Godafoss - grzmiący wodospad

ISLANDIA. Godafoss tworzą mleczno niebieskie wody rzeki Skjálfandafljót. (fot. .Cesar./flickr. com)
Krystyna Słomka

Tworzą go mleczno niebieskie wody rzeki Skjálfandafljót, wypływającej z północnego czoła lodowca Vatnajökull. Nagromadzona wkoło lawa dotarła w to miejsce z odległego o 90 km wulkanu Trölladyngja, a jej wiek określa się na ponad 7000 lat. Wartko przedzierająca się przez czarne skały rzeka odcinkami wyrzeźbiła kanion o wielobocznych bazaltowych kolumnach.

Godafoss tworzy para wodospadów tej samej rzeki, której nurt rozdziela leżąca tuż przed progiem mała wysepka. Huczące wody obu odnóg wpadają do koryta uformowanego na kształt podkowy szerokości 100 m.

Miejscowe sagi nazwę wodospadu wiążą z niezwykle ważnym dla Islandii wydarzeniem.

Podczas, gdy najbliższe kraje od dawna były chrześcijańskie (chrzest Irlandii datuje się na V w.), mieszkańcy Islandii wciąż oddawali cześć staronordyckim bogom. Podejmowane przez misjonarzy od 980 r. próby zaszczepienia chrześcijaństwa na wyspie kończyły się fiaskiem. Islandczycy twardo i konsekwentnie sprzeciwiali się ich naukom, a to niejednokrotnie prowadziło do krwawych konfliktów.

Działalność misyjna na Islandii nasiliła się, kiedy na tronie Norwegii zasiadł Olaf Tryggvason. Raz po raz słał on duchownych, aby przekonali wyspiarzy do zmiany wyznania. Jeden z misjonarzy, Stefnir Thorgilsson, nie przebierał w środkach: brutalnie niszczył świątynie i wizerunki pogańskich bogów, przez co stał się tak niepopularny, że musiał uchodzić z wyspy. W jego miejsce król Olaf posłał kapłana imieniem Thangbrand, który wcześniej doświadczenia misyjne zdobywał w Norwegii i na Wyspach Owczych. W latach 997 - 999 pozyskał on dla nowej religii kilku znaczących islandzkich wodzów, lecz nie obyło się to bez śmiertelnych ofiar, a i praktyki pogańskie wyspiarzy wcale nie osłabły. Po tych niepowodzeniach norweski król zmienił taktykę. Po pierwsze odmówił Islandczykom dostępu do swoich portów, po drugie wziął kilku zakładników - niektórzy byli synami wodzów - których obiecał stracić, jeśli Islandczycy nie przyjmą chrześcijaństwa.

Społeczeństwo Islandii w tym czasie składało się już po części z europejskich emigrantów - chrześcijan i plemion podległych nawróconym wodzom, ale ogromną większość stanowili wciąż zwolennicy starych wyznań. Jedni i drudzy mieli swoich przedstawicieli w parlamencie, Althingu, który latem każdego roku zbierał się w Thingvellir na Równinie Parlamentarnej. Na jego obrady zjeżdżali, jako przedstawiciele narodu, wodzowie plemienni z całej wyspy. W parlamencie tym istniała funkcja głosiciela praw, którego zadaniem było zapoznanie zebranych z treścią ustaw, zanim te zostaną przyjęte. Od 985 r. był nim Thorgeir Thorkelsson, pogański wódz z Ljósavatn opodal Akureyri, z racji obowiązków religijnych pełniący też funkcje kapłana. Na Althingu w 1000 r. (lub 999 r.) czekało go niebywale trudne zadanie. Musiał zdecydować o wyznaniowej przyszłości narodu w chwili, kiedy dwie rywalizujące religie zdołały podzielić kraj, przez co wizja wojny domowej była bardzo realna. Jak postanowić, aby nie utracić dobrych stosunków z Norwegią (głównym partnerem handlowym), a jednocześnie wyciszyć burzliwe spory wewnętrzne?

Wpierw, w imię jedności narodu, Thorgeir zaapelował do zgromadzonych o rozwagę. Upewniwszy się, iż obie strony przyjmą zgodnie jego decyzję, w samotności medytował nad nią dzień i noc. W końcu, mimo iż sam hołubił Odyna, Thora i cały panteon licznych bogów, opowiedział się za Islandią chrześcijańską, co nazajutrz ogłosił. Był doświadczonym negocjatorem, więc dodał także, iż poganie nie muszą wyzbywać się dotychczasowych rytuałów, a że te są niezgodne z prawem nowego Kościoła, winni to robić potajemnie.

Rozstrzygnięcie było korzystne dla obu stron. Thorgeir pogodził skłócony naród, a przy tym bez przemocy zaszczepił chrześcijaństwo w społeczeństwie, które dotąd skutecznie mu się opierało. Wracając konno w rodzinne strony, przejeżdżał koło wodospadu, którego kształt kojarzył się z podkową konia boskiego Odyna. Zrywając z przeszłością, wrzucił do niego towarzyszące mu w podróży pogańskie wizerunki. Od tego wydarzenia o wodospadzie mówiono Godafoss, co znaczy Wodospad bogów. Tak mówi legenda. Ale czy tak było naprawdę?

Źródło: Grzmiący wodospad bogów, www.dziennikpolski24.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Godafoss - grzmiący wodospad
Komentarze (4)
G
gabs
26 lipca 2014, 18:03
Byłam tam w tym roku :) cudowny Kraj..
C
crow
4 marca 2011, 08:11
Katolików mało, ale za to luteran sporo.
T
teresa
15 maja 2010, 07:22
Uwaga-Wielka Teresa przemówiła. Takie niebo-płaskie to gdzie jest normalne?
14 maja 2010, 14:49
Thorgeir pogodził skłócony naród, a przy tym bez przemocy zaszczepił chrześcijaństwo w społeczeństwie, które dotąd skutecznie mu się opierało. Czyli "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek" się sprawdza. Aczkolwiek, obecnie jest tam około procenta katolików...