnie szczególnie drażniło w "Aniołach i demonach", było to, że Robert Langdon nie tylko rozwiązuje zagadkę, ale także skutecznie broni Kościół przed sobą samym. Mamy tu oczywiście do czynienia ze współczesną fantazją w całej okazałości: "nauka" wyłania się z katolicyzmu po strasznej walce, ale nadal ma w sobie łaskawość i wielkoduszność, aby zaproponować ciemnemu i po­konanemu rywalowi pomoc. Fuj! Prawdę powiedziawszy, rana wywołana incydentem z Galileuszem nieustannie jest otwierana, nie przez Watykan, ale przez przedstawicieli świeckiej nowocze­sności; "walka" pomiędzy religią a nauką jest obecnie w dużej mie­rze walką z cieniem, w której radykalny sekularyzm wymachuje pięścią w kierunku widma.

Oglądnij "Anioły i demony", jeśli lubisz thrillery lub masz ocho­tę zobaczyć komputerowo wygenerowane obrazy Watykanu, ale proszę, nie daj się zwieść leżącej u podstaw filmu filozofii.

Fragment pochodzi z książki "Ziarna Słowa. Odnajdywanie Boga w kulturze". Więcej znajdziesz tutaj.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Anioły, demony i współczesne fantazje na temat katolicyzmu
Komentarze (1)
HW
Hania Wiśniewska
31 lipca 2019, 17:45
Aby nie zabłądzić w tym świecie,pełnym aberracji i fałszywych newsów,konieczna jest codzienna modlitwa,bez której nie może wzrosnąć wiara,częste przystępowanie do spowiedzi,które nas dyscyplinuje,Komunia,bez której nie ma życia w nas i - dobre uczynki,które czynią nas jednością z innymi.