"Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba"

(fot. Anna Tertel / (CC BY-SA 3.0) / Wikimedia Commons)
Andrzej Łukasiak / slo

"Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba" - to były pożegnalne słowa siedemnastoletniej Danuty Siedzikówny, pseudonim "Inka", zamordowanej przez komunistycznych oprawców w sierpniu 1946 roku w gdańskim więzieniu przy ul. Kurkowej 12.

Jej winą była miłość do Polski.

"…aczkolwiek sama bezpośredniego udziału w zabójstwach dokonywanych przez bandę nie brała, niemniej jednak do ich popełnienia udzielała pomocy przez uczestniczenie w bandzie i wykonywanie rozkazów herszta bandy" - brzmiała sentencja kłamliwego wyroku skazującego "Inkę" na karę śmierci przez rozstrzelanie.

DEON.PL POLECA

5. Wileńska

Owa "banda" to reaktywowana wiosną 1946 roku w Białostockiem 5. Wileńska Brygada Armii Krajowej, a "herszt" to major Zygmunt Szendzielarz, pseudonim "Łupaszko", który ze swym oddziałem dołączył do powstania antykomunistycznego na Podlasiu, wywołanego przez tamtejszych mieszkańców w 1944 roku przeciwko nowej, przywiezionej na sowieckich czołgach władzy. Nie podobała im się "bratnia pomoc" w postaci pacyfikacji, gwałtów, tortur, mordów i grabieży. Mimo że większość miejscowości (poza Białymstokiem) początkowo przeszła w ręce powstańców, a wszystkie gminne posterunki oraz urzędy zostały rozbite, powtórnie "wyzwolona" przez Armię Czerwoną Białostocczyzna spłynęła krwią, płacąc za marzenia o wolności tysiącami zabitych w publicznych egzekucjach pokazowych oraz tysiącami zamordowanych po okrutnych torturach w katowniach UB (Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego). Jedną z tych ofiar była "Inka" - siedemnastoletnia Danusia Siedzikówna, sanitariuszka oddziału partyzanckiego.

Rodzice

"Inka" urodziła się 3 września 1928 roku w miejscowości Guszczewina na Podlasiu. Jej ojciec, leśniczy w Olchówce, były sybirak, zmarł z wycieńczenia w Persji wkrótce po opuszczeniu przez armię Andersa Rosji Sowieckiej. Matka należała do siatki AK na Podlasiu, za co w listopadzie 1942 roku została aresztowana przez Niemców i po ciężkim śledztwie i torturach zamordowana we wrześniu 1943 roku w lesie pod Białymstokiem. Wychowaniem Danusi i jej dwóch sióstr zajęła się babcia.

"Inka"

Na przełomie lat 1943/1944 piętnastoletnia Danusia wraz ze starszą siostrą Wiesią złożyła przysięgę wierności AK. W oddziale pełniła rolę sanitariuszki, kuriera i łącznika. Ponieważ jednak podjęła oficjalną pracę kancelistki w nadleśnictwie Hajnówka, została aresztowana razem z innymi pracownikami pod zarzutem współpracy z antykomunistycznym podziemiem. Odbita przez operujący na tym terenie patrol AK Stanisława Wołoncieja "Konusa", została w tym oddziale aż do rozbicia go przez NKWD. Następnie skierowano ją do szwadronu porucznika Jana Mazura "Piasta". Przez krótki czas jej dowódcą był porucznik Leon Beynar "Nowina" (Paweł Jasienica). Wtedy Danusia wybrała sobie konspiracyjne pseudo "Inka" na pamiątkę szkolnej przyjaźni. Po zawieszeniu działań AK na terenach Białostocczyzny zimą z 1945 na 1946 rok "Inka" z nowymi dokumentami na nazwisko Danuty Obuchowicz rozpoczęła pracę w nadleśnictwie Miłomłyn koło Olsztyna.

Aresztowanie

Gdy wiosną 1946 roku major "Łupaszko" wznowił działalność partyzancką na obszarze północnej Polski, przydzielono Danusię do szwadronu podporucznika Zdzisława Badochy "Żelaznego". Wysłana do Gdańska po środki medyczne i zdradzona przez byłą sanitariuszkę 5. Brygady, została aresztowana rankiem 20 lipca 1946 roku i osadzona w V pawilonie więzienia przy ul. Kurkowej 12, jako więzień specjalny. Potwornie bita i poniżana w śledztwie, rozbierana do naga, nie wydała nikogo, nie wskazała żadnych osób ani adresów. Do jej celi wpuszczano nawet żony ubeków poległych w akcjach przeciwko oddziałom "Łupaszki", by mogły choć częściowo powetować sobie stratę, znęcając się nad siedemnastoletnią sanitariuszką. "Inka" nigdy do nikogo nie strzelała, a podczas akcji bojowych przeciwko UB, MO czy KBW (Korpusowi Bezpieczeństwa Wewnętrznego) udzielała pomocy nie tylko rannym partyzantom, ale również milicjantom, co potwierdzają liczne zeznania świadków.

Egzekucja

Na podstawie kłamliwych oskarżeń milicjantów i ubeków podczas rozprawy 3 sierpnia 1946 roku "Inka" została skazana na karę śmierci. Odrzuciła łaskę z rąk oprawców, nie podpisując prośby o ułaskawienie do "Obywatela Prezydenta" - Bolesława Bieruta.

Przez spowiednika, księdza kapelana Mariana Prusaka, przesłała tylko do swoich sióstr ostatni gryps. "Jest mi smutno, że muszę umierać - napisała. - Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba". Na sześć dni przed osiemnastymi urodzinami, 28 sierpnia 1946 roku o godzinie 6.15, "Inka" stanęła przed plutonem egzekucyjnym. Nie pozwoliła sobie zawiązać oczu. - Niech żyje Polska! Niech żyje "Łupaszko"! - krzyknęła, a dziesięciu żołnierzy… posłało kule obok. Nikt z członków plutonu egzekucyjnego nie chciał mieć na sumieniu śmierci bezbronnej, niewinnej dziewczyny. Zabił ją oficer KBW Franciszek Sawicki strzałem z pistoletu w czoło. Nie wiadomo, gdzie została pochowana.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba"
Komentarze (14)
K
KL
1 marca 2015, 18:38
Niezłomni żołnierze powstają z grobów Już nie wyklęci Już w swoim domu I w naszych sercach Bądźcie nszej przyszłości Silnym patronem
S
senior
4 sierpnia 2014, 22:21
Wieczna Chwała Bohaterom !
NP
niewygodna prawda
30 sierpnia 2013, 00:04
Kod genetyczny U Wojewódzkiego i jemu podobnych nie ma śladu szlachetności, która była u autentycznych lewicowych wolnościowców poprzednich epok. Często wiązała się ona z walką o prawa robotników czy nędzarzy. Kler postrzegał ich jako sojusznika klas uprzywilejowanych. Ideologia Wojewódzkiego oprócz tego, że głoszona przez reprezentanta zamkniętej uprzywilejowanej kasty rządzącej III RP, wzorowana jest na ideologii powstałej na zamówienie władzy totalitarnej. Służyć miał obronie jej panowania. I niszczeniu aspiracji biednych. Wedle własnej retoryki Wojewódzki, podlizując się salonowi, jest odważny i bojowy. I w pewnym sensie to racja. Sowiecki ideolog nowej satyry Gieorgij Malenkow zalecał wręcz jej twórcom taką postawę. Chodziło o to, by „ogniem satyry wypalić z życia wszystko to, co jest negatywne, przegniłe i obumarłe”. Opisane podobieństwa między niszczeniem pamięci Żołnierzy Wyklętych a kpinami ze Smoleńska nie są ani na rzadkie, ani naciągane, ani przypadkowe. To kod genetyczny przekazany elitom III RP przez ich poprzedników. Tylko ludzie wychowani kulturowo, a bardzo często i rodzinnie na tamtych wzorcach, zdolni być mogą do kpin ze śmierci polskiego prezydenta, do użycia wobec niego określenia – jak Wojewódzki – „DJ Trotyl”. „Bez złości – te wszystkie Bieruty powinny być kiedyś wygnane na zawsze z Polski, aby po prostu przywrócić ład w terminologii, aby wiedziano, że »zdrada« to »zdra-da« – pisał Jan Lechoń w swoim nowojorskim mieszkaniu. Nie tylko nie zostały wygnane, ale zostały w III RP jej ideologami. Ich terminologia, zgodnie z którą na śmierć patriotów można splunąć, nadal obowiązuje. Piotr Lisiewicz • Gazeta Polska Codziennie
RU
rechot ubeków przetrwał
29 sierpnia 2013, 23:58
Gdy zamordowano „Inkę”, był rok 1946. W tym samym roku na łamach „Szpilek” ukazał się wiersz Jana Brzechwy „Gryps do Jana Lechonia”. Pierwszy z poetów wybrał po wojnie drogę kolaboracji, drugi został na wygnaniu, by tam swoją twórczością upominać się o wolną Polskę. Wychowawczy charakter satyry, czyli „znać wroga i chłostać go” Niesamowite? Przerastające wyobraźnię? A więc – można było nawet wtedy. Gdy tysiącami ginęli Żołnierze Wyklęci, młodzi Polacy wierni niepodległej ojczyźnie, gdy wyrywano paznokcie i torturowano w katowniach UB, znaleźli się tacy, którzy chcąc podlizać się władzy, kpili ze śmierci ofiar. I z takich jak Lechoń, którzy upominali się o te ofiary. Kpiono z tzw. świrów, wariatów, chorych psychicznie zwolenników teorii spiskowych, którzy wygadują brednie, gdy my wokół budujemy nowe fabryki, huty i kopalnie. „Zapluty karzeł reakcji”, „niewielki człeczyna”, groteskowy „Führer kieszonkowy” – to były określenia z tamtego repertuaru. Okładka pisma Tomasza Lisa z bratem zamordowanego prezydenta i podpisem „Dzień świra”, ma właśnie w tamtych czasach swoje „satyryczne” pierwowzory. Podobnie jak artykuły Lisa o tym, że w czasach budowy stadionów i autostrad grupa fanatyków chce wywołać wojnę polsko-polską. Zupełnie jak w socrealistycznym wierszu Stanisława Wygodzkiego „Plan”: „Dość już porównań! Bez analogii!/ Odejść od zmarłych, komór i gazu./ Ciszy Brzezinkom, ciszy dla mogił,/ Żywym potrzebna stal i żelazo”. P.L.
T
Tomasz
29 sierpnia 2013, 18:37
a ten Pan Franciszek Sawicki został osądzony należycie, może żeyję nadal pobierając ogromną emeryturę jak inni Polscy Zdrajcy...
T
Tomek
2 marca 2015, 03:59
jezeli sie przed smiercia nie nawrocil, to zostal osadzony nalezycie i watpie ze jest tu istotna jakakolwiek emerytura, .. watpie tez zebys mu zazdrosil jego stanu
E
ech:)
29 sierpnia 2013, 11:25
A komunistycznych przywódców przedstawia się nadal jako bohaterów. A tych nadal komunistyczne sądy uniewinniają, pokazując, że nie wiele się zmieniło od PRL-u. Kiedy będziemy mieć Polskich Sędziów. Przecież jacyś musieli się ostać. Wierzę, że w końcu obudzimy się i prawdziwi bohaterowie i męczennicy będą mogli spoczywać w spokoju, gdy ich mordercy zostaną ukarani.
I
Ince
28 sierpnia 2013, 23:31
Danusi Sendzikównej "Ince" Bohaterskiej sanitariuszce A.K. Sierpniowe słońce patrzy sennie Mury promienie krwi oblały, Jak ptasie klucze tkwią na niebie; Bociani klekot brzmi jak strzały ! Ona pochyla jasną głowę Jej serce Boga nie zagniewa ... Anioł się wsłuchał w dziecka spowiedź, Że „zachowała się jak trzeba” ! Stanęli we drzwiach ! Już pod bronią ! Już skrzypią buty, zamki dzwonią ! Przed osiemnastką jej urodzin Wyrok ten zapadł ... czas wychodzić ! Wie, że pogodzi się ze śmiercią, Z tą chwilą stała się dorosła ! Krzyknęła w oczy im zwycięsko: „Niech żyje Polska ... żyje P o l s k a !” Promienie mury krwią oblały, Jakby rumieńcem -  wstydu rzeką ! Bociany cicho odleciały... Świat słyszał strzały... nie ich klekot ! Lusia Ogińska
WD
wzór dla młodych
28 sierpnia 2013, 23:15
Tadek rapuje: „Pod Twój pomnik przyprowadzę swoich ludzi, swoje dziecko. Jeśli będę bał się walczyć, popatrz w oczy mi Ineczko. Dzisiaj kłamią, by nas zniszczyć, rozkradają polskie włości. Dziś ubecy mają media, już nie muszą łamać kości”.
P
pamiętamy
28 sierpnia 2013, 23:02
Tadek - Inka        "[...]Widzę siłę w Twoich oczach, która naród Polski niosła,        Widzę w Tobie odwagę, chociaż nie jesteś dorosła,        Widzę w Tobie wielki honor, Ojczyznę i Boga, chociaż pętlą się zaciska krwawa wojenna pożoga,         Kiedy sen przychodzi spotykam Cię Ineczko, nie strzelajcie do Niej to przecież jeszcze dziecko[...]        [...]Patrzę w Twoje oczy, choć to zdjęcie biało-czarne,        Widzę Twoją twarz, gdy mijam zakłady karne,        Partyzantko uśmiechnięta, jednocześnie jak ze skały,        Co ja mogę zrobić ? Nagram dla Ciebie kawałek[...]"      
M
misio
28 sierpnia 2013, 22:58
a potomstwo tych i innych ubeckich oprawców oraz ich kolaborantów funkcjonuje dzisiaj jako polska "elita"
U
usa
28 sierpnia 2013, 22:39
Dlatego takie medy jak Bauman powinny wisiec... By na drzewach zamiast lisci zawisneli komunisci
R
redaktor
1 marca 2015, 18:06
To trudne, ale musimy im wybaczyć i modlić się za nich...
S
sergiusz
28 sierpnia 2013, 20:24
cześć Jej pamięci. R + I  + P