Karmiłam dziecko piersią na mszy z Benedyktem XVI

(fot. shutterstock.com / Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Córeczka zaczęła kwilić coraz bardziej nerwowo, coraz chciwiej szukała pożywienia, a od początku nie było mowy, żeby wzięła do buzi smoczek. Po kilku minutach już nie było wyjścia…

W ubiegłym roku odbyła się piękna kameralna uroczystość, kiedy ochrzczono maleńką córeczkę jednego z podoficerów papieskiej formacji. Wydarzenie odbyło się w kaplicy, która od 1657 roku zgodnie z wolą panującego ówcześnie papieża Aleksandra VII należała właśnie do Gwardii Szwajcarskiej (coorte helvética). To kapliczka Świętego Pielgrzyma z Auxerre, której powstanie datuje się na VIII wiek! Po latach została opuszczona i zamieniona… w kurnik [!], a od 1977 roku formalnie służy za kaplicę Żandarmerii Watykańskiej. To jeden z najstarszych i najcenniejszych ze względu na swą historię zabytków na terenie Watykanu. I choć obecnie, tak jak wspomniałam, kaplica jest miejscem modlitwy i sprawowania mszy świętej dla watykańskiej żandarmerii, historia, która to miejsce łączy z papieską Gwardią Szwajcarską, jest niezwykle cenna i ważna, stąd rodzice nowo narodzonej dziewczynki należący do gwardii zdecydowali o zorganizowaniu chrztu świętego właśnie tam. Raz w miesiącu niedzielna msza święta dla gwardzistów odbywa się również w tej kaplicy. Często z uśmiechem myślę, że to wyraz symbiozy ponad podziałami pomiędzy reprezentantami obu formacji. Nazwa kaplicy nawiązuje do tradycji, zgodnie z którą pielgrzymi przybywający do grobu Świętego Piotra zatrzymywali się w tym miejscu, kilka kroków przed ówczesną bazyliką konstantyńską, i dziękowali Bogu za szczęśliwie

przebytą drogę do Rzymu. Do niej tysiąc lat temu przylegały hospicjum dla zdrożonych długim pielgrzymowaniem pątników i niewielki cmentarz. Do dziś ściany zdobią symbole wotywne, ale też freski z herbami i scenami z dziejów gwardii, a w podziemiach spoczywają szczątki gwardzistów sprzed wieków. Stąd członkom papieskiej formacji tak bardzo leży ona na sercu i dlatego też żołnierze, rodziny i zaproszeni goście zebrali się właśnie tam, by wziąć udział w chrzcinach małej Sofii.

DEON.PL POLECA

Moje córki były ochrzczone w kaplicy Sykstyńskiej

Moje obie córeczki także zostały ochrzczone w Watykanie, ale w zupełnie innym miejscu: w kaplicy Sykstyńskiej, w Pałacu Apostolskim. To bez wątpienia najsłynniejsza i ze względu na znajdujące się w niej freski najbardziej wartościowa kaplica świata. Rocznie odwiedza ją pięć milionów turystów. Istne szaleństwo!

Chrztu w tak niezwykłym otoczeniu udziela wyłącznie papież, tylko jeden jedyny raz w roku, w niedzielę Chrztu Pańskiego, czyli drugą niedzielę stycznia. Wtedy w kaplicy przebywają wyłącznie członkowie świty papieskiej i zaproszeni goście. Do sakramentu mogą być podawane dzieci – uwaga! – jedynie do piątego miesiąca życia, więc tak naprawdę wyłącznie te, które urodziły się od września do stycznia. Przywilej ochrzczenia dzieci mają jedynie mieszkańcy i pracownicy Watykanu, nikt z zewnątrz. Tradycję rozpoczął papież Jan Paweł II, kontynuując w ten sposób swoją duszpasterską misję z czasów krakowskich. Kiedyś tradycyjnie chrzczono jedynie 12 dzieci, na wzór 12 apostołów, z czasem liczba ta się zwiększała, ostatnio Franciszek udzielił sakramentu 26 dzieciom. Łatwo sobie wyobrazić, że to uroczystość bardzo ekskluzywna. Uczestniczą w niej wyłącznie rodzice maleństwa, chrzestni oraz najbliżsi, i to w ograniczonej liczbie. Wszystkie osoby muszą być wcześniej zgłoszone, by otrzymać specjalne zaproszenie umożliwiające wejście do Pałacu Apostolskiego i uczestnictwo w ceremonii.

Muszę uczciwie przyznać, że tamtego dnia ja, świeżo upieczona mama, nie zwracałam szczególnej uwagi ani na freski Michała Anioła na sklepieniu, ani na dostojną obecność papieża, ani na gości z rodziny, którzy specjalnie na to wydarzenie przybyli z różnych zakątków świata.

Celebra chrztu świętego w kaplicy Sykstyńskiej to obecnie jedyna Eucharystia w roku, którą odprawia w tym miejscu następca Świętego Piotra. Kaplica powstała na zlecenie Sykstusa IV (stąd jej nazwa), została konsekrowana w 1483 roku i odtąd była prywatną kaplicą panującego papieża oraz odbywały się w niej ważne ceremonie w kalendarzu liturgicznym.

Znamy ją przede wszystkim jako miejsce konklawe, czyli wyboru następcy Świętego Piotra. Pierwsze konklawe
odbyło się tam w 1492 roku, a począwszy od 1878 roku tzw. Sykstyna jest na stałe jedynym miejscem, w którym wybiera się nowego papieża.

"...zaczęłam karmić piersią moje głodne dziecię"

Pamiętam jak dziś tamten dzień – 13 stycznia 2008 roku. Melania miała zaledwie 20 dni. Była najmłodszym dzieckiem chrzczonym tego roku przez papieża w Watykanie. Przyszliśmy z dość dużą grupą krewnych i gości z Polski i ze Szwajcarii mniej więcej 40 minut przed rozpoczęciem ceremonii.

Muszę uczciwie przyznać, że tamtego dnia ja, świeżo upieczona mama, nie zwracałam szczególnej uwagi ani na freski Michała Anioła na sklepieniu, ani na dostojną obecność papieża, ani na gości z rodziny, którzy specjalnie na to wydarzenie przybyli z różnych zakątków świata. Byłam mocno podekscytowana, wręcz lekko sterroryzowana tym, by moje maleństwo nie zaczęło płakać wniebogłosy, aby nie chciało jeść, aby wszystko przebiegło pomyślnie i… szybko. Zimną krew w całej sytuacji zachowała przede wszystkim matka chrzestna Melanii, moja przyjaciółka z piaskownicy, Małgosia. Pamiętam, że w pewnej chwili córeczka zaczęła kwilić coraz bardziej nerwowo, coraz chciwiej szukała pożywienia, a od początku nie było mowy, żeby wzięła do buzi smoczek. Po kilku minutach już nie było wyjścia… Spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo i z pierwszych rzędów wycofałyśmy się z Gosią i z maleńką Melanią pod organy po prawej stronie i dyskretnie, choć w otoczeniu kilkudziesięciu osób, ciekawsko wpatrujących się we mnie zamiast w Benedykta XVI, który głosił właśnie dłuuugą homilię, zaczęłam karmić piersią moje głodne dziecię. Matczyny pragmatyzm idealnie splótł się z patetyzmem papieskiej ceremonii.

Również moja druga córeczka Marynia trzy lata później była chrzczona przez Benedykta XVI w kaplicy Sykstyńskiej. Zresztą Joseph Ratzinger towarzyszył mi w mojej codzienności od początku pobytu za murami Watykanu. To on, jeszcze jako kardynał, prowadził dla mnie i mojego narzeczonego spotkania przedmałżeńskie i był świadkiem sakramentu małżeństwa.

Fragment pochodzi z książki "Kobieta w Watykanie"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Karmiłam dziecko piersią na mszy z Benedyktem XVI
Komentarze (2)
ML
~Marek Lumpek
11 października 2019, 13:29
Magdalenowie wielka sensacja i temat do książki!
JL
Jerzy Liwski
10 października 2019, 10:31
Też kiedyś byłem na Mszy sprawowanej przez Benedykta XVI, nie było fresków ale niebo nad głowami. W pewnym momencie poczułem coś, co w pierwszej chwili starałem się zignorować. Tak niezwykła Msza, a tu... Próbowałem o tym nie myśleć, wokoło było tylu rozmodlonych ludzi, dla wielu to była jedyna w życiu Msza z papieżem. Nie mogłem jednak zaprzeczyć swoim uczuciom. Tak. Swędziała mnie lewa łopatka. Zacząłem wpadać w panikę. Nie chciałem by jakikolwiek ruch mojej ręki zdekoncentrował nabożnie skupiony lud. Na szczęście zimną krew zachował Marek, mój przyjaciel z dzieciństwa. Znał mnie tyle lat, że szybko zorientował się co się dzieje. Złapał mnie za ramię i zaciągnął za pobliskie drzewo. Tam mogłem się spokojnie podrapać. A milionowy tłum modlił się wokół mnie. I żeby nie było, nie żartuję z historii tej Pani, ale z tego co poprzez tytuł, nagłówki i zdjęcia z tej historii zrobił Deon.