Wielka wyprawa małego Andrew. "Tam, gdzie mieszka Bóg"

(fot. kadr z filmu: "Tam, gdzie mieszka Bóg")

"Tam, gdzie mieszka Bóg" to pierwszy w historii kina przypadek, w którym Następca św. Piotra "występuje" w filmie fabularnym. Papież Franciszek nikogo nie udaje, jest w tym filmie sobą.

Gdy dzieci wyruszają w drogę, zawsze się coś wydarzy. Na pewno będzie ciekawie, choć momentami może być groźnie i niebezpiecznie. Ale głowę można dać, że będzie też odkrywczo i radośnie. Świat oglądany oczami dzieci jest pełen nowości, niespodzianek, zaskoczeń. Nic dziwnego, że filmowcy chętnie go pokazują.

Dlaczego dzieci wyruszają na wędrówkę? Najczęściej inspirują je dorośli, chociaż niejednokrotnie nie zdają sobie z tego sprawy. Wystarczy czasami jedno zdanie, wypowiedziane w tym właśnie momencie, w którym dociekliwość i gotowość poznawania rzeczywistości, skupia się właśnie na tym, a nie na innym temacie. Tak właśnie jest w filmie "Tam, gdzie mieszka Bóg". W filmie, w którym samego siebie zagrał papież Franciszek.

Starsza siostra małego Andrew przygotowuje się do ważnego życiowego wydarzenia. Ma przyjąć pierwszą Komunię świętą. Nie tylko ona nie może się doczekać. Jej młodszy brat też by chciał. Interesuje się jej przygotowaniami. Chłonie wszystko, co dotyczy tej sprawy. Żyje tymi tematami. Rysuje pracowicie papieża. Ma na ścianie plakat z jego wizerunkiem. Słucha bardzo uważnie, o czym rozmawiają jego starsi przyjaciele. Trafia nawet na lekcję religii. I właśnie po niej stawia przed sobą cel. Od tego momentu przede wszystkim chce spotkać Jezusa. Więc wyrusza w drogę do miejsca, w którym spodziewa się Go znaleźć, bo tak wynikało z rozmów ze starszymi kolegami. To święte miejsce, gdzieś na odludziu, w lesie. Podobno kiedyś mieszkał w nim samotny mnich.

DEON.PL POLECA

Andrew wyrusza sam, zaopatrzony w kilka ciastek, trochę cukierków i kartonik mleka. Na szczęście zostawia wiadomość, więc jego siostra z przyjaciółmi szybko mogą wyruszyć za nim z ekspedycją ratunkową. W powietrzu wisi pytanie, czy sami lada moment nie będą potrzebowali pomocy. Choć trzeba przyznać, że to mocna ekipa. Jej skład na pewno nie jest przypadkowy. Każdy wnosi do niej coś istotnego i potrzebnego. Nawet nieduży Azjata, który niedawno przybył do kraju ze swymi rodzicami w poszukiwaniu lepszego życia i nie bardzo potrafi się z innymi porozumieć, bo prawie nie zna języka.

Czym się zakończy wyprawa? Czy mały Andrew spotka Jezusa? Dotrze do Niego sam czy z czyjąś pomocą? Co wyniknie z faktu, że jego śladem podąża grupa nastolatków? Odnajdą małego wędrowca? A jeśli tak, to co wydarzy się dalej? Przekonają go, żeby zrezygnował ze swego planu czy może to on ich przekona, aby do niego dołączyli i wspólnie dotarli do świętego miejsca, gdzie można spotkać Jezusa? Jakie niebezpieczeństwa będą musieli pokonać? Ile przygód na nich czeka? Napotkają po drodze jakichś ludzi? Ktoś im pomoże albo oni komuś udzielą pomocy? I co z rodzicami wędrujących dzieci? Czy oni też będą musieli ruszyć do lasu, szukać swoich pociech? Kto tu właściwie kogo szuka i kto kogo znajdzie? Czy niektóre przygody nie przypominają np. wydarzeń, które opisują ewangeliści?

Niewiadomych jest bez liku, jak to w każdym przygodowym filmie. Także w filmie, który adresowany jest dla młodych i bardzo młodych widzów.

Włoski dziennik "Corriere della Sera" zwracał w zeszłym roku uwagę, że "Tam, gdzie mieszka Bóg" to pierwszy w historii kina przypadek, w którym Następca św. Piotra "występuje" w filmie fabularnym. Papież Franciszek nikogo nie udaje, jest w tym filmie sobą, jednak jego udział w tym przedsięwzięciu został pomysłowo wkomponowany w całą opowieść. Dlatego Franciszek pojawia się nie tylko na końcu, gdy rozmawia z grupą dzieci odgrywających poszczególne postacie, ale również w trakcie, gdy rozwija się akcja. Biorąc pod uwagę liczbę zaskoczeń, jakie w ciągu pięcioletniego pontyfikatu zgotował światu aktualny Papież, sposób, w jaki nagle uczestniczy osobiście w akcji, właściwie nie powinien nikogo dziwić.

Reżyserem i autorką scenariusza jest znana psycholożka Graciela Rodriguez Gilio. Wśród producentów znalazł się 29-letni Włoch, Andrea Iervolino, który sam ma życiorys godny sfilmowania. Jak podał włoski dziennik swój pierwszy film - historię z czasów średniowiecza - nakręcił mając dziewiętnaście lat, a pomogło mu w tym między innymi opactwo benedyktynów na Monte Cassino. Dzisiaj współpracuje z największymi gwiazdami Hollywood. W "Tam, gdzie mieszka Bóg" zobaczyć można młodych aktorów znanych z takich filmów jak ("Okja", "Legends of Tomorrow", "Fargo", "Cudowny chłopak", "Rafcio Śrubka", "The Whispers"). "Papież poprosił nas, by był to film skierowany do dzieci, by zastanowić się nad rewolucyjnym orędziem Jezusa" - ujawnił Iervolino. Reżyserka powiedziała: "Nasz film wyrósł z pragnienia papieża Franciszka, aby przez film przekazać dzieciom wiadomość od Jezusa".

Czy przygotowanie do I Komunii świętej może być dla dzieci wielką przygodą? Intrygującą wędrówką częściowo w nieznane, ale do bardzo konkretnego celu? Czy może być poszukiwaniem, może nawet chwilami błądzeniem, aby ostatecznie doszło do wyczekiwanego, upragnionego spotkania z samym Jezusem? Dla dzieci drugiej dekady XXI wieku język filmowy jest niejednokrotnie bardziej zrozumiały niż opowieść złożona tylko ze słów. Nic dziwnego, że papież Franciszek tak bardzo chciał, aby ten film powstał, że zgodził się w nim wystąpić.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wielka wyprawa małego Andrew. "Tam, gdzie mieszka Bóg"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.