"Biegnij, chłopcze, biegnij" wkrótce w kinach

Kadr z filmu "Biegnij, chłopcze, biegnij" (youtube.com)
PAP / kn

Film "Biegnij, chłopcze, biegnij", opartą na faktach, a wyreżyserowaną przez laureata Oscara poruszającą historię dziecka, które uciekło z warszawskiego getta, od 10 stycznia oglądać można w polskich kinach. Obraz powstał na podstawie książki Uriego Orleva.

W obsadzie są m.in.: Zbigniew Zamachowski, Grażyna Szapołowska, Izabela Kuna, Grażyna Błęcka-Kolska, Przemysław Sadowski, Mirosław Baka, Olgierd Łukaszewicz, Elizabeth Duda oraz aktorzy z Niemiec i Izraela - Rainer Bock (który grał m.in. w "Bękartach wojny" Quentina Tarantino, "Białej wstążce" Michaela Hanekego, "Czasie wojny" Stevena Spielberga), Jeanette Hain (znana m.in. z "Lektora" Stephena Daldry'ego, gdzie grała razem z Kate Winslet), Itay Tiran.
W głównego bohatera, żydowskiego chłopca, wcielali się na przemian dziecięcy aktorzy-bliźniacy: Kamil Tkacz (który niedawno debiutował w kinie w obsypanym pochwałami "Chce się żyć" Macieja Pieprzycy) i Andrzej Tkacz.
Film jest wspólną produkcją Polski, Niemiec i Francji. Reżyser, Niemiec Pepe Danquart (ur. 1955), zdobył w 1994 r. Oscara za krótkometrażową fabułę "Schwarzfahrer".
Dramat "Biegnij, chłopcze, biegnij" Danquart zrealizował na podstawie książki urodzonego w Warszawie izraelskiego pisarza Uriego Orleva (oryg. "Ruz jeled ruz", 2002; wydanie niemieckie "Lauf, Junge, lauf", 2004). Przedstawiona w niej została prawdziwa historia z czasu II wojny światowej, losy Yorama Friedmana, którego poznajemy w filmie jako ośmioletniego Srulika.
Żydowska rodzina Friedmanów - piekarz Hersch Friedman (w tej roli w filmie Zbigniew Zamachowski), jego żona Riwa oraz dzieci, z których najmłodszym jest Srulik (grany przez Andrzeja i Kamila Tkaczów) - trafia do warszawskiego getta. Ojcu i Srulikowi udaje się uciec. Wpadają jednak w zasadzkę, Hersch ginie od kul Niemców. Srulik zostaje sam. Wcześniej obiecał tacie, że w razie, gdyby ojca schwytano, on się nie podda, będzie uciekał i za wszelką cenę walczył o swoje życie.
Tak rozpoczyna się dramatyczna wędrówka małego chłopca przez ogarnięty wojną kraj. Z obawy przed wydaniem go Niemcom, co oznaczałoby rychłą śmierć, Srulik udaje polskie dziecko, wychowane w katolickiej rodzinie, osierocone podczas wojny. Napotkanym ludziom przedstawia się polskim imieniem i nazwiskiem: jako Jurek Staniak.
Na początkowym etapie wędrówki chłopiec przyłącza się do grupy żydowskich dzieci, które ukrywają się w lasach, śpią pod drzewami i zdobywają pożywienie, polując na małe zwierzęta. Później znajduje schronienie na wsiach w domach polskich gospodarzy - kolejne rodziny otaczają go opieką, karmią i ukrywają przed Niemcami. Srulika przygarniają m.in. małżeństwa Wróblów (Mirosław Baka, Grażyna Błęcka-Kolska), Kowalskich (Przemysław Sadowski, Izabela Kuna) oraz kobieta, której mąż i dwaj synowie są partyzantami (Elizabeth Duda).
Wędrujące dziecko poznaje zarówno dobrych, jak i złych ludzi. Jedni starają się chłopcu pomóc, inni krzywdzą go, prześladują, chcą doprowadzić do jego śmierci. Oprócz bezlitosnych żołnierzy, Srulik spotyka na swojej drodze niemieckiego oficera, który orientuje się, że chłopiec jest Żydem, a jednak ukrywa tę wiedzę przed innymi i pomaga dziecku ujść z życiem.
Srulik spotyka również dobrych i złych Polaków - takich, którzy chronią go w domach, ryzykując przy tym życie własnych rodzin, oraz takich, którzy myślą o tym, by wydać go Niemcom w zamian za pieniądze.
Bohater tej prawdziwej opowieści o sile, nadziei i odwadze, "Yoram Friedman, jest obecnie starszym panem, mieszka w Izraelu i chętnie opowiada swoją historię" - przypomina polski dystrybutor filmu "Biegnij, chłopcze, biegnij", firma Kino Świat.
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Biegnij, chłopcze, biegnij" wkrótce w kinach
Komentarze (6)
L
leszek
13 stycznia 2014, 21:27
Liczbę Żydów zamieszkujących Generalne Gubernatorstwo oraz okręg Białystok (objętych operacją Rainhard) szacuje się na 1.6 miliona. Jeśli przyjąć, że uciekło czy schowało się 10%, to daje 160 tysięcy. Natomiast liczbę uratowanych po aryjskiej stronie szacuje się na podstawie rejestrów Centralnego Komitetu Żydów na 15-20 tysięcy. Oczywiście, Żydzi mogli zginąć w różny sposób. Część Niemcy wyłapywali bezpośrednio po akcji likwidacyjnej, Niemcy ogłaszali "amnestię" dla ukrywających się Żydów wskazując miejsca, gdzie mogą wrócić, co okazało się śmiertelną pułapką.
P
pg
13 stycznia 2014, 14:34
Z tych Żydów do końca wojny przeżył może co dziesiąty. ... @leszek A może co dwudziesty? trzydziesty? Skąd te dane? Czy to są szacunki, a jeżeli tak, to czyje? Łatwo Ci idzie pisanie. Nie neguję udziału w polowaniu lokalnej ludności, ale na ile to była istotna rola to rzecz dyskusyjna.
Z
znudzona
11 stycznia 2014, 23:59
zaczyna się żydowska płaczka....na słupach warszawskich już anons o wystawie antysemityzmu w prasie przedwojennej - satyra rysunkowa. Ja, Żydom wspólczuje, ale kurczę zaczyna się ta zydowska płaczka na wszytskich frontach. Szkoda, że nigdy Żydzi, komunisci nie będa gwiazdamni wystawy, o tym jak dobrze tłucze się po twarzy i po ciele polskichn patriotów z AK. Mam dość. Nigdy, jak zyję nie słyszłam nic na ten temat.Publicznie. Znowu będziemy płakać nad biedą Zydów nękanych w Polsce. Nie dajmy się zwariować. A jeśli kto może niech zrobi wystawę o torturach na UB.Czy to też antysemityzm?
L
leszek
11 stycznia 2014, 00:53
Pewna część Żydów uciekła przed śmiercią w gettach i przed wywózką do obozów zagłady. Niemcy to nazywali  "jedenjag", czyli polowanie na Żydów. Z tych Żydów do końca wojny przeżył może co dziesiąty. W tym polowaniu istotną rolę odgrywał współudział lokalnej ludności. Niemcy jasnowidzami nie byli i skąd mogli wiedzieć, gdzie w lesie pod jakim krzakiem siedzi Żyd, czy u kogo w stodole ukrywa się jakas rodzina Żydów. Żydów od chrześcijan także nie mieli możliwości odróznić, chyba, że facetom kazali spuścić spodnie. Z tych Żydów którzy wojnę przeżyli około 700-800 zostało zamordowanych w pogromach po wojnie, z których najbardziej znany był pogrom w Kielcach.
9 stycznia 2014, 16:53
Wybieram się na ten film w niedzielę z pewnymi obawami, których przyczyny podał przedmówca. Mnie to wody z mózgu nie zrobi, ale to prawda, że niewtajemniczony odbiorca różne wnioski może wyciągnąć (patrz : "Nasze matki, nasi ojcowie"). No nic, zobaczymy.
B
bajki
9 stycznia 2014, 16:45
Mam jednak duże wątpliwości, co do oprawdziwości tej opowieści. Szczególnie intetresujące są proporcje "dobrych Polaków" do "złach Polaków", no i oczywiście II wojna spadła z nieba. Boże uchowaj nasze dzieci i szkoły od takich filmów!