Weekendowy przegląd filmowy
Doczekaliśmy chwili, kiedy polski aktor zagrał u boku wielkiej gwiazdy zza oceanu. Oto nasz poczciwy „Kmicic” wystąpił u boku „Lary Croft”. Czy warto zobaczyć ten „debiut”? Przekonajcie się sami.
Salt
Jedna z najbardziej oczekiwanych, przede wszystkim przez Polaków, premier tego lata. Oto w produkcji rodem z Hollywood u boku samej Angeliny zagrał Daniel Olbrychski.
Agentka CIA Evelyn Salt (Jolie) zostaje oskarżona o bycie rosyjskim uśpionym agentem, który chce dokonać zamachu na prezydencie USA. Od teraz musi uciekać przed służbami specjalnymi i antyterrorystami oraz uratować męża. Jej celem jest udowodnienie swojej niewinności podczas próby zamachu na prezydenta.
„Salt” to solidne kino akcji, przypominajce filmy z lat 90., jak „Szklana pułapka”, „Ścigany” czy „Mission Impolssible”. Mamy więc szybką akcję z niespodziewanymi zwrotami akcji, sporą ilością wybuchów i pościgów samochodowych. Naprawdę niezła rozrywka. Początkowo główną rolę miał zagrać Tom Cruise. Na szczęście odmówił.
A jak wypada nasz rodak? Pojawiały się głosy, że jego postać jest dubbingowana i głos na filmie należy do kogoś innego. Na szczęście to tylko plotki - nie ma wątpliwości, że słyszymy Daniela Olbrychskiego. Na ekranie wypada dobrze, nie musimy się za niego wstydzić. Jego rola jest może niewielka, ale kluczowa dla rozwoju fabuły.
Avatar – wersja specjalna
Tak, tak, nie mylicie się. Na ekranach kin po raz drugi możemy obejrzeć przygody „smurfów z kosmosu”. Jest to prawie dokładnie ten sam film, który mogliście zobaczyć pół roku temu i który od kilku miesięcy jest na blu-ray. „Prawie” ten sam, ponieważ dystrybutor dopisał znamienne i wszystko mówiące słowa – wersja specjalna. Coż w niej takiego specjalnego? Fani będą mogli zobaczyć, uwaga, dodatkowe 8 (słownie: osiem) minut do tej pory nie prezentowanych w kinie. Jedno trzeba przyznać, James Cameron potrafi zarabiać pieniądze. Niedługo zapewne pojawi się wersja reżyserska, potem un-rated, kolekcjonerska, kolekcjonersko-reżyserska itd., itp.
Święty interes
Film opowiada o dwóch braciach, którzy w spadku dostają od ojca niesprawny samochód Warszawa M-20. Z niezrozumiałych powodów mieszkańcy wsi wykazują nachalne zainteresowanie losami niesprawnego pojazdu. Wkrótce bracia orientują się, że mają w rękach skarb – auto, które należało do ... biskupa Karola Wojtyły.
"Święty interes" został pomyślany jako komedia i świetnie się w tej roli sprawdza. Mamy zabawne dialogi, humorystyczne sytuacje, ciekawe i różnorodne postacie. Dodatkowym smaczkiem filmu jest dobór aktorów: Piotr Adamczyk wcielił się wcześniej w postać Karola Wojtyły, a Adam Woronowicz zagrał rolę księdza Jerzego Popiełuszkę.
Ja, Don Giovanni
Wenecja, rok 1763. Pisarz Lorenzo da Ponte prowadzi rozpustne życie. Kiedyś był księdzem, ale liczne skandale i romanse sprawiły, że został wydalony do Wiednia. Wspierany przez przyjaciela i mentora, Giacomo Casanovę, zostaje przedstawiony ulubionemu kompozytorowi cesarza - Salieriemu i nowoprzybyłemu na dwór Wolfgangowi Amadeuszowi Mozartowi. Próbując zaszkodzić karierze Mozarta, Salieri przekonuje cesarza Józefa II, by ten zatrudnił nieznanego libertyna, jako autora libretta do "Wesela Figara". Stanie się jednak inaczej. Namiętny charakter da Ponte, który znów zakochał się do szaleństwa i jego sentymentalne spacery po Wiedniu posłużą mu za inspirację do napisania genialnego libretta do jednego z najpiękniejszych i najmocniejszych dzieł Mozarta - "Don Giovanniego"
Reżyser, Carlos Saura, uwielbia taniec, o czym możemy się przekonać oglądając jego "Tango", "Carmen" czy "Fados". Tym razem reżyser porzucił taniec na rzecz opery. Niezwykle „operowego” charakteru film nabiera poprzez zastosowanie płaskich dekoracji oraz świetnych i bardzo plastycznych zdjęć Vittorio Storaro. Widzowie są świadkami efektownego spektaklu. Fani Carlosa Saury będą zachwyceni.
Skomentuj artykuł